-
Liczba zawartości
996 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez fly guy
-
Oświetlenie spokojnie powinno wystarczyć, znają zalety HQI w akwarystyce, spokojnie światło dotrze też do najniższej położonych i najmniejszych okazów. Nizinny lubią temperatury nawet do 35 stopni C w dzień, więc powinny rosnąć dobrze. Podoba mi się, że jest ono dosyć wysokie, powinno starczyć na 2,3 lata. Bardzo jestem ciekaw jak zareagują rośliny po przeprowadzce ze świetlówek na HQI.
-
Był kiedyś konkurs na najładniejsze terrarium/vivarium/torfowisko/szklarnię. Można by go przywrócić, dać ciekawe nagrody, może zachęciło by to forumowiczów do tworzenia własnych vivariów.
-
Komentarze, Opinie Pytania Do Konkursu "roślina Miesiąca"
fly guy odpowiedział Lukasz_Nepenti → na temat → Konkursy miesięczne
"Drugi, ciągle drugi. Z matmy drugi, z zielnika drugi, z wuefu drugi. Nawet jak byłem pierwszy to czułem się jak drugi. I tak .... aż do .........." Na razie chyba sobie daruje konkursy -
Kolejne dzbaneczniki odkryte na Filipinach!
fly guy odpowiedział Marrom → na temat → Newsy - portal.
Ten sp. G to wygląda jak N. mira- tylko wybarwienie jest inne, ale poza tym ja różnic nie widzę. Nie podoba mi się to parcie w kierunku ogłaszania coraz to nowszych gatunków, skoro są one do siebie bardzo podobne, jakby nie mogli zrobić ssp. -
Z tą sadzonką to mogło być tak, że jeszcze przed ścięciem wierzchołka "poszedł bodziec" do wierzchołka o zainicjowanie kwitnienia i roślina starała się zakwitnąć. A że jednocześnie po ścięciu musiała się ukorzeniać, to w końcu pąki się nie otworzyły, mam rację?
-
Było, w pierwszym poście pkt 4), choć może nie do końca tak ujęte Zastanawia mnie ta długość dnia/ długość okresu naświetlania rośliny. Wydaje się, że niekonieczne decyduje minimalna dobowa ilość światła, ale jego stopniowy wzrost (od grudnia mamy coraz dłuższe dni). Roślina czuje, że dostaje coraz więcej światła, ale powoli, stopniowo, co stymuluje ją do kwitnienia. Moje dzbaneczniki dostają maksymalne 3 godziny światła bezpośredniego, a łącznie zwykłego światła dziennego nie więcej niż 10 godzin, a to zdecydowanie mniej niż w naturze. Poza tym- nie do końca zgodzę się z tym, że roślina musi być dorosła - oczywiście nie może to być siewka, ale jak nazwać niektóre dzbaneczniki w temacie z CPUK, które zakwitły pod wpływem lampy HPS, podczas gdy ich średnica nie przekracza 10 cm? Dla mnie to nie jest jeszcze "dorosły' dzbanecznik. Choć oczywiście musi być duża na tyle, by była zdolna do kwitnienia. Ale nie wydaje mi się, żeby w naturalnym środowisku taka roślina zakwitła samoczynnie.
-
Jedyne co Ci to da to podniesie wilgotność. Podobny rezultat uzyskasz, gdy postawisz rośliny na środku bardzo dużej podstawki zalanej wodą. Jednak sama wilgotność nie wystarczy by uzyskać dzbanki. Pomoże ona jedynie w ich dłuższym utrzymywaniu się.
