-
Liczba zawartości
26 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez Zoe
-
A nie jest to przypadkiem skoczogonek? Wyguglaj chłopaka i porównaj ze swoim lokatorem.
-
Jakiej wielkości są te żyjątka? Ruchliwe? Odpowiedzi niestety nie udzielę, bo żaden ze mnie znawca, ale przycupnę i też się chętnie dowiem. Wydaje mi się, że jakiś czas temu też coś białego oblazło mi muchola, ale długo nie byłam pewna, bo to coś nie ruszało się oglądane gołym okiem, ale jak powiesiłam obok saszetkę z dobroczynkiem, to roztocza rozsiadły się akurat na tej muchołówce i chyba sobie pojadły, a potem już niczego niepokojącego nie widziałam. A swoją drogą, szkoda, że tak rzadko pojawiają się tu wpisy i dyskusje, chyba wszyscy uciekli na fb... 😐
-
Dzbaneczniki nie potrzebują stale mokrego podłoża (to nie rosiczki, które lubią po kolana stać w wodzie czy inne muchołówki, które prowadzisz wedle zasady: duuużo słońca, dużo wody). Zraszanie dzbanecznikowi nie zaszkodzi - czy pomoże to inna sprawa - ale zdecydowanie nie powinieneś podlewać go codziennie. Traktuj raczej jak każdą domową roślinę doniczkową, którą podlewa się wtedy, gdy tego potrzebuje, ale dlatego że wybiła godzina podlewania P.S. Ja mojego dzbanka zraszam za pomocą takiej mikrobuteleczki z atomizerem (z półki z miniaturkami samolotowymi z Rossmanna), bo po pierwsze daje fajną drobno rozproszoną mgiełkę, a po drugie - jest przeznaczona tylko dla dzbanka, bo szkoda mi wody demineralizowanej do innych roślin
-
To zależy Mój stacjonuje w pokoju od południowo-wschodniej strony, ale nie stoi na parapecie, tylko jakieś 1,5 metra w głąb pomieszczenia. Stoi na podstawce z keramzytem, która jest stale zalana wodą. Samą roślinę zraszam codziennie, a podlewam, gdy na oko widzę, że jej sucho
-
Uparłeś się na te osłonki Żaden ze mnie spec, ale otworków na dnie jest zdecydowanie za mało jak na taką średnicę doniczki. Nawierć ich uczciwie - w końcu tymi dziurkami woda ma przeniknąć i nawilżyć podłoże aż po szczyt. Po drugie primo - układ zaprezentowany na zdjęciu nie sprawdzi się w praktyce - nie będziesz widział poziomu wody i jako nowicjuszowi trudno ci będzie go kontrolować. Postaw tę dziurkowaną (gęściej dziurkowaną!) doniczkę na głębokim spodku/podstawce - pokombinuj, żeby zadowoliło to twoje poczucie estetyki - i lej wodę do podstawki
-
Wiem, że forum to skarbnica wiedzy na temat roślin owadożernych, ale wierzę, że znajdą się doświadczeni hodowcy gotowi podzielić się wiedzą na taki oto temat: zabieram się do przesadzenia sansewierii boncellensis. Roślinka zdrowa i dorodna, przy głównej rozecie pojawił się młody odrost, który śmiało sobie poczyna i chciałabym przy okazji przesadzania odstawić go od mamy Ale po wyjęciu kwiatka z dotychczasowej doniczki zauważyłam, że maluch wyrasta z głównego kłącza i jeszcze nie dorobił się własnego korzenia. Czy mogę go odciąć od rośliny macierzystej, podsuszyć i mieć nadzieję, że ukorzeni się sam? Czy lepiej poczekać z podziałem? Przyznam, że chętnie bym go odseparowała, bo zależy mi na zachowaniu obecnego kształtu "mamusi", choć z drugiej strony pewnie i tak mi się to nie uda - z prawej strony pcha się kolejne maleństwo...
