-
Liczba zawartości
4082 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Gallery
Zawartość dodana przez Cephalotus
-
Z Twojego opisu mogę wywnioskować, że widzisz w otoczeniu dużo kolorowego kurzu. Poczekam na zdjęcia, bo z tego co opisałeś, to może być pleśń, mogą być wełnowce, może być mączlik szklarniowy. Choć stawiam na grzyba. A zielone na ziemi, no to za wiele być to nie może, glon, mech, albo oba.
-
Ze względu na pewne niedopatrzenie, brak czasu i nieporozumienia dopiero teraz zostanie wszystko sprostowane. Najmocniej przepraszam wszystkich za to zamieszanie. Bartnik jako zwycięzca edycji Lipcowej nie otrzyma nagrody ani tytułu. I beginner II egzekwo: heaven, allgreen i CFHs Ze względu na dużą ilość osób na II miejscu, brak czasu i konieczności na dogrywkę, III miejsca nie będzie. Zwycięzcom gratuluję, a wszystkich zniesmaczonych sytuacją jeszcze raz przepraszam. Od następnej edycji będzie aktualizacja szczególnie punktu 15 regulaminu w obu konkursach.
-
Niestety musisz po prostu zidentyfikować słupek/słupki i pręciki w kwiatkach. Jak to zrobisz, to dalej kwestia samego zapylenia jest prosta. Jak tak patrzę na kwiatki Brocchini w internecie, to dużo łatwiej rozróżnić poszczególne elementy kwiatu. Catospsis jest bardziej zamknięta, musiałbyś rozwalać płatki, żeby się lepiej przyglądnąć wnętrzu. Byłem na tyle niemądry, że ściąłem swojej Brocchini kwiatostan jak mi raz zakwitła, więc nie miałem okazji spróbować jej zapylić lub zobaczyć czy zawiąże nasiona. Poza tym kwestią nie jest tylko samopylność lub brak dla roślin. Czasem bardzo istotne są warunki w jakich trzymana jest roślina, żeby mogło dojść do właściwego przylgnięcia pyłku i wytworzenia łagiewki pyłkowej. Np. U. biloba w terrarium nigdy nie związał mi nasion, a trzymany latem na dworze owszem. Także to czasem nie jest tylko kwestia samopylności, a właściwych warunków. Jakie one są dla Brocchinia sp. i Catopsis sp. to nie potrafię powiedzieć. Nie wiem czy są samopylne, nawet jeżeli są, to zawsze lepsze jest krzyżowe zapylenie. Jeżeli masz taką możliwość to spróbuj i krzyżowo, nigdy nie zaszkodzi. Przykro mi, że nie bardzo mogę pomóc.
-
Ujęcie października - głosowanie.
Cephalotus odpowiedział Cephalotus → na temat → Konkursy miesięczne
Ciekawe, bo jestem przekonany, że poprawiałem to... :/ -
Otwieramy ankietę na "Ujęcie października 2013". Zdjęcia przedstawiające rośliny, na które możemy oddać swoje głosy znajdują się TUTAJ. Głosowanie trwa do końca października t.j. 31.10.2013 do godziny 23:59. Bieżące wyniki, do czasu zakończenia głosowania będą ukryte. Zgodnie z regulaminem w tym miesiącu wybieramy najlepsze ujęcie przedstawiające roślinę owadożerną lub jej część. Zdjęcia niedopuszczone do głosowania: Rysiek955 - 600 x 450 - za małe Przypominam, że nie można głosować na własne zdjęcie! ------------------------------------------------------------------------------------------- Zwycięzca konkursu otrzyma zestaw roślin od firmy Heldros. I miejsce: - MK F35 Sarracenia flava var. ornata, Gulf Coast. Heavy veins, Apalachicola National Forest, FL. W,(AH) An Alan Hindle plant acquired by MK in 1993. Fine maroon veins and splash of maroon in throat. Rozmiar L - (będzie o gołych korzeniach z obciętymi na zimę pułapkami) - Dionaea muscipula 'Cup Trap' rozmiar S - Dionaea muscipula '"UK SAWTOOTH 2' rozmiar L II miejsce: - 10 nasion Cephalotus follicularis III miejsce : - 20 nasion Darlingtonia californica ------------------------------------------------------------------------
-
-
