Wrazik Napisano 21 Września 2014 Share Napisano 21 Września 2014 Niech te zdjęcia będą pstryczkiem w nos dla wszystkich, którzy myślą, że ochrona roślin w miejscach występowania najcenniejszych gatunków naprawdę jest "ścisła". Jak łatwo widać, korupcja załatwia wszystko. Świeżo koszone edwardsiany, okazja... Dorosłe zbyt drogie? Spokojnie, młode też dostaniesz! Do wyboru, do koloru - prosto z wiaderka. Klossii? Żaden problem! Świeżutki pitopangii, jeszcze dżunglą pachnie... Dalszy komentarz chyba zbędny. Pozdrawiam Mateusz Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach More sharing options...
chroman91 Napisano 21 Września 2014 Share Napisano 21 Września 2014 Czarny rynek w każdej dziedzinie chyba niestety kwitnie. Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Cephalotus Napisano 21 Września 2014 Share Napisano 21 Września 2014 Czarny rynek jest, był i będzie, dopóki ceny rynkowe nie będą na tyle atrakcyjne, żeby potencjalnym kupcom nie opłacało się kupować kłosowane. Niestety, szczerze wątpię, aby dzbaneczniki osiągnęły takie ceny... Jedni odmówią świadomie, inni kupią od pośrednika, nie mając o procederze pojęcia. To żadna nowość, w świecie storczyków jest dokładnie to samo. Co natomiast boli bardziej, to fikcyjna ochrona i pobieranie opłat z nią związanych, typu CITES. Może dużo do czynienia ze sprowadzaniem gatunków CITESowych nie miałem, ale tyle co wiem, to na pewno instytucjom biorącym udział w takiej "ochronie", wcale na faktycznej ochronie takich gatunków nie zależy. To frustrujące, bo gdyby choć część z wydanych pieniędzy szła na jakąś ochronę naturalnych ekosystemów, ale tak nie jest. Poza tym, bądźmy szczerzy, w przypadku roślin ochrona CITES, to taka trochę bujda na resorach. Wystarczy poszukać po przeciętnych ogrodach kto ma przebiśniegi i jakiekolwiek zezwolenia na ich posiadanie, w tym oczywiście CITES. Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wrazik Napisano 22 Września 2014 Autor Share Napisano 22 Września 2014 Cephalotus - najlepsze, że handlarze tymi roślinami za dodatkową opłatą załatwiają wszystkie potrzebne CITESowe papiery, więc nie ma z niczym problemu...w dodatku gdy ich bardziej wypytać, nikt nie kryje się z tym, że w miejscach jak Kinabalu po prostu przekupują strażników parku i mają wolną rękę. Ci ludzie nie mają kompletnie żadnego szacunku do natury, a za odpowiednią sumkę zrobią wszystko... Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mrDIIL Napisano 22 Września 2014 Share Napisano 22 Września 2014 Ty chyba masz łopatę do internetu, ja nawet Spathulaty x Merrilliany nie mogę znaleść, a ty odkrywasz czarny rynek Edwardsian Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wrazik Napisano 22 Września 2014 Autor Share Napisano 22 Września 2014 Ty chyba masz łopatę do internetu, ja nawet Spathulaty x Merrilliany nie mogę znaleść, a ty odkrywasz czarny rynek Edwardsian blink.gif Bynajmniej. W dobie maili i facebooka ci handlarze sami znajdują sobie klientów. Wystarczy podziałać w zagranicznych społecznościach i takie oferty są regularne... Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach More sharing options...
chroman91 Napisano 22 Września 2014 Share Napisano 22 Września 2014 Bynajmniej. W dobie maili i facebooka ci handlarze sami znajdują sobie klientów. Wystarczy podziałać w zagranicznych społecznościach i takie oferty są regularne... Wrazik miałem podobną sytuację tylko że tyczyła się ona żółwi lądowych. Napisał do mnie jakiś facet łamana polszczyzna ( musiałem się domyślać o co mu chodzi) i proponował mi dorosłe osobniki w cenie maluchów i to gatunków które są praktycznie nie do kupienia w Polsce. Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Jaca-Dzbanecznik Napisano 22 Września 2014 Share Napisano 22 Września 2014 Strażnicy przekupni, ochrona żadna, gatunki znikają, więc co teraz zrobić? Kupić świadomie taką roślinę, czy uczynić zgodnie z własnym sumienie i nie kupić? Jak się kupi to jest szansa że za jakiś czas juz nie będą ich rwali bo będzie ich tyle że ceny drastycznie spadną, nie będzie zapotrzebowania i nie będzie to dla nich opłacalne. Z ty że świadomie nakręcamy "czarny rynek" a zawsze mogą przerzucić sie na kolejne gatunki? Jak roślin nie uda sie sprzedać, pewnie zostaną zniszczone, a za jakiś czas trafią się nabywcy i wyrwią kolejne, może dojść do tego ze nie będzie już co rwać? Problem jest szerszy, i dotyczy wszelkiej żywej przyrody. Odpowiednie służby powinny z tym walczyć, ale wdać robią to nie skutecznie. Dopóki nie zmieni sie ludzka mentalność że niszczymy swój własny dom, a pieniądz będzie rządził światem nie zmienimy nic... Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach More sharing options...
