Skocz do zawartości

Cephalotus

Administrator
  • Liczba zawartości

    4082
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Cephalotus

  1. Od ostatniego zakupu nic się nie zmieniło. W dalszym ciągu błyskawiczna wpłata, regularny i miły kontakt. Konkretna klientka. Pyta jak czegoś nie wie, czyli wszystko jak ma być. Polecam.

  2. Szybka wpłata, regularny i przyjemny kontakt. Konkretna klientka, wie czego chce. Polecam.

  3. Otwieramy ankietę na "Ujęcie czerwca 2014". Zdjęcia przedstawiające rośliny, na które możemy oddać swoje głosy znajdują się TUTAJ. Głosowanie trwa do końca kwietnia t.j. 30.06.2014 do godziny 23:59. Bieżące wyniki, do czasu zakończenia głosowania będą ukryte. Zgodnie z regulaminem w tym miesiącu wybieramy najlepsze ujęcie przedstawiające roślinę owadożerną lub jej część. Zdjęcia niedopuszczone do głosowania: - B-52 2560 x 1920 - oba wymiary za duże. - KamJ 1469 x 1959 - oba wymiary za duże. Użytkownicy allgreen i blueb biorą udział w konkursie w charakterze sportowym. Przypominam, że nie można głosować na własne zdjęcie! ------------- Zwycięzca konkursu otrzyma zestaw roślin od firmy Carnisana. I miejsce: D.m. Triton 4-5 cm D.m. Bohemian Garnet 2-3 cm D.m. Shark Teeth około 5 cm wysokości D.m. Coquilague około 5 cm średnicy 2 szt. nieopisanych klonów muchołówek 3-6 cm średnicy - niespodzianki:) Sarracenia psittacina około 20 cm średnicy II miejsce: D.m. Bohemian Garnet 2-3 cm D.m. Shark Teeth około 5 cm wysokości Sarracenia psittacina około 20 cm średnicy III miejsce: D.m. Shark Teeth około 5 cm wysokości Nieopisany klon muchołówki 3-6 cm średnicy - niespodzianka:) Zapraszamy do zapoznania się z aktualną ofertą firmy!
  4. U. longifolia, to na parapet się nadaje, nie terrarium, wypraktykowane. Rośnie i kwitnie genialnie. Tak, gdyby ktoś chciał spróbować. Co to to takie wyrastające z doniczki jednej helki, a trawo/turzyco podobne? Fajne to. Na ostatnim zdjęciu całości górny prawy róg.
  5. Z mojej perspektywy, nie widząc tego wymiaru 8,5, ta doniczka miała jakieś 5 cm wysokości. A to w mojej ocenie jest za mało. Doniczka 12 cm, to będzie taka, co starczy Ci na dłuuuugie lata, żeby nie powiedzieć, że na stałe. Przy takiej donicy, możesz poziom wody utrzymywać wyższy nawet ze 4-5 cm, bo on początkowo nie będzie miał nie wiadomo jakiego systemu korzeniowego. Podlewaj go tak, żeby wierzch podłoża nigdy nie był suchy. Myślę, że po roku rośnięcia w tej doniczce, przystosuje się z systemem korzeniowym na tyle, że poziom wody będziesz mógł obniżyć. W zasadzie, profesjonaliści hodują Cephalotusy w wysokich doniczkach, ja takich nie stosuję, bo jednocześnie są wielkie, a wąskich i wysokich nie mam.
  6. Napisałem w opisie, że najlepszą porą jest wczesna wiosna, gdyż wtedy roślina startuje ze wzrostem i wszelkie nowe korzenie będą tworzone w nowym podłożu. Jest to najlepsza opcja ze wszystkich. Jesienią natomiast nie ma już wzrostu, ale temperatury są bardziej łaskawe jak latem. Choć ostatnimi czasy, pojęcia wiosny, lata, jesieni i zimy w sensie pogodowym, tracą na jakimkolwiek znaczeniu. Owszem kilka dni temu były w Polsce iście letnie upały po 30*C i więcej, i to właśnie z tego powodu przesadzanie Cephalotusa latem nie jest wskazane. Gdyż przy naruszonym systemie korzeniowym i takich skwarach, mogłoby się to źle skończyć. Szczególnie dla niedoświadczonej osoby. U mnie śmiercią skończyło się przesadzanie roślin (nie Cephalotusa) jedynie w okresie zimowym. Ale pewne bolesne uszczerbki na zdrowiu doznały rośliny, kiedy uczyniłem to latem, a w niedługim czasie przyszły upały. Teraz akurat temperatury zelżały i są bardzo odpowiednie, żeby cokolwiek przesadzić. Będą się utrzymywać jeszcze tak utrzymywać praktycznie do końca czerwca. Dlatego pisząc, że teraz jest jeszcze dobry moment miałem na myśli aktualne TERAZ, a nie obecną porę roku. Podsumowując, Freedy, jeżeli koniecznie chcesz przesadzić swojego Cephalotusa, to możesz i musisz to zrobić w tej chwili, żeby do czasu powrotu upałów, on już się przystosował do nowego podłoża, a to zwykle jakieś tydzień lub dwa. Więc decyduj się szybko. Poradnik jest dla osób początkujących, żeby uniknąć jak największej liczby błędów, ale nie jest idealny. Osoby doświadczone będą miały własne doświadczenia i wnioski, ale udzielając ich początkującym powinni brać to na względzie, że nie wszystko zauważy początkujący jak doświadczony hodowca. Stąd też nie radzę przesadzania latem początkującym, ale zaawansowanemu tak. Jk będzie taka konieczność, ale jednocześnie mu wytłumaczę wszelkie niuanse. W tym temacie, może się trochę nie doprecyzowałem. Karaluch, nie bądź złośliwy z tą wysokością doniczki, bo na podziękowaniach zwykle kończę czytanie, a to 8,5 cm, mi zupełnie umknęło.
  7. Jak chcesz przesadzić, to teraz jest jeszcze na to dobry moment. Torf z piaskiem w proporcjach ok 1:2, doniczkę dałbym wyższą (nie wiem jaka jest teraz), tak z 8-9 cm. Poziom wody ok 1-2 cm. Pozostałe punkty jak wyżej.
  8. Nic dziwnego, że Ci tak dobrze rośnie, jak ma warunki jak dla Heliamphor. Zapewne dobrze rosłaby u Ciebie również G. nigrocaulis (w hodowli jako G. pygmaea) Tepuis, jak również na 99% rosłaby G. uncinata. Moje niestety muszą się jeszcze trochę pomęczyć, tak do końca tego roku, zanim im zrobię chłodne terrarium w piwnicy.
  9. Dziwię Ci się, że przy takiej ilości Heliamphor, umiejętności i możliwości, nie masz jeszcze jakiejś zgrabnej kompozycji. Wydaje mi się, że właśnie taka kompozycja, wielogatunkowa, a jeszcze najlepiej z roślinami nieowadożernymi, towarzyszącymi, byłaby uwieńczeniem Twojej kolekcji. Oczywiście co kto lubi. Znam osoby, które chcą mieć rośliny po wojskowemu w rządkach, a kompozycje się jej nie bardzo podobają... :/
  10. Będziesz na chwilę obecną miał prawdopodobnie najbardziej profesjonalnie wykonane torfowisko w Polsce. Robię się zazdrosny.
  11. Szybki i uprzemy kontakt. Klient rzeczowy, wie czego chce. Wpłata w ustalonym czasie. Czyli wszystko przebiegło perfekcyjnie. Zdecydowanie polecam.

  12. Arturr0, wydaje mi się, że jest to wręcz obowiązkiem, aby pewnymi obserwacjami i doświadczeniem dzielić się z innymi. A jako, że takowe posiadam, szkoda by mi było, żebyś po pewnym czasie musiał to rujnować, szczególnie po obsadzeniu. Z jednej strony jest to problem, z drugiej ból na sercu. Co do tych ścierek, nie sądzę, aby przegniły. Torf doskonale konserwuje. Skoro tworzą się na nim mumie, czyli martwa materia organiczna nie specjalnie chce się rozkładać, to dlaczego po części syntetyczny materiał miałby się tam rozłożyć? Aaaale oczywiście w tym zakresie nie mam jakiś długotrwałych obserwacji, żeby z taką 100% pewnością się wypowiedzieć. Wiesz... teraz wszyscy czekamy na dokończenie Twojej wizji. Bo na razie mamy półprodukt. Proponuję jeszcze wziąć pod rozwagę, że pewna część Sarracenii jak będzie miała za mokro w zimie, może odgnić, także albo brak podlewania na zimę, albo jakieś podwyższenie by się przydało.
  13. Idąc za ciosem i pod wpływem toczącego się dyskusji odnośnie krzyżowania roślin owadożernych pomyślałem, że dobrze byłoby stworzyć temat, w którym użytkownicy forum będą mogli napisać jakich prób krzyżowania dokonali. W celu zobaczenia jakie krzyżówki już powstały, a pomysły na jakie można jeszcze spróbować stworzyć, zapraszam na stronę Carnivorous Plants Photo Finder. Pisząc post proszę umieścić następujące informacje: 1. Gatunek A - biorca pyłku x Gatunek B - dawca pyłku. 2. Liczba prób - ile indywidualnych kwiatków zostało zapylonych 3. Czy stosowano metody zapobiegania zapylenia właściwego, czyli np.: - odpowiednio wczesne zapylenie, zanim nie doszło do zapylenia właściwego, np. otworzenie kwiatka i usunięcie pylników przed ich dojrzeniem, - izolacja rośliny po zapyleniu, - zabezpieczenie zapylonego kwiatka, przed zapyleniem właściwym 4. Czy uzyskano jakiekolwiek nasiona, jeżeli to możliwe, podać ich liczbę. Informacja na te cztery punkty jest bezwzględnie konieczna! 5. Czy było jakiekolwiek skiełkowanie, co działo się z siewkami. Proszę nie wypisywać krzyżówek Sarracenii, gdzie wiadomo, że jest możliwe stworzenie czego się żywnie podoba. Poniżej w tym poście będą wypisywane dotychczas wykonane próby, które będą streszczeniem waszych informacji i okresowo aktualizowane. Oczywiście ewentualne opisy metody i inne istotne informacje waszym zdaniem, które mogły wpłynąć na powodzenie bądź niepowodzenie, będą bardzo mile widziane. W ten sposób mam nadzieję, że powstanie ciekawa baza. DOTYCHCZAS PRÓBOWANO: D. adelae x D. prolifera, 3 próby, usunięto pręciki po otworzeniu kwiatu, nie uzyskano pełnych nasion, D. anglica x D. rotundifolia, około 3-4 próby, usunięto pręciki przed otwarciem kwiatu, nie uzyskano pełnych nasion, ani skiełkowania - z niewiadomych powodów eksperyment nieudany. D. binata x D. filiformis, około 8-10 prób, usunięto pręciki, nie zabezpieczano, nie uzyskano pełnych nasion, ani skiełkowania D. capensis 'all red' x D. aliciae, 8 próba, usunięto pręciki, nie zabezpieczano, brak żywych nasion. D. filiformis x D. binata, około 8-10 prób; usunięto pręciki, nie zabezpieczano, nie uzyskano pełnych nasion, ani skiełkowania D. prolifera x D. adelae, 3 próby, usunięto pręciki po otworzeniu kwiaty, nie uzyskano pełnych nasion H. minor 'Burgundy Black' x folliculata, 1 próba, był jeden kwiat, więc samozapylenie, nie było możliwe, uzyskano 30 nasion, w tym kilka zdeformowanych, do tej pory wykiełkowały 2 nasiona, reszta w trakcie trwania (w mojej kolekcji). Kilka nasion poszło do laboratoriów in vitro w Niemczech i Czechach. P. alpina x P. leptoceras, 1 próba, usunięto cały kwiatek wraz z pręcikami, torebka nasienna uwiędła, podobnie jak ta samozapylona, eksperyment niedokończony, do powtórzenia. P. grandiflora x P. leptoceras, 1 próba, usunięto pylniki, nie zabezpieczono, torebka nasienna nie się rozwinęła, brak pełnych nasion. P. leptoceras x P. alpina, 1 próba, usunięto pylniki, nie zabezpieczono, torebka nasienna uwiędła, podobnie jak większość samozapylonych, eksperyment do powtórzenia. G. nigrocaulis x G. pulchella (w hodowli pod nazwami G. pygmaea i G. repens, ale błędnymi), jedna próba, usunięto cały kwiatek z pylnikami, uniemożliwiając samozapylenie, zapylenia dokonano 13.08., zaczęła pęcznieć torebka nasienna - obumarła w trakcie rozwoju G. pulchella x G. pygmaea (w hodowli pod błędnymi nazwami: G. repens i G. filiformis), 1 próba, usunięto cały kwiatek z pręcikami, uzyskano pełną torebkę nasienną, wysiane- brak skiełkowania. G. flexuosa (pod nazwą G. violacea Gaint) x G. violacea (Couto de Magalhaes de Minas, MG, Brazil), 1 próba, usunięto cały kwiatek z pręcikami, pęcznieje jednak torebka nasienna - w trakcie trwania G. violacea (Couto de Magalhaes de Minas, MG, Brazil) x G. flexuosa 'Itacambria', 2 próby, usunięto cały kwiatek z pręcikami, uzyskano jedną pełną torebkę, wysiane, - brak skiełkowania. G. violacea (Couto de Magalhaes de Minas, MG, Brazil) x G. flexuosa (pod nazwą G. violacea Gaint), 1 próba, usunięto cały kwiatek z pręcikami, pęcznieje jednak torebka nasienna - w trakcie trwania N. × ventrata × N. 'Rebecca Soper' [(N. ventricosa x alata) × (N. gracillima × ventricosa)], 1 próba - całe dwa pędy kwiatowe, brak konieczności izolacji - dwupienność dzbaneczników, uzyskano tysiące nasion, z czego ~1% okazały się prawidłowo wykształcony, dobry procent kiełkowalności, ostatecznie przeżyła jedna roślina - zakwitła - osobnik męski. U. monanthos x U. lateriflora - dwie próby na dwóch kwiatkach, usunięto cały kwiatek z pylnikami, nie uzyskano żadnych nasion. (Z samozapylenia U. monanthos, na każdym innym kwiatku nasiona powstały). Ostatnia edycja: 21:37, 22.01.2015
  14. Cephalotus

    Da się skrzyżować?

    Rzuciłem tylko okiem na artykuł, który mi podesłałeś, artykuł: Kliknij Tutaj. Jest tak jak przypuszczałem. Nie zrobi tego żaden przeciętny śmiertelnik, gdyż to jest fuzja komórkowa (protoplastów). Wytłumacz mi, w jaki sposób mam to zrobić w swoim domu, bo ja sobie tego nie umiem wyobrazić? To jest zabawa stricte laboratoryjna, in vitro, specjalistyczny sprzęt, etc. Nie powiesz mi, że takich rzeczy mogą dokonywać ludzie bez odpowiednich narzędzi i warunków. Przypomnę, że dyskusja wyszła nie z laboratorium, tylko z doniczki/parapetu i trzymajmy się tych realiów. Na pytanie retoryczne odpowiadać chyba nie muszę. Moja próba pokazuje, że stworzenie D. x obovata w warunkach domowych, to nie jest nic oczywistego i banalnego. Ja usunąłem pyłek rośliny matczynej, o na tym to w zasadzie polega, i zapyliłem rośliny obcej. Bodajże zapyliłem D. anglica pyłkiem D. rotundifolia, a może w tą stronę jest to niemożliwe. Trzeba by zbadać DNA mitochondrialne wielu D. x obovata z różnych stanowisk, żeby wiedzieć, czy to jest mieszaniec w obie strony, czy może tylko w jedną... Powodów mojego niepowodzenia może być mnóstwo i to wcale nie na poziomie genetycznym. Jedna z pierwszych myśli, jaka przyszła mi do głowy, to "łagiewka pyłkowa". Być może, aby doszło do krzyżowego zapylenia musi być też pyłek tego samego gatunku na znamieniu słupka. Być może jakoś on wpływa na zmianę struktury tkanek ułatwiając obcemu pyłkowi wytworzenie łagiewki pyłkowej. Może tylko mały procent pyłku D. rotundifolia ma wystarczająco długie łagiewki pyłkowe, aby dojść do zalążni D. anglica... Czort go wie. To jest taka moja czysta wyobraźnia, ale powód mógłby być bardziej banalny, jak niesprzyjające warunki pogodowe. To daje do myślenia, że skoro odtworzenie czegoś, co wiadomo, że jest możliwe, już na starcie jest co najmniej trudne, to co dopiero mówić o czymś, co przynajmniej na pierwszy rzut oka powinno być choćby trudne. Znowu, mieszaniec D. filiformis i D. intermedia (nie wiem, w którym kierunku) też wydawałby się marzeniem ściętej głowy. Jednak występuje w naturze, więc od razu było wiadomo, że pomimo drastycznych różnic morfologicznych, jest to możliwe. Nie pamiętam czy jest gdzieś forma płodna, coś kiedyś o tym czytałem, ale już zapomniałem. Uzyskanie nasion mieszańcowych, to też często dopiero początek problemów, bo mieszańce mogą mieć problemy z kiełkowaniem, bądź być bardzo wrażliwe jako siewki. To, że ktoś dokonał w laboratorium fuzji komórek z pomocą specjalistycznego sprzętu i jest "krzyżówka" marchewki z pszenicą (owcem, wsio ryba), to nie znaczy, że D. x obovata musi do końca istnienia tej planety się upłodnić. Osobiście wolę podejść sceptycznie i mile się zaskoczyć, jak ganiać za jednorożcem i się zawieść. Ja jedynie postuluję o zdroworozsądkowe podejście, ot co.
  15. Cephalotus

    Da się skrzyżować?

    mrDIIL miałem się właśnie pytać o co Ci dokładnie chodzi, bo nie określiłeś metody rozmnażania. A płodność muchołówki jest znaczna. Wegetatywnie to się dużo rzeczy da rozmnożyć, w sumie tak się mnoży bezpłodną D. x obovata przecież. Albo też roślina dzieli się sama. Roślina1991, może się mylę, ale tworząc mieszance, ktoś, kto to robi, ma nadzieję na uzyskanie osobnika, który jakoś będzie zawierał cechy obu roślin rodzicielskich. Coś nowego, najchętniej, żeby było wyjątkowe i estetyczne. Jeżeli ta marchewka miała z pszenicy charakter budowy aparatów szparkowych, albo zawierała więcej zwarcicy w korzeniu... no to wybacz, ale dla mnie to będzie marchewka. Natomiast jakby była to pszenica z korzeniem marchewki, to bym się zachwycił i to znacznie. Mieszańce międzygatunkowe tworzę regularnie wśród storczyków, nie wiem na ile jest to osiągnięcie, chyba żadne, bo jak pisałem, tam nawet stworzyć mieszańca między rodzajowego to też nie za wielki wyczyn. Źle zrozumiałem z tym 1% gamet, ja potratowałem to jako 1% zygot. Niech będzie, że gamet. W takim razie 0,01 x 0,01 czyli 0,0001 to jest nieprawdopodobieństwo powstania płodnej zygoty z dwóch płodnych gamet wykluczając inne w tym losowe czynniki. To w dalszym ciągu w Polsce powinno być kilka płodnych D. x obovata przy takim prawdopodobieństwie. Ja spojrzałbym na to z innej perspektywy. Jeżeli przez tyle dziesiątek (może i setek) tysięcy lat przyroda na świecie nie stworzyła jakiejś pokaźnej liczby płodnych mieszańców ogółem, to chyba mając tyle czasu i materiału do zabawy, powinno być tego więcej. Matematyka, ma swoją rzeczywistość, ja patrzę z punktu, w którym żyję, a nie kartki papieru czy wyliczeń. Naprawdę, ja wam NIC NIE zabraniam. Tylko wydaje mi się, że najbardziej cieszą efekty (mogę się mylić). A uwierzcie, że trudno jest skrzyżować D. intermedia z D. rotundifolia, choć jest to całkowicie możliwe. Mało tego, próbowałem kilkukrotnie skrzyżować D. anglica z D. rotundifolia, w celu uzyskania nasion do in vitro... TEŻ mi się to nie udało, ku mojemu zaskoczeniu. Nasiona były puste. Czyli nawet w przypadku czegoś tak oczywistego, dalej nie jest to formalność. A np. u storczyków jest. Szansa jest identyczna jak krzyżowe zapylenie w obrębie gatunku. Także bywa ro bardzo różnie.
  16. Kilka foteczek z postępów we wzroście, plus jeden bonus spoza konstrukcji. Zdjęcie poglądowe: Niestety, zarówno kapturnice, rosiczki jak i storczyki uległy dziwacznym deformacjom. Wydaje mi się, że mogło to być spowodowane chemikaliami, którymi pryskaliśmy drzewa owocowe. Torfowiska nie zakryłem, bo nie bardzo widziałem powód. To jest oczywiście tylko domysł, ale jest nadzwyczaj dziwnym, aby tak niezwiązane ze sobą rośliny deformowały się tak na hura. Poza tym deformacje powstały mniej więcej w tym samym momencie, tym bardziej wskazując na związek z jednym wydarzeniem. No nic... jest lekcja na przyszłość. P. granflora wiosną: kolega od którego go dostałem powiedział mi, że ta forma jest olbrzymia. Ma jeszcze inne, ale są znacznie mniejsze. Także mogę potwierdzić, że jest ogromny, co widać na innych zdjęciach z późniejszego okresu rozwoju. Sarracenia oreophila, różne formy i lokanty. Obecnie wyglądają identycznie, ale podobno z czasem mają się różnie wybarwić. Zobaczymy. Nie wiem jak Wy, ale ja zapylacza kapturnicy widzę po raz pierwszy w życiu. Coś tam jeszcze zlizywał będąc na zewnątrz. Potem wgramolił się między płatki i buszował w środku. Na film uciekł, wredota jeden. Jak na złość, potem jeszcze wrócił, ale znowu uciekł, jak tylko zacząłem go kamerować. Kilka estetycznych makro: p. alpina jako bonus. Mam już ten gatunek, prawie w małym palcu. Jeszcze tylko muszę się upewnić, że za rok również będzie tak doskonale rósł, choć metodę jego hodowli, jak i innych mrozoodpornych tłustoszy, zaktualizuję. Aha... jeszcze kwestię zakrycia folii muszę rozwiązać. Nie będzie tych drewienek, raczej. Na pewno wciągnę folię głębiej, mogę, ale trochę to będzie roboty, więc na razie mi się nie chce. Myślałem, żeby estetycznym kamieniem je pozasłaniać. Zobaczymy. Na razie mam ważniejsze sprawy na głowie.
  17. Kosa, jeżdżę po swoich terenach już całkiem trochę. Naoglądałem się mnóstwo kwitnących pływaczy i dopiero widziałem RAZ i to jednego kwiatka, faktycznego U. vulgaris. Cała reszta co kwitła, to było U. australis. Moim zdaniem jego rozpowszechnienie w Polsce jest zdecydowanie niedoszacowane. Próbowałem w warunkach domowych hodować U. australis. Chroniony czy nie, w spuszczonym stawie pożyje tyle ile wilgoć się tam utrzyma, a ostateczne wyschło wszystko na skorupkę. Staw do tego prywatny, a na prywatnym gruncie ochrona gatunkowa nie ma zastosowania. Więc spróbowałem, efekt mizerny. Chyba za bardzo nagrzewało się akwarium z wodą, w stosunku do ilości dostarczanego światła. Musi mieć chyba chłodniejsze warunki jak te w zupie. Ci, co hodują te rośliny, mają jakieś większe zbiorniki. W zasadzie, jak masz oczko, walniesz go tam, to z powodzeniem porośnie. Widywałem U. australis w takich ohydnych zbiornikach, a jednak były go tam gęste dywany. Dzisiaj już nie ma takiego genialnego zbiornika, zasypany. Kto będzie się czymkolwiek przejmował. Żaby, ropuchy i traszki na krzyż z rakami mają za nic, co więc im tam pływacz będzie wadził w zasypaniu takiego dołka z wodą... Szkoda, żebym wiedział, to kilka wiader bym gdzieś przemieścił.
  18. Cephalotus

    Da się skrzyżować?

    No, to jak na 99% szans niepłodności i całe ogromne 1% płodności, to przy takiej monstrualnej liczbie D. x obovata na jednym torfowisku, jeszcze nie spotkano osobnika płodnego, nigdzie. Z wyliczeń by wychodziło, że na choćby jednym torfowisku powinno się znaleźć kilka takich osobników, jak nie kilkadziesiąt. Jakbyś napisał, 0,000001%, to jeszcze byłbym w stanie jakoś w to uwierzyć. ;-) Próbowano upładniać D. x obovata kolchicyną. Albo się rozpadało, albo nic nie wychodziło, nie pamiętam, ale zwyczajnie się NIE DAŁO! Wniosek był taki, że jest to roślina martwa ewolucyjnie, bez szans na upłodnienie. Przykre trochę, bo taka jest ładna. Artykuł: Kliknij Tutaj. Trzeci temat za pierwszą ryciną: "What Has Been Done So Far", ostatnie zdanie. W zasadzie można się wgryźć w całość, ja już go dokładnie nie pamiętam. Ja bardzo chętnie zobaczę sobie krzyżówkę pszenicy z marchewką, pokażesz? Musi to wyglądać ciekawie, albo odrażająco. Ja tam nie znam wielu mieszańców międzygatunkowych, które się upłodniły i utrwaliły w przyrodzie. Wśród roślin owadożernych znam jedynie D. anglica, wśród storczyków europejskich Ophrys holubyana (jako mieszaniec Ophrys holoserica i Ophrys scolopax, kiedy jeszcze występował na tych samych terenach, daaawno temu). Także coś te fenomenalne krzyżówki brzmią nadzwyczaj fantastycznie. Oczywiście pomijam szkło laboratoryjne, gdzie można stworzyć na prawdę wiele pod postacią zbitka komórek. Wśród storczyków są mieszańce między rodzajowe jak Nigritella nigra x Gymnadenia conopsea. Pytanie tylko na ile faktycznie genetycznie te rodzaje są odrębne. Bo ostatnimi czasy jest tendencja do przerzucenia Nigritella ssp. do Gymnadenia ssp. Aktualne nazewnictwo w dalszym ciągu opiera się w większości na morfologii (wyglądzie zewnętrznym), jak na genetyce. A to właśnie może dawać taki skutek mieszańców między rodzajowych, bezpłodnych, ale nawet dość powszechnych. Ja Ci w takim razie roslina1991 daję zadanie. Skrzyżuj dla mnie D. filiformis i D. binata, marzy mi się taka hybryda. Próbowałem wielokrotnie, w obie strony, kilka lat z rzędu. Ani pół nasionka, całe życie kopać się z koniem, trochę szkoda. Jeżeli poliploidyzacja jest tak częstym zjawiskiem w naturze, to poza D. anglica, ja nie znam żadnej innej rośliny owadożernej, która uległaby temu procesowi, który wymieniłeś. Czyli upłodnienie mieszańca poprzez zwielokrotnienie całości materiału genetycznego. P. bohemica, to jedynie zwielokrotniony P. vulgaris ssp. bicolor, żaden mieszaniec czy coś. Nie szukałem za tym tematem pośród roślin owadożernych, ale wymienisz jeszcze jakieś? Tak dla ciekawości. Przy procesie częstym ("bardzo" pomijam), powinno być ich z dobrych kilkanaście. Żeby mnie źle nie zrozumiano. Ja nie odradzam nikomu krzyżowania, tylko warto robić to z głową, żeby były efekty. A będą, jak się to przemyśli. Na zachętę link do tematu osoby, która od lat, regularnie tworzy mieszańce rosiczek pigmejskich. Wiele mu nie wychodzi, ale raz do roku jakiś nowy pokaże. Robi to z głową, więc ma efekty. Kliknij Tutaj.
  19. CFHs, nakopać Ci do tyłka? Co to za pytanie o nieznaną roślinę? Nie wiesz co u siebie sadzisz i ode mnie miałeś, a nie jest owadożerne? No pomyśl jeszcze, a wykombinujesz. Dodam, że woli rosnąć w torfowcu jednak...
