Skocz do zawartości

Muchołówka i komary


Redgreen

Rekomendowane odpowiedzi

Wrzucam zdjęcia komarów złapanych przez muchole.

Miałem tego mnóstwo , wręcz plagę bo niektóre rośliny miały prawie w każdej pułapce.

Czekam na komentarze bo wydaje mi się że to samce komarów ale mogę się mylić.

post-5660-1408958850_thumb.jpg post-5660-1408958824_thumb.jpgpost-5660-1408958802_thumb.jpgpost-5660-1408958773_thumb.jpgpost-5660-1408958961_thumb.jpg

post-5660-1408958955_thumb.jpgpost-5660-1408958950_thumb.jpgpost-5660-1408958938_thumb.jpgpost-5660-1408958890_thumb.jpgpost-5660-1408958869_thumb.jpg

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie samce komarów lecz komarnice zupełnie inny gatunek owada.

Tu widać roznice między płciami(samiec to ten z bardziej pierzastymi czułkami:

http://academic.emporia.edu/aberjame/wetla...life/wild28.jpg

No dokładnie! Nie mam pojęcia skąd ludziom do głowy przyszły pomysły, że te owady, są np. przedstawicielami płci męskiej komarów, które natrętnie lubują się w naszej krwi. Nie chcę ludziom nadmiernie działaś na wyobraźnię, ale na nie wiem jak te stworzenia miałyby się rozmnażać mając takie proporcje płci.

 

Samiec komara, takiego wrednego, jest taki sam jak samica, z tym, że ma duże czułki, co może niektórzy zauważyli i nie lubuje się w naszej krwi, w nektarze kwiatowym. Czyli taki hipis w swoim gatunku. :)

 

Także proszę od dzisiaj innych ludzi korygować będąc samemu świadomym, że to co przedstawione na powyższych obrazkach to nie komar, ani żaden męski jego przedstawiciel.

 

Ciekawe jakie wnioski ludzie powyciągaliby na taki widok:

yvOIeP.jpg

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety przyznaję się do błędu , to faktycznie komarnica.

Miałem wrażenie że to jakaś odmiana komarów dużych a mniejsza samica ma gabaryty porównywalne do samca.

Ale dalej w internecie można znaleźć zdjęcia przedstawiające tego owada jako komar.

Nie jestem znawcą , jak jakiegoś znajdę i ufocę to staram się poczytać co to.

W tym wypadku każda osoba którą znam powiedziałaby że to komar a jak sięgam pamięcią to wszyscy bez wyjątku mówili że to komar więc byłem przekonany że dobrze określiłem.

Komar-Komarnica nazwa podobna i wygląd zbliżony więc może stąd to społeczne przekonanie i przekazywany mit przez pokolenia.

Człowiek uczy się całe życie i nikt nie jest omnibusem wiedzącym wszystko.

Mam wrażenie że każdy z nas ma jakąś dziedzinę w której jest laikiem i powtarza stereotypy które są zakorzenione w społeczeństwie od lat.

 

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę ludziom nadmiernie działaś na wyobraźnię, ale na nie wiem jak te stworzenia miałyby się rozmnażać mając takie proporcje płci.

 

Jak chihuahua z dogiem niemieckim. (; No tak, dymorfizm płciowy byłby gigantyczny, gdyby to były osobniki tego samego gatunku.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że nie ma co się przejmować taką "pomyłką". To już jest tak zakorzenione zwłaszcza wśród dzieci, że w każdym zakamarku Polski chyba wszystkie dzieciaki na to mówią "komary" i zawsze to są samce. Pamiętam, że samemu też byłem o tym święcie przekonany wiele lat temu. To przekonanie siedzi w głowie wiele lat i człowiek posługuję się tym przekonaniem nie sprawdzając czy to prawda - analogicznie jak przekonanie, że struś rzekomo chowa głowę w piasek.

 

Co do komarów i muchołówek, faktycznie - wszystkie prócz jednej, które się tam znalazły, zostały włożone przeze mnie, jakoś nie są wcale jedne - drugim zainteresowane. W przeciwieństwie do kapturnic, gdzie w godzinach wieczornych wystarczy wstrząsnąć kapturami, a całe niezłe stadko potrafi z nich wylecieć.

Zastanawiałem się swego czasu nad fenomenem owadożerności kapturnic - jako chyba najlepszych łowców wśród roślin owadożernych.

Kielichy kapturnic mają niemal wszystko co mogłoby wabić i w pełni wykorzystać owada dla swoich celów. Począwszy od kształtu, zapachu, ułożenia włosków wewnątrz kielicha, wykorzystaniu martwych szczątków owadów i reakcji chemicznych do wabienia kolejnych. Nie wiem czy ktoś z Was się zastanawiał nad perfekcyjnością tej pułapki.

