Skocz do zawartości

Co dalej z Carnisaną...


Nwankwo

Rekomendowane odpowiedzi

Trochę już czasu minęło od śmierci Alberta, wiem że wielu z Was go znało i również wstrząsnęła Wami informacja o jego nagłej, niespodziewanej śmierci. Tym bardziej, że on nie był chory, a tak jak każdy z nas w ciągu tego dnia załatwiał pełno spraw i pewnie miał już jakieś plany, pomysły na spędzenie wieczoru..

 

Chciałbym trochę napisać o nas dla tych co nas nie zdążyli poznać zbyt dobrze, choć wiem że są też tutaj i Ci, co nas znali prawie od początku.

 

Osobiście poznaliśmy się z Albertem chodząc do jednej klasy w gimnazjum. W 3 gimnazjum zaczęliśmy się pasjonować roślinami owadożernymi, on miał szklarnie w Chełmie Śląskim, gdzie mieszkał, ja miałem u siebie trochę miejsca na ogrodzie i parapecie. W 1 liceum, czyli jakieś 9 lat temu - zaczęliśmy już swoją aktywność na forach - terrarystycznych, botanicznych i dwóch owadożernych. Kupowaliśmy nasiona owadożerów, one kiełkowały, rosły, sprowadzaliśmy nowe sadzonki z zagranicy, rozmnażaliśmy, wystawialiśmy się na giełdach terrarystycznych, czy też podczepieni do wystaw storczyków w egzotarium w Sosnowcu, bardzo nas to wciągnęło. Albert wpadł na pomysł, aby nazwać naszą działalność "Carnisana", aby nas ludzie zapamiętali, a ja dorobiłem hasło "..i mucha nie siada" :).

Pierwsze nasze zdjęcie (2007 rok) :

thumb_zdjecie.jpg

 

Pamiętam naszą pierwszą giełdę terrarystyczną w Świętochłowicach, w której braliśmy udział, wystawiając mały stolik roślin owadożernych i też paru nieowadożernych, a na której ostatni raz był ze swoimi roślinami Łukasz Kostiuk z Nepenti. Bardzo duży, dobrze rozwijający się i znany sklep z owadożerami wtedy kończył swoją 'epokę', a my zaczynaliśmy naszą, wypełniliśmy chyba wtedy pewną lukę.

 

Jako że całe liceum byliśmy jeszcze na utrzymaniu rodziców to wszystkie te grosze, które wtedy udało nam się zarobić od razu szły na nowe gatunki, nowe growroomy, oświetlenie, terraria, dlatego też bardzo szybko rozwijaliśmy się. Gdy nasza lista gatunków urosła do takiej ilości, że nie było sensu dłużej zaśmiecać nią forum - podjęliśmy decyzję o założeniu sklepu internetowego. Początkowo wszystkie rzadkie gatunki sprowadzaliśmy z zagranicy, zwłaszcza Czech i Belgii, gdzie hobby było już o wiele bardziej rozwinięte, sprowadzaliśmy małe sadzonki, które dzieliliśmy. Ciekawe było to, że udawało nam się je tak podzielić i rozmnożyć, że oferowaliśmy je w cenach często 4 razy tańszych niż były one oferowane w tych hodowlach, z których je braliśmy, bardzo cieszyło nas to, że mogliśmy się po prostu dzielić z polskimi hodowcami roślinami, praktycznie nic na tym nie zarabiając. Ale nie chcieliśmy tylko sprowadzać roślin, chcielismy sami je produkować, stąd też w pewnym momencie powstało laboratorium in vitro, gdy już zaczynaliśmy studia.

Zresztą później również nigdy nie patrzyliśmy na to jako na źródło zarobku, nigdy nie było sytuacji, że siadamy i patrzymy ile przyszło nam zapłacić za prąd, za nowe lampy i inne sprzęty, czy w danym miesiącu wyszliśmy na "zero", czy coś zarobiliśmy lub straciliśmy. Choć mając stronę internetową część klientów, którzy do nas trafiali tak nas postrzegali - że jesteśmy sprzedawcami, a nie hodowcami. A zawsze to było przede wszystkim hobby, zabawa - zwłaszcza wystawy, spotkania z Wami, targi, wykłady, rozmnażanie roślin czy wyjazdy za granicę do innych hodowli i ogrodów botanicznych, zdobywanie wiedzy, a jak trochę pieniędzy z tego zostawało to szło na życie na studiach. Wystawy, wykłady, sprowadzanie nowych gatunków - w celu szerzenia hobby w Polsce - bardzo nas cieszyło. Po każdej wystawie, na którą przychodziliście dostawaliśmy dodatkowego kopa do działania.

