Mort Napisano 5 Marca 2024 Share Napisano 5 Marca 2024 https://www.pap.pl/aktualnosci/warszawa-w-przesylce-zamiast-t-shirtow-byly-miesozerne-rosliny Przyznać się który to 😬 Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Cephalotus Napisano 5 Marca 2024 Share Napisano 5 Marca 2024 Osoba, która wpadła nie będzie miała śmiesznie. (W artykule w końcu poprawili "dwonecznika" na "dzbanecznika", miło.) Nie jedna osoba sprowadzała nie jedną roślinę z zagranicy w sposób mało legalny, co nie jest chwalebne, ale bezsensownie egzekwowane dobre prawo oraz bieda w krajach podrzenia napędzają ten proces. Ponieważ sprowadzałem storczyki - gatunki CITESowe z Japonii czy Kanady doskonale wiem, z czym to się je i najbardziej razi nie sam fakt, że takie przepisy istnieją, oczywiście, że nie, tylko, jak wygląda cała procedura ich egzekwowania. A procedura ma za nic zdrowie roślin. Polska od wejścia do UE ratyfikowała przepisy UE, są one też dla nas wiążące. Od tego momentu powstało coś takiego, jak łączony dokument fitosanitarny oraz CITES, jako jedność. Po co to powstało? Żeby przyspieszyć wszystkie procedury i nadać temu rodzajowi dokumentu najwyższy priorytet. Ważność dokumentu fitosanitarnego wynosi 14 dni od dnia jego wystawienia. Normalnie dokument CITES może być ważny 6-8 miesięcy i przedłużany, w tej sytuacji poniekąd jest dodany do dokumentu fitosanitarnego. Co to w praktyce oznacza? Że Polska, jak inne kraje Unii Europejskiej mają taki łączony dokument procedować w przypieczonej, priorytetowej procedurze i zamknąć ją w kilka dni, żeby był jeszcze czas na wysyłkę roślin i dotarcie ich do kraju odbiory przed upływem 14 dni. Niestety w Polsce TAK SIĘ NIE ROBI. W mojej sytuacji opiniowanie gatunków importowanych trwało bodajże 8 tygodni. A... swoją drogą... osoba opiniująca, najczęściej profesor botaniki, nie ma ŻADNEGO ograniczenia czasowego do zaopiniowania takiego gatunku. Może to zrobić w dzień albo i za 6 miesięcy, jak zechce. Nie obliguje go żaden termin określony przepisami prawa. W przypadku mojej sytuacji dokument fitosanitarny uległ przedawnieniu, a wraz z nim dokument CITES, a dokument importowy CITES, zostałby wydany na podstawie nieważnego dokumentu, więc z automatu byłby nieważny. Ale urzędników to nic nie obchodzi, nie ważne jest czy robią coś z sensem czy bezsensownie, oni coś sobie robią i procedur nie zmienią, "bo zawsze były właściwe". Potem strona kanadyjska wykazała się inteligencją, PONOWNE opłacenie dokumentów w Kanadzie i całej procedury sprawdzania roślin (kupa kasy!) skończyła się wydaniem nowego dokumentu, który unieważniał starą część fitosanitarną i dodawał drugi numer dla nowego dokumentu fitosanitarnego przedłużając ważność części dokumentu - CITES. Dopiero w ten sposób za podwójną opłatą za papiery, ponieważ Kanadyjczycy byli wówczas myślący, udał się import. Ale koszta były olbrzymie. Potem w Polsce nikt praktycznie nie umiał obchodzić się z takimi dokumentami. Rośliny stały, bo nikt nie wiedział, co ma robić. Sam musiałem wszystkich obdzwaniać i wskazywać tym ludziom odpowiednie przepisy prawa, które oni, jako specjaliści powinni znać, jako pierwsi. Tak niestety nie było. Rośliny wymordowane przedłużonym transportem ze względu na zawirowania proceduralne ostatecznie do mnie dotarły. Cześć padła krótko po tym, ze względu na wymęczenie, ale większość przeżyła. Tak oto przepisy, które miały ułatwić i przyspieszyć procedury wystawiania dokumentów CITES i wszystkich procedur, żeby połączyć dwa kawałki w jedną całość, ostatecznie przez zaniedbania w Polsce nie funkcjonuje. Niestety z relacji kolegów wcale nie zrobiło się lepiej. Bo od kiedy weszło paszportowanie roślin Polska, jak i wiele innych krajów w ogóle nie zrozumiała idei paszportowania. A miało ono dotyczyć PROFESJONALNYCH producentów roślin i tak w kraju, w którym to wymyślono, profesjonalistą jest ktoś, kto ma odpowiednio dużą powierzchnię rozmnażania roślin - no MA TO SENS. (W Polsce kiedyś najpierw rejestrowano wszystkich uprawiających ziemniaki, choćby 1m2 w ogródku, potem nadano minimalną powierzchnię, bo