Skocz do zawartości

Cała prawda o zimowaniu owadożernych


Niekumaty Burak

Rekomendowane odpowiedzi

W niektórych tematach, jako dygresje, są wzmianki, że roślina wymagająca zimowania była trzymana przez cały rok w warunkach pokojowych i ma się dobrze. Proszę podzielić się swoimi doświadczeniami w tej materii.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rodzime odradzam nie zimować. Rotundifolia jak i p. vulgaris zachowują sie tak: wpierw wytwarzają przetrwalniki w jesieni na zasadzie fotoperiodu (tego nie unikniesz chyba że będziesz doświetlał). Brak niskich temperatur (nie mówię o minusowych, ale coś poniżej 10 stopni) sprawia, że w roślinie jest stały poziom kwasu abscysynowego, gdyż to właśnie niskie temperatury powodują jego rozkład. Duże stężenie kwasu ABA uniemożliwia rozkwit roślin na wiosnę. Przetrwalniki zostają nienaruszone i nawet nie drgną do końca maja, gdzie w naturze już powoli zaczynają wypuszczać pędy kwiatowe. W tym momencie roślina zazwyczaj zamiera, lub bardzo słabo rośnie.

W przypadku muchołówek, tez nie polecam u mnie wytwarzały bardzo szerokie "liście" u mucholówek to są ogonki liściowe w zimie, na wiosnę padały, lub co częściej się zdarzało słabo rosły i cofając się w rozwoju o jakieś 2 lata. Młode sadzonki lepiej sobie radziły (nie kwitnące wcześniej).

Najlepiej z tych gatunków które powinny zimować radziły sobie kapturnice, niemal nie obserwowałem różnic w rozwoju.

 

Zresztą sporo było podobnych tematów, każdy powie Ci inaczej :)

 

edit:literówka

Edytowane przez roslina1991
Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiele zależy od rodzaju lub nawet gatunku rośliny (która powinna zimować) oraz od warunków w których są zimowane.

Tak jak wcześniej już wspomniano, sygnałem dla rośliny do zmiany metabolizmu jest skracający się dzień i później temperatura. Bardzo dobrze to widać na różnych gatunkach kapturnic.

 

Dobre zimowanie to również klucz do stymulacji kwitnienia rośliny. Zimowanie w niekorzystnych warunkach - za ciepło i za mało światła powoduje, że roślina musi walczyć o światło. Może to rzutować na wiosenną/letnią wegetację rośliny.

 

Zaznaczam, że wszystko kręci się dookoła słowa "może". Wiele zależy od gatunku, warunków i kondycji rośliny przed zimowaniem.

 

 

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proszę o konkretne przykłady, jeśli takie są.

  • Cefalotus może rosnąć w terrarium przez wiele lat.
  • Sporo gatunków tłustoszy meksykańskich z powodzeniem zimuje się na parapecie.
  • Niektóre kapturnice można zimować na parapecie. W praktyce prawdopodobnie (nie próbowałem) większość gatunków poza purpureą i jej hybrydami.
  • Młode muchołówki mogą spokojnie pominąć pierwsze zimowanie (często zamiast tego przesadza się je wczesną wiosną). Dorosłe rośliny różnie reagują na pominięcie zimowania. Niech się wypowie ktoś z większym doświadczeniem - ja poza maluchami wszystkie zimuję.
  • Rośliny klimatu umiarkowanego na ogół źle reagują na pominięcie zimowania - od spowolnienia wzrostu w następnym sezonie aż do śmierci rośliny (P. vulgaris, P.alpina. D.rotundifolia, D.anglica D.linearis itp.).
  • Nie trzeba zimować D.filiformis 'Florida All Red' i być może D.filiformis var tracyi, odmiany D.binata z wielokrotnie rozgałęzionymi liśćmi, południowe odmiany D.intermedia, D.anglica, D. x obovata 'Ivan's Paddle' i tak dalej - większość z tych roślin zachowała zdolność tworzenia pąków zimowych, jednak brak spoczynku nie wpłynie na nie niekorzystnie.
Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za powyższe wypowiedzi. Wyłania się następujący obraz (pomijając tłustosze i rosiczki) - muchołówki poza młodymi wymagają zimowania, zaś cefalotus i niektóre kapturnice niekoniecznie. Teraz czas na podzielenie się konkretnymi doświadczeniami (parapet, terra. gatunek, odmiana).

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za powyższe wypowiedzi. Wyłania się następujący obraz (pomijając tłustosze i rosiczki) - muchołówki poza młodymi wymagają zimowania, zaś cefalotus i niektóre kapturnice niekoniecznie. Teraz czas na podzielenie się konkretnymi doświadczeniami (parapet, terra. gatunek, odmiana).

 

Mam wrażenie, że tsunami ładnie i zwięźle odpowiedział na Twoje pytanie.

 

Masz informację, że roślinom, które mają okres spoczynku w naturze, warto im także zapewniać go w hodowli. Są przystosowane do tego typu trybu wegetacji. Kształtowało się to tysiące lat, żeby nie powiedzieć, że dużo dłużej. Jak wiesz skąd pochodzi roślina, wiesz jakie panują tam warunki, to będąc istotą myślącą, jesteś w stanie wywnioskować czy taka roślina wymaga spoczynku, raczej go wymaga, czy nie wymaga.

 

Cephalotus follicularis rośnie w strefie zbliżonej temperaturami do klimatu śródziemnomorskiego. Może mieć drobne przymrozki, powiedzmy, że -5*C to duża rzadkość tam gdzie rośnie. Jednak niskie temperatury dodatnie, to standard. Tak jest przystosowany i warto mu takie warunki zapewnić. Kiedy raz postanowiłem to sprawdzić, złapał taką infekcję grzybową jakiej nigdy nie widziałem. Myślałem, że się wykończy. Środki grzybobójcze jedynie hamowały chorobę, ale go nie wyleczyły. Psikałem go regularnie. Dopiero wiosenne słońce, a potem letnie spowodowało, że grzyb padł. No w sumie to nie padł, bo tak wgryzł się w liście, że liście padły i wyrosły nowe, zdrowe. Roślina mocno to odcierpiała. Od kiedy regularnie zapewniam mu chłód w zimie i doświetlam (bo światło słoneczne w zimie, tam gdzie rośnie jest dużo mocniejsze niż u nas), rośnie bardzo dobrze.

 

Podobnie było z muchołówką. Rosła, tylko kolejne liście jakby trochę mniejsze, szersze. Temperatura była wysoka, a światła na naszej szerokości geograficznej niewiele. Nawet doświetlanie, takie jakie jestem w stanie jej zapewnić, nie wystarczało. Znowu lepiej jest przezimować muchołówkę, a do tego doświetlać ją ile się da. Bardzo dobrze jej to robi.

 

Masz informację ogólną, całokształt doświadczeń wielu ludzi zebranych w ostateczny wniosek. Czego chcieć więcej?

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Cefalotus może rosnąć w terrarium przez wiele lat.
  • Sporo gatunków tłustoszy meksykańskich z powodzeniem zimuje się na parapecie.
  • Niektóre kapturnice można zimować na parapecie. W praktyce prawdopodobnie (nie próbowałem) większość gatunków poza purpureą i jej hybrydami.
  • Młode muchołówki mogą spokojnie pominąć pierwsze zimowanie (często zamiast tego przesadza się je wczesną wiosną). Dorosłe rośliny różnie reagują na pominięcie zimowania. Niech się wypowie ktoś z większym doświadczeniem - ja poza maluchami wszystkie zimuję.
  • Rośliny klimatu umiarkowanego na ogół źle reagują na pominięcie zimowania - od spowolnienia wzrostu w następnym sezonie aż do śmierci rośliny (P. vulgaris, P.alpina. D.rotundifolia, D.anglica D.linearis itp.).
  • Nie trzeba zimować D.filiformis 'Florida All Red' i być może D.filiformis var tracyi, odmiany D.binata z wielokrotnie rozgałęzionymi liśćmi, południowe odmiany D.intermedia, D.anglica, D. x obovata 'Ivan's Paddle' i tak dalej - większość z tych roślin zachowała zdolność tworzenia pąków zimowych, jednak brak spoczynku nie wpłynie na nie niekorzystnie.

 

 

Zeszłej zimy na moim parapecie zimowały ,muchołówka ,cefalotus ,kapturnica purpurowa i tłustosz (,mieszaniec jakiś) .Wszystkie rośliny pięknie rosną. Co do Kapturnicy Purpurowej to zostawiłem ją na dworze gdzie był mróz -7 zamarzła cała ,przyniosłem do domu i przezimowała na parapecie z innymi roślinami ,a teraz bardzo ładnie rośnie i miała kilka pędów kwiatowych. Tak więc kolega nie miał racji.

Edytowane przez waldo
Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na takie wnioski musisz zaczekać przynajmniej rok. Skąd przekonanie, że po takim "zimowaniu" stan rośliny pogorszy się w ciągu pół roku? Wybacz dość osobliwe pewnie porównanie, ale to tak, jakbyś palił papierosy przez pół roku, po czym stwierdził, że nie dostałeś raka, więc wcale nie są rakotwórcze i palić można, a nawet warto. Roślina może odpowiedzieć na zaburzenie jej normalnego rytmu dopiero po dwóch latach na przykład. Być może temperatura na tym parapecie jest na tyle niska, że została przezimowana prawidłowo (nieszczelności w drewnianych oknach np. lub mróz od szyby). Swoją drogą nie zostawia się bez okrycia lub śniegu jakichkolwiek roślin przy -7*C.

Edytowane przez Kosa1984
Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na takie wnioski musisz zaczekać przynajmniej rok. Skąd przekonanie, że po takim "zimowaniu" stan rośliny pogorszy się w ciągu pół roku? Wybacz dość osobliwe pewnie porównanie, ale to tak, jakbyś palił papierosy przez pół roku, po czym stwierdził, że nie dostałeś raka, więc wcale nie są rakotwórcze i palić można, a nawet warto. Roślina może odpowiedzieć na zaburzenie jej normalnego rytmu dopiero po dwóch latach na przykład. Być może temperatura na tym parapecie jest na tyle niska, że została przezimowana prawidłowo (nieszczelności w drewnianych oknach np. lub mróz od szyby). Swoją drogą nie zostawia się bez okrycia lub śniegu jakichkolwiek roślin przy -7*C.

Temperatura na parapecie przy -15 stopniach wynosiła max 17 stopni , okna podwójne plastikowe. póki co roślina nie wygląda na jakąś osłabiona ,być może masz racje ze roślina da znać o złym zimowaniu po kilku latach. Wydaje mi sie ze roślina miała dobre warunki do zimowania , dbałem o to aby temperatura na parapecie była odpowiednia. Dodam jeszcze ze nie mam grzejnika pod tym oknem ,co na pewno w pływało korzystnie na temperaturę na parapecie.

Co do zostawienia rośliny na -7 stopniach , nie patrzyłem na prognozę pogody ,a w nocy temperatura spadła poniżej zera ,a ze mieszkam przy rzece to jeszcze obniżyło temperaturę no i roślinka została,moje niedopatrzenie.

Edytowane przez Cephalotus
Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą nie zostawia się bez okrycia lub śniegu jakichkolwiek roślin przy -7*C.

 

E tam. :) Pisząc jakichkolwiek chyba nie miałeś na myśli gatunków rodzimych? One przeżywają o wiele niższe przymrozki jak -7*C, choć nie powiem, że na 100% zawsze wszystkie. Na pewno tak nie będzie. ;)

 

W tym roku wystawiłem Cephalotusa wcześniej i miał przymrozki (nie raz) -5*C. Przynajmniej takie zapowiadano, a jakie faktycznie były, to tego nie umiem powiedzieć. Nie było mnie, aby to skontrolować. W ogóle nic sobie z tego nie zrobił. Natomiast na wiosnę mama mi go prawie ususzyła i to mu tak dokopało, że wygląda tragicznie. Kiedy przyjechałem jego kapelusze były ostro zwiędnięte, podobnie jak wszystkie dzbanki i liście. Po ostrym podlaniu odżyły dzbanki i bliższe połowy pokrywek. Nie chcę się bawić w zostawianie tego gatunku na zewnątrz cały rok, bo coś nie wierzę, aby przeżył np. -22*C, jakie były u mnie w tym roku.

