Skocz do zawartości

MarcinS

Forumowicz
  • Liczba zawartości

    761
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

2 obserwujących

Metody kontaktu z użytkownikiem

  • Website URL
    http://

Informacje w profilu

  • Male
  • Miejscowość
    Warszawa/Opatówek

Previous Fields

  • Województwo
    mazowieckie

Ostatnie wizyty

4629 wyświetleń profilu

MarcinS's Achievements

0

Reputacja

  1. Dzięki za dorzucenie swoich pomiarów. Czym mierzyłeś te parametry? Jakie są najmniejsze wartości które mogłeś zmierzyć tam gdzie jest 0? Przy okazji poprzednich pomiarów sprawdziłem jak zmienia się EC torfu zalanego wodą. Torf zalałem wodą do konsystencji luźnego błota i co jakiś czas mierzyłem w tym EC żeby zobaczyć jak się zmienia. Początkowo EC szybko rosło, a potem się mniej więcej ustabilizowało. pH na początku i na końcu było takie samo, 3,75. Po około 13 dniach zebrałem wodę którą zalałem powyższy torf, potem torf przepłukałem kilka razy wodą destylowaną. Zostawiłem wilgotny torf na noc, rano dolałem trochę wody destylowanej i to co przeleciało przez torf zebrałem. Zmierzyłem w obu próbach wody zawartość Fe, Mg i K (pomiar techniką atomowej spektrometrii absorpcyjnej). Wyniki: Wcześniej pisałem o tym że roślinie trudno zaspokoić zapotrzebowanie na potas przez łapanie owadów. Znalazłem ciekawą tabelkę pokazującą ile pierwiastków rośliny w naturze mogą pozyskać z owadów. Wychodzi na to że potasu ledwo co pozyskują z owadożerności: Tabela pochodzi z książki: Ellison, A., & Adamec, L. (Eds.). (2017). Carnivorous plants: physiology, ecology, and evolution. Oxford University Press.
  2. Na forach internetowych niektóre osoby zalecają płukanie torfu przed posadzeniem w nim roślin owadożernych. Ma to za zadanie pozbycie się z torfu nadmiaru jonów, na które rośliny mogą być wrażliwe. Przepłukany torf ma być bardziej odporny za zarastanie glonami albo mchem, mniej podatny na pleśnienie i gnicie. Ma to być szczególnie ważne w przypadku torfu o słabej jakości. Jako skutek uboczny niektórzy podawali że w płukanym torfie rośliny wolniej rosną. Większość osób pisała że torfu nie płucze i rośliny też dobrze rosną. Inni że lepiej nie ryzykować i wypłukać. Postanowiłem że sam sprawdzę jak to jest z tym płukaniem. Jako że pracuję w laboratorium zajmującym się chemią środowiska to przy okazji „pracowych” analiz dorzuciłem trochę prób torfu. Na początku przepłukałem torf wodą. Wrzuciłem trochę torfu do mojego „urządzenia” płuczącego. Jest to butelka przecięta na pół, z przytkanym wylotem. W górnej części jest torf, wlewam tam wodę, woda sączy się przez torf i kapie powoli do dolnej części butelki. W ten sposób przez kilka dni wielokrotnie dodawałem świeżą wodę, która zabierała związki rozpuszczone w torfie. Do płukania używałem wody o przewodności 2 uS/cm, czyli bardzo czystej. Podczas zalania torfu większą ilością wody, część z niego unosi się na powierzchni, część tonie. Unosząca się frakcja jest jasnobrązowa, tonąca – ciemnobrązowa lub czarna. Czytałem że niektórzy odrzucają frakcję tonącą jako gorszą. Coś w tym jest bo ta frakcja wygląda na silniej rozłożoną, z mniejszą ilością szczątków roślinnych, z większą ilością bezpostaciowej masy. Niepłukany torf, zalany wodą do uzyskania konsystencji luźnego „błota” miał przewodność około 175 uS/cm. Po wielokrotnym płukaniu było to 20,9 uS/cm, przy czym woda do płukania miała 2 uS/cm. Wniosek – płukanie działa (choć zużywa przy okazji dużo wody). pH przed płukaniem wynosiło 3,75, po płukaniu 4,30. Dla porównania, torf w którym rośliny rosły źle i który szybko zarósł mchami miał przewodność 800 us/cm! Byłem ciekawy czy są jakieś różnice we właściwościach torfu pływającego i tonącego. Wziąłem do analizy torf przed płukaniem (T1), oraz po wielokrotnym płukaniu: frakcję pływającą (T2) oraz warstwę tonącą (T3). Przed suszeniem wyglądało to tak: Torf bez płukania (T1) Torf płukany, frakcja pływająca (T2) Torf płukany, frakcja tonąca (T3) Próby torfu przed