Skocz do zawartości

Cephalotus follicularis - kultywary


Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 74
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Przepraszam was, że mam takiego śmiesznego mikrusa, jakieś ćwierć liścia co to jest kupę śmiechu warte, ale na razie jest i to faktyczny Eden Black z rodowodem. Kiedy on urośnie, to ja nie mam zielonego pojęcia, ale jeżeli tylko dojdzie do jakiś minimalnie sensownych rozmiarów, to moim zamiarem od samego początku było wsadzenie go do in vitro. I na pewno nie mam zamiaru go udostępniać za kwotę za jaką go kupiłem. Ja rozumiem tą cenę, ale i jej nie rozumiem. Ponieważ Cephalotusy od dawna są w in vitro i gdyby tylko ktoś kiedyś chciał, to wszystkie ich kultywary byłyby masowo mnożone metodą tkankową. Tylko nikomu na tym nie zależy, a przynajmniej nikogo takiego jeszcze nie spotkałem. Ktoś kto kupuje roślinę za 450 zł nie ma ochoty oddać ją komuś za darmo, albo zbić jej cenę. Obawiam się tylko, czy wyznanie tej prawdy może przysporzyć mi teraz barier nie do pokonania w zdobywaniu rzadkich kultywarów.

 

Ktoś może powiedzieć, że kultywar z in vitro może się zmieć. Owszem, ale zgaduję, że znakomita większość powtórzy cechę, tak pożądaną przez wielu, a może nawet wyselekcjonuje się coś jeszcze bardziej fascynującego, jeżeli to w ogóle możliwe.

 

Tylko jak widzicie w obecnym momencie ledwo udało mi się roślinę utrzymać przy życiu. Obecnie przeprowadzam szereg eksperymentów na licznych "zwykłych" Cephalotusach, żeby odkryć możliwość zdecydowanego zastymulowania wzrostu tej mikro roślinki. Tylko zanim ją teraz w ogóle dotknę, to muszę mieć pewność, że ta inna metoda nie ponosi znacznego ryzyka utraty rośliny. Ponieważ tutaj nie chodzi tylko o koszt tego kultywatru, ponieważ nawet mając te pieniądze po raz kolejny, może nie być okazji jej nabycia. Na nią są kolejki nie do przeskoczenia na lata do przodu. Chciałbym kiedyś to zmienić, ale niestety nie będzie to wcale szybko. Taka jest prawda, chcecie to w nią wierzcie, nie chcecie, to nie.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ Cephalotusy od dawna są w in vitro i gdyby tylko ktoś kiedyś chciał, to wszystkie ich kultywary byłyby masowo mnożone metodą tkankową. Tylko nikomu na tym nie zależy, a przynajmniej nikogo takiego jeszcze nie spotkałem.

 

Przecież to właśnie ta niewielka ilość w hodowlach (i trudności w rozmnażaniu, co powiązane), a nie jakieś obiektywne, estetyczne czynniki, jest powodem tego, że ludzie uważają daną roślinę za atrakcyjną. Gdy pokazuję znajomym rośliny zwykle zachwycają się najbardziej prostymi w uprawie, tanimi gatunkami i odmianami. Nikt jeszcze nie powiedział na przykład o 'Coquillage' "Ale ma świetne zęby, takie krótkie!". Nasycenie rynku momentalnie wygasza popyt, a już z pewnością zwiększone zainteresowanie potencjalnych nabywców. Nawet wśród roślin owadożernych jest sporo przykładów. Zresztą niczego dziwnego nie ma w tym, że nie znalazł się chętny do obniżenia sobie zarobku. :) Sami kupujący też są szczęśliwi, gdy mogą się pochwalić rzadką rośliną. Jakieś bardzo rzadkie rasy psów, które osiągają zawrotne ceny też dałoby się pewnie rozmnożyć i udostępnić ludowi, ale nie ma w tym interesu ani sprzedający, ani kupujący bo dla tego pierwszego to zarobek, a dla drugiego to nie jest praktyczne dobro użytkowe tylko rarytas właśnie. Zresztą zauważ, co robi największe wrażenie; ano to, że roślinka maleńka, ledwo żywa kosztowała 450 zł.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.