O ile jeszcze mogłem zrozumieć celowość sprawdzenia czy nasiona skiełkują w wodzie, choć nie jest to wcale najłatwiejszy sposób kiełkowania najłatwiejszych gatunków, o tyle kolejne warianty wydają mi się niedorzeczne. Karaluch, nie wiem dlaczego tak Cię dziwi reakcja pewnych osób na kolejne warianty tego eksperymentu. Tak samo jak się oburzasz na kolejne propozycje płynów i roztworów do dalszych eksperymentów, tak ja z niesmakiem patrzę na to co sprawdzasz następne. Ciekawość... trudno mi to co robisz podpiąć nawet pod tę kategorię, bo to jest czysta zabawa, bez większego celu. Na pewno żadnego praktycznego. Każdy eksperyment, wypada choćby minimalnie przeanalizować, pod kątem jego prawdopodobnego wyniku. Eksperyment bez przemyślenia, bez celu, to zabawa, w tym przypadku taka średnio fajna. Zastanawiam się, czy w którymkolwiek z tych płynów jest szansa na skiełkowanie nasion, a jeżeli nawet, to czy siewki przeżyłyby do ewentualnego przesadzenia. W Coca-coli jest duże stężenie kwasu ortofosforowego i znaczna ilość cukrów. W ten sposób płyn jest hipertoniczny, a do tego średnio zdatny do podtrzymania życia, szczególnie tak delikatnego. Piwo potraktowałbym już jako najbardziej prawdopodobny płyn z tych trzech, gdyż ma mniej cukru. Jednak zawiera alkohol, ale ten czasem może odparuje, to jeszcze mogłoby to mieć jakiś sens. Sok z cytryny ma mało cukru, ale jest produktem świeżym i zawiera dużo składników organicznych, więc jest bardzo podatny na zepsucie. Kiedy wejdą weń bakterie i grzyby, to raczej nie będzie tam miejsca dla rosiczek. Powiem wprost, patrzę z przykrością na Twoje dalsze zabawy. A tak zupełnie swoją drogą. Jak są na forum ludzie tak bardzo chętni do przeprowadzania eksperymentów, pełni pomysłów, to mnie to bardzo cieszy. Proponuję w takim razie o zaprojektowanie i przeprowadzenie eksperymentów, które wniosą trochę użytecznej wiedzy do hodowli roślin owadożernych, a autorom jeszcze skapnie trochę chwały za nowe odkrycia. W sumie to niezły pomysł na porządny konkurs...
-
Otwieramy konkurs "Ujęcie miesiąca" Przypominam o obowiązku zapoznania się z REGULAMINEM ! Zgodnie z zapisami regulaminu uczestnik ma prawo do zgłoszenia do konkursu zdjęcia przedstawiającego roślinę owadożerną lub pseudoowadożerną lub jej część np. kwiat, pułapka (dopuszczalne są zdjęcia wykonane w technice "makro"). Roślina nie musi pochodzić z hodowli (w omawianej edycji dopuszcza się zdjęcia zrobione np. w ogrodzie botanicznym lub w naturze). Pamiętajmy, że: Dopuszczalny rozmiar zgłaszanego zdjęcia - dla rozmiaru w pionie oraz poziomie: minimum 600px, maksimum 1024px . Zdjęcia należy dodawać bezpośrednio na forum (za pomocą funkcji załącznika) bez użycia innych serwisów. W tym temacie nie ma żadnych rozmów o zdjęciach, żadnych ocen, żadnych komentarzy - TYLKO I WYŁĄCZNIE POSTY Z WKLEJONYMI ZDJĘCIAMI. Uwagi i sugestie odnośnie konkursu proszę zamieszczać tutaj. Zdjęcia wstawiamy do 15-tego dnia miesiąca do 23:59:59. Temat z głosowaniem na wybrane przez nas fotografie zostanie stworzony 16 dnia miesiąca. Głosowanie będzie trwało do końca miesiąca. ------------- Zwycięzca konkursu otrzyma zestaw roślin od firmy Heldros. I miejsce: - MK F35 Sarracenia flava var. ornata, Gulf Coast. Heavy veins, Apalachicola National Forest, FL. W,(AH) An Alan Hindle plant acquired by MK in 1993. Fine maroon veins and splash of maroon in throat. Rozmiar L - (będzie o gołych korzeniach z obciętymi na zimę pułapkami) - Dionaea muscipula 'Cup Trap' rozmiar S - Dionaea muscipula '"UK SAWTOOTH 2' rozmiar L II miejsce: - 10 nasion Cephalotus follicularis III miejsce : - 20 nasion Darlingtonia californica ------------------------------------------------------------------------ Zapraszam do zgłaszania prac!
