Skocz do zawartości

Test twardości wody ze studni


Damian1990

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim. W ubiegłym roku przypadkiem w sklepie natrafiłem na różne rodzaje roślin owadożernych będących na sprzedaż. Były kapturnice (3 rodzaje) i muchołówki. Postanowiłem kupić wszystkie :) Uznałem, że woda ze studni będzie dobrą wodą do podlewania. I takową też zacząłem ich podlewać. Od dnia kupienia do tego momentu z roślinami nie dzieje się nic złego, ale któregoś dnia natrafiłem na to forum i wyczytałem, ze woda ze studni też nie jest dobrą wodą do podlewania. I teraz tak zacząłem się zastanawiać czy moje rośliny nie zaczną z czasem marnieć przez tą wodę studzienną. Nie znalazłem dokładnej odpowiedzi ale najbardziej chodzi chyba o twardość wody. Kupiłem kropelkowy tester twardości wody. Dodam, ze nie kupiłem najtańszego. Chciałem poznać dokładną twardość wody. Wpuszczało się krople do wody aż zmieni kolor z różowego na niebieski. Ilość kropli świadczyła o jej twardości Tester zawierał następującą skalę:

 

0-7 woda bardzo miękka

8-14 woda miękka

15-21 woda średnio twarda

22-32 woda twarda

ponad 32 woda bardzo twarda

 

Do mojej wody studziennej wpuściłem 20 kropel, tak, że jest ona średnio twarda. Czyli jest tak po środku skali. I teraz się tak zastanawiam czy kontynuować podlewanie tą samą wodą czy przerzucić się na destylowaną. Podlewam już ich tą wodą kilka dobrych miesięcy i nie zauważyłem u nich jakiś niepokojących objawów. Dodam, że rosną bardzo dobrze. Boję się że ta woda z czasem zaszkodzi roślinom. Ale jeżeli miałaby zaszkodzić to czy nie zaszkodziłaby od razu? Pomyślałem też sobie, że może powinienem zmiękczyć wodę ze studni mieszając ją w stosunku 1:1 z wodą destylowaną. Wtedy według powyższej skali była by to woda miękka. Ale może to chodzi o jakieś szkodliwe składniki zawarte w wodzie studziennej. Nie wiem co o tym myśleć. Może wie ktoś coś szerzej na ten temat lub miał już z tym do czynienia.

Edytowane przez Damian1990
Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego co ja wiem, to owadożery potrzebują wodę, która nie zawiera minerałów, ponieważ w ich naturalnym środowisku podłoże, w którym rosną jest ubogie w minerały, a te zdobywają po przez trawienie owadów. Jeśli mówię źle to niech ktoś mnie poprawi. Ale skoro woda ze studni nie zaszkodziła/nie wywołała jakiś widocznych szkód rośliną, to widocznie nie jest tak bogata w minerały. Mieszkam na wsi i np. u mnie w studni, z której co prawda dość rzadko od pewnego czasu wybierana jest woda pojawiają się glony czy coś w tym rodzaju.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na zdrowy rozum - woda ze studni, to woda gruntowa. Woda gruntowa to ta, co przepływa przez ziemię. Ziemia jednak jakieś rozpuszczalne jony w sobie zawiera, więc należy się ich spodziewać w wodzie studniowej. Ponieważ rośliny owadożerne ani nie potrzebują minerałów, ani nie potrafią specjalnie z nich pozyskiwać z podłoża, toteż będą się kumulować. Twardość wody to jak dobrze kojarzę ilość jonów wapniowych w wodzie, ale mogą być tam również inne jony, które nie zostaną ukazane w tym badaniu. Natomiast dalej mogą szkodzić roślinom, ich korzeniom, albo osadzając się na stożkach wzrostu.

 

Dlatego woda studniowa tak na zdrowy rozum - niespecjalnie nadaje się do podlewania roślin owadożernych.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rośliny owadożerne czasem rosną na torfowiskach zasilanych wodami gruntowymi, np. rosiczka długolistna, tłustosz pospolity. Widziałem też rosiczki okrągłolistne rosnące na torfowisku alkalicznym, bogatym w wapń, zasilanym wodami gruntowymi i było im dobrze.

 

Na torfowiskach zasilanych wodami gruntowymi woda w jednej części torfowiska w nie wpływa, w innej wypływa czyli jest jej stały przepływ. W związku z tym stężenie jonów (głównie wapń i magnez) jest mniej więcej na stałym poziomie. Robiłem badania wody z torfowiska niskiego i zawartość wapnia była na poziomie 100- 120 mg/l. W wodzie z torfowiska wysokiego było ok 2 mg/l.

 

Jeżeli podlewasz wodą ze studni to masz sytuację, gdzie dolewasz wodę a ona paruje. Za każdym dolaniem wody dostarczasz kolejnej porcji minerałów, które nie mają jak się z doniczki wydostać więc się akumulują.

 

Podsumowując na torfowiskach masz stały przepływ wody i mniej więcej tyle jonów ile wpływa, tyle wypływa w innym miejscu. Jak podlewasz twardą wodą to z każdą jej porcją dodajesz jonów, które zostają w torfie i ich stężenie z czasem rośnie.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego, co widziałem i słyszałem od paru większych hodowców to woda kranowa wcale nie jest tak straszna. Wystarczy, ze jest chodziarz średnio twarda. Ważniejszą sprawą jest natomiast zawartość pierwiastków i substancji, które czasami są dodawane przez oczyszczalnie, szkodzą one o wiele bardziej. W dużych miastach woda kranowa będzie się pewnie gorzej nadawała do podlewania owadożerów niż ta ze studni na wsi.

 

Ostatnio pytałem się właśnie o wodę Davida Svarca w Czechach i powiedział, że swoje rośliny podlewa wodą ze studni. Jego rośliny rosną wyśmienicie. Wykwity pojawiają się u niego bardzo sporadycznie dopiero po kilku latach niezmieniania podłoża. Przy tak dużej ilości roślin jest bardzo trudno uzyskać wystarczającą ilość deszczówki.

 

Z tą wodą to jest podobna sytuacja jak z nawożeniem - niby zabójcza itp, a jak przyjdzie co do czego to się okazuje, że sporo osób to stosuję.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli ogólnie większość osób twierdzi, ze woda ze studni nie nadaje się do podlewania i koniec. Aczkolwiek żadna z tych osób tego nie robiła i nie wie czy faktycznie zaszkodzi ona roślinom czy to tylko teoria. Na razie dni są dość chłodne i nie idzie mi tak dużo tej wody. Mam jeszcze zapas deszczówki i kilka litrów wody destylowanej. Deszczówkę nałapałem bezpośredni z nieba a nie z rynny. Stoi w bańce już ponad 2 tygodnie i nie widać w niej rosnących glonów. Natomiast kiedyś gdy nałapałem wody spod rynny to już po 3 dniach w wodzie zaczęły rozwijać się glony. Czy to ma jakieś znaczenie skąd woda będzie nałapana? Spod rynny wiadomo, że nałapie jej więcej niż bezpośredni z nieba, ale czy to nie jest tak, że spod rynny wszystkie brudy z dachu spłyną mi do bańki? Jednym razem przy takiej porządnej ulewie poczekałem z 15 minut niech się dach oczyści i dopiero po tym czasie podstawiłem wiadro. Nic to nie dało. Glony i tak się rozwinęły.

Edytowane przez Damian1990
Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.