-
Liczba zawartości
761 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Gallery
Zawartość dodana przez MarcinS
-
A ja się nie do końca zgadzam z Twoim opisem. Owszem, zielona dioda najlepiej wybiela barwę światła ale wtedy masz w spektrum światła 33% barwy, której rośliny niemalże nie wykorzystują. Dioda biała daje różne długości fal, od niebieskiej do czerwonej. Z tego zakresu sporo jest zielonego ale sporo jest w zakresie przez rośliny wykorzystywanym. W efekcie: dajesz albo białą diodę, która słabiej wybiela światło ale zawiera użyteczne długości fal dajesz zieloną diodę, która lepiej wybiela ale składa się wyłącznie z fal nieużytecznych Dla mnie akceptowalnym poziomem wybielenia jest 1 dioda biała na 3 kolorowe, chociaż światło jest trochę różowe. Mam też wątpliwość co do zasadności zdjęć. Jak robię zdjęcia u siebie to kolory na zdjęciach ma się absolutnie nijak do tego co jest widoczne gołym okiem. Pomaga ustawienie balansu bieli ale i tak jest inaczej. W związku z tym dobrze by było, gdybyś zrobił zdjęcie czegoś kolorowego w świetle dziennym a potem położył to coś przy roślinach. Wtedy będziemy mogli ocenić odwzorowanie kolorów. Na obrazkach widma diód białych o różnej barwie i zielonej. Zaznaczyłem na szybko mniej więcej jakie zakresy długości fal są użyteczne przy fotosyntezie. Edit: na szybko załączyłem przez pomyłkę spectrum żółtej diody, wychodzi niemalże na to samo co z zieloną.
-
W Twoich dziełach widać rękę prawdziwego inżyniera Nie dość że pomysłowe i działa to jeszcze wygląda porządnie. Jesteś z zawodu elektrykiem albo kimś pokrewnym?
-
Ale się zrobiło wykopalisko archeologiczne.... Choroba tłustosza opisana w 1 poście to prawdopodobnie tzw. browning heart disease. Prawdopodobnie jest spowodowana uszkadzaniem korzeni przez nicienie glebowe, w wyniku którego dochodzi do infekcji grzybowej. Jest to śmiertelne jeśli dostrzeżone zbyt późno. W początkowej fazie jest szansa na zrobienie sadzonek liściowych z dolnych liści, które ulegają infekcji później. Kiedy widać już zgniliznę to jest mała szansa, że się uda. Pierwszym symptomem choroby jest zahamowany wzrost i brak kropelek na liściach. wiecej informacji Więcej informacji 2
-
Ja zimowałem w lodówce muchołówki rok temu, w tym roku rosiczki. W lodówce w ok 3 stopniach, nie w zamrażarce więc sytuacja jest nieco inna. Wszystkie rośliny były wyjęte z torfu i umieszczone w słoiku. Początkowo dałem torfowiec ale zaczęła z niego cieknąć brązowa woda więc go wyrzuciłem. Co jakiś czas przemywałem rośliny wodą destylowaną. Wszystkie rośliny przeżyły 3 miesiące w lodówce, nie pojawiła się pleśń, wg mnie da się tak z powodzeniem zimować rośliny.
-
Wg mnie nie, mówimy tu o wzbudzeniu chlorofilu przez pojedyncze fotony światła a to cząstki elementarne, nie dzielą się na mniejsze podjednostki. Jeden zaabsorbowany foton=jedno wzbudzenie. Tu bym polemizował. Gdzieś usłyszałem zdanie, pod którym jako osoba związana z naukami biologicznymi się w całości zgadzam: natura nie tworzy rozwiązań idealnych, tworzy wystarczająco dobre. Sam fakt, że rośliny nie absorbują zielonego światła świadczy o sporym marnotrawstwie energii. I to nie jest to przez to, że nie istnieją barwniki które nie potrafią absorbować zielonego światła. Są, np fikobiliny. Jednak z jakiegoś powodu rośliny wyższe z tej długości fali korzystają w ograniczonym zakresie. Prawdopodobnie w początkowej fazie ewolucji były inne czynniki ograniczające wzrost organizmów fotosyntetyzujących niż dostępność światła. Presja ewolucyjna faworyzowała rośliny lepiej znoszące np. stresy abiotyczne niż te prowadzące wydajniejszą fotosyntezę. W związku z tym u roślin wyższych utrwaliły się barwniki, które odbijają zielone światło. Takie rozwiązanie było wystarczająco dobre, żeby rośliny przetrwały i opanowały lądy. Z punktu widzenia roślin obecnie rosnących w cieniu, np. na dnie lasu nie jest to optymalne rozwiązanie, wciąż jednak wystarczająco dobre. Prawdopodobnie gdyby życie powstało na planecie gdzie intensywność światła byłaby mniejsza to rośliny byłyby czarne - pochłaniałyby wszystkie długości światła w ramach maksymalizacji zdobywania energii. Taki mały offtop.
-
To nie takie proste. Owszem przy wysokim natężeniu światła roślina będzie chroniła się przed nadmiarem energii, ale ja nie o tym mechanizmie piszę. Niebieskie światło ma większą energię i powoduje przejście chlorofilu na wyższy stan wzbudzenia. Z tego stanu energia nie może być przekazana dalej, musi zostać częściowo zamieniona w ciepło, aż chlorofil osiągnie niższy stan wzbudzenia, taki sam jak podczas absorpcji światła czerwonego, o niższej energii. Dopiero z tego stanu wzbudzenia energia może być przekazana dalej. Tu cytat z wikipedii: Cząsteczka tego barwnika (chlorofilu) może absorbować zarówno kwant światła czerwonego (λmaks = 634 nm), przechodząc ze stanu podstawowego (trypletowego) do pierwszego stanu wzbudzonego (pierwszego stanu singletowego), jak i kwant światła niebieskiego, przechodząc ze stanu podstawowego do drugiego stanu wzbudzonego (drugiego stanu singletowego). Drugi stan wzbudzenia jest wyjątkowo nietrwały, cząsteczka chlorofilu szybko przechodzi do pierwszego stanu wzbudzenia, rozpraszając różnicę energii między stanami. Na potwierdzenie ilustracja graficzna: Tak więc roślina absorbując niebieskie światło ma z niego tyle samo "użytecznej" energii co z czerwonego.
-
Z tego co mnie uczyli na zajęciach z fizjologii roślin to niebieskie światło faktycznie ma większą energię. Jednak po zaabsorbowaniu fotonu niebieskiego światła roślina traci część energii (chyba w postaci ciepła) w efekcie czego zysk energetyczny jest taki sam jakby zaabsorbowała kwant czerwonego światła. W związku z tym nie jest tak, że kiedy roślina będzie miała więcej światła niebieskiego to zyska na tym więcej energii. PS. informacje o ilości energii niesione przez światło o danej długości fali są nie do końca miarodajne bo nie uwzględniają współczynnika absorbcji przez chlorofil, a ten nie wynosi nigdy 100%.
-
Muchołówki – zimowanie w lodówce i efekty braku zimowania
MarcinS odpowiedział MarcinS → na temat → Muchołówka
W 3 miesiące od poprzedniego postu mogę stwierdzić, że muchołówki w trakcie drugiego sezonu bez zimowania mają się zupełnie dobrze. Rosną, wypuszczają młode pułapki które nie wykazują anomalii rozwojowych. Dwie muchołówki, odkąd zacząłem wydłużać czas doświetlania wypuściły pęd kwiatostanowy, który obciąłem. W tym roku nie zimuję muchołówek w lodówce, za to rosiczki już tak. Zimuję w ten sposób Droserę rotundifolię, intermedię, anglicę, filiformis i intermedia x filiformis. Dodatkowo w tych samych warunkach zimuję Pinguicula vulgaris. Po 3 miesiącach w lodówce wszystkie rośliny żyją i mają się dobrze. Co 2-3 tygodnie płuczę je wodą destylowaną. Pleśń nie wystąpiła, mimo że nie zastosowałem fungicydu. Całość zimuję w takim "profesjonalnym" pojemniku Wygląda na to, że i w mieście można uprawiać zimnolubne rosiczki -
Twoja spotty jest przecudnej urody. Pozostałe też ładne ale spotty ma w sobie coś niezwykłego
-
Przewodnictwo wody mierzyłem za pomocą laboratoryjnego konduktometru, wyniki powinny więc być dokładne. Zmierzyłem skuteczność oczyszczania wody przez węgiel aktywny. Nie wyszło zbyt dobrze. Wziąłem 75 ml wody z kranu, zmierzyłem przewodnictwo, wyszło 1250 uS/cm (wartość różna od podanej kilka postów wyżej bo tam mierzyłem wodę pobraną u siebie w domu a teraz z kranu w laboratorium). Dodałem 1g węgla aktywnego, zamieszałem, odczekałem ok 5 minut. Zmierzyłem przewodnictwo, wyszło ok 1230-1280uS/cm, wynik się wahał w zależności od tego czy zamieszałem czy nie. Przesączyłem przez twardy sączek, otrzymałem klarowną wodę, której przewodnictwo wyniosło 1257 uS/cm, czyli wygląda że nawet coś z węgla/sączka się uwolniło. Tak więc tracer274 miał rację co do skuteczności węgla, jest mniej niż 1% Stężenia jonów nie mierzyłem bo szkoda mojej pracy i odczynników. Sam węgiel aktywny nie pozbawia wody jonów, a przynajmniej nie wpływa na przewodnictwo wody.