kontrolerzy nie wyrabiali z jeżdżeniem po ogródkach działkowych... genialne.) Stąd mój kolega z Belgii z kilkoma terrariami, choćby chciał nigdy w życiu nie zostanie uznany za profesjonalistę i jego obowiązek paszportowania NIE DOTYCZY. Ponieważ w preambule i wyjaśnianiu pojęć dalej używanych wyraźnie jest napisane, że dokument NIE dotyczy amatorów a profesjonalistów. Z tym, że uwaga, uwaga, w tym kraju KAŻDY kto chciałby sprzedać choćby JEDNĄ sadzonkę uznawany jest za profesjonalistę. Tak sobie ktoś nie na piśmie, bo tego NIGDZIE w prawie nie ma zdefiniowanego, tak sobie ktoś wyższy zinterpretował pojęcie, że każdy kto sprzedaje, to profesjonalista, no i mamy. Profesjonalista = sprzedaje, amator = wymienia się i nie sprzedaje. Bezsens goni bezsens. Po marketach jest mnóstwo roślin najróżniejszych rodzajów i gatunków, a na tacce i na etykiecie napisane jest jeden rodzaj do wszystkich mixów roślin. Czyli mega firmy mają to w nosie. Rośliny są pochorowane, mają wciornastki, przędziorki i inne choroby, i tam mam wrażenie, że nikt tego realnie nie sprawdza, ale będą sprawdzać pojedynczego hodowcę w domu z kilkoma terrariami. Także jakkolwiek żal mi tej osoby, która wpadła, o tyle niestety rozumiem powody, bo te przepisy dalej są obłędem w Polsce. Oczywiście są kraje, gdzie to działa i to świetnie, na pewno są to Niemcy i Belgia. Tam to jest na tip-top porobione i tam to ma głęboki sens. U nas to jest obłęd. Dodam, że rośliny niekoniecznie musiały pochodzić z kłusownictwa. W tropikalnych krajach jest sporo hodowców dzbaneczników, którzy mają mnóstwo form variegata choćby i z wielką skutecznością je rozmnażają. Są osoby w Australii czy USA, które nauczyły się importować te rośliny od tych hodowców i tam te rodzaje są dostępne. Ponieważ kłusownictwo jest dewastujące i nie powinno mieć miejsca, ale jest i będzie z powodu biedy. Pomijam już fakt, że wiele roślin na giełdach roślin np. storczyków są żywcem brane z natury, a handlarze z krajów egzotycznych zbierają takie rośliny od kłusowników, którzy jak skutecznie sprzedadzą jedną roślinę to mają 2-3 tygodniowy zarobek na swoich terenach, co ich niestety napędza. Tam jest straszna bieda i nie wolno nam oceniać dziań tych ludzi. Dalej handlarze bez żadnych, najmniejszych problemów legalizują te rośliny i całkowicie legalnie je eksportują i przywożą między innymi do Europy na wystawy, a potem najzwyklejsi ludzie mogą kupić sobie takie rośliny, które 2 tygodnie temu rosły w dżungli. Tak, dokładnie tak to wygląda. Każdy kto bardzo chciałby to wiedzieć dowie się. Więc, gdyby komuś zależało, żeby ukrócić kłusownictwo i handel roślinami CITES pozyskanymi z natury, zrobiłby to, skoro zwykły szary człowiek może tego bez problemu dokonać. Inaczej wygląda roślina z natury a z hodowli, system korzeniowy. Każda inna od drugiej, bez podobieństwa, nawet nieznane gatunki nauce się oferuje. Smutne to, ale z jednej strony są dobre przepisy źle funkcjonujące, z drugiej strony realnie nikt z tym nie walczy w świecie roślin. Na doszczętne dobicie dodam, że czy to kaktusy, dzbaneczniki czy storczyki, jak z automatu trafiają do ogrodu botanicznego to tam ostatecznie padają, bo nikt nie umie fachowo zająć się tymi roślinami. Tak, serio, tak to wygląda. Więc te "uratowane" rośliny są uratowane tylko formalnie, na piśmie. One potem zdychają, ale papiery się zgadzają. Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach More sharing options...
lemon Napisano 6 Marca 2024 Share Napisano 6 Marca 2024 Przykra prawda. Zwierzęta spotyka ten sam los. Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Cephalotus Napisano 6 Marca 2024 Share Napisano 6 Marca 2024 Tylko zwierzęta to nieco inna kategoria, jak rośliny. De facto CITES został wymyślony w kontekście zwierząt, a rośliny zostały dodane później trochę po macoszemu. Przepisy są dobre, ale to praktyka weryfikuje wszystko, co teoretyczne. Nie wyobrażam sobie, żeby przez opieszałość urzędniczą ginęły w transporcie zwierzęta, bo zaraz byłaby to sprawa dla dziennikarzy. Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się