Skocz do zawartości

Owadożery + kot? To się nie może udać...


Androctonus

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 47
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

To może uświadom kocicę, że jak nie będzie grzeczna to wrócisz do swojego starego hobby :D

 

 

Hehe :) Aż łezka w oku się kręci jak kiedyś miałem 112L (80x35x40) zbiornik z Hottentotta judaicus :) Ehh...

 

Zacząłem szukać przycisku like jak przczytałem xD

*like*

 

Dobrrrrre :D

 

PS: po co uświadamiać od razu, pęseta 20cm (minimum) i do skrzyni plastikowej, a tam wpuścić jednego jada, np. Androctonus mauritanicus :)

 

Nie no to już bestialstwo ale chyba pojadę jutro do Leroy'a i kupię Drosera aliciae za 17,50 :( i zobaczę czy szkodnik będzie zainteresowany, jak tak to... spryskiwacz i jazdaaaaaaaaaa!!!

 

:D

Edytowane przez Androctonus
Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jako posiadaczka zarówno kota, jak i owadożerów mogę chyba co nieco podpowiedzieć :)

 

Koty przede lubią zieleninę, to nie ulega wątpliwości, jednak jedynie pod warunkiem, że zielenina choćby kształtem przypomina trawę. Co za tym idzie, ich ofiarą mogą paść rośliny o cienkich, wydłużonych liściach, co w przynajmniej moim przypadku oznaczało młode liście dzbaneczników i phyllodia kapturnic, a z nieowadożernych - draceny, a także rozwijające się listki nefrolepsisa (standardowa domowa paprotka). Muchołówki, tłustosz, cefal nie budzą ich żadnego zainteresowania (chyba, że coś bzyczy w którejś z pułapek). Drugim problemem może być wygrzebywanie roślin i zrzucanie doniczek z parapetu.

 

Obydwa problemy - obgryzanie i rzucanie doniczkami - definitywnie zostały rozwiązane po przeprowadzce do większego mieszkania i zabezpieczeniu balkonu. Po pierwsze koty mają się gdzie wyszaleć, mają "swój" parapet, oraz swoją "trawkę" do obgryzania, która im nie szkodzi (żyto). Od trzech miesięcy, jak tu mieszkam, nie było ani jednego wypadku na linii koty-owadożery, a nawet dracena ma święty spokój od czasu, gdy wysiałam żyto. Także nie martwiłabym się na zapas :)

 

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy wspominałem, że z kotem kiedyś wynajmowaliśmy pokój 2 osobowy? Przeprowadziliśmy się do dość sporej kawalerki :) Progres jest :)

 

Nie mamy balkonu :(

 

Rośliny stoją od kilku godzin, 3 razy podchodziła. Trzy razy ją przepędziłem i siedzi za łóżkiem obrażona...

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzy razy ją przepędziłem i siedzi za łóżkiem obrażona...

 

Siedzi i knuje jak Ci się odwdzięczyć :ninja:

 

Ioreth - z moich obserwacji wieloletniej różnych kocich osobników wynika, że nie koniecznie obgryzane są liście przypominające trawę. Z upodobaniem dziurkowane były np. zamioculcas, awokado - a one mają szerokie liście. Może to być po prostu kwestia tego, co konkretnemu kotu przypadnie do gustu, w co fajnie ząbki wchodzą, jak się listki poruszają albo po prostu jak odstają to trzeba skrócić ;) A są koty, które kompletnie roślin nie zauważają.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hejka !

Również posiadam kota, więc kilka moich obserwacji nt. kotów i roślin, może się przydać.

Jedyne szkody jakie Tutuś Tutkiewicz - mój kot - wyrządził, to przewrócenie kilku małych doniczek z świeżo kupionymi/młodymi roślinkami. Wydaje mi się że nie same roślinki go ucieszyły, co raczej wielkość doniczki które fajnie się "toczą" po podłodze. Dałem mu kilka takich do zabawy - zwykłych małych i "doniczko-koszyczków" i myślę że mam problem z głowy. Nigdy mi nie jadł roślin, jedynie co to bawił się dzbankami moich parapetowców, jednak interesuje się nimi tylko i wyłącznie kiedy je podlewam, lub odcinam uschnięte liście i dzbanki.

Na początku też się bałem, zwłaszcza że kot pojawił się w tym samym czasie co rośliny owadożerne w moim domu. Ale chyba fakt tego, że od samego początku był z nimi wychowywany - wpłynął na to, że roślin za bardzo nie dotyka i są mu obojętnie (chyba że ja się nimi interesuję, wówczas chyba z zazdrości też coś pogmera łapką.

Nie mam z Tutusiem problemów, jednak słyszałem że najlepszym sposobem, jest kupić kocią trawkę. W kauflandzie często są już duże doniczki, ale tańszym sposobem, jest pójść na dział "pieski i kotki" w kauflandzie i za 3-4zł kupić kocią trawkę w takim pojemniku zamkniętym. Później nalać wody i cierpliwie poczekać kilka dni, aż świeżutka kocia trawka będzie gotowa dla pupila w najlepszym i najdostępniejszym dla niego miejscu. Powinien dzięki niej przestać się interesować innymi roślinkami, a najlepiej w kilku miejscach w domu ją rozłożyć.