  20. Ja Ciebie absolutnie go niczego nie zmuszam. Po prostu przed zbudowaniem swoich konstrukcji zasięgnąłem fachowej wiedzy, plus doszły do tego pewne obserwacje własne. Największy problem polega na tym, że niestety, choćbyśmy nie wiem jak się starali nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć. Dopiero eksperymentując pojawiają się nieoczekiwane problemy, które potem trzeba jakoś kompensować, względnie naprawiać. Żeby uniknąć niepotrzebnych komplikacji, warto korzystać z wiedzy i doświadczenia innych, żeby samemu nie startować od zera, a już z dalszego punktu. Ja wychodzę z założenia, że owszem, najlepiej uczyć się na błędach, tylko dlaczego koniecznie na własnych? Do tej szmaty podłogowej, nie ma się co zrażać, tego i tak nie widać, a liczy się efekt końcowy. Tych wszystkich wiader, donic i rur, co nawkładałeś do środka, też nie widać, a przyznasz, że materiał lepiej filtruje wodę i pozwala jej całkiem swobodnie przenikać przez siebie, jak folia, nawet podziurkowana. Jak obsadzisz torfowisko roślinami, a one Ci zaczną ładnie rosnąć, jak Ci się torfowiec przyjmie, rosiczki przyjmą, czy cokolwiek jeszcze chcesz tam dać, będziesz z ciężkim bólem na sercu to rozwalał. Chyba, że tak masz, że musisz kilka wersji obsadzenia przetestować, zanim ostatecznie, któraś Cię zadowoli, to ja się wycofuję. Swoją drogą, chyba będę musiał zrobić jakiś update swoich konstrukcji... Mojej własnej na pewno.
  21. MAM PROŚBĘ, może to nie jest forum ogólno-przyrodnicze, ale wydaje mi się, że ukazanie kilku rzadkich i/lub unikatowych gatunków roślin torfowiskowych, które towarzyszą w tych bajecznych miejscach rosiczkom, nie byłoby aż takie złe. Bo ja osobiście czuję lekki niedosyt. Nie wierzę, że są tam jedynie rosiczki, bo na pewno są też jakieś storczyki, jakieś trawy czy turzyce. Zwierzętami absolutnie też nie wzgardzę. To jak, masz coś ciekawego z tego zakresu?
  22. Dopóki nie zakwitnie, to nie wiadomo jaki to pływacz. U. australis od U. vulgaris jest dość trudno odróżnić, nawet pod mikroskopem po ich gruczołach trawiennych. Jedyna znacząca różnica to kwiaty.
  23. Chollllipa... Takie masz ciekawie zrobione torfowisko z jednym bolesnym ALE. Przykrycie otworów w donicach folią. Nie wiem czy to Ci się do końca sprawdzi. :/ Mianowicie nie będzie uciekać tamtędy powietrze! Jeżeli dałeś tą samą folię na wierzch doniczek, co do uszczelnienia torfowiska, to uwierz mi, że to Ci się nie sprawdzi. Moje torfowisko jest nie do końca zrobione jak trzeba, ale ze względu na wielkie otwory w donicach, nawet całkiem dobrze funkcjonuje. Na czym polega problem. Nawet jak ja dałem szmatę do podłogi, czyli tak zwany melyr, to nie umożliwia on do końca ucieczkę powietrzu w szybkim tempie. Po tym jak nieco podeschnie, co u Ciebie też kiedyś się zdarzy, to u mnie powietrze bąbelkuje powoli, ale jednak. Ponieważ w profesjonalnym torfowisku powinienem dać coś z RURKAMI. Jedna rurka powinna wychodzić nad powierzchnię torfu, druga w głąb zbiornika wodnego. Dlaczego? Żeby wpływająca woda, dała możliwość ucieczce powietrzu, które zawsze się tam zgromadzi. U Ciebie jest tam w tej chwili. Jedyny ratunek to luźny torf, ale przy tej folii, to nawet on Ci niewiele pomoże. Jak masz butelkę z Amolem, to sobie zobacz ten system, tam jest on wykorzystany. Gdyby obie dziurki były na tym samym poziomie, ciesz by nie wykapywała, albo dopiero przy wstrząśnięciu. Tak, z dwoma otworami na różnych poziomach może wykapywać zawartość, jednocześnie wlatywać powietrze. Dopóki tego nie podlałeś i nie obsadziłeś ja Ci bardzo mocno radzę wymianę tych nakryć na szmatę do podłogi. Jest tania, ale każdy inny gruby materiał się sprawdzi. Otwory im większe, tym lepsze. Ale jeżeli to są solidne wiadra, a nie donice, to najlepiej, jakbyś umocował w nich rurki. Ja wiader dać nie mogłem, bo za małe torfowisko. Zbiornik wodny, byłby za mały. Jeżeli ta rura drenująca będzie miała kontakt z powietrzem, to spełni swoją funkcję. Podam jeszcze przykład z moich donic z dolnym zbiornikiem. Gdzie zrobiłem membranę dolnej w części donicy. Temat jest TUTAJ. Mimo tak ogromnych otworów, kiedy zdarzy się, że woda wyschnie, a ja spróbuję ją nawodnić, woda NIE chce wciekać do środka za wiele. Żeby wleciała do środka muszę otworzyć zawór i pozwolić powietrzu uciec, dlatego zrobiłem potem rurki, które pozwalają wyrównać się ciśnieniom. Dlaczego się tak dzieje? Kiedy w środku jest prawie samo powietrze, a ja nalewam wody od góry, kiedy ciśnienie w środku zbiornika wzrośnie, powstrzymuje dalsze wciekanie wody, bo powietrze nie może uciec przez torf! Nie mogłem w to uwierzyć, bo wydawało mi się, że przez tak wielkie otwory, ono ucieknie bez problemu, a jednak nie. Gdyby to podłoże było kamieniste, problemu by nie było, ale torf, z czasem się zbija na tyle, że nie pozwala powietrzu swobodnie uciekać w postaci bąbelków, a wodzie wciekać. Także Arturr0, popraw to nakrycie na takie, które da Ci jakąkolwiek szansę na wlanie wody do środka tych zbiorników wodnych. Zrób dużo i w miarę dużych otworów, albo najlepiej, zamontuj rurki, które będą wystawać ponad poziom torfu. Potem zakryjesz torfowcem. Tak Niemcy robią profesjonalne torfowiska, mam ich książkę na ten temat. Jeszcze krótko o tym nadmiarze wody... Dobrze mieć jeden punkt o obniżonym poziomie folii, jako miejsce kontrolne poziomu wody. Dobrze mieć też mieć wyższy punkt torfu dla Kapturnic. Gdyż one źle znoszą mokre warunki w okresie spoczynku i będą miały tendencję do gnicia. Mając różne poziomy torfu, zapewnisz sobie różne warunki dla różnych gatunków, a uwierz mi, nie wszystkie będą z zadowoleniem rosnąć z tym samym poziomem wody. Zależy co jeszcze chcesz tam mieć.
  24. Żurawina Ci w pewnym momencie wszystko zarośnie gęstym dywanem. Z naszą rodzimą może jeszcze jakoś rosiczki dałyby sobie radę, bo jest delikatniejsza, ma mniejsze liście i jest rzadsza. Dlatego są przestrzenie do wzrostu dla rosiczek, ale żurawina wielkoowocowa, zarośnie tak szczelnie wierzch, że rosiczki nie dadzą sobie rady. D. anglica nie lubi rosnąć na gołym torfie. Nie wiem do końca dlaczego, ale zdecydowanie gorzej wtedy wygląda, nawet jak ma wodę praktycznie na poziomie ziemi. O niebo lepiej wygląda w torfowcu, a woda powinna być na poziomie ziemi. Powinna mieć po prostu mokro, a nawet stać w płytkiej wodzie, wtedy wygląda najlepiej.
  25. Cephalotus

    Podlewanie kawą?

    Eksperyment będzie całkowicie niemiarodajny. Z kilku powodów. Nie mam siły wszystkiego opisywać, napiszę tylko najistotniejsze powody. 1. Dzbaneczniki są znacząco różnych rozmiarów, nawet jak na chwilę obecną. 2. Są to sadzonki, które będą się rozwijać, więc siłą rzeczy muszą urosnąć dużo większe niezależnie od stosowania kawy. 3. Nie jestem pewien czy sadzonki liściowe tej kapturnicy w ogóle się udadzą (akurat mi ona się NIE udała w przeszłości). 4. patrz punkt -> 2. ale w odniesieniu do Sarracenii. Możesz sobie ten eksperyment przeprowadzać, ale on nic nie wniesie. Takie testy należy przeprowadzać na roślinach już stabilnie rosnących i hodowanych w niezmienny sposób. NAJLEPIEJ mając osobnika (osobniki), które nie będą nawożone kawą.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.