-
No, a zamiast mieć siewki, które sobie od razu korzonkami w torf wejdą, to będziesz z takim mikro makro się mordował, żeby je popikować. Jeżeli ta metoda nie ma jakiegoś cudownego działania na kiełkowanie rzadkich gatunków, to nie widzę energetycznego i czasowego uzasadnienia dla jej stosowania. Chyba, że zwyczajnie z ciekawości, albo z nudów.
-
Piękne. Fajową donicę ma rosolistnik. Nie wiedziałem, że takie produkują. Mi D. regia rosła doskonale, kiedy nagle bez wyraźnej przyczyny poczerniały jej wszystkie liście. Wszystko było cały czas takie samo, nie dotykałem jej, nie zmieniałem wilgotności, miejsca, nic. A jednak coś ją dorwało. Okrutnie zmarniała, nie mam pewności, czy przeżyje. Szkoda. :/
-
Uprawa rosiczek Bulwiastych - inwestycja, zabawa czy przyjemność ?
Cephalotus odpowiedział Marek Woźny → na temat → Rosiczka
To jeszcze jak będą jakieś kolory typu zieleni i coś na kształt liści, albo może nawet i kwiatki, to wrzucaj ile wlezie. -
Bardzo szybka wpłata, regularny kontakt, czyli idealna kupująca. Życzę powodzenia z roślinami.
-
Mój wzrok też się wtopił w D. schizandra, ale inne rośliny też wyglądają soczyście.
-
Piękne rośliny. Efekty są fantastyczne. Nie mogę się doczekać przyszłego roku u siebie. Uważaj z żurawiną, ja widziałem jak ona zarasta torfowisko. Nasza, czy wielkoowocowa, to bez większego znaczenia, ale wielkoowocowa, to robi na prawdę szczelny dywan. O ile wątpię, żeby zaszkodziło to kapturnicom, to raczej nie widzę w tym rosiczek czy tłustoszy. Chyba, że będziesz ją zdecydowanie ograniczał do jednego miejsca, ale to syzyfowa praca.
-
Piękne kapturnice, mam nadzieję, że moje na przyszły rok też tak będą wyglądały. A myślałeś, żeby chociaż częściowo wkopać te kastry, a wystającą część obłożyć jakoś, żeby sprawdziło to wrażenie, że jest w gruncie? Ciągle mogłoby być mobilne. Nie martwisz się, że torfowiec w końcu przerośnie Ci muchołówki i zarośnie część gdzie go nie ma? Bo on bardzo szybko opanuje te kastry, zaufaj mi. Poza D. intermedia, D. filiformis x intermedia i trochę też D. filiformis nie są w stanie konkurować z torfowcem, choć D. filiformis jest na tyle duża, że spokojnie z niego wystaje. Czy to przypadek, ale widzę D. nidiformis, na jednym ze zdjęć w grupie D. rotundifolia?
