MarcinS Napisano 25 Listopada 2023 Share Napisano 25 Listopada 2023 Zastanawiałem się ostatnio czy obcinać zamierające liście muchołówek. Z jednej strony wyglądają brzydko, zwłaszcza jak są już w dużej części nieżywe. Z drugiej, roślina potrafi wycofać pierwiastki potrzebne do życia z obumierających liści i potem je wykorzystać do wytworzenia nowych. Niektóre pierwiastki łatwo wycofać i wykorzystać od nowa (np. azot, potas), inne bardzo trudno i niewiele udaje się ich odzyskać (żelazo, wapń). Postanowiłem sprawdzić ile azotu ma w sobie zdrowy liść, liść obumierający ale ciągle żywy i liść już obumarły. Akurat azot w miarę prosto się mierzy (analizator elementarny CHNS). Pomiary są wykonane na pojedynczych liściach więc trudno powiedzieć jaka jest zmienność między innymi liśćmi i osobnikami, ale daje to jakieś pojęcie. Wyniki są w procentach zawartości azotu w suchej masie liścia. Zdjęcia przedstawiają obumierające liście, w których mierzyłem zawartość azotu. Na zdjęciach zaznaczyłem na zielono część żywą wziętą do analizy, na czerwono obumarłą. Wyniki: Zdrowy, ładny liść muchołówki rosnący w torfie 1,46% N Zdrowy, ładny liść muchołówki rosnący w podłożu nieorganicznym 1,15% N Muchołówka, zamierający liść, ale ciągle żywa część 0,37% N Muchołówka, zamierający liść, część obumarła 0,28% N Całkowicie obumarły liść 0,24% N Drosera capensis, zdrowy ładny liść 2,67% N Drosera capensis zamierający liść, ale ciągle żywa część 0,72% N Drosera capensis zamierający liść, nieżywa, czarna część 0,45% N Drosera regia, zdrowy ładny liść 0,94 % N Drosera regia zamierający liść, ale ciągle żywa część 0,49% N Drosera regia zamierający liść, nieżywa, czarna część 0,22% N Kapturnica (nie wiem jaka), ładna, zdrowa część kielicha 1,17% N Kaptunica, zamierający kielich, ale ciągle żywa część 0,30 % N Kaptunica, zamierający kielich, uschnięta część 0,22% N Wnioski - warto pozwolić liściom całkiem zaschnąć, zanim uschną to roślina daje radę jeszcze coś z nich wycisnąć. Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Cephalotus Napisano 26 Listopada 2023 Share Napisano 26 Listopada 2023 Niezwykłe, że tak łatwo szło to zbadać. O ile same wnioski nie są w żaden sposób zaskakujące, bo to oczywiste, że przyroda to jeden wielki recykling energii i materii. Jeżeli tak trudno jest pozyskać cenny azot, to ewolucyjną głupotą byłoby marnowanie go wraz zamieraniem liści. W naszym układzie pokarmowym recyklingujemy żelazo trójwartościowe, bo jest szalenie trudno wytworzyć je z roślinnego dwuwartościowego żelaza. A upolować zwierzaka - poza owadami - jest już trudno. Stąd wnioski były wręcz oczywiste w podstawowej konsekwencji. Jednak zmierzenie tego, realne zbadanie, było takie wręcz odświeżające do przeczytania. Cudowne było poznanie tych wartości oraz bezsprzeczne udowodnienie, że przyroda jest mądra w swoim funkcjonowaniu i wystarczy zdrowe myślenie, żeby wywnioskować, które z naszych działań będzie dobre, a które nie. Tylko nam często nie chce przyglądać się naturze i kombinujemy, zamiast sięgać do wiedzy, którą mamy w internecie, np. o ekosystemach czy klimacie. O ile obumierający liść nie wygląda super, o tyle, dopóki nie zamrze całkowicie to nie ma co usuwać żywych części. Ja zawsze staram się uciąć tylko martwą część na granicy z żywą. Inaczej jest w przypadku wyraźnej choroby, której nie chcę, żeby rozeszła się po reszcie rośliny, czy na stożek wzrostu. Ale co mnie martwi, wielu hodowców obcina kapturnicom żywe, zdrowe liście na zimę do gołej ziemi. To jest straszna głupota i taka strata dla rośliny. Już dawno temu miałem przeczucie, że to jest zła praktyka, ale dopiero osobiste przetestowanie moich rozważań doprowadziły mnie do takich wniosków, jak Twoje, że póki liść żyje, to roślinie się przydaje i wszystko, co w nim jest zmagazynowanie, może się przydać, a dopóki część jego spełnia funkcje, to tym bardziej należy go pozostawić. Okazało się, że S. purpurea, S. psittacina czy S. minor tragicznie źle znoszą ścinanie liści do zera. Można usunąć część liści, starych, zasłoniętych przez inne, ale generalnie zostawić je wszystkie. W przypadku pozostałych gatunków i hybryd pozostawienie minimum 15-20 cm długości liścia zapewnia im o wiele, wiele lepszy start na wiosnę. Potem pozostawienie całego liścia, 25 cm czy 20 cm nie robi już istotnej różnicy. Więc usuwałem część liści, zostawiałem większość, przycinałem do pewnej wysokości. Zostawiałem roślinom dobre "baterie słoneczne" na wiosenny start. Rozumiem, że z za dużą ilością liści w szklarni może być obawa infekcji grzybowych stożków wzrostu z powodu zastoju powietrza. Wtedy można przerzedzić liście, czy zapewnić wiatrak, który poruszy powietrze. Fajowy eksperyment, absolutnie wielkie dzięki za tak genialne badanie! Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach More sharing options...
MarcinS Napisano 26 Listopada 2023 Autor Share Napisano 26 Listopada 2023 4 godziny temu, Cephalotus napisał: Niezwykłe, że tak łatwo szło to zbadać Pomiar azotu jest akurat bardzo prosty, próbkę biomasy (albo czegokolwiek co ma postać stałą) trzeba wysuszyć, zważyć, zawinąć w małą folię z cyny, wrzucić do aparatu który mierzy azot i już, po 5 minutach jest wynik. Aparat spala próbkę w temperaturze 950 stopni i patrzy ile powstało N2 i CO2. Wyników z zawartości węgla nie podawałem bo w roślinach prawie zawsze jest w okolicach 45% i ta informacja nic nie wnosi. Gdyby ktoś z Was miał pomysł na ciekawe pomiary zawartości azotu w roślinach owadożernych niech da znać. 4 godziny temu, Cephalotus napisał: Ale co mnie martwi, wielu hodowców obcina kapturnicom żywe, zdrowe liście na zimę do gołej ziemi. Ja tak robię bo inaczej na wiosnę nie byłoby miejsca na nowe liście. Trzeba by kapturnice rozsadzić a nie ma gdzie 😕 Dzięki za podzielenie się informacją! Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach More sharing options...
MarcinS Napisano 3 Grudnia 2023 Autor Share Napisano 3 Grudnia 2023 (edytowane) Dostałem prośbę o przeprowadzenie zajęć laboratoryjnych dla studentów uczelni rolniczej. Studenci mieli się zapoznać z technikami pomiaru zawartości głównych pierwiastków w roślinach. Nie mogłem nie skorzystać i nie pokazać im tego na przykładzie muchołówek, z tym że tym razem zmierzyliśmy więcej niż tylko azot. Do badań wziąłem po kilka liści muchołówek rosnących u mnie w domu w podłożu całkowicie nieorganicznym. Wziąłem liście zupełnie zdrowe, niezdrowe (blade, z zawiniętymi brzegami), obumierające i całkiem obumarłe. Nie były to liście z tej samej rośliny, stąd może wynikać zmienność w przypadku np. żelaza. Na pomarańczowo zaznaczyłem wyniki wskazujące że zawartość danego pierwiastka jest prawdopodobnie zbyt mała do prawidłowego funkcjonowania liści. Każdy gatunek może mieć własne wartości, te które zaznaczyłem są wg typowych zawartości w roślinach. Wyniki pokazują mniej więcej to samo co przedtem, roślina wycofuje ile może z obumierających liści. To co dla mnie było najciekawsze, to zawartości pierwiastków w zdrowych liściach. Wszystkie wskazują, że badane muchołówki mają ich wystarczająco dużo, mimo że rosną bez torfu. Edytowane 3 Grudnia 2023 przez MarcinS Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach More sharing options...
limak13 Napisano 9 Grudnia 2023 Share Napisano 9 Grudnia 2023 Bardzo ciekawy temat 🙂 Podoba mi się 🙂 Ja generalnie tych roślin co powoli rosną nie pozbawiam liści do zera na wiosnę. Stare liście obcinam dopiero jak są faktycznie suche. W tych wolno rosnących obcinam tylko suche lub zagrzybione części. Nawet szykując się do zimy zauważyłem, że kapturnica minor ma liście żywe ponad rok (nie całe, ale z 3/4 liścia, liście wypuszczone rok temu przed zimą), więc pewnie w tym roku używała ich do fotosyntezy i ewentualnie trawienia. Podobnie purpurowe - gęste są bardzo i nowe liście nachodzą na stare, ale stare dalej żywe. Nawet w jednym zeszłorocznym liściu nazbierało się różnego ustrojstwa, że w pułapce wyrósł mech i nawet jakaś rosiczka się zasiała :D. Ale liść dalej żywy. W muchołówkach podobnie, dopiero jak pułapka zrobi się sucha w dotyku to ją usuwam (oczywiście nie na bieżąco, raczej raz na jakiś czas). Jeśli pułapka jest czarna, ale mokra, to zostaje. W lecie miałem taką sytuację - mała siewka kapturnicy flava (prawdopodobnie ornata, nasionka z mieszanki) została zaatakowana przez mrówki. Nie wiem jak się do niej dostały, ale wszystkie pułapki zostały nimi zapchane. W tym momencie liście były małe, miały jakieś 5-6 cm wysokości, ale mrówki jakimś sposobem weszły do środka. W ogóle ona jest niesamowicie atrakcyjna dla owadów, co otworzy pułapkę to dzień później jest pełna, mimo że w koło wiele innych roślin. Ale do rzeczy, wszystkie liście uschły, bo po prostu się przejadła. Wyglądała bardzo źle i zastanawiałem się czy nie uschnie całkiem. Ale wyszło jej to na dobre i początkiem jesieni wystrzeliła z pułapkami na ponad 20 cm! I tak zacząłem się zastanawiać - czy możliwe jest przenawożenie kapturnicy przez liście i czy to może ją zabić? O ile w przypadku owadów jest tak, że przylegają one do powierzchni liścia tylko w określonych miejscach i są trawione lokalnie, a co za tym idzie zwiększone stężenie azotu spala je punktowo/odcinkowo, to czy gdybym wlał im do kapturów roztwór nawozu o za dużym stężeniu, to co właściwie się stanie? Uschnie tylko liść czy cała roślina? Oczywiście to jest bardziej teoretyczne rozważanie, bo te rośliny same się potrafią nakarmić i nie mam zamiaru zalewać ich nawozem, ale gdyby na przykład w liściu było sporo owadów i wpadł też deszcz, i roślina zaczęła wciągać poniekąd taki stężony nawóz, to jestem ciekawy czy to może ją spalić 😉 Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się