"Daszek" nie tylko zapobiega dostawaniu się opadów do środka, ale przede wszystkim - zapobiega wypłukiwaniu resztek owadów. Nikt o tym wcześniej nie wspominał, ale uważam, że w pełni wypchane martwymi szczątkami owadów kielichy kapturnicy, służą jako wabik na inne owady. Moje rosną pod dużym zadaszeniem bez możliwości opadów deszczu bezpośrednio i pośrednio na nie, mimo tego kielichy wypełnione po brzegi owadami - są również pełne wody i soków trawiących, za to kielichy bez owadów lub częściowo zapełnione, tej wody nie mają. Uważam, że kapturnica wykorzystuje zapchane pełne kielichy jako: magazyn pokarmu, wody oraz dzięki bakterią oraz zachodzącym reakcją chemicznym służy jako wabik.

Może wydawać się to małym offtopem, jednak jakiekolwiek szanse złapania komara w pułapkę muchołówki, są pod warunkiem występowania w pobliżu kapturnic, skutecznie wabiących komary. Jeden komar który znalazł się w muchołówce, został złapany w "połowie" raczej w wyniku przypadku niż faktycznych zdolności wabiących muchołówki. A to za sprawą tylko tego, że muchołówka jest w bezpośrednim towarzystwie 4 kapturnic.

Dla nas hodowców - nieco pastelowo-przekoloryzowanie brzmią reklamy muchołówek na Allegro głoszące całkowite wyzwolenie od komarów, kupując reed-greena. :D

 

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że nie ma co się przejmować taką "pomyłką". To już jest tak zakorzenione zwłaszcza wśród dzieci, że w każdym zakamarku Polski chyba wszystkie dzieciaki na to mówią "komary" i zawsze to są samce.

 

Z błędów należy chyba wychodzić, a nie brnąć w nie dożywotnio, tak sądzę. Niektóre z tego rodzaju mitów są wręcz szkodliwe. Pewnie wielu z Was słyszało, że skorek wyje Wam bębenek w uchu, gdy będziecie spać. To oczywiście bzdura, jest nieszkodliwy i pożyteczny dla człowieka. Na podobnej zasadzie tępione są pszczoły "bo gryzą".

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za duża ilość komarów w kapturnicach może odpowiadać według mnie fakt ze te wabią też słodką wydzieliną na którą kuszą się nektarożerne samce. Trzeba by się uważniej przyjżeć się szczątkom owadów wewnątrz kapturów.

 

Ciekawe jakie wnioski ludzie powyciągaliby na taki widok:

yvOIeP.jpg

GENDER!!!

Edytowane przez you-know
Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z błędów należy chyba wychodzić, a nie brnąć w nie dożywotnio, tak sądzę.

Naturalnie! W pełni się zgadzam! Napisałem tak, by Reedgreen nie czuł się "głupio" z tego powodu, gdyż jeśli nie wiemy że to są "błędy" - uważamy je za oczywistą prawdę nie musząc szukać odpowiedzi. Każdy dzieciak wierzy że to komar, bo nie wie, że się myli.

Chyba nawet nie tylko w naszym kraju jest takie przekonanie, gdyż wpisując w googlach wyrażenia "mosquito" i "dionaea muscipula" dostajemy na tacy zdjęcia muchołówek i komarnic.

 

Jestem kompletnym laikiem co do muchołówek. Mimo iż mam o nich całą dostępną wiedzę, posiadam tylko jedną sztukę i to za mało by wypowiedzieć się "co w takim razie muchołówki jedzą w Polsce?" Może ktoś przeprowadzał jakieś statystyki, jakie owady najczęściej są łapane przez muchołówki?

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Statystyk nie mam, ale z własnych obserwacji wynika, że najczęściej wpadają w nie jakieś długonogie owady bądź pajączki (kosarze?), poza tym muchy różnego rodzaju, czasami zdarzy się jakiś żuczek, osa, czasem niestety pszczoła. Ogólnie wszystko, co leci na nektar, tylko właśnie te długonogie mnei zastanawiają - co to i dlaczego tak chętnie dają się łapać muchołówkom?

 

A jeśli chodzi o niedoinformowanie ludzi w kwestii owadów, to zawsze bardzo mnie śmieszy panika jaka wybucha, gdy przyleci jakaś większa osa. "Aaaaaa! Szerszeń!". I nie dają się przekonać, że to tylko osa, dopóki nie pokażę im prawdziwego szerszenia ("Ooooooo to takie duże?!"). A pszczoły to przecież według niektóych w ogóle bezwzględne morderczynie i trzeba je zabijać zanim one zrobią to pierwsze.

 

Ostatnio obserwowałam przez parę minut moje kapturnice i też uznałam, że co jak co, ale to dopiero wynalazek! I ja rolę daszka widzę zupełnie inaczej, jest to wręcz główny element pułapki. Przez jakieś 10 minut przy skromnych 7 kielichach moich 'Farnhamii' wpadły tam 4 owady i każdy w niemal ten sam sposób, a mianowicie wszystko zaczyna się od krążenia owada po wargach kapturnicy i zlizywaniu nektaru. W końcu nadchodzi moment, że owad wchodzi na spód daszka i... wpada! Nie spada z warg, a właśnie z daszka.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.