-
Torfowisko wygląda na większe od mojego, więc nie jest takie małe. Pomyśl o krawędzi oddzielającej torfowisko od trawnika, bo jak będziesz kosić trawnik, to raz, że będziesz mieć problemy z wykoszeniem tej trawy przy folii, a dwa, będzie Ci mnóstwo trawy wpadać na torfowisko. Widzę, że już Ciebie dotknął ten problem, który się zapowiada na pokazanych zdjęciach, a mianowicie, że wszystko będzie pływać. Przy pierwszym podlaniu należy zobaczyć jaki jest maksymalny poziom wody zanim zacznie wypływać woda i jaki zostanie, kiedy przestanie odpływać. Dlatego generalnie dobrze jest, jeżeli całość nie jest poniżej krawędzi i najniższego punktu folii. Jak porządnie ubijesz torf, a potem obrośnie on roślinami czy torfowcem, to deszcze nie będą Ci rozmywać torfowiska. Nie rozumiem tylko jaką widzisz potrzebę sadzenia, jakiegoś innego mchu na torfowisku? On się tam raczej za dobrze czuć nie będzie. Jeżeli mają tam urosnąć jakieś mchy, to one same się z czasem pojawią, a tak będzie im trudniej. Jeżeli chodzi o ukształtowanie i wyniesienia, to dla większości kapturnic, stojąca woda na poziomie gruntu, podczas okresu spoczynku, to generalnie śmierć. Dlatego pomyśl, gdzie i jakie rośliny byś chciała ostatecznie posadzić i tak sobie ukształtuj torfowisko. To, że brakowało Ci torfu, że brakuje Ci roślin, to nic. Jak sobie już to zaplanujesz i zrobisz, to wszystko będzie dojrzewać w między czasie, zanim poobsadzasz je w pełni. W kwestii sprawdzanie poziomu wody, to zrób sobie lepiej, jakieś małe oczko. Będzie to ciekawiej wyglądać, spełniać swoją funkcję, oraz zapewni inne warunki niż na reszcie torfowiska, gdzie będziesz potem mogła posadzić zupełnie inne gatunki. Jeszcze jedna kwestia, folia. Jak potwierdził moje obawy dzony1991, folia wystawiona na bezpośrednie działanie promieni słonecznych kruszeje. Także pomyśl o zasłonięciu jej czymś. Możesz nawet zakupić cienkie plastry łupka szarogłazowego i po prostu je położyć.
-
Dzony, wielkie dzięki za informację z folią. Czyli moje obawy były uzasadnione. Artur0, podlewać będę w części z torfowcem, bo nie rozmyję sobie wówczas torfu w części beztorfowcowej. Poza tym, konewką z sitem, mogę spokojnie lać wodę do "oczka". Choć ono ma stanowić raczej informację o poziomie wody, a może w przyszłości będzie miejscem dla jakiegoś/jakiś pływaczy. Nie mniej obecnie go nie podlewam. Na razie tylko raz go podlałem i obecnie chcę, żeby trochę podeschło i się ubiło. Szczególnie torf w oczku, bo na razie jest to torfowa breja.
-
Capensi, dzięki za informacje. Miałem podejrzenia co do Drosera binata, że może i byłaby w stanie przeżyć zimę, ale to co napisałeś tylko mnie ucieszyło. Fajnie, że potwierdzasz, że wszystkie kaputurnice przy odpowiednio nie za dużej wilgotności podłoża są mrozoodporne. Tych, co jeszcze nie zimowałem, to nie miałem co do nich pewności. D. filiformis var. tracyi faktycznie nie bardzo jest mrozoodporna, ale może da się z niej zrobić gatunek mrozoodporny, bo ma ku temu potencjał. Kiedy pierwszy raz wystawiłem swoją donicę z D. filiformis, to schowałem do domu jedynie D. filiformis all red. Ponieważ to bardziej gatunek jak śródziemnomorski, gdzie mrozy, to może przeżyje, ale symboliczne i okazjonalne. Jednak reszta została na zewnątrz, w tym kilkanaście pięknych D. filiformis var. tracyi. Mieszaniec D. filiformis x intermedia przeżył bez szwanku. D. filiformis, pierwszej zimy wymarzła w dobrych 2/3 jak nie więcej, a D. filiformis var. tracyi w 100% i to przy wcale nie tak wielkich mrozach. Jednak z rozmnożonych D. filiformis (w dużej mierze z nasion), każdej kolejnej zimy wymierało coraz mniej, aż do momentu, kiedy tej okropnej zimy, co biła rekordy mrozów, bez pokrywy śnieżnej przez dwa tygodnie, a wymarły jedynie dwie rośliny. Także wyselekcjonowały się najbardziej odporne osobniki. Może, przy rozmnażaniu z nasion, stopniowo, z roku na rok udałoby się wyselekcjonować i w pełni mrozoodpornego tracyi. Ale to zabawa na długie lata. Kiedyś też raz spróbowałem D. arcturi, trzy osobniki i padły na wiosnę, kiedy dostały przymrozków. Zimę przeżyły, ale wybudziły się i wtedy dostały mrozem. To gatunek górski, przymrozki nie są im znane. To też problem wielu delikatnych gatunków wysokogórskich, a hodowanych poza górami. Może po prostu trzeba je dobrze izolować tak, żeby nie wybudzały się przedwcześnie. Albo ewentualnie jak się wybudzą, być wyczulonym, że trzeba będzie je zabrać. Nie wiem czy akurat wielkość donicy ma znaczenie. Bardziej ma znaczenie to czy jest zagruntowana czy nie. Moje nie były i przez to donice przemarzły na kość z każdej strony. Gdyby były wkopane w grunt, wówczas zamarzałyby od góry i to stopniowo. Także nie wiem czy danie dużo większej donicy, ale ciągle nie zagruntowanej, będzie miało aż tak wielkie znaczenie. Bardziej będzie miało wpływ to co wywnioskowałem po zeszłej zimie i również napisał capensi, że jedynie lekko wilgotne podłoże jest wskazane. Mokre w czasie zimy może zabić zimujące kapturnice.
-
Hejka, chciałem pokazać swój ostatni twór dla roślin owadożernych. Małe torfowisko, które ma nie więcej na 1,5 x 1 m w największych rozmiarach. Schemat robienia torfowiska był identyczny, jak ten, który zbudowałem u kuzynki: ZOBACZ TUTAJ. Najpierw dziura. Niestety, ziemia u mnie jest tak niechętnie współpracująca, że bez kilofa się nie obeszło. Poza tym na moje nieszczęście do tego miejsca sięgały korzenie zapewne aronii i możliwe, że gruszy. Z tego też powodu, musiałem dół wyłożyć materiałem, którego korzenie nie przebiją, w przeciwnym razie groziłoby mi kiedyś przebicie folii i zrujnowanie całej konstrukcji. W tym celu całość wyłożyłem, stosownie wyciętym gumoleum. Tutaj pokazałem tylko fragment. Po wyłożeniu dołu gumoleum, tak na prawdę długo się zastanawiałem nad folią. Mimo szczerych chęci na folię do oczka na tak małą powierzchnie nie było mnie stać. Sprzedawane są o szerokości 8 m, a mi było potrzebne 2 x 1,5 m. Folia, którą miałem, była tak zwana "dwójka" (rozumiem przez to, że 0,2 mm). Te szybkie spadki poziomu wody na torfowisku u kuzynki były dla mnie niepokojące. Pomimo czterech warstw chyba jednak jest w tej cieniutkiej folii jakaś nieszczelność. Dlatego poszukałem nieco grubszej folii, i znalazłem "trójkę" (czyli chyba 0,3 mm). W dotyku zdecydowanie wytrzymalsza. Jako, że miałem cieńszą, to gumoleum wyłożyłem cieńszą, a na nią, na czystą powierzchnię już wyłożyłem podwójną warstwę trójki. Jak się później okazało, dobrze zrobiłem. Oczywiście bez dolnego zbiornika wodnego się nie da... Moje donice są mniejsze niż kuzynkowe, mają odpowiednio 28 i 32 cm średnicy. U mnie przy pierwszym podlaniu weszło ok 110l. Jeszcze nadać podłożu jakiś kształt i tak mnie wieczór zastał. Podłoże węglanowe jest oddzielone folią od zwykłego torfu. Ale i tak łączy je woda. Za dużo zabawy