Skocz do zawartości

Zimowanie kapturnic.


killer_88

Rekomendowane odpowiedzi

Odnośnie zimowania wewnątrz w ciemnościach - kapturnice zimuję od trzech lat w piwnicy, gdzie niegdyś składowałem węgiel - jest tam bardzo małe okienko od północy, które wpuszcza zimą jedynie tyle światła, żeby trafić do drzwi, ale książki w takim świetle już nie przeczytamy (a może to mnie brakuje witaminy A?), na dodatek jest rozproszone małą firanką. Wszystkie kapturnice przeżywają bez najmniejszych problemów, a temperatura zimą utrzymuje się mniej więcej na stałym poziomie - ok. 5-7*C. W tym roku zginęła mi flava, ale tylko dlatego, że myślałem, iż podlałem ją jak resztę roślin, a nie miałem racji - i uschła. Uschła, a później zgniła.

 

Ptaahu, tak z ciekawości zapytam - obserwując zachowanie się krzyżówek i czystych okazów podczas zimowania, jesteś w stanie wskazać jakąś korelację między ,,czystością" rośliny a jej zdolnością do przetrwania? To znaczy - czy krzyżówki raczej lepiej zimują od gatunków czystych (z większą przeżywalnością), czy nie ma takiej tendencji albo za mało reprezentatywna próbka/niestałe warunki?

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na zimę? Nie, bo jeszcze ładnie wyglądają i w gruncie rzeczy nie przeszkadzają, a zawsze szansa, że trochę światła gdzieś wyłapią. Czekam, aż same uschną, chyba że są pełne owadów i po paru tygodniach zaczyna się w środku pojawiać pleśń lub zaczynają od środka gnić (w miejscach nagromadzenia owadów) - wtedy wycinam. Te liście, które są w porządku, zostawiam aż do naturalnego, całkowitego uschnięcia - wtedy obcinam. A jeśli nawet jakieś przeżyją do wiosny, to przed wyjęciem jej na pierwsze wiosenne promienie wycinam wszystko do zera - żeby stożek wzrostu miał dużo światła, jak już przedmówcy wspominali. :)

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ptaahu, tak z ciekawości zapytam - obserwując zachowanie się krzyżówek i czystych okazów podczas zimowania, jesteś w stanie wskazać jakąś korelację między ,,czystością" rośliny a jej zdolnością do przetrwania? To znaczy - czy krzyżówki raczej lepiej zimują od gatunków czystych (z większą przeżywalnością), czy nie ma takiej tendencji albo za mało reprezentatywna próbka/niestałe warunki?

 

Niestety nigdzie nie wynotowałem roślin, które nie przetrwały zimy. Trudno mi tym samym wskazać czy krzyżówki charakteryzowały się większą przeżywalnością od czystych gatunków. Wydaje mi się poza tym, że miarodajny wynik dałaby jedynie próba ze znacznie większą ilością kapturnic i przynajmniej po kilka egzemplarzy z każdego klonu. Na chwilę obecną najbardziej utkwiła mi w pamięci strata wspomnianych S. leucophylla var. alba. Poza tym kojarzę, że zginęło kilka roślin S. alata (m.in. bodajże 2 klony var. nigropurpurea), któreś podgatunki S. rubra oraz krzyżówki S. leucophylla. Ogólnie większość czystych S. leucophylla miała się po zimie bardzo źle i potrzebowała całego sezonu aby się w jakimś stopniu odbudować.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W takim przypadku - skoro czyste S. leucophylla prezentują się nie najlepiej po zimie - trzymasz je w takich samych warunkach jak pozostałe okazy, czy starasz się zapewnić im łagodniejsze temperatury, oświetlenie, lepsze zabezpieczenie? Pytam tak w gruncie rzeczy na przyszłość, mam u siebie same mieszańce, ale chciałbym zająć się też czystymi gatunkami.

Edytowane przez Inżynier
Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W takim przypadku - skoro czyste S. leucophylla prezentują się nie najlepiej po zimie - trzymasz je w takich samych warunkach jak pozostałe okazy, czy starasz się zapewnić im łagodniejsze temperatury, oświetlenie, lepsze zabezpieczenie? Pytam tak w gruncie rzeczy na przyszłość, mam u siebie same mieszańce, ale chciałbym zająć się też czystymi gatunkami.

 

Po prostu nie powtarzam błędów z przeszłości i nie pozostawiam kapturnic na zewnątrz zimą, niezależnie od gatunku. Tylko piwnica, garaż lub poddasze. Do tej pory zimowałem kapturnice w stosunkowo widnym pomieszczeniu z małym okienkiem. Tej zimy jeszcze nie zdecydowałem - być może będzie to pierwszy raz w całkowitej ciemności.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz wpadła mi do głowy myśl odnośnie domowych (czy raczej: ogródkowych) torfowisk. Można bez większych obaw zostawić w nich rośliny przez cały rok? Mam w ogródku kilkanaście betonowych, raczej niewielkich, donic, zwanych przez niektórych gazonami. Rosną sobie tam wrzosy, zioła, lawenda, raczej drobne rośliny. W kilku z nich od ponad roku rosną raczej chwasty i koniczyna, więc pomyślałem, że przystosuję jeden do uprawy kapturnic. I tak po obecnym sezonie będę musiał rozsadzić kapturnice z donic, żeby wymienić im podłoże, na dodatek trochę się rozrosły, więc mogę sobie pozwolić na oddzielenie paru fragmentów i próbę ich uprawy całorocznej na zewnątrz właśnie w takiej donicy. Ale czy na pewno przeżyją? Mówię raczej o krzyżówkach kapturnic niż o czystych gatunkach.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja zimowałem kapturnicę u siebie w pokoju tylko z ograniczonym dostępem światła oraz wody tak aby maksymalnie spowolnić jej rozwój w tym okresie. No i pełen sukces, kapturnica w tym roku bardzo okazale wygląda, nie widzę po niej żadnych negatywnych skutków takiego zimowania. Mam bardzo kiepskie doświadczenia z "książkowego" zimowania roślin owadożernych, najpierw padły 2 kapturnice zimujące w piwnicy a potem 1 muchołówka zimująca na strychu. Wszystkie te rośliny nie przetrwały zimowania i nie doczekały wiosny.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz wpadła mi do głowy myśl odnośnie domowych (czy raczej: ogródkowych) torfowisk. Można bez większych obaw zostawić w nich rośliny przez cały rok? Mam w ogródku kilkanaście betonowych, raczej niewielkich, donic, zwanych przez niektórych gazonami. Rosną sobie tam wrzosy, zioła, lawenda, raczej drobne rośliny. W kilku z nich od ponad roku rosną raczej chwasty i koniczyna, więc pomyślałem, że przystosuję jeden do uprawy kapturnic. I tak po obecnym sezonie będę musiał rozsadzić kapturnice z donic, żeby wymienić im podłoże, na dodatek trochę się rozrosły, więc mogę sobie pozwolić na oddzielenie paru fragmentów i próbę ich uprawy całorocznej na zewnątrz właśnie w takiej donicy. Ale czy na pewno przeżyją? Mówię raczej o krzyżówkach kapturnic niż o czystych gatunkach.

 

Na pytanie czy rośliny na pewno przeżyją zimę na zewnątrz w betonowych gazonach odpowiadam: przeżyją lub nie. W mojej opinii to loteria.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja zimowałem kapturnicę u siebie w pokoju tylko z ograniczonym dostępem światła oraz wody tak aby maksymalnie spowolnić jej rozwój w tym okresie. No i pełen sukces, kapturnica w tym roku bardzo okazale wygląda, nie widzę po niej żadnych negatywnych skutków takiego zimowania. Mam bardzo kiepskie doświadczenia z "książkowego" zimowania roślin owadożernych, najpierw padły 2 kapturnice zimujące w piwnicy a potem 1 muchołówka zimująca na strychu. Wszystkie te rośliny nie przetrwały zimowania i nie doczekały wiosny.

 

Ciekaw jestem z jakiej "książki" czerpana była wiedza w kwestii zimowania kapturnic i w jakim stopniu "książkowe" porady zastosowane zostały w praktyce, a jeśli temperatura pokojowa w połączeniu z ciemnością i suszą miałyby spowolnić rozwój rośliny to "gratuluję" pomysłowości.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekaw jestem z jakiej "książki" czerpana była wiedza w kwestii zimowania kapturnic i w jakim stopniu "książkowe" porady zastosowane zostały w praktyce, a jeśli temperatura pokojowa w połączeniu z ciemnością i suszą miałyby spowolnić rozwój rośliny to "gratuluję" pomysłowości.

Przeprowadziłem takie doświadczenie co opisywałem na forum, zimowanie kapturnicy w temperaturze pokojowej z ograniczonym dostępem światła, bo stała pod biurkiem, ale nie całkowita ciemność oraz ograniczoną wilgotnością, ale nie suszą i zakończyło się to sukcesem. Rozwój rośliny był spowolniony i odpoczywała zimą. Foty tej kapturnicy w tym sezonie też dałem na forum, jest okazalsza niż w tamtym roku. Tej zimy również zamierzam w ten sposób zimować obie moje kapturnice oraz muchołówkę. U mnie zdało egzamin, ale nie namawiam nikogo do naśladowania.

Edytowane przez stefek
Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.