Nie zaszkodzi na sprawę spojrzeć okiem literata :-)
"W istocie jednak diuk Jan zlekceważył te potworki, czekał bowiem z niecierpliwością na serię roślin, które urzekały go nade wszystko : na gule roślinne- florę mięsożerną,
jak antylskie muchołówki o kosmkowatych czeluściach wydzielających sok trawienny, wyposażonych w haczykowate kolce, które zaginając się, tworzą kratę nad uwięzionym owadem;
jak rosiczka z torfowisk, przystrojona gruczołkowatym kutnerem, jak Sarracenia i Cephalotus, które rozwierają zachłanne różki, zdolne pożerać i trawić prawdziwe mięso,
jak wreszcie Nepenthes - dzbanecznik, którego fantazyjność przekracza znane granice form nadzwyczajnych.
Nie mógł się nacieszyć, obracając raz po raz w rękach doniczkę, gdzie kołysała się ta ekstrawagancja flory. Naśladowała kauczuk liściem, jak u niego wydłużonym, o zieleni metalicznej i ciemnej,
ale ów liść wypuszczał z końca zieloną nić, pępowinę, najpierw obwisłą, dalej podgiętą i dźwigającą urnę zieloną, marmukowaną fioletem, rodzaj niemieckiej fajki albo gniazdo cudacznego ptaka,
które huśtało się leniwie, ukazując wnętrze wymoszczone włosiem.
- Zaradna roślinka- mruknął des Esseintes"
Hmm, coś takiego mi się trafiło w książce "Na wspak" - tu pragnę podziękować pewnej osobie, którą mi ją poleciła ;-).
Książka Huysmans'a , tłumaczenie Juliana Rogozińskiego, a przeklepanie moje :-)