-
Heh, maklerw, niedługo trzeba będzie jak na CPUK zrobić listę kto ma jakiej płci dzbaneczniki Wracając do moich okazów, większość osób twierdzi, że najprawdopodobniej ramispina x ventricosa jest płci męskiej, a ventriucosa x alata -żeńskiej. Podsumowując sposoby na wywoływanie kwitnienia u dzbaneczników, zauważam 4 możliwości: 1) dzbanecznik kwitnie na skutek wywołania u niego "stresu", 2) dzbanecznik zakwitł, gdyż zastosowano lampę HPS z podbiciem w paśmie czerwonym stymulującym kwitnienie. Prawdopodobnie tutaj zastosowano taką właśnie lampę: http://www.cpukforum.com/forum/index.php?s...amp;hl=Bojahnik 3) Marcello Catalano (to tej specjalista od Tajlandii) w moim temacie na pitcher-plants napisał, że on stosuje nawóz dla orchidei w sprayu stymulujący kwitnienie, który nazywa się Algoflash: "Hi, Actually, just recently, I sprayed some plain orchid fertilizer (the one used to promote orchid flowering), as I had no other kind of foliar feeding. I used it on about 10 young cuttings who had just produced their first leaves. Four of them flowered, despite being just 8-10 cm large. Of course they were miniature flowers, but it seems that the orchid fertilizer was more than enough. This summer I'm planning to do the same with adult plants, and make lots of interesting seeds. I used Algoflash, at the normal strenght. " 4) po prostu przyszedł akurat czas na jego kwitnienie.
-
Jak dla mnie te gatunki wyglądają może nie identycznie, ale bardzo, bardzo podobnie. Muszę się wczytać w szczegółowy opis gatunków, ale Tajlandia w dzbanecznikach wygląda jak jedna wielka bliska rodzina.
-
heh, przejrzałem zdjęcia Twojej ventricosy, wygląda to podobnie do mojej ramispina x ventricosa. Szkoda, że prawdopodobnie nie odwrotnie. Pytanie: Czy Twoja roślina to czysta ventricosa czy ventricosa x ovata? W każdym razie na pyłek jestem chętny, przynajmniej część pędów można nim zapylić (na którejkolwiek roślinie). Tylko trzeba to będzie dobrze oznaczyć, żeby się nie pomyliło Na CPUK mam zamiar napisać, ale to raczej w kategorii wywoływania kwitnienia ze względu na stres. Pyłku czystego gatunku raczej do moich krzyżówek nikt nie będzie chciał poświęcać.
-
Update: U ramispina x ventricosa są już 3 kwiatostany z pędów widoczne, czwarty w drodze. U N. ventricosa x alata pojawił się pierwszy kwiatostan, drugi w drodze. Na pierwszy rzut oka wyglądają one inaczej, ale nie jestem jeszcze w stanie określić płci.
-
Dziś na Onecie: http://portalwiedzy.onet.pl/141547,1,1,0,galeria_media.html
-
-
Możecie mieć rację z tym zestresowaniem i kwitnięciem w celu podtrzymania gatunku. No bo jak to możliwe, że nagle oba dzbaneczniki - stojące obok siebie - w tym samym czasie wypuszczają pęd kwiatowy? Dowodem na to, że rośliny nie mają idealnych warunków, mimo, że kwitną, jest fakt, że nie wytwarzają na pędach głównych żadnych dzbanków. Tylko młode odrosty wytwarzają ich sporo. Jeśli ktoś chciałby ryzykować z drastycznym obniżaniem temperatury - poświęciłem w tym roku sadzonkę N. 'Ventrata' żeby sprawdzić jaką najniższą temperaturę wytrzyma i "zasadziłem" ją w ogródku". Kiepsko wyglądała już przy około 0 st C. Nie spodziewam się jej zobaczyć żywej spod śniegu na wiosnę, ale może
-
Pewnie, jak tylko zobaczę co to za płeć to dam znać i będziemy kombinować
-
Trzymam za całe przedsięwzięcie kciuki, zwłaszcza, że sam będę kombinował coś podobnego. Największe wyzwania i problemy, które widzę to: 1) jak nie dopuścić do zagrzybienia ścian. U mnie w piwnicy pojawia się grzyb zawsze zimą, gdy przy plastikowych oknach, kiepska wentylacja, znoszę rośliny (kapturnice, muchołówki) na zimowanie. Nie jest on duży, da sie zwalczyć, ale jakbym to jeszcze zraszał, to nie byłoby wesoło... 2) Zapewnienie szczęścia jednocześnie gatunkom nizinnym i wysokogórskim. Piwnica, o której piszesz, wydaje sie być stworzona dla wysokogórskich. Nawet tego ogrzewać by nie trzeba było, pośrednie też by sobie poradziły. Niestety nizinne u mnie już przy 18st C ledwo rosną. Dostają kopa przy 30 st C. Czego znowu nie znoszą wysokogórskie. A gdy na noc wyłączysz HPS, temperatura znacznie spadnie. To może warto dla nich urządzić strych ?
-
Otóż nie musisz robić prawie nic Są takie okazy, które wbrew wszystkiemu uprą się i zakwitną. Okazy takie: 1) Nie muszą być vivarium, 2) Nie muszą być doświetlane nawet zimą, 3) Mogą stać pod grzejnikiem, 3) Mogą 2 razy spaść z parapetu, bo hodowcy nie chce się ich przesadzić w większą doniczkę, 4) Rodzina hodowcy może je przemrozić robiąc wietrzenie domu zimą przy -5 st C otwierając okno przy którym stoją, 5) Znosząc ciepłe powietrze od dołu od kaloryfera dotykają liśćmi zimnej szyby i nie robi im to różnicy. 6) Mając 4 pędy, zakwitną wszystkie jednocześnie. Podszedłem do tego trochę humorystycznie, bo naprawdę nie wiem, co wywołało kwitnienie. Ale wszystkie powyższe okoliczności są prawdziwe. To roślina z Extreme Plants - "Rebecca Soper' (ramispina x ventricosa). Posiada 4 pędy główne, wszystkie jednocześnie przygotowują się do kwitnienia. To rzut na drugi pęd: 2 pozostałe nie wiem czy zakwitną, bo zostały przemrożone zimnym powietrzem. Jesli nie wiecie jak wygląda liść czy pęd dzbanecznika, który dostanie zimny powietrzem przez 5 minut, to wygląda tak: Jedyne, co roślina ma pozytywnego, to: 1) kolega N. 'Ventrata', który też szykuje się do kwitnienia (wyczuwalne palcami zgrubienia na pędzie) 2) na kaloryferze, który jest pod roślinami, jest duży podłużny spodek z wodą, aby nie waliło w nie bezpośrednio suche powietrze, 3) zraszanie 1-3 razy dziennie. 4) południowy parapet, żeby choć trochę światła zaczerpnąć. Na dowód, fotka: Wiem, że roślina jeszcze nie zakwitła, na razie to tylko zalążki, ale nawet jak teraz padnie (w końcu upadek z parapetu czy zmrożenie powinno być szokiem) to i tak uważam to za sukces. Coraz więcej osób (łącznie ze mną) szykuje się do konstruowania dla dzbaneczników specjalistycznych vivariów, pomieszczeń, namiotów. Ale jak widać są okazy (krzyżówki), które tego nie potrzebują. Pozdrawiam Radek
-
Rzeczywiście - też nie znalazłem informacji, że to kultywar, wszędzie ten okaz opisywany jest jako "forma", a jeśli chodzi o N. alata, to form tego gatunku jest bardzo wiele. Jak widać na Hawajach ma się dobrze
-
Chciałem już wczoraj skrobnąć coś w tym temacie, ale po wywodzie Marroma ciężko będzie jeszcze coś rzeczowego napisać.... In vitro, jak większość zauważyła, ma plusy i minusy, jednak, parafrazując i przekręcając słowa pewnej znanej osobistości, pamiętajmy, żeby plusy ujemne nie przysłoniły nam plusów dodatnich Dla mnie In vitro jest przede wszystkim szansą na rozpowszechnienie bardzo rzadkich, trudnych do zdobycia gatunków roślin. Jest również szansą na to, żeby kłusownicy nie zarabiali aż tak wysokich kwot pieniędzy za rośliny "wyrwane" naturze. Wiele gatunków dzbaneczników było na skraju wymarcia, lub zostały kompletnie przetrzebione w naturze. Gdyby nie in vitro prawdopodobnie nie mielibyśmy dziś np. N. campanulata. To samo z N. bokor. In vitro stało się sposobem na duże zarobki dla firm handlujących roślinami owadożernymi. Z drugiej strony, po zalaniu rynku roślinami in vitro, średnia cena przeciętnej rośliny owadożernej musiała spaść. Co dla nas - konsumentów - jest niewątpliwie plusem. Z drugiej strony, zaczynamy być zalewani chińszczyzną w świecie owadożerów - czyli holenderskimi roślinami owadożernymi. 3 lata temu w kwiaciarni w Warszawie metrowy okaz N. x Ventrata kosztował ponad 300 zł. 2 dni temu widziałem prawie metrowe N. 'Rebecca Soper' - po 75 zł. To jest plus jeśli chce ktoś się pochwalić ładnym okazem dzbanecznika przez pierwszy miesiąc. A Minus? Później- taką holenderską roślinę bardzo trudno utrzymać przez kolejne miesiące w dobrej kondycji. W domu ciężko jest roślinie zapewnić tak idealne warunki jak w holenderskiej hodowli. To trochę jak z kurczakiem - w fermie szybciej urośnie i szybciej będzie z niego mięso. Gdy będzie biegać po podwórku - rosnąć będzie wolniej (nikt go karmić na siłę nie będzie), ale mięso będzie smaczniejsze. I da się je jeszcze zjeść na drugi dzień. Spróbujcie zjeść McChickena nie od razu, ale 2 godziny po zakupie. Dlatego ciągle podziwiane będą hodowle nawet prostszych okazów roślin owadożernych - gdyż wbrew pozorom wcale nie tak łatwo utrzymać je w dobrym stanie. Nie mówiąc już o trudniejszych w uprawie gatunkach. Również i z tego powodu w szerokiej uprawie będą hybrydy. U dzbaneczników to np. N. x Ventrata, choć tych z Holandii też nie powinno się już tak nazywać Powinno to nosic nazwę Dzbanecznik- hybryda. U kapturnic - wszelkie hybrydy S. purpurea. Podobnie z najpopularniejszą rośliną owadożerną - muchołówką- czy ktoś z Was widział prawdziwą muchołówkę, taką ze środowiska naturalnego? Pewnie nie, wszystko co mamy zostało przemielone w holenderskich, amerykańskich czy czeskich laboratoriach. Plus jest tylko taki, że to ciągle muchołówka - bo to jeden gatunek. Ale to co się dzieje z kultywarami muchołówek to właśnie przykład na to, jak nie powinno być wykorzystywane In Vitro. Bo nie służy ono rozpowszechnianiu istniejącego gatunku, ale polega na tworzeniu dziwacw w formie 'Cup Trap', czy miniaturowych form muchołówek. Jest jeszcze forma ze zniekształconymi pułapkami - wyleciała mi z głowy nazwa kultywaru - która nie jest w stanie łapać owadów? Czy to jeszcze muchołówka czy już nie? Dla mnie to ostatnie to jest to już przegięcie. Jeśli chodzi o dzbaneczniki - wcale mnie nie martwi zalew coraz to nowych hybryd. Jak już pisałem - In Vitro zaczęło obracać się powoli przeciw firmom sprzedającym dzbaneczniki na dużą skalę. Zalany został rynek, ceny musiały spaść. Dlatego też to właśnie nurseries wymyśliły sposób na dorobienie - tworzenie hybryd. Niektóre hybrydy rzeczywiście wyglądają fajnie- jednak pojawia się problem przy hodowli na taką skalę- nawet w BE zdarzało się nie wiedzieć, z czego dana krzyżówka została stworzona. I robi się bałagan. Pamiętacie filmiki z BE, gdzie palili rośliny? Przy uprawie dzbanków można podzielić hodowców na 2 grupy: 1) hodują daną roślinę, bo jest to gatunek czysty, mniej osób go hoduje, bardziej można nic poszpanować, 2) hodują daną roślinę, bo im się ona podoba, nieważne czy jest to krzyżówka czy nie. Zaliczam siebie do tej drugiej grupy, choć krzyżówek posiadam niewiele - dlaczego? 1) bardziej podobają mi się rośliny czyste, nie kupię jednak danego gatunku na niską cenę tylko dlatego, że to czysty gatunek hodowany z nasion z natury, musi mi się roślina podobać, 2) przy krzyżówkach bardzo trudno jest czasem dojść do tego, z jakich 2 gatunków na pewno była dana krzyżówka uzyskana, co zwiększa tylko zamęt. Dlatego: 1)in vitro czystych gatunków - tak, 2) In vitro hybryd przy jasnym określeniu, że to hybrydy - tak, 3) Odpowiedzialne In vitro krzyżówek czystych gatunków - tak, 4) In vitro krzyżówek czystych gatunków z hybrydami lub krzyżówkami - nie. Spadek cen czystych gatunków absolutnie mnie nie martwi. Nie hoduję ich dla pieniędzy. Przecież sami na początek polecamy najczęściej proste w uprawie gatunki - często hybrydy. Ale jak ktoś się sprawdzi jako hodowca i ma ochotę na więcej i trudniej - wtedy często zwraca się do innych, doświadczonych hodowców z ofertą kupna. Wie, że większa jest szansa nabyć od nich roślinę, która nie jest z masowej produkcji, która już przyzwyczaiła się do warunków "polskich". Pewnie będzie trochę droższa. Ale pewnie też nie padnie od razu.
-
Jeśli chodzi o cięcie, a jesteś początkującym hodowcą, to proponowałbym aby każda ucięta część łodygi miała przynajmniej po 3 liście, aby łatwiej było ją ukorzenić. Ile masz go obciąć zależy od tego jak dużo chcesz uzyskać sadzonek. Jest duże prawdopodobieństwo, że w dostatecznych warunkach oświetleniowych (co najmniej niedoświetlany południowy parapet) roślina wypuści nowy stożek wzrostu trochę poniżej obciętej łodygi i roślina ponownie zacznie rosnąć w górę.
-
A - z tej samej strony - miał ktoś kiedyś styczność z takimi boxami uprawowymi? http://www.hemp.pl/produkty.php?kat=kat1807952257&p=40 Oczywiście kilka elementów jest zbędnych, a kilku brakuje, ale sama cena nie jest taka najgorsza.
-
Hm, na liściu naprzeciwko tego nowego, rzeczywiście można zauważyć ślady poparzenia, ale na pozostałych liściach wygląda to jak choroba wirusowa, choć równie dobrze może być to choroba grzybowa. Nie zaszkodzi spryskać środkiem ochrony roślin. BTW, mój bicalcarata dostał bardzo podobnych plam, gdy się u mnie znalazł. Kilka oprysków Topsinem i Bravo pomogło i kolejne liście są już zdrowe.
-
Możesz spróbować, niekoniecznie zadziała, ale nie spotkałem się jeszcze z sytuacją, żeby zaszkodził roślinie.
-
Rośnie prawidłowo. Jeśli chcesz by wytwarzał dzbanki, musisz go dłużej doświetlać, ewentualnie czekać na wiosnę.
-
Rośliny Owadożerne W Naturze
fly guy odpowiedział fly guy → na temat → Wystawy i spotkania - relacje.
W takim razie zawsze możesz przygotować własną fotorelację