Witam!
Od kiedy dostalem moja mucholwke, 4 miesiace temu, od naszego znajomego, trzymalem ja na balkonie, az do wczoraj.
Otoz to, mucholowka byla marna kiedy ja dostalem, ale kiedy sobie pobyla na moim balkonie pieknie sie wybarwila. Wygladala ladnie. Potem nastapil pazdziernik i listopad i temperatura sie znizyla do tego stopnia ze, moim zdaniem, mucholwka przeszla w stan spoczynku. Mimo tego ze tracila liscie jeden po drugim, wygladala calkiem normalnie, zdrowo. Teraz, kiedy jest grudzien, i nie zadko jest ponizej zera, nawet za dnia, wygladalo mi ze biedna roslina tego nie wytrzyma. Matka mnie ciagle upominala zebym ja wstawil do pokoju, bo zmarznie na smierc. Wczoraj wieczorem mi mowila ze jesli ich nie wnoise do srodka to mi zgina i juz nigdy nie da mi ani grosza na roslinki (:glare:).
Posluchalem jej, mimo wszystko, bo naprawde wczoraj bylo lodowato (najwiecej za dnia bylo 0*C). Ku mojemu zdziwieniu mucholowka wcale nie byla ani zamarznieta, ani wysuszona, tylko no... zywa (jaknajbardziej ).
Dzisiaj rano, jak sie obudzilem, to zastalem szok! Cala roslina byla taka zwiednieta, jakby nie dostawala wody przez miesiac. A, przeciez, wczoraj byla taka ladna... Rzesy sie znacznie wysuszyly, liscie skurczyly, a pulapki zdeformowaly.
Mysle ze przyczyna tego wszystkiego jest nagle przebudzenie rosliny z hibernacii. Mysle ze postawienie obok kaloryfera w moim pokoju byl kiepskim pomyslem i wogole wynoszenie z balkonu wczasie tak chlodnej zimy. Mysle sobie teraz zeby ja znow uspic na dworzu, ale nie jestem pewien czy tylko wszystkiego nie popsuje ponownym wystawianiu na chlod i cierpienie. Czy jest jakas mozliwosc poprawienia kondycii biedej rosliny? Czy to juz jest koniec hibernacii dla tej mucholowki i zmuszona jest do zycza w moim pokoju do przyjscia wiosny?
Z gory dzieki za wszelka pomoc!
P.S. Mysle ze zdjcecia nie sa potrzebne do rozstrzygniecia tego problemu, wiec ich nie dalem.