Skocz do zawartości

Cephalotus

Administrator
  • Liczba zawartości

    4080
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Cephalotus

  1. Z kwiatkiem, ja bym sobie odpuścił. Jest zasada, ze kwitnących roślin się nie przesadza. Owszem można to zrobić, ale się tego z różnych powodów nie polecam. Mogą to robić Ci, którzy się na roślinach doskonale znają i wiedzą, że nie stracą rośliny.
  2. Cephalotus

    D. arcturi

    No wiesz co. A moje 3 lata to uważasz za porażkę? Rośnie bardzo wolno, tylko tak mi kolega z Australii napisał, że ona tam w górach ma minusy i w ogóle... Więc się skusiłem i to był mój błąd. Natomiast rosła mi z powodzeniem, tylko, wolno. Gatunek prymitywny, czego tłumaczyć chyba nie trzeba, do tego górski, widać że nie jest to roślina typu D. capensis.
  3. Cephalotus

    D. arcturi

    Ja ją uprawiałem 3 lata, praktycznie wypuściła już piękne liście, takie 1 cm niecały, ale oczywiście musiałem się przekonać czy jej turiony są mrozoodporne i ją zabiłem. Trzymałem ją w martwym torfowcu, ciągle na dworze w doniczce z D. binata. Miała ciągle mokro i sporo słońca. Jednak sądząc po warunkach w jakich ta roślina rośnie w naturze to być może nie może mieć tak sterylnego podłoża pod postacią kwaśnego torfu. Niestety za dużo powiedzieć na jej temat nie mogę. Być może odrobinę podwyższona wilgotność powietrza ma znaczenie, w końcu była w dużej donicy, masa wody i osłona przed wiatrem. Myślę, że podłoże takie znowu świeże nie było i miało to swoje znaczenie. Trzeba poeksperymentować, ale nie wystawiałbym jej na parapet z ziemią po czubek doniczki. Dałbym ją do doniczki gdzie ziemia jest gdzieś do połowy, ewentualnie wyższą doniczkę, torf z piaskiem, spróbowałbym też z odrobinę brudniejszym piachem, a nawet z odrobiną wapna, jak ktoś ma ochotę! Oraz na wierzch walnął zabity torfowiec. Powodzenia!
  4. Poczekajmy jak zakwitnie, diagnoza będzie łatwiejsza i pewniejsza.
  5. Cephalotus

    Duuuuży dzbanecznik

    Jak już tak sobie mamy pofilozofować, to im wyżej, tym trudniej roślinie dostarczyć wodę. W naturze dzbaneczniki z tego co mi wiadomo mają wysoką wilgotność powietrza. Zapewne spora część wody pochodzi z powietrza, regularnie. Rosnąc w suchych warunkach domowych, być może przy osiągnięciu pewnej wielkości roślina nie jest w stanie zapewnić takiej ilości wody, aby wyprodukować dzbanek. A nie czarujmy się mu potrzeba dostarczyć sporo wody jak na taką roślinę. To taka moja teoria na tą chwilę. Druga to, że roślina im starsza tym słabsza. Nie wiem ile rosną dzbaneczniki, ale jak każdy żywy organizm się starzeją.
  6. A przeszkadzają Cephalotusowi albo Tobie? Zostaw.
  7. Momencik. To, że z wierzchu podłoże wygląda na suche, nie znaczy, że pod spodem na głębokości 1 cm nie jest wilgotne. Taka struktura ziemi nie przewodzi za dobrze wody i z wierzchu może faktycznie być wyschnięta. Jak na torