Skocz do zawartości

Pasja I Nałóg


Capoeirista4

Rekomendowane odpowiedzi

Jak można zauważyć z aktywności na forum owadożerkami interesuje się już od jakiegoś czasu. Tak się interesuje i interesuję i coraz bardziej mnie to zaczyna wciągać. Jeszcze jakiś czas temu zacząłem sie bawić dzbankami więc teraz jest kosmos z nowymi pomysłami itp itd. Jednak ciągle ktoś mi w domu mówi że świruje już na tym punkcie bo bądź co bądź wydaję na to kasy i czasu niemało. W szkole poznałem gościa, który też się tak strasznie interesuje takimi roslinkami, jednak po czasie się dowiedziałem że sobie po prostu siadł bo sie tak zajmował roślinami, że olał naukę.

 

Tu się pojawia moje pytanie- Czy mieliście czasem wrażenie że taka pasja już sie przeradza w swoistego rodzaju nałóg?

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mysle ze moze to przerodzić się w nałóg ale raczej nie taki bardzo szkodliwy. gorzej uzaleznić się od papierosów czy alkoholu bo to niezdrowe i drogie. Albo od chęci posiadania np. najszybszego komputera (wymiana sprzetu co dwa miesiace bo juz cos nowszego wyszlo) bo to bardzo drogo wychodzi a nic nie daje. Nic nowego z tego sie nie dowiesz, niczego nie nauczysz.

 

Tylko nie można przekroczyć takiej granicy że rośliny stają się ważniejsze od hodowcy. Żeby nie bylo tak że nie moge jechac na wakacje bo roślin uschną, nie moge ich zostawić na trzy dni bo ich nikt nie popryska, muszę kupić taka rośline bo jeszcze jej nie mam a ktoś ma. Żeby nie narazac się na kłótnie z rodziną, której rosliny wcale nie muszą sie podobać. No i nie popadać w skrajności takie, że terrarium zajmuje pół pokoju a ja śpie w kącie bo miejsca nie mam. (btw. kiedyś drzwi do pokoju otwierały mi sie tylko na 1/3 bo dalej był rośliny)

 

W moim przypadku rośliny to juz jest nałóg, z tym że raczej nie jestem na tym stratny. Przez owadożery studiuję biologie, bedzie z tego praca licencjacka, pojade latem na Ukraine w góry z kołem biologów, bede robił zdjęcia fitosocjologiczne na torfowisku na Mazurach (rosiczek tam podobno jest mnostwo).Zrobilem sobie znajomosci w katedrach fizjologii roslin i botaniki. Troche pracowałem w Nepenti wiec co wydalem na rosliny to troche zarobiłem i nie jestem tak bardzo do tyłu.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam sie ucze, bo i tak mi wszystkie umieraja, niazleznie od tego czy je pielegnuje czy nie, a jesli nie pielegnuje, to wyschaja jeszcze szybciej. :(

Ale za kazdym razem kiedy widze jakiegos odawdozerka, to stram sie go kupic, bo mam nadzieje ze ten akurat mi nie uschnie.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak ogólnie to mi chodziło o owadożerki ale widzę że wyszło cos jeszcze większego- widzę że mozna się chyba od wszystkiego uzależnić <_< nawet od muzyki :P

 

MarcinS- masz rację, że to może dać dużo i można zyskać bardzo wiele, dla mnie samo patrzenie juz jest narkotykiem :P . Tylko strasznie ciężko jest dostrzec te granicę między pasja do czegoś, tzw bakcylem, a całkowitym uzależnieniem się właśnie w stylu " nie jadę na wakacje bo mi kwiatki uschną..."

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.