Ja dodatkowo wyprzedzam o krok mojego kota ponieważ wszystkie roślinki są w "szkle". Dzbanki w terrarium, tłustosze w akwarium, pływacze w akwarium i jedyne rośliny jakie rosną u mnie w doniczkach, to kapturnice na balkonie - całkowicie obojętne kotu. I to właśnie jest najlepsze rozwiązanie dla posiadaczy kotów/psów/dziecków. W akwariach, dzięki różnym kompozycją itd. możemy posadzić o wiele więcej roślin niż potrafilibyśmy w zwykłych doniczkach, a dodatkowo stwarzamy im o wiele stabilniejsze warunki i zabezpieczamy przed kotem/psem/dzieckiem :)

Pozdrawiam

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam o tyle dobrze, że mój kot nie ma prawa wstępu do pokoju jak mnie nie ma dlatego drzwi zamykam ale jak już przychodzi to mam czujne oko na nią. Oczywiście to idealna łowczyni-sadystka niestety. Łapie swoją ofiarę i potem poddusza łapą a jak rusza się to obserwuje, wystarczy, że ofiara oddala się to traktuje ją łapą...Dochodzi do tego stopnia, że albo zajmie się czym innym i straci z oczu ofiarę, albo w końcu owad umiera z wycieńczenia. Niestety taka jest moja kotka. Na balkonie niedawno tulipany mi wykopała. Aaa jeszcze jedno, nie patrzy gdzie skacze. Biorąc pod uwagę fakt, że często na oknach znajdzie jakąś muszkę czy komara to skacze do momentu aż złapie a co na parapecie to sprawa drugorzedna. Tak kiedyś wywaliła mi całą szklarenkę siewek wiosną.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oh tak.. Łukashu faktycznie zapomniałem i jest ten problem w "atakowaniu" wszystkich robaczków. Jak tylko kot zauważy cokolwiek w domu latającego to nie patrzy na nic innego.. Rośliny przestają mieć jakiekolwiek znaczenie dla niego i potrafią skakać po nich do momentu gdy upolują owada. Na szczęście mam taką pleksiglasową płytę dzielącą parapet na część dla kota i część dla roślin i Tutek może tylko przyglądać się owadom, gdy te są po stronie roślinek :D

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te 3 tyg. muszę wytrzymać jeszcze :)

 

@spijając_nektar podeślesz fotki swoich szkiełek?

 

Żałuję, że jest ta kotka bo to zwierzak mojej lepszej połówki ale co zrobić...

 

Miejsce w kawalerce też ograniczone ale moja durna kotka jak koledze wyżej, lata jak po****** po mieszkaniu aż ubije intruza...

 

Trzy miesiące temu prawie zawału dostałem (a mam dopiero 28 wiosen) jak 2 dni po kupnie nowego telewizora, jakaś ćma wieczorem usiadła na nim i mimo, że całkowita jego grubość, to ok. 3cm to łaziła po nim, żeby ubić ćmę. Nienawidzę kotów.

 

 

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@up - nie chce robić offtopu, więc masz wiadomość.

 

Co do kotów.. Uważam że nie da się ich nienawidzić. W takim sensie, że wszyscy biorąc kota spodziewają się że będzie jak pies: kochany, dobry, opiekuńczy i wierny. I mimo że koty też są kochane, dobre, opiekuńcze i wierne, to nadal są to koty, o zupełnie odmiennej osobowości niż jakiekolwiek inne zwierze. Może po prostu zamiast go nienawidzić, spróbuj jakoś zaakceptować fakt posiadania kota i nieco przygotować mieszkanie "na kota"? Obło by się bez stresów, choćby z telewizorem, a i z roślinkami też da się pogodzić jedno z drugim, choćby kilka tafli pleksi.

To Tutuś - nicpoń - Tutkiewicz:

post-6601-1407275328_thumb.jpg

Miało być zdjęcie, na którym dumnie stoi nad rozwaloną doniczką P. emarginaty, ale gdzieś się straciło :(

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ up - Twój kot chociaż odważnie stoi i czeka na Twoją reakcję, moja rozwali coś w środku nocy (bo cały dzień prześpi na kanapie) i spieprza jak tylko jest jakiś nie pożądany dźwięk, np. jak strąci lampkę z biurka czy pustą szklankę bo akurat jej przeszkadza na ławie...

 

Całe życie miałem psy najróżniejszych ras, nigdy kota w domu.

 

Wydało mi się to dziwne, że łazi wszędzie łącznie z regałami gdzie trzymamy szkło i porcelanę. Nie lubię jak w całym mieszkaniu dosłownie wszędzie jest sierść mimo, że czeszemy ją różnymi wynalazkami łącznie z furminatorem. Nie potrafię zaakceptować kociej natury i tego, że wszędzie i po wszystkim mi łazi. Jest jeszcze mnóstwo innych problemów z tą kotką ale nie miejsce i czas o tym.

 

Z psami nigdy nie miałem problemów, wiem że całe środowisko kociarskie najchętniej by mnie wyklęło ze społeczności ale niestety muszę kota tolerować, a on siłą rzeczy mnie...

 

Póki co odpukać nie zbliża się do rosiczek :D

 

Pewnie tak jak Kropka napisała - kontempluje nad sweet revenge :)

Edytowane przez Androctonus
Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.