you-know Napisano 22 Września 2014 Share Napisano 22 Września 2014 Poza tym, bądźmy szczerzy, w przypadku roślin ochrona CITES, to taka trochę bujda na resorach. Wystarczy poszukać po przeciętnych ogrodach kto ma przebiśniegi i jakiekolwiek zezwolenia na ich posiadanie, w tym oczywiście CITES. Może zadam głupie pytanie ale wole to niż zostać głupim. W ogrodach zazwyczaj są odmiany/formy hodowlane a tych chyba CITES'y i inna papierologia czasem już nie dotyczy? przez co znika nam "konieczność" posiadania zezwoleń? Z takimi kruczkami spotkałem się przy sprowadzaniu różnych kaktusów zza granicy i wydaje mi sie ze funkcjonuje to chyba w przypadku wszystkich roślin. <sorki za mały off-top> Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wrazik Napisano 22 Września 2014 Autor Share Napisano 22 Września 2014 Strażnicy przekupni, ochrona żadna, gatunki znikają, więc co teraz zrobić? Kupić świadomie taką roślinę, czy uczynić zgodnie z własnym sumienie i nie kupić? Jak się kupi to jest szansa że za jakiś czas juz nie będą ich rwali bo będzie ich tyle że ceny drastycznie spadną, nie będzie zapotrzebowania i nie będzie to dla nich opłacalne. Z ty że świadomie nakręcamy "czarny rynek" a zawsze mogą przerzucić sie na kolejne gatunki? Jak roślin nie uda sie sprzedać, pewnie zostaną zniszczone, a za jakiś czas trafią się nabywcy i wyrwią kolejne, może dojść do tego ze nie będzie już co rwać? Problem jest szerszy, i dotyczy wszelkiej żywej przyrody. Odpowiednie służby powinny z tym walczyć, ale wdać robią to nie skutecznie. Dopóki nie zmieni sie ludzka mentalność że niszczymy swój własny dom, a pieniądz będzie rządził światem nie zmienimy nic... Nabywcy znajdują się zawsze, akurat ze sprzedażą na bieżąco nie mają problemów - niektóre gatunki trzeba sobie "rezerwować" przed "importem" z natury, bo tak wielki jest na nie popyt - informacja z pierwszej ręki. Po drugie - zbijanie cen przez wprowadzanie roślin do vitro. Jest to rozwiązanie - ale również tylko częściowe. Roślina dzika, zerwana ze stanowiska (bądź też wyhodowana z nasion) zawsze ma wyższą wartość, niż ta z vitro. Niektórym to nie robi różnicy, jednak wprawieni hodowcy właśnie takie "smaczki" sobie w okazach cenią, i są w stanie zapłacić za nie odpowiednie sumki... Po trzecie - różnice w mentalności ludzi. Nam jest łatwo oceniać miejscowych malezyjczyków czy indonezyjczyków, nazywać ich złodziejami...ale to nic nie zmienia, bo to ich ziemie i nic nie robią sobie z tego, że niszczą własny dom. Mentalność ludzi z Azji diametralnie różni się od naszej, i dopóki tak jest, dolary zawsze będą dla nich cenniejsze, niż kilka krzaków z czerwonymi dzbankami. Pomijam tutaj kłusowników sprzedających rośliny, by zarobić parę groszy i poprawić swój fatalny poziom życia - tych chyba nie wypada nam oceniać. Moim zdaniem nie powinno się kupować takich roślin, bo rzeczywiście nakręcamy tym samym proceder. Uważam jednak, że nie powinno być piętnowane zbieranie pewnych ilości dzikich nasion i dzielenie się nimi z doświadczonymi hodowcami na całym świecie. Takie działanie zagwarantuje przetrwanie czystych genetycznie roślin każdego rzadkiego gatunku - jeśli nie w naturze (co i tak jest raczej kwestią czasu), to w prywatnych kolekcjach i ogrodach botanicznych. Wielu zresztą hodowców już powoli wciela ten plan w życie, co osobiście popieram. Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Jaca-Dzbanecznik Napisano 22 Września 2014 Share Napisano 22 Września 2014 Roślina dzika, zerwana ze stanowiska (bądź też wyhodowana z nasion) zawsze ma wyższą wartość, niż ta z vitro. Niektórym to nie robi różnicy, jednak wprawieni hodowcy właśnie takie "smaczki" sobie w okazach cenią, i są w stanie zapłacić za nie odpowiednie sumki... Wnika z tego że to "wprawieni hodowcy" by zadowolić własne ego przyczyniają się do tego rodzaju zachowań, po cichu je akceptując i po części biorąc udział w tym przestępczym procederze. Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wrazik Napisano 22 Września 2014 Autor Share Napisano 22 Września 2014 Jaca, nie wrzucałbym od razu wszystkich do jednego wora. Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Jaca-Dzbanecznik Napisano 22 Września 2014 Share Napisano 22 Września 2014 Jaca, nie wrzucałbym od razu wszystkich do jednego wora. Pewnie ze nie. Każdy z nas jest inny i każdy ma własne sumienie jak powinno się postąpić, ale wiemy juz skąd wziął się problem... Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Cephalotus Napisano 22 Września 2014 Share Napisano 22 Września 2014 Strażnicy przekupni, ochrona żadna, gatunki znikają, więc co teraz zrobić? Kupić świadomie taką roślinę, czy uczynić zgodnie z własnym sumienie i nie kupić? Jak się kupi to jest szansa że za jakiś czas juz nie będą ich rwali bo będzie ich tyle że ceny drastycznie spadną, nie będzie zapotrzebowania i nie będzie to dla nich opłacalne. Z ty że świadomie nakręcamy "czarny rynek" a zawsze mogą przerzucić sie na kolejne gatunki? Jak roślin nie uda sie sprzedać, pewnie zostaną zniszczone, a za jakiś czas trafią się nabywcy i wyrwią kolejne, może dojść do tego ze nie będzie już co rwać? Zdecydowanie świadome kupowanie z takiego źródła, jedyne co zrobi, to nakręci rynek, a to absolutnie niczemu dobremu nie służy. Jedyne wyjście to kupowanie roślin z wiadomych, sprawdzonych źródeł. Żeby takie były jakkolwiek konkurencyjne dla roślin skłusowanych, powinny starać się dawać racjonalne ceny, choć jak coś jest zabrane z natury z minimalnym nakładem pracy, to każda cena będzie dawać zysk. Do tego w naturze rzadkich roślin będzie zawsze za mało na zaspokojenie popytu ludzi, to temu i tamtemu padnie dana roślina, to zachce sobie mieć kolejną. Oczywiście zawsze znajdą się takie osoby, które sobie będą zbierać po osobniku z danej lokalizacji, bo dla nich nie tyle roślina jest cenna, co jej pochodzenie i liczba lokacji na liście. Czasem takie zbieractwo ma uzasadnienie, częściej jednak nie ma i jest to zwyczajne kolekcjonerstwo. Dla kupowania roślin zkłusowanych, do tego rzadkich, wolno rozmnażających się w naturze, dla zaspokojenia własnego widzimisię, to nie ma najmniejszego usprawiedliwienia. W przypadku storczyków jest jeszcze inaczej. Mianowicie kiedy widzę wielotysięczną produkcję danej rośliny, łany danego gatunku, a cena jest przerażająca, to pytam się, ale o co chodzi. A no chodzi o to, że jak komuś zależy na pieniądzu, to jak sprzeda jedną roślinę za 200 zł, to się mniej napracuje jak sprzeda 4 po 50 zł. A na takich po 200 zł zarobi tyle samo, co na tych po 50 zł. Więc cen nie zniża. Rośliny zalegają, ale co tam. Obserwowałem podobne zjawisko w jednym z Polskich sklepów, gdzie storczyk był za 80 zł. Ktoś miał go w ofercie dostępnych ze 200 roślin. I tak nie ruszał ceny latami. Teraz widzę, że roślin na zdjęciach ma ze 400-500, bo się storczyk namnożył, więc, żeby zyskać miejsce, oferuje go poniżej wartości, bo za 20 zł... Można, można, tylko dlaczego wtedy, kiedy już zaczyna miejsca brakować pod inny towar... Możemy jedynie za siebie i swoje podejście ręczyć. Inni mogą mieć zupełnie odmienne priorytety do naszych. Może zadam głupie pytanie ale wole to niż zostać głupim. W ogrodach zazwyczaj są odmiany/formy hodowlane a tych chyba CITES'y i inna papierologia czasem już nie dotyczy? przez co znika nam "konieczność" posiadania zezwoleń? Z takimi kruczkami spotkałem się przy sprowadzaniu różnych kaktusów zza granicy i wydaje mi sie ze funkcjonuje to chyba w przypadku wszystkich roślin. Jeżeli roślina dostała nazwę hodowlaną, została zarejestrowana jako odmiana lub jest krzyżówką, wówczas ochrona jej nie dotyczy wcale. Czyli nawet naturalne krzyżówki nie podlegają ochronie, dopóki nie uzna się ich za odrębny gatunek i nie wprowadzi na listę. To samo tyczy się ochrony przyrody w Polsce. Storczyka zerwać nikomu nie wolno, ale mieszańca owszem, jego prawo nie chroni, chyba, że znajduje się na terenie prawnie chronionym, wówczas wszystko podlega ochronie. Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach More sharing options...
owadożer Napisano 22 Września 2014 Share Napisano 22 Września 2014 O ile się nie myślę, dokładnie te same edwardsiany ktoś wystawił na sprzedaż na grupie na fb... żeby było zabawniej to chyba nawet na ebay'u były, szkoda roślin Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się