Skocz do zawartości

Picie wody z kranu


Serbia

Rekomendowane odpowiedzi

Zakładam taki temat na naszym forum, bo wiem, że sporo tu osób zainteresowanych ekologią i tematami powiązanymi. Ale oczywiście zależy mi również na opiniach forumowiczów, nie posiadających wiedzy fachowej :)

 

Jakiś czas temu obejrzałem w TV reportaż nt. czystości wody w naszych kranach. Przedstawiciele oczyszczalni zapewniali w nim, że przy dzisiejszych technologiach oczyszczania, woda płynąca w naszych kranach jest czyściutka i nadaje się do spożycia. Ich zdaniem jest to dokładnie taka sama woda, jak woda mineralna, kupowana w butelkach, w sklepie. Ktoś nawet sugerował, że nierzadko producenci takiej wody do butelek leją po prostu kranówę. Bardzo mnie to zaciekawiło, bo "na oko" kranówa rzeczywiście wygląda i smakuje jak zwykła woda po prostu, zastanawiam się wobec tego, czy nie robię głupio, kupując do picia wodę w sklepie i tachając co jakiś czas zgrzewkę na 3. piętro ;) Przyznam, że nigdy dotąd się nad tym nie zastanawiałem - zawsze wykluczałem kranówę, bo nie chciałem opijać się chlorem, ale przecież tak naprawdę nigdy tegoż chloru w niej nie wyczułem, a przedstawiciele oczyszczalni z reportażu wyjaśnili, że obecnie do takiej wody dodaje się jedynie śladowe ilości tlenku chloru, co w żaden sposób nie wpływa na nasze zdrowie. Co o tym sądzicie? Macie może dostęp do jakichś rzetelnych informacji/badań w tym temacie? A może sami pijecie kranówę bez obaw i bez późniejszych sensacji?

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Woda ta płynie przez zardzewiałe rury i mogą w niej być różne pierwotniaki chorobotwórcze. Ale to zależy też od miasta, w niektórych miastach woda jest czysta i rzeczywiście nie śmierdzi. U mnie kranówę czasem czuć chlorem i to mocno, nieraz taka woda śmierdziała u mnie jak szambo a czasami leciała czyściutka bez zapachu... Osobiście nie jestem za piciem kranówy, chyba że przez jakieś filtry ;)

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W Bydgoszczy mamy bardzo drogą wodę (jedna z wyższych opłat w kraju), ale przedstawiciele wodociągów twierdzą, że można ją pić niegotowaną bez obaw. Chemicznie i bakteriologicznie jest czysta, a skład mineralny ma lepszy niż tanie wody z dyskontów. Mam jeszcze to szczęście, że moja część miasta jest zaopatrywana w wodę z ujęcia głębinowego, pierwotnie czystego, ale i filtrowana z Brdy daje radę. Zdecydowałem się na jej picie kilka miesięcy temu. Głównie ze względu na niechęć do produkowania dziennie dwóch dużych plastikowych śmieci, ale też dla drobnej oszczędności. Wody piję sporo. Co do zanieczyszczeń w rurach, podobno warto spuścić trochę wody, zanim nalejemy sobie szklankę. Oczywiście warto umyć parę naczyń, zamiast marnować. Jeśli Wasze miasta twierdzą, że kranówka nadaje się do picia, spróbujcie.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To chyba widzieliśmy ten sam reportaż ;)

 

U mnie w domu kawę czy herbatę zawsze robiliśmy z kranówki przepuszczonej przez filtr, ale do picia na zimno zawsze była butelkowa. A że u nas mało kto pije coś innego niż wodę, to szło jej naprawdę dużo. Przez ten reportaż postanowiliśmy przez kilka miesięcy nie kupować żadnej wody w butelkach do picia. Teraz pijemy tylko wodę z filtra. Dlaczego z filtra? Bo woda w Białymstoku jest po prostu niesmaczna, nie nadaje się do picia prosto z kranu. Po przejściu przez filtr niemiły smak i zapach jest trochę mniej uderzający, a po przegotowaniu smakuje dokładnie jak żywiec zdrój (według mnie najpaskudniejsza woda butelkowana na rynku). Z kolei wodę z kranu na działce uwielbiam. Jest smaczniejsza niż niejedna z butelki, ale jest też bardzo twarda. Podobno taka jest najzdrowsza do picia, aczkolwiek do mycia się w ogóle się nie nadaje. Szkodzi na cerę i włosy ;)

 

Na razie minęły dwa tygodnie od początku eksperymentu, z pewnością zaoszczędziliśmy kilkanaście złotych, na razie żyjemy, przykrych dolegliwości brak, aczkolwiek jakoś smak nie ten...