-
-
O żeż... a to tylko sansewierie z Biedronki za całe 11.99 Fakt, że śmiało sobie poczynają i w tym samym czasie dwie roślinki w dwóch osobnych doniczkach doczekały się młodych. A że kształt roślin macierzystych bardzo mi odpowiada (to odmiana boncellensis o bardzo regularnym pokroju - poniżej zdjęcie poglądowe z internetu), to chcę jak najszybciej odseparować maluchy od mamy, żeby ten kształt jak najdłużej zachować. A rosną w oczach, skubane
-
Moje sansewierie mówią dziękuję
-
Dzień dobry, mam nadzieję, że to właściwe miejsce na moje pytanie: mam (a raczej mam mieć, bo czekam na kuriera) podłoże do owadożerów typu torf + perlit. Idzie wiosna, więc niedługo będę bawić się w przesadzanie muchołówek. Jednocześnie mam na parapecie parę niedużych sansewierii, którym robi się ciasno w doniczkach. Zastanawiam się czy takie podłoże po ewentualnym zmieszaniu z piaskiem mogłoby być odpowiednie? Czy ktoś z szanownych kolegów (koleżanek?) ma doświadczenie w uprawie innych roślin w podłożu owadożernym poddanym tuningowi?
-
Dziwna mutacja liści pułapkowych
Zoe odpowiedział Dzban → na temat → Dzbanecznik - pytania i odpowiedzi.
Jestem chyba ostatnią osobą (zważywszy na wiedzę i doświadczenie), która mogłaby i powinna udzielać rad na ten temat, ale natknęłam się na - starą, co prawda - dyskusję tu na forum o możliwych przyczynach deformacji liści i pułapek. Może znajdziesz tam pomocne wskazówki. -
Bardzo dziękuję za odpowiedzi, Panowie A skoro już o przesadzaniu mowa - niedługo ze snu zimowego wybudzi się moja muchołówka (wczoraj spędziła na dworze kilka godzin w pełnym słońcu, bo aż żal było nie wykorzystać pięknego dnia) i ją na bank przesadzę do świeżego podłoża. Czy do muchołówek i dzbaneczników mogę użyć tej samej mieszanki torfu i perlitu? Czy raczej zróżnicować proporcje?
-
Czy przez "na razie" rozumiesz cały sezon? Dać mu spokój, póki mieści się w doniczce i nie zgłasza żadnych uwag?
-
Dzień dobry, od listopada jestem posiadaczką dzbanecznika Ventricosa - zadomowił się u mnie szybko, rośnie (pod lampą) jak dziki, dzbankuje aż miło. Nadchodzi wiosna i zastanawiam się nad przesadzeniem chłopaka. Czy istnieje jakaś reguła dotycząca terminu i w ogóle zasadności przesadzania nowych i młodych roślinek? Z jednej strony widać, że dobrze mu w obecnych warunkach, z drugiej - może jako zupełnie niedoświadczona opiekunka wyrządzę mu jakąś krzywdę, pozostawiając w starym podłożu...? Poniżej cyknięte dziś zdjęcie mojej roślinki. Poczerniały dzbanek to pozostałość po pierwotnym wyglądzie, gdy się poznaliśmy; trzy grubiutkie dzbanki z każdej strony to już moja zasługa
-
Jest sukces! Dzisiaj ok. godziny 16.00 mój pierwszy dzbanek objawił się w takiej oto postaci: Teraz czekam (i obserwuję z wypiekami na twarzy) na wywinięcie się perystomu. Kolejny odcinek mojego komiksu będzie już ze schludnie ułożonym kołnierzykiem.
-
-
Dzięki. Grubiutki ten mój dzbanek i jak spojrzę pod światło, to w środku widzę niecały centymetr płynu. I zaczęłam się zastanawiać czy może jest jakaś zależność między jego ilością w środku a czasem, kiedy następuje uchylenie wieczka, tzn. może najpierw roślina musi naprodukować określoną ilość płynu, zanim się otworzy, żeby całość funkcjonowała jak trzeba... Takie moje gdybania, bo to pierwsza moja roślinka tego rodzaju i póki co każdy jej element i każdy etap wzrostu jest dla mnie fascynującą zagadką Poniżej zdjęcie z wczoraj - po lewej dzbanek listopadowy, z którym roślina do mnie przyjechała (jak widać zaczyna powoli usychać od góry), po prawej - mój własny.