 

Nie mieliśmy zaplanowanej przyszłości związanej tylko z Carnisaną, każdy z nas robił co innego - Albert był organistą oraz pracował na uczelni, był na doktoracie na Biotechnologii UŚ, a ja studiuję weterynarię, tak więc ostatnimi laty nasz rozwój się nieco ograniczył, głównie ze względu na czas. Nie chcieliśmy zakładać typowego sklepu i z niego się utrzymywać, raczej miało to być dalej hobby, dodatkowa działalność, sprawiająca nam przyjemność, dopóki mielibyśmy chęci ją dalej rozwijać i dopóki miałby kto na nasze wystawy przychodzić :).

Dlaczego ? Chyba nie chcieliśmy ryzykować tego, że kiedyś nasza przyjaźń ucierpi przez pieniądze, gdy każdy z nas będzie musiał utrzymać rodzinę z wspólnej działalności, która mogła by mieć czasem gorsze dni - to już przestało by być hobby, przestało by nas cieszyć.

Piszę o tym wszystkim, bo chcę pokazać jaki był nasz cel, po co tym się zajmowaliśmy i dlaczego po śmierci Alberta czas Carnisany się skończył bezpowrotnie.

Mam nadzieję, że tak jak 9 lat temu my wypełniliśmy pewną lukę, tak i teraz ktoś wypełni lukę po nas i będzie źródłem rzadkich, ciężkich do zdobycia gatunków dla tych, którzy się pasjonują tym tematem, tak aby rozwijać dalej w Polsce to wspaniałe hobby.

 

Niestety dalej nie dostałem decyzji od rodziny Alberta co z roślinami, które są w Chełmie, stąd też wypowiadam się tylko za siebie. Chciałem napisać na forum jeszcze przed tym, gdy okres radosny świąteczny zagości w nas na dobre. Nie wiem czy będę poproszony o sprzedaż całości roślin, zorganizowanie ostatniej pożegnalnej wystawy, czy też to jest już ten koniec.

 

Jeśli chodzi o mnie to podjąłem decyzję o zakończeniu rozmnażania roślin, stąd też w dziale sprzedam wystawiłem kultury z laboratorium ode mnie. Mam jeszcze w domu dwa małe growroomy z ciekawymi gatunkami dzbaneczników, heliamfor i tłustoszy - rosnących normalnie w podłożu. Chyba nie będę w stanie się z nimi pożegnać, część na pewno będzie żyć u mnie swoim życiem, a nadwyżkę bardzo możliwe , że tak jak wcześniej - będę czasem wystawiał na forum w niskich cenach.

W imieniu Carnisany chciałbym podziękować wszystkim za pomoc w organizacji najlepszych wystaw, udział we wspólnych spotkaniach, wsparcie i miłe słowa.

Na koniec parę zdjęć.

 

thumb_P1110858.JPG

thumb_P1090615.JPG

thumb_DSC03758.jpg

thumb_UW_Warszawa.jpg

thumb_P1090590.JPG

thumb_wystawa_chorzow_pogladowe.jpg

thumb_wystawa_w_krakowie_maj_2014_-_kapturnice.jpg

thumb_wwa13__Large_.jpg

thumb_korner_z_dzbanecznikami,_warszawa_2014.JPG

thumb_P1110889.JPG

thumb_salto_mortale_3_2012.jpg

thumb_wystawa_w_krakowie_maj_2014_-_kapturnice_druga_foto.jpg

thumb_P1110089.JPG

thumb_palmiarnia_w_gliwicach.jpg

thumb_P1110084.JPG

thumb_P1090632.JPG

thumb_flava_cuprea.jpg

thumb_korner_w_warszawce.jpg

thumb_P1090848.JPG

thumb_P1110740.JPG

Edytowane przez Nwankwo
Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że opis który wrzuciłeś i wasz życiorys jest pięknym wzorem dla innych ludzi, jak można żyć rozwijając i pielęgnując swoje pasje. Pięknie to pokazuje istotę naszego ludzkiego życia i to, że naprawdę, każdy z nas może zrobić, osiągnąć wszystko, co tylko zechce. Wystarczy chcieć i podjąć decyzję, że się to zrobi. Życie to jest piękna sprawa, zaś wielu ludzi w dzisiejszych czasach o tym zapomina, pędząc gdzieś do przodu na oślep, nie wiedząc nawet dokąd zmierzają, całkowicie zapominając o sobie i własnych potrzebach, tracąc siebie. Życzę Ci z całego serca, byś i Ty po ostatnich wydarzeniach nie zapomniał o sobie i o tym, kim jesteś.

 

Chciałbym również zwrócić uwagę na Twoją ostrożność w wypowiadaniu się na temat pieniędzy. Jak najbardziej rozumiem tok Twojego myślenia i idee temu przyświecające, chciałbym jednak powiedzieć, do Ciebie i do wszystkich, że temat pieniędzy nie jest tematem, który powinien być "tabu". Zasługujesz na to, by je mieć, tak jak i każdy z nas. Zarabianie bazując na swych pasjach, jest jak najbardziej w porządku, ba, powiem nawet, że jest to najwłaściwszy sposób zdobywania pieniędzy. Tu nie chodzi o tak źle rozumiane w naszym społeczeństwie "dorabianie się", ale o znalezienie swojego miejsca w systemie, w którym chcemy czy nie, żyć musimy. Nie oszukujmy się, pieniądze są do życia potrzebne i w obecnym systemie, stworzenie biznesu przynoszącego korzyści większe niż praca na zwykłym etacie, jest najlepszym i najbezpieczniejszym rozwiązaniem dla młodych ludzi. Przeżyć całe życie na minimum potrzebnym do egzystencji nie jest dobrym rozwiązaniem. Już nie chodzi tutaj o kwestie materialne, posiadania tego czy tamtego, to rzeczywiście nie jest istotne w życiu, jednak w obecnej epoce informacyjnej młody człowiek nie ma co liczyć na emeryturę, bo wszystko wskazuje na to, że nie dostanie ani grosza - trzeba samemu o to sobie zadbać, bo przyjdzie wiek, w którym już nie będziesz zdolny do pracy - i co wtedy? Zjawisko to dotyczy całego świata, nie jest to tylko kwestia naszego kraju. Na wszelkie komentarze postronnych ludzi, w stylu "a ten to się dorabiania" nie zwracałbym żadnej uwagi - bo to ten, który świadomie od najmłodszych lat będzie myślał o swojej starości i zadba o nią, będzie wiódł szczęśliwe życie, a nie ten, który komentuje i nic nie robi i nawet nie jest świadom swojej przyszłości :-) A jak masz możliwość robić to, spełniając swoje pasje - ja bym się nie zastanawiał i nie wahał, pamiętaj, robiąc to, co kochasz, nie przepracujesz w swoim życiu ani jednego dnia :-) Nie zgodzę się z tym, że pieniądze zabiją Twoją pasję - znam ludzi, którzy zarabiają na swoich pasjach i prowadzą szczęśliwe życie, zaś ich pasje dzięki temu jeszcze lepiej się rozwijają i wchodzą na wyżyny. To nie pieniądze bądź ich brak zabija człowieka, tylko jego własne postrzeganie, a nad postrzeganiem można popracować. :-)

 

Jeżeli chodzi o śmierć Alberta i całą sytuację, ja powiem Ci tak. Od wielu lat bardzo dogłębnie badam istotę ludzkiego istnienia, naturę świadomości... I to, co ja mogę Ci powiedzieć, to że nasze ciało jest tylko naszym "opakowaniem". Albert nie przepadł, on jest, on istnieje. Na pewno bardzo stara się Ciebie wesprzeć w tych trudnych chwilach. Myślę, że on również bardzo chciałby, byś nie zapomniał o sobie i kontynuował wspaniałe dzieło, które razem stworzyliście. To jest naprawdę piękne i łza wzruszenia zakręciła mi się w oko, gdy czytałem ten wpis. Nie musi się to nazywać Carnisana, bardziej chodzi mi o samą ideę i o pasję, która stanowi twoje życie. Pomyśl o tym w głębi duszy, przemyśl to. To nie jest żaden koniec. Pozdrawiam Cię serdecznie i głowa do góry. Śmierć, to nie koniec. To tylko zmiana stanu naszej świadomości.

 

 

 

 

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.