Skocz do zawartości

[Wyjazd do Korei Południowej 2023r.]


Rekomendowane odpowiedzi

Wyjazd do Korei Południowej 2023r.

 
Przeglądałem ostatnio zdjęcia roślin owadożernych, które było mi dane oglądać w Korei. Uświadomiłem sobie, że do tej pory nie opowiedziałem Wam o tej podróży oraz rozmowie z jedną, z ciekawszych postaci tamtejszej społeczności hodowców RO 😊

Mowa o Pani 이화진 (Lee Hwajin), właścicielce firmy 한국벌레잡이식물원 – (Bug-catching Botanical Garden).

Spotkanie było możliwe dzięki mojemu przyjacielowi 임승재. "SJ" (poprosił, aby tak się do niego zwracać), który również jest entuzjastą roślin owadożernych. Pomagał nam w trakcie naszej wycieczki jako lokalny przewodnik oraz tłumacz (Pani Lee nie posługuje się jęz. angielskim).


Zaczęliśmy naszą podróż od Seulu. Spotkaliśmy SJ i wspólnie ruszyliśmy autobusem do odległej o 50 kilometrów malowniczej miejscowości Gwangju-si.
 
large.375024674_2041051536243235_5545933347238905626_n.jpg.2dfddea2c01aed99e7ddc78e2c421159.jpg
[Drużyna: Autor posta z siostrą i SJ-em]
 
Po drodze mijaliśmy liczne gospodarstwa rolnicze, szklarnie, pola uprawne, gdzieniegdzie zagajniki. U celu, na wzgórzu naszym oczom ukazała się szklarnia Pani Lee. Zostaliśmy przywitani mrożoną kawą oraz zaproszeni do zwiedzania.
 
large.372416275_245473401807018_6943440145848899266_n.jpg.e6078244fb4aa0e929110fc7cb0eccb7.jpg
[Pani Lee Hwajin i jej szklarnia]
 
Towarzyszyły nam wszędobylskie kury oraz pilnujący ich kot właścicielki 😃 Pani Lee dzieliła się z nami swoimi doświadczeniami oraz spostrzeżeniami na temat lokalnego rynku owadożerów.
 
large.IMG_9884.jpg.05f254c60e7ddb021feedde965a56d31.jpg    large.IMG_9887.jpg.9edf688e1dc0011a5f7d7d165040f970.jpg

Wtrącę tutaj, iż w Korei Południowej, a konkretniej w jej północnej części można spotkać tłustosza z gatunku P. villosa. W południowym obszarze kraju napotkać można pojedyncze pływacze oraz rosiczki z gatunków D. rotundifolia jak i D. peltata.
 
Oto kilka kluczowych informacji, które wyniknęły z tego „wywiadu”:
 
Przygody Pani Lee z roślinami owadożernymi zaczęły się od awersji do upierdliwych owadów wlatujących jej do domu. Jej pierwszą rośliną był dzbanecznik, sprowadzony z Malezji. Pasja do roślin rozwinęła się w biznes. Tak powstał lokalny ogród botaniczny Pani Lee, która poza sprzedażą roślin zaczęła zajmować się działalnością edukacyjną – jeździ z roślinami po przedszkolach i szkołach oraz opowiada o ich uprawie. Dzięki współpracy z Uniwersytetem w Seulu opublikowała kilka książek na temat roślin owadożernych.
 
large.IMG_9904.jpg.e3befc2b4bd81ebbd7270cd6f00e5c56.jpg      large.IMG_20230902_105548.jpg.0eb0f928786759fd10b98a9c2c45673b.jpg

W przeszłości Pani Lee była jedną z 6 osób, którzy stworzyli pierwsze zrzeszenie hodowców RO w Korei Południowej. Jak podają SJ oraz Pani Lee - obecnie społeczność hodowców w Korei jest dosyć mała i skupia się dookoła internetowych forów liczących w sumie około 7 tysięcy hodowców. Większość z tych hodowców to początkujący - rzadko kiedy trafiają się pokaźne kolekcje z rzadkimi klonami. Przed podróżą do Korei ciężko był mi znaleźć kogokolwiek z kolekcją wartą obejrzenia...
Uprawa roślin owadożernych w Korei to w dalszym ciągu niszowe hobby, które nie generuje dużego popytu na te rośliny. W kraju funkcjonują trzy główne firmy zajmujące się produkacją/sprzedażą owadożerów, jednak są to firmy pokroju holenderskich mega-przedsiębiorstw, zaopatrujących w głównej mierze markety.

Pani Lee nie specjalizuje się w uprawie żadnej konkretnej grupy RO, zajmuje się wszystkimi po trochu, a jej ulubionymi są rosiczki pigmejskie. Rośliny uprawia w dużej poliwęglanowej szklarni, podlewa je wodą ze studni. Do większości roślin stosuje mieszankę podłoża składająca się w 70% z torfu kanadyjskiego oraz w 30% z perlitu. Nie stosuje oprysków ani chemii i nie pamięta kiedy ostatnio miała u siebie szkodniki. O swój roślinny dobytek dba całkowicie sama, nie zatrudnia pracowników. Mówi, że popyt na rośliny jest niewielki, ale zarobki starczają jej na życie - nie musi ciągle martwić się o nadchodzące dni. W trakcie zimy w Korei Południowej pogoda zbliżona jest do tej w Polsce. Pani Lee nie ogrzewa swojej szklarni, a jedynie mniejsze pomieszczenie, w którym trzyma tylko dzbaneczniki – używa do tego farelki elektrycznej.

Byłem bardzo wdzięczny za możliwość rozmowy z Panią Lee oraz SJ-em. Zależało mi na poznaniu sytuacji tamtejszych hodowców. Na podstawie ich opowiadań dochodzę do wniosku, że sytuacja w Korei nie odbiega znacząco od naszej w Polsce… My na szczęście mamy dostęp do większego wyboru roślin kolekcjonerskich, co widać po obiecujących kolekcjach polskich hodowców. Mimo to zainteresowanie wśród ogółu społeczeństwa pozostaje na względnie podobnym poziomie.

Mam nadzieję, że spodobała Wam się ta krótka relacja!
Zachęcam Was do podobnych przedsięwzięć w trakcie Waszych wakacji oraz relacjonowania ich wyników tutaj na grupie/forum.
Warto dzielić się swoimi przeżyciami i przygodami – pomaga to inspirować innych do rozpoczęcia / kontynuacji przygody z owadożerami 🙂
 
Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.