-
Od połowy listopada jestem szczęśliwą posiadaczką dzbanecznika. On chyba też jest ze mną szczęśliwy, bo w tym krótkim czasie obdarował mnie trzema ładnymi zdrowymi liśćmi i - mimo moich obaw o aklimatyzację i zimowy sezon - aktualnie pompuje dwa dzbanki. Doglądam ich codziennie, mierzę przyrosty na długość i obwód i cierpliwie czekam, aż kolega zechce uchylić dekielek. Otóż to - jeden dzbanek jest na moje niewprawne oko już dość spory, ma ok. 5 cm długości, porównywalnie z wielkością w pełni rozwiniętych dzbanków, które miał na początku, ale cały czas ma zamknięte wieczko i zastanawiam się czy jest jakiś czynnik czy jakaś reguła warunkująca czas jego otwarcia. Co dzień mam wrażenie, że nastąpi to lada chwila, bo cały dzbanek jest - z braku lepszego kreślenia - nabrzmiały. A tu nic. Czy ktoś doświadczony zechciałby się wypowiedzieć? Według sprzedawcy moja odmiana to ventricosa. A ewentualne zdjęcie mogę cyknąć wieczorem, bo teraz jestem w pracy. Z góry dziękuję za odzew.
-
Z niewykorzystanego po remoncie 😐 Doniczkę ustawiłam na warstwie styropianu i obsypałam piaskiem po bokach. Wybacz, że zawracam głowę sprawami, które dla doświadczonego hodowcy pewnie wydają się błahe albo śmieszne. A pewnie jedno i drugie. Ale za to pochwalę się, że dzbanecznik - od tygodnia w moim posiadaniu - pięknie rozwinął jeden liść i już zza niego wyłania się kolejny
-
Hmmm, nie jest płukany. To duży błąd?
-
A co sądzisz o tym piasku nieszczęsnym? Mam póki co tylko jedną zimującą roślinkę w małej doniczce. Chciałam zakotwiczyć ją nieco w większym pojemniku, żeby jej korzonki nie przemarzły przy dużych mrozach, ale usłyszałam, że będzie jej albo za sucho, albo za mokro w takim stanie 😉
-
Naszykowałam jej zimowy barłóg - kartonowe pudełko wyściełane od spodu i po bokach styropianem wypełnione po brzegi piaskiem a w nim doniczka z roślinką. Wydaje mi się, że wybrałam jej dobre miejsce na nocleg (jak pisałam wyżej: nieogrzewany ganek, duże okna od strony północnej i zachodniej), ale obawiam się mrozu - dziś w ganku zmierzyłam 3 stopnie na plusie, ale na dzisiejszą noc w moich stronach zapowiadane są solidne jak na listopad mrozy - 7 stopni na minusie. Czy ryzykować nocowanie w takich warunkach? A może powinnam przenieść ją na noc w cieplejsze rejony, gdzie będzie jakieś 15-16 stopni. Poradźcie, doświadczeni hodowcy, bo szykuje mi się kolejna nieprzespana noc ze zgryzoty.
-
Lampy doświetlające zamówione i już są w drodze. Muchołówka z kolei spędza pierwszą noc na wygnaniu, a ja ze zgryzoty miejsca sobie nie mogę znaleźć (że ona taka biedna tam samotna a wymarznięta...). Trzeba było pozostać przy tych filodendronach. Nic to, nie zaśmiecam już powitalni. Raz jeszcze dziękuję za odzew
-
Dzięki Czuję się, jakbym miała w domu niemowlaka... a licząc tego pana, którego uwieczniłam na profilowym zdjęciu - nawet dwoje niemowląt. Czy nie za zimno/ciepło? Może głodny? A może lampkę zapalić, żeby mu się lepiej spało? Chodzę na palcach i rozmawiam szeptem - bo może hałasu nie lubi? 😁 A filodendron tylko spogląda na mnie z politowaniem...
-
Dzień dobry, Kłania się zielona w temacie (ale i pełna zapału) posiadaczka muchołówki i dzbanecznika. Roślinki są u mnie od środy i od tego czasu przeczytałam cały internet w poszukiwaniu informacji na ich temat. Od samego początku to właśnie forum zrobiło na mnie największe wrażenie - nie tylko pod względem fachowej wiedzy, ale i ogólnej atmosfery. Czytam kolejne wątki z zapartym tchem i z gorliwością neofity zabieram się za stworzenie najlepszych warunków dla mojej skromnej kolekcji. pozdrawiam starych i nowych bywalców, Zoe