pomiarem wysuszyłem w 105oC. Zawartość N i C mierzyłem metodą spaleniową. Dla potrzeb pozostałych analiz próby zmineralizowałem w mieszaninie kwasu azotowego i perhydrolu, w temperaturze 230oC. Proces ten ma na celu pozbycie się materii organicznej, w jego wyniku uzyskuje się bezbarwny, klarowny mineralizat. W nim zmierzyłem zawartości P, Fe, Mg i K. Wyniki, przedstawiają całkowite zawartości: T1- torf niepłukany, T2 -frakcja pływająca, T3 – frakcja tonąca. Wychodzi na to, że frakcja pływająca jest uboższa niż tonąca. Czy płukanie dużo zmieniło? Moim zdaniem nie, i jakby uśrednić wartości z frakcji pływającej i tonącej to wychodzi mniej więcej tyle samo co było we frakcji niepłukanej. Nie jest to całkiem dziwne, bo tylko ułamek masy torfu jest rozpuszczalny w wodzie. Ubytek tej niewielkiej ilości jonów nie ma zauważalnego wpływu na całkowite zawartości pierwiastków. Na koniec posadziłem młode rosiczki tego samego gatunku w doniczkach wypełnionych torfem T1, T2 lub T3. Jak wyjdzie z tego coś ciekawego to dam znać. Koniec eksperymentu. Patrząc na te wyniki coś mnie bardzo zastanowiło i doszedłem do (chyba) ciekawszych wniosków. Kiedyś zmierzyłem zawartości tych samych pierwiastków w liściach muchołówki. Wiedząc jaka jest zawartość pierwiastków w roślinie i jaka jest w torfie, można sprawdzić czy roślina może potencjalnie zaspokoić swoje potrzeby na podstawie tego co ma w doniczce. Do obliczeń wziąłem wyniki uzyskane dla zdrowych liści muchołówki, próby M1 i M2 z innego postu. M1 to były liście muchołówki rosnącej w torfie, M2 rosnącej w podłożu nieorganicznym, do którego dodawałem różne rzeczy. M1 raczej jest bliższa typowej muchołówce. Poniżej pokazane są zawartości pierwiastków w suchej masie liści muchołówki oraz w torfie niepłukanym. Niżej podzieliłem zawartości w roślinie przez zawartości w torfie. Wynik można zinterpretować tak, że np. muchołówka musiałaby wyciągnąć cały azot z około 0,98g suchego torfu żeby sama wytworzyła 1g suchej masy. Musiałaby pobrać cały fosfor z około 5,68g suchego torfu żeby wytworzyć 1g suchej masy, itd. Oczywiście jest to niemożliwe żeby roślina „wyciągnęła” wszystko bo większość jest w formie niedostępnej dla roślin. Co zwraca uwagę? Zawartość potasu! Jest go w torfie wielokrotnie mniej niż w roślinie. Potasu w torfie jest bardzo mało, jednocześnie jest to jeden z 3 głównych makroelementów występujących w roślinie. Żeby roślina wytworzyła 1g suchej masy musiałaby pobrać cały potas z kilkudziesięciu g suchego torfu. Zwarzyłem ile suchego torfu mieści się w kubeczkach w jakich trzymam rosiczki (pojemność 200 ml). Wyszło mi 28g. Z takiej ilości torfu roślina może wytworzyć tylko około pół grama suchej masy! Zakładając że pobiera cały potas, co jest niemożliwe, bo tylko niewielka jego część będzie dostępna dla rośliny. W torfie płukanym byłoby jeszcze gorzej ze względu na mniejszą zawartość całkowitego potasu, i zapewne wypłukanie tego najłatwiej przyswajalnego. Oczywiście trochę potasu dodaje się z wodą podczas podlewania roślin, trochę rośliny suplementują łapiąc owady. Przy łapaniu owadów jest jednak pewien problem: owady zawierają kilkukrotnie więcej azotu i fosforu niż rośliny i mniej więcej tyle samo potasu. W związku z tym trudno roślinom pozyskać wystarczająco dużo potasu z owadów bez doprowadzenia do nadmiaru azotu i fosforu. Na naturalnych torfowiskach niedobór potasu raczej nie występuje, jest natomiast powszechny na torfowiskach odwodnionych. Potas nie tworzy silnych wiązań z materią organiczną i jest z niej łatwo wypłukiwany przez deszcz. Na długotrwale odwodnionych torfowiskach dostępność potasu jest tak mała, że prawie nic nie chce tam rosnąć. To co jednak daje radę jest skarłowaciałe i ledwo żywe. Wydaje mi się że niedobór potasu może też występować w uprawie roślin owadożernych, zwłaszcza w przypadku podlewania roślin od góry (wypłukiwanie potasu) i przy użyciu bardzo czystej wody (brak dostaw nowych porcji potasu). Koniec
  3. MarcinS

    Płukanie torfu

    Zdjęcia do wątku o płukaniu torfu
  4. Woda ze studni nie jest podobna do wody deszczowej.... W kontakcie z podłożem rozpuszczają się w niej różne związki, zapewne w dużych ilościach. Taka woda zdecydowanie nie nadaje się do podlewania kapturnic.
  5. MarcinS

    Co robię nie tak ???

    Jeśli zła jakość wody faktycznie jest problemem i teraz zaczniesz używać właściwej to niewiele się zmieni. W torfie zakumulowały się już szkodliwe ilości jonów. Żeby było dobrze trzeba rośliny przesadzić do nowego podłoża. Długo używałeś takiej wody? Z jakiej strony masz okna? Południowej, północnej, innej?
  6. MarcinS

    Co robię nie tak ???

    Jakiego filtra używasz? Gotowanie wody bardziej szkodzi niż pomaga. Roślinom szkodzą jony rozpuszczone w wodzie, zwłaszcza wapnia, którego większość roślin owadożernych ma bardzo mało w naturalnym środowisku. Przegotowanie wody może trochę obniżyć zawartość wapnia -wytrąca się on jako kamień w czajniku. Z drugiej strony zawartość wapnia i tak będzie wysoka bo nie cały się strąci. Dodatkowo jeśli zagotujesz wodę to część jej odparuje i rozpuszczone jony się zagęszczą. Kiedyś to sprawdzałem miernikiem TDS - po zagotowaniu i ostudzeniu wody wynik pomiaru był wyższy niż przed zagotowaniem. I na koniec - nie dość że nie działa to jeszcze marnuje duże ilości energii. Ile światła mają rośliny?
  7. MarcinS

    Dzbaneczniki z Malezji

    Cieszę się że zdjęcia Wam się podobają Dorzucę ciekawostkę, w dżungli znalazłem roślinę, która rosiczką zdecydowanie nie jest. Wygląda za to uderzająco podobnie do Drosery schizandry, która żyje w podobnym środowisku. Ciekawy przykład konwergencji, czyli powstawania podobnych przystosowań u niespokrewnionych gatunków, żyjących w zbliżonych warunkach. Drosera schizandra w naturalnym środowisku, zdjęcia z internetu:
  8. U mnie wygląda że działa, niezbyt szybko ale jednak. 12 lutego 6 kwietnia W międzyczasie akwarium przez 3 tygodnie trzymałem pod przykryciem żeby mi w czasie urlopu za szybko woda nie parowała. Wilgotność była więc przez ten czas około 100%. Nie zaobserwowałem żeby się pleśń rozlazła, a w takich warunkach raczej powinna.
  9. MarcinS

    Dzbaneczniki z Malezji

    Nie boisz się do domu wchodzić jak masz tyle stworzeń, które mają chęć coś zabić?
  10. MarcinS

    Dzbaneczniki z Malezji

    @Cephalotus Dzięki za namiar na aplikację. Widzę ile dzbaneczników przegapiłem Myślę że łatwo przejść obok dzbaneczników i ich nie zauważyć bo albo są wysoko albo rośliny są tak tak gęsto, że się nie da zejść ze szlaku. A nawet jak się da, to świadomość że można się nadziać na węża, pająka albo skorpiona nie zachęca do włażenia w krzaki. @bibosz1 Wszystko sam organizowałem ze swoją ładniejszą połówką. Malezja jest łatwa do podróżowania bo zdecydowana większość osób mówi chociaż trochę po angielsku. Byliśmy na nocnej wycieczce po dżungli, z przewodnikiem. Przewodnik miał latarkę z UV i świecił w różne zakamarki. Prawie w każdej szczelinie kory albo między deskami siedziały skorpiony. One świecą w UV więc je doskonale widać. Niektórych rzeczy lepiej nie wiedzieć A tu jakiś pająk spotkany po drodze, ponoć niegroźny.
  11. Chciałbym się z Wami podzielić zdjęciami i kilkoma spostrzeżeniami na temat dzbaneczników, które miałem okazję oglądać w Malezji. Niedawno wróciłem z urlopu w Malezji, gdzie odwiedziłem część kontynentalną i zachodni fragment Borneo. W ramach zwiedzania i oglądania przyrody szukałem też dzbaneczników, ponieważ nigdy wcześniej nie widziałem ich w naturalnym środowisku. No i znalazłem, chociaż nie zupełnie w takich okolicznościach w jakich bym się ich spodziewał… Dzbaneczniki nie są moimi ulubionymi roślinami owadożernymi, nie za bardzo wiem jakie to są gatunki. Jeśli ktoś wie, niech da znać. Na początek dzbaneczniki znalezione w naturalnym środowisku: Kamień nad brzegiem morza, Borneo: Mglisty las na wysokości około 2000 m.n.p.m, część kontynentalna: I na tym koniec zdjęć dzbaneczników z naturalnego środowiska. Widziałem jeszcze jednego rosnącego na kamieniu przy wejściu do jaskini, ale za daleko na zrobienie zdjęcia. W prawdziwej, naturalnej dżungli nie widziałem ani jednego dzbanecznika. Całkiem możliwe że występowały w koronach drzew i z dołu nie było ich widać. Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja podczas spaceru poboczem drogi otoczonej dżunglą. Dzbaneczniki miejscami rosły na poboczu, na kamieniach ułożonych żeby umacniać skarpę, na trawniku (koszonym!), w przydrożnych krzakach, wśród chwastów w ogrodzie. Myślę że korzystały z tego, że była tam większa dostępność światła niż w naturalnym środowisku. Zdjęcia są głównie z Borneo, w części kontynentalnej dzbaneczniki ponoć nie rosną naturalnie na nizinach (tak mówili miejscowi). Nepenthes ampullaria? Rosły na poboczu drogi idącej przez dżunglę: Te rosły na trawniku: Te w krzakach na brzegu drogi: Park miejski (rósł w doniczce ale na świeżym powietrzu) Roślina doniczkowa: Podsumowując, zdecydowana większość dzbaneczników jakie znalazłem występowała w przekształconych siedliskach, pewnie korzystając ze zwiększonej dostępności światła. Sporo dzbaneczników nie miało wcale dzbanków albo miały mało. Nawet zdrowe dzbaneczniki miewały sporo suchych dzbanków.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.