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie (w Toruniu) woda z kranu raczej do picia się nie nadaje. Po kilku zagotowaniach w czajniku pojawia się biały osad (kamień). Wolę nawet nie myśleć co by działo się w moich wnętrznościach, gdybym regularnie ją pił ;).

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie (w Toruniu) woda z kranu raczej do picia się nie nadaje. Po kilku zagotowaniach w czajniku pojawia się biały osad (kamień). Wolę nawet nie myśleć co by działo się w moich wnętrznościach, gdybym regularnie ją pił ;).

Kupujesz bardzo twardą mineralkę i płacisz 2zł, a podobną zawartość minerałów masz w kranówce w dużo niższej cenie ;]

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie racja. Do herbatki to i tak używam kranówy, tyle że przegotowanej ;). Nie wiadomo czy jakaś bakteria czy inny drobnoustrój sobie w rurze nie siedzi :P. Dlatego właśnie zawsze przed wypiciem staram się wodę przegotować.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybym się przejmowała twardością wody to bym musiała zrezygnować z ulubionej wody na działce. A jest to najlepsza woda jaką kiedykolwiek piłam, ze studni głębinowej. A twarda jest taka, że jak odkamienię czajnik to po kilku następnych gotowaniach widać nowy osad. W mieście czajnik czyszczę raz na rok ;) Ale w mieście jest paskudna. Pachnie dziwnie, smakuje nie tak, a jak się dobrze nie przefiltruje (np. stary filtr) to brudzi szklanki. Fuj :(

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W akademiku Gliwiczanki pić bym się nie odważył na surowo tym bardziej że czasem przypomina kawę lub herbatę a nie wodę.

Natomiast w domu mam smaczną wodę i pijam z kranu. Woda u mnie jest z studni głębinowych, należy do wód jurajskich, no ale twarda niesamowicie.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Woda "twarda" czyli o dużej zawartości wapienia ma poniekąd zmniejszać problemy z zawałami i innymi chorobami układu krążenia.

Były robione badania według których spożywanie wody "miękkiej" przyczynia się do licznych zachorowań w powyższych schorzeniach(między innymi Skandynawia)

Niestety nadmiar też szkodzi bo wapnień osadza się w organizmie a zwłaszcza jak ktoś ma skłonności(mam bardzo wysoki poziom szczawianów i kamienie w nerkach oraz osady na zębach rosną jak na drożdżach)

Woda w kranach jest różna której jakość zależy od ujęć.

Już pisałem kiedyś że w Mirosławcu koncern podpiął się pod ujęcie źródlane i sprzedaje ją w petach a ta sama płynie w wodociągach co nie znaczy że jest zła.

Więc wszystko zależy od źródła jak i preferencji smakowych.

Generalnie to mamy trzy kategorie:

-źródlana posiadająca minimum zawartości mineralnych,poprawna bakteryjnie i chemicznie,sprzedawana nagminnie jako tania w marketach, przez koncerny oraz występująca licznie w kranach polskich

-mineralna w skład których w chodzą ważne dla zdrowia minerały których kompozycja zależy od ujęcia i ma określone walory smakowe jak i wartości wspomagające niedobór składników

-zdrowotna która leczy schorzenia i na dłuższą metę może niekorzystnie wpływać na organizm przy nieumiejętnym spożywaniu

Polecam nasze stare tradycyjne mineralne bo koncerny jak i biedronki i.t.p sprzedają" kranówę" źródlaną która jest czasem lepsza lub gorsza od wodociągów.

W Krakowie z kranu co cieknie to mi nie smakuje ale zupę i cherbatę z niej zrobię.

Natomiast w Wieliczce co rzut beretem od nas to cieknie brązowy syf który niszczy piecyki i armaturę.

 

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, wszystko zależy pewnie od konkretnego miejsca. Ja mieszkam w Warszawie i akurat reportaż był o warszawskiej kranówce - błędnie założyłem, że wszędzie powinno być tak samo. Chyba i ja zdecyduję się na eksperyment picia kranówy, bo warszawska kranówa smakuje po prostu jak woda, chyba nawet tak samo jak pita przeze mnie na co dzień Nałęczowianka. Co do kosztów takiego przedsięwzięcia, to pewnie wiele się nie zaoszczędzi, bo kranówa przecież za darmo nie jest ;) W moim jednak przypadku przeważa niechęć do noszenia zgrzewki wody na 3. piętro, czyli lenistwo - a jak wiemy lenistwo dźwignią postępu :D

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Metr sześcienny wody w Warszawie nie kosztuje pewnie wiele więcej niż 5 zł. Chyba nawet dwóch litrowych Nałęczowianek za to nie kupisz, prawda? W skali roku (jeśli pijesz dużo) to nawet oszczędność jest rozsądna.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.