-
Taki filtr z pewnością dobrze oczyści wodę z zanieczyszczeń typu resztki roślin, owadów, pył, drobiny piasku itp. Woda będzie klarowna ale czy czysta? Nie wiem na ile taki filtr będzie skuteczny w oczyszczaniu wody z jonów typu Ca2+ czy Na+. Jeśli jest to deszczówka to w porządku bo już na starcie jest miękka. Gorzej może być jeśli jest to woda wodociągowa. W sumie zamiast gdybać to mogę to sprawdzić doświadczalnie i podać wyniki w podobnej formie jak podałem wyżej. Potraktuję wodę wodociągową węglem aktywnym, przesączę i zmierzę zawartość jonów. Niestety do dopiero po świętach będzie bo dla jednej próby nie opłaca się robić wzorców i uruchamiać aparatury pomiarowej. PS. W zeszłym roku byłem w jednym z krajów byłego ZSRR w górach. Miejscowi do picia brali wodę ze strumienia bo innej nie było. Woda miała kolor szary od pyłu i piasku. Oni radzili sobie w ten sposób ze nabierali wodę, odstawiali na 3 dni. Piasek i pył opadał na dno, na wierzchu woda była klarowna. Ja wykombinowałem filtr z butelki i chusteczki higienicznej. Bardzo dobrze zatrzymywał cały syf i woda wychodziła czysta niczym mineralna
-
A co złego jest w filtrze RO za 100 zł? Pewnie są lepsze ale i droższe. Przy ograniczonym budżecie jest to całkiem dobre rozwiązanie. Tu są wyniki skuteczności taniego filtra RO. Sam zrobiłem pomiary, woda z mojego taniego filtra. EC: Woda wodociągowa 526 uS/cm woda z filtra RO 34,3 uS/cm Skuteczność oczyszczania 93% Potas: Woda wodociągowa: 7,7 mg/l Filtr RO: 0,37 mg/l Skuteczność oczyszczania 95% Sód Woda wodociągowa: 34 mg/l Filtr RO: 2,2 mg/l Skuteczność oczyszczania 93% Wapń Woda wodociągowa 65 mg/l woda z filtra RO 4 mg/l Skuteczność oczyszczania 94% Wydaje mi się, że sam węgiel aktywny i piasek nie zapewni takiego oczyszczania jak filtr RO.
-
Mam nadzieję, że będą jakieś ciekawe muchołówki i rosiczki. Wiem, że pora roku jest niezbyt sprzyjająca na sprzedaż muchołówek więc jak nie będzie to przeboleję. Dopisuję się do pytania o godziny otwarcia.
-
Muchołówki – zimowanie w lodówce i efekty braku zimowania
MarcinS odpowiedział MarcinS → na temat → Muchołówka
Przychodzi pora na kolejny sezon zimowania muchołówek. W tym roku nie zimuję ich w lodówce, wywiozłem kilka roślin do rodziny na wieś gdzie zimują w tradycyjny sposób. W tym roku w lodówce zimuję testowo zimnolubne rosiczki i tłustosza P. vulgaris. W temacie było dużo wątpliwości odnośnie wpływu braku zimowania na muchołówki. Pojawiły się sugestie, że brak zimowania będzie miał negatywne skutki niekoniecznie na wiosnę, ale później podczas okresu wegetacji. Wśród muchołówek, które nie zimowały, poza jednym osobnikiem, nie zaobserwowałem żadnych wyraźnych negatywnych skutków. Oto osobnik, który przejawiał pewne anomalie. Jest to ten sam co na trzecim zdjęciu od końca z 1 postu. Muchołówka ta latem wypuściła kilka zdeformowanych pułapek, jedną z nich widać na zdjęciu (mała pułapka na górze). Po tym incydencie zaczęła produkować normalnie wykształcone pułapki. Nie wiem, czy można to utożsamiać z efektami braku zimowania czy może z innym czynnikiem. Całkiem możliwe, że był to efekt infekcji grzybowej/bakteryjnej. W okresie kiedy pojawiały się takie pułapki, 3 (może 4) zawiązki młodych pułapek zostały porażone przez coś i obumarły (co też widać na zdjęciu). Poza tym muchołówka jest zdecydowanie mniej wybarwiona niż była na wiosnę. Przepraszam za jakość zdjęć, rośliny wyszły bardziej zielone niż są w rzeczywistości. A tu pozostałe rośliny, które nie były zimowane w ostatnim sezonie i w tym też nie będą. Przez cały okres wegetacji rosły zdrowo, nie wykazywały deformacji. Zmniejszyło się ich wybarwienie. Muchołówka z 4 zdjęcia od końca z 1 postu: Z przedostatniego zdjęcia z 1 postu: Muchołówka z ostatniego zdjęcia z 1 postu: Inne osobniki: Wniosek 1 - przy zapewnieniu dobrego oświetlenia podczas zimy muchołówki (przynajmniej moje) mogą przeżyć bez zimowania i mają się całkiem dobrze, poza jedną, której coś dolegało ale już przeszło. Wniosek 2 - jeśli są warunki do zimowania to lepiej zimować i nie narażać się na krytykę ze strony innych forumowiczów -
Świetna wiadomość, że będzie stacjonarny sklep w Warszawie! Na pewno wpadnę zobaczyć co macie ciekawego.
-
Masz bardzo ładne rośliny! I fantastycznie sfotografowane. Gratuluję i zazdroszczę. Co do nawożenia to też stosuję i daje dobre efekty. Używam mocno rozcieńczonego nawozu do storczyków, zarówno do torfu jak i dolistnie. Zwłaszcza D. regia jest za to wdzięczna.
-
Torfowiska, jeziora i inne ekosystemy w moim obiektywie
MarcinS odpowiedział dokkrb → na temat → Naturalne środowisko - Polska
Świetne zdjęcia! Zazdroszczę, ze masz okazję odwiedzić tyle torfowisk. Rozumiem, że odwiedzasz je w ramach badań naukowych. Zdradzisz jaka jest tematyka tych badań? -
Ponoć takie albinotyczne formy to dosyć częste zjawisko w kulturach in vitro. Wg mnie ta biała forma nie przetrwa po wyjęciu jej z pożywki bo ma upośledzoną produkcję chloroplastów. Ewentualnie będzie rosła baaardzo słabo. Mimo wszystko fajnie jakby Ci się udało ją utrzymać przy życiu w warunkach "doniczkowych". Jakiej pożywki używasz? Kiedyś się bawiłem z wkładaniem nasion rosiczek do in vitro i 1/3 MS dawała radę. W in vitro rosiczki rosły zdecydowanie szybciej niż te wysiane do torfu. Tylko sterylizacja nasion była trudna z powodu ich małych rozmiarów. Jak długo trzymasz muchołówki w pożywce przed wysadzeniem do torfu?
-
Ja mam Heliamfore midoxę w takim pudełku spożywczym o wymiarach 16x13x12 cm, z tym, że odwróciłem ja do góry nogami i leży na torfie. Niestety pojemnik nie przepuszcza całego światła, dlatego nad roślinami dałem dodatkowo 2 czerwone diody LED, zasilane zwykłą ładowarką od telefonu na USB. Jest tam też Drosea adelae, która dobrze daje sobie tam radę. Tak to wygląda: ze zdjętym oświetleniem: Bez pojemnika: Ja bym nie zimował tak małych muchołówek, o ile będą miały dużo światła.
-
Przy dobrym chłodzeniu diody nie są gorące, u mnie są najwyżej lekko ciepłe, nawet po długiej pracy. Jak przymocowałeś diody do odbłyśnika? Klejem termoprzewodzącym? Czy kiedy diody się rozgrzewają to radiator też robi się ciepły? Jeśli nie to może oddawanie ciepła szwankuje. Sprawdź miernikiem jakie jest natężenie prądu dostarczanego do diód. Powinno być ok 0,35 A. Jeżeli jest znacznie więcej to pewnie zasilacz nie działa prawidłowo a diody mają prawo się mocno grzać.
-
Mała obserwacja: wydaje mi się, że pod diodami rosiczki kwitną obficiej i mają więcej kwiatów. Tu jest rekordzistka z ok. 40 kwiatkami (nie wiem dokładnie jaki to gatunek, podobna do D. spatulata). Przy użyciu świetlówek kwiatostany często rosły tak długo aż dotykały do świetlówki albo odbłyśnika, przypalały się i usychały. Przy diodach rosną w podobny sposób ale się nie przypalają. Może dlatego że odbłyśnik jest chłodniejszy, chociaż w czasie upałów był dość ciepły a rosiczkom nie szkodziło. Widoczne na zdjęciu kwiatostany dotykają odbłyśnika: Gdzieś czytałem, że pod diodami rosiczki nie zawiązują nasion. Częściowo może to być prawda. Udało mi się zebrać nasiona z: D. sessilifolia D. indica D. spatulata D. oblanceolata D. nidiformis D. aliciae (kwiatostan był bardzo duży ale nasion dość mało) Nie zawiązują u mnie nasion: D. madagascariensis - kwitnie ale nasion nie udało mi się zebrać D. affinis - podobnie
-
Dla mnie to duża zaleta, że diody mają takie ukierunkowane światło. Kiedy miałem świetlówki to światło uciekało poza akwarium co było dla mnie bardzo irytujące. Teraz prawie nic nie ucieka i się nie marnuje. Oczywiście skutkuje to słabszym oświetleniem brzegów względem środka. Można jednak rozłożyć diody nie liniowo w odłbyśniku a np na aluminiowej płycie, tak żeby równomierność oświetlenia była większa. @satan123666 pomysł niegłupi, też o tym myślałem. Zwyciężyło jednak lenistwo i fakt, że nie umiałbym tak pociąć żeby wyglądało estetycznie. @ wksek, Scavell Dzięki! Mała aktualizacja zdjęć, w sumie niewiele się zmienia bo wszystkie wolne przestrzenie w akwariach już zajęte i nic nowego (poza heliamforą) nie przybyło. U tłustoszy wymieniłem podłoże na górce. Przedtem było bardziej organiczne. Wadą było to, że jak torf wysechł to nie chciał się namoczyć od nowa. Woda spływała a on dalej był suchy. Teraz jest podłoże w ok 80% mineralne, piasek+żwir+trochę gąbki florystycznej+torf+trochę perlitu. Tłustosze, jeszcze przed przeprowadzką zrobiły się jakby bardziej zielone ale rosną dobrze. Do zdjęć wyłączyłem diody. Bez tego jest dość ciemno i trudno zrobić zdjęcie, za to kolory są lepiej oddane. Ogólny bałagan w akwarium ogólnym Tu z włączonymi diodami: Heliamfora x midoxa. Rośną nakryte plastikowym pudełkiem, mają dodatkowe oświetlenie w postaci 2 czerwonych diód 1W. Tłustosze
-
A nie łatwiej kupić dłuższy odbłyśnik niż potrzeba i go przyciąć do odpowiedniej długości? Ta blacha na zdjęciu wydaje się znacznie gorzej odbijać światło niż odbłyśnik. To już lepsza będzie zwykła folia aluminiowa spożywcza.
-
Używałem wody którą mamy w laboratorium. Jest na tyle czysta, że w przypadku pomiarów różnych jonów z dokładnością do 0,1 mg/l przyrządy pomiarowe nic nie wykazują. Dopiero przy bardziej precyzyjnych pomiarach coś wychodziło, ale to śladowe ilości. Mam wrażenie (podczas używania takiej wody przy zmywaniu szkła laboratoryjnego) że ta woda jest jakaś inna w dotyku w stosunku do wody z kranu. W każdym razie po zmywaniu skóra dłoni robi się bardzo wysuszona.
-
Też używałem topsinu i działał. Jednak z moich obserwacji wynika, że po pewnym czasie pleśń wracała ze zdwojoną siłą. Może tak mi się tylko wydaje, przestałem jednak go stosować. Przypuszczam, że topsin wybija nie tylko pleśń, ale też inne grzyby (także te niegroźne). Po pewnym czasie pleśń nie ma konkurencji ze strony innych gatunków i może się łatwo rozwijać. Gdzieś na naszym forum czytałem radę, że w walce z pleśnią dobrze sprawdza się zwykła woda destylowana. I faktycznie, jeżeli pojawia się pleśń to skutecznie zwalczam ją przez kilkukrotne polanie taką wodą. Woda jednak musi być bardzo czysta, taka z domowego filtra RO średnio działa. Czysta woda ma właściwości żrące - "za wszelką cenę" chce mieć w sobie jakieś jony i "wydziera" je z substancji z którymi ma kontakt. Byłem kiedyś w laboratorium biotechnologicznym, gdzie używali ultra czystej wody. Musieli zamontować specjalne zlewy bo zwykłe metalowe bardzo szybko korodowały po kontakcie z taką wodą.