 

Ale jak kiedyś pisałem zostawiłem raz, przypadkiem Genlisea hispidula w doniczce z D. intermedia. Ona była w najbardziej mokrym miejscu i na zimę była w bryłce lodu. Odkryłem ją w kwietniu, kiedy to jako bryłkę wydłubałem ją i wniosłem do domu. O dziwo roślina przeżyła bez żadnego uszczerbku, a mrozy były na pewno mniej jak - 10*C. Oczywiście gdyby rosła na wyniesieniu i nie była zalana to byłoby to zupełnie inaczej jak będąc w lodzie. W takich warunkach temperatura jest dużo wyższa, a przy grubym lodzie lub pokrywie śnieżnej, w miejscu wzrostu rośliny może być bliska 0*C. Także jak ktoś ma torfowisko i zaleje formy spoczynkowe niektórych potencjalnie mrozoodpornych gatunków, znajdą się one w lodzie, to jest spora szansa, że przeżyją każdy polski mróz.

 

Chyba zdecyduję się powtórzyć ten eksperyment z G. hispidula, jak również dorzucę inne Afrykańskie gatunki dla sprawdzenia. Może i jakiegoś Cephalotusa gdzieś posadzę. Ale on zapewne zgnije zalany...

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

choć nie powiem, że na 100% zawsze wszystkie. Na pewno tak nie będzie. ;)

 

Dokładnie o to mi chodziło. Staram się robić tak, żeby wszystkie egzemplarze przeżywały. Jasne, że się da, ale to zawsze będzie ryzyko. Szczególnie istotnym wydaje mi się to dla ludzi, którzy mają np. jedną kapturnicę i dwie rosiczki. Lepiej na zimne dmuchać czy raczej przed zimnym owijać, chować lub na śnieg liczyć.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Staram się robić tak, żeby wszystkie egzemplarze przeżywały. Jasne, że się da, ale to zawsze będzie ryzyko. Szczególnie istotnym wydaje mi się to dla ludzi, którzy mają np. jedną kapturnicę i dwie rosiczki. Lepiej na zimne dmuchać czy raczej przed zimnym owijać, chować lub na śnieg liczyć.

 

JASNE. Mając jedną roślinę lub kilka nigdy nie zaryzykowałbym ich utraty. Ja nie staram się, aby wszystkie przeżyły, wiedząc że nie mam ich 5-6 i na pewno nie padną wszystkie. Kiedy pierwszy raz zostawiłem na zewnątrz D. filiformis var. filiformis i D. fliformis var. tracyi obydwie mi mocno pomarły, a ta druga padła całkowicie. D. filiformis zostało mi chyba cztery rośliny, może pięć, a miałem na prawdę sporo. Jednak roślina się rozmnożyła w sezonie. Wegetatywnie i wysiała się to tu, to tam. Wszystkie siewki lądowały w tej samej donicy, a kępki rozsadzałem. Po wielu latach, tej zimy, mimo, że było na prawdę mroźno, a pokrywa śniegowa prawie żadna, padły mi dosłownie JEDNOSTKI z tego gatunku. Kiedyś wymarzłaby wszystkie osobniki, bez szans na przetrwanie.

 

Pozostałe gatunki jak: D. anglica, D. intermedia, D. rotundifolia i mieszaniec D. x obovata obumarły w dużej liczbie, ale to co się ostało, rozmnoży się lub ja rozmnożę. W ten sposób w uprawie zostają co najsilniejsze geny. Selekcjonowane w sposób naturalny (bo klimat je selekcjonuje) od kilku lat. Stąd ja mogę powiedzieć, że w przypadku oferowanych przeze mnie roślin jest nikłe prawdopodobieństwo na obumarcie rośliny uprawianej cały rok na zewnątrz, nawet na gołym podłożu. Chyba, że robi to ktoś niezgodnie z moimi zaleceniami.

 

Tłustosze przeżyły natomiast bez uszczerbku. Tutaj problemem jest wysychanie, za dużo wilgoci jesienią/wiosną i niezbyt dobre podłoże u co niektórych. Ale to jest do poprawienia na wakacje. :)

 

To co ja robię ma na celu selekcję tych najodporniejszych roślin i rozpowszechnianie właśnie ich. Po to, aby potem ktoś nie musiał się martwić i chować doniczkę na zimę. :)

 

W rezerwie mam zawsze wiadro nasion, które wymieniam wraz z nowym sezonem.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.