w rozdzielanie zbiorników wodnych na tak małej konstrukcji. Efekt prawie ostateczny. Na początku była widoczna krawędź z folii, która nie za bardzo mi się podobała i pasowała do naturalnych elementów tego torfowiska. Poza tym nie wiem jaki wpływ będzie miało słońce na odsłoniętą folię. Na razie dobrałem gałęzie, z których będę robił obramowanie. Będę je żłobił tak, żeby nachodziły na folię. Na razie na niej leżą i dlatego wystają znacznie wyżej niż to będzie ostatecznie. Jakie gatunki są na tej konstrukcji. Część z torfowcem: S. alata - chyba ze trzy różne formy S. flava var. rugelii, var. cuprea, var. rubricorpora, var. atropurpurea S. rubra ssp. jonesii, ssp. alabamensis S. oreophila, trzy różne formy S. x morrei (a na razie niech będzie) S. leucophylla "Green and white" i druga, co niby miałaby być taka sama, a jakoś mocno czerwienią trąca. S. psittacina S. purpurea S. 'Ladies in Waiting' Jakoś umknęła mi S. minor, ale to jest do uzupełnienia. Jak na torfowisku kuzynki przeżyje zimę Darlingtonia californica, to i u mnie znajdzie się dla niej miejsce. Z rosiczek na razie D. anglica, D. x obovata, z D. rotundifolia jakoś zapomniałem. Niby mam D. linearis, ale dopóki nie urośnie, to nie wiem co tak na prawdę to jest, dlatego jest pod kontrolą w doniczce na razie. Poza tym z roślin dodatkowych są już: Pogonia phioglossoides, Spiranthes sinensis i Trichophorum alpinum (kilka sadzonek). Zdecydowanie na przyszły rok podosadzam sporo innych torfowiskowych storczyków, dla urozmaicenia ciekawym kwieciem i kolorem. Tylko teraz nie chcę ich już wysadzać. Na części bezwapiennej, bez torfowca to generalnie standardowo: D. intermedia, D. filiformis, D. filiformis x intermedia, kilka rocznych siewek D. binata typ small. eksperyment z Dionaea muscipula x 3, Cephalotus follicularis x 1 oraz Sadzonki U. monanthos i U. dichotoma. Część wapienna to obecnie: Cephalotus follicularis x 4, Pinguicula vulgaris ssp. vulgaris, kilkanaście siewek wyłuskanych ze starych donic. Wreszcie wysiane wszystkie nasiona P. vulgaris ssp. bicolor (u kuzynki część już skiełkowała). Poza tym, Spiranthes aestivalis, Herminium monorchis, Parnassia palustris i Primula farinosa ( z marketu za 3 zł, kupiona pod nazwą skalnica. ). Ta trawa to: marzyca czarniawa: Schoenus nigricans. W przyszłym roku zapewne dosadzę Pinguicula leptoceras. Jeszcze w tym roku mam dostać P. grandiflora. A poza tym, to się zobaczy co jeszcze na ten mikro skrawek się zmieści.
-
-
A gdzież tam. Przecież one są w 100% mrozoodporne. Moje okazy są z nasion, siane od lat. Co przeżyje, to urośnie i nie ma prawa wymarznąć. Także o donicach w kaskadzie ja w ogóle zapominam na zimę. Z tym poziomem wody, to tylko pod kątem kapturnic, rosiczki czy będą pod wodą, czy nad nią, to jest im generalnie obojętne. No tak, zapomniałem dodać, że też spróbuję trzy typowe muchołówki na torfowisku, zdecydowanie wysoko nad poziomem wody. Wybrałem okazy, które zeszłej zimy przy pierwszych przymrozkach schowały się do samej bulwy i utworzyły z nowych liści coś na kształt zdeformowanego turionu. Ciekawe jestem czy to był przypadek, czy sytuacja się powtórzy.
-
Jeździ do Azji, bo wszystko już złaził w Ameryce Południowej. ;-) Ja jak będę się wybierał na taki wyjazd, to najlepiej z botanikiem obeznanym w temacie, z kontaktami. Nie, żeby tylko ponapawać oczy wszystkim, bo wszystko nowe, ale znaleźć, coś wyjątkowego.
-
Adivip, mówisz, zima stulecia? A ta z -22*C u mnie, i dużo niższymi w innych częściach kraju, to którego lecia była zima? Ja w zeszłym roku zimowałem wszystkie kapturnice na zewnątrz w donicach, kastrze oraz kilka gatunków zimowałem u kuzynki w torfie, w którym ma borówkę amerykańską. Moje obserwacje są następujące. Rośliny, które u mnie były w donicy, gdzie miały jedynie lekko wilgotne podłoże, czyli: S. flava var. rugelii, S. leucophylla i S. 'Ladies in Waiting', przezimowały bez problemu. Choć S. flava zdecydowanie zdominowała doniczkę i zgniatała pozostałe dwie rośliny. W kastrze podłoże było bardzo mokre i tak: S. x moorei, S. flava, var. cuprea, S. x mitchelliana i S. 'Sky Watcher' przeżyły bez problemu. Natomiast S. alata nie przeżyła. Jak również trzymana w osobnej donicy i niestety często znajdująca się pod wodą S. oreophila, również nie przeżyła. Bałem się, że jak wyciągnę ją z wiaderka, to mi uschnie podczas mojej nieobecności. Myślałem, że jak będzie w bryle lodu, to będzie dobrze, ale kiedy lód stopniał, a mnie nie było, to sobie pływała, a to ją zabiło. Natomiast rośliny u mojej kuzynki, czyli: S. alata, S. minor x 2, S. x moorei i S. flava var. cuprea i var. rugelii, przeżyły wszystkie bez problemu. U niej torf był tylko nasypany na podłoże, wiec był jedynie wilgotny, a cały nadmiar wody wsiąkał w podłoże. Dlatego nigdy nie miały mokro. Jak widać bardzo ważne jest, żeby jednak nie utopić ich w tym okresie. A utrzymywanie w spoczynku podłoża, jedynie wilgotnego jest bardzo zasadne. W tym roku planuję na zimę przetrzymać całe mnóstwo różnych kapturnic, ale na torfowisku. Część moja, część kupna i przyszła całkiem niedawno. S. flava (rożne odmiany), leucophylla, alata (różne odmiany), rubra (różne odmiany), oreophila, psittacina i oczywiście purpurea. Właśnie sobie uświadomiłem, że nie mam S. minor. (Za późno, aby skubnąć jednego od kuzynki...) Nie wiem czy dobrze zrobiłem wysadzając świeżo otrzymane rośliny z zagranicy, ale jeżeli tylko te przedstawiciele wypadną, to będzie to też pewna wiedza, kiedy najpóźniej można wysadzać rośliny z uszkodzonym systemem korzeniowym. Nie będę na zimę podlewał torfowiska, a może i nawet osłonię przed deszczem, żeby podłoże nie było za mokre. Poza tym kapturnice są na podwyższeniu. Nie mogłem go zrobić za wysokiego, gdyż chcę, żeby z czasem, torfowiec stanowił część podłoża dla Kapturnic, a nie jedynie torf. (To jednak potrwa parę lat). Podłoże to czysty torf. Poza tym, zostawiam na zimę cztery G. hispidula, której jeden osobnik kiedyś przypadkiem mi przezimował. Porcję U. cornuta, biloba (w płytkiej wodzie), dichotoma i monanthos (w towarzystwie D. intermedia). Jak również kilkanaście małych Cephalotusów na najróżniejszych podłożach, w trzech niezależnych miejscach. Jedyny zabieg jaki mam ewentualnie zamiar zrobić, to spryskać rośliny wodą, jeżeli będą spore mrozy, a nie będzie pokrywy śniegowej. Lepsza jest warstwa lodu, aniżeli jej brak i smaganie mroźnym wiatrem. To tyle.
-
CEFALOTUS kwiaty i nasiona zdjecia :-)
Cephalotus odpowiedział Marek Woźny → na temat → Inne rośliny owadożerne
Mi po samozapyleniu nie wyszło ani jedno pełne nasiono. Oczywiście wyglądały jak na pokazanym zdjęciu i wydawałoby się, że będą całkowicie normalne, ale przed wysianiem postanowiłem kilka rozpreparować. Okazało się, że były puste, nie było zarodka. Generalnie, tylko napuchnięta otoczka. Coś takiego obserwowałem w przypadku niektórych storczyków, które mam pojedyncze, a są rzadkie. Torebka nasienna rosła, a chyba raczej puchła i wydawałoby się, że będzie pełna nasion, a tymczasem nasion nie było wcale, albo bardzo pojedyncze. Nie wiem czy po prostu miałem pecha z Cephalotusem, ale zgaduję, że będą lepsze wyniki przy krzyżowym zapyleniu. Może po prostu ta linia, którą mam, taka jest specyficzna... Może warunki nie sprzyjały, choć pogoda była moim zdaniem idealna, bo umiarkowana. W tym roku pędy kwiatowe uciąłem, bo nie mając różnych roślin nie widziałem w tym sensu. A Twoje nasiona jak Ci wyszły? Sprawdzałeś, czy są pełne? -
Uprawa rosiczek Bulwiastych - inwestycja, zabawa czy przyjemność ?
Cephalotus odpowiedział Marek Woźny → na temat → Rosiczka
To zależy jakie kto ma podejście. Wydaje mi się, że wszystkich jedną miarą nie należy oceniać. Czy ja zdobędę doświadczenie w hodowli rosiczek bulwiastych na roślinach, które wyhoduję z nasion, kupię jako bulwy z in vitro czy nie, to nie specjalnie widzę znaczenia, dopóki przybędzie mi trochę jakiejkolwiek praktycznej wiedzy na ich temat. Szczególnie, społecznie użytecznej. Jako, że nie koniecznie chcę zaczynać wyłącznie od nasion, bo to po prostu trwa, to pozwoliłem sobie na bulwy. Nawet jakbym miał je skutecznie na początek uśmiercić. Czy łatwiej hoduje się rośliny z in vitro, czy uzyskane z nasion, nie ma dla mnie większego znaczenia. A jeżeli zamiast 30 Euro wydam na początek 5 Euro za jedną bulwę tego samego gatunku, to chyba się zgodzisz, że trudno być z tego niezadowolonym. Jak na razie pewne jest, że w Polsce rosiczki bulwiaste są uprawiane i to nie od wczoraj. Chyba nie bardzo się pomylę, jeżeli stwierdzę, że jest to jedna z ostatnich grup roślin owadożernych, odnośnie których, nie bardzo da się znaleźć użyteczną wiedzę w rodzimym języku. Jak kiedyś osiągnę taki stopień wtajemniczenia jak hodowcy zagraniczni czy Ty, to będę mógł sobie pozwolić na zagłębianie się w pochodzenie tych roślin. Dla mnie nie stanowi żadnego problemu uzyskanie nasion z Australii, żeby mieć nieskazitelnie czystą genetycznie kolekcję. Chyba zresztą dla nikogo, w obecnych czasach. Tylko każdy ma trochę odmienne priorytety. Dziękuję za uświadomienie mnie w kwestii możliwości pochodzenia zakupionych bulw. Zdecydowanie będę miał kolejny powód do dyskusji na temat tych roślin z moim sprzedawcą, a to mnie bardzo cieszy. Na razie jeszcze nie dopytywałem się o ich pochodzenie, bo jak zaznaczyłem wyżej, przy moich aktualnych priorytetach, ma to drugorzędowe znaczenie. Uświadomiłem sobie też pewne braki w podstawowej wiedzy o rosiczkach bulwiastych, jak np. dokładny moment rozpoczęci wytwarzania bulw potomnych. A ma to szalone znaczenie, jeżeli mam prawidłowo zrozumieć te rośliny. Czyli przede mną jeszcze sporo pracy. Mógłbyś tutaj wrzucić kilka zdjęć swoich pociech? Przynajmniej temat stałby się trochę bardziej kolorowy i przyjemny dla oka.