Hmm miałem tak samo , Capensisy , jedną Alicje kilka tłustoszów wyrzuciłem , ratowałem tylko muchołówkę i Wesera , który jako jedyna roślina jakoś mocno nie odczuwał tych mszyc , mój sposób był taki że wsadziłem go do szklanej kuli przykryłem ją jeszcze od góry (mogą też być plastikowe pojemniczki ) Kupiłem Decis , zrobiłem roztwór zgodnie ze wskazaniami z pudełka a następnie pryskałem co dwa dni : najpierw delikatnie , a jak nie pomagało to dużymi ilościami , łącznie wypryskałem jakiś litr roztworu i udało się ;] Teraz jest czyściutko :>
Warto też nawet jak mszyce znikną pryskać jeszcze raz na jakiś czas , bo jak ja pryskałem Capensisy to mimo że przez dzień lub dwa niby było ok , to i tak mszyce pojawiały się znowu.
Swoją drogą już widać zdeformowane liście u Twojej Capensis , jeżeli szybko nie zaczniesz walki z mszycami to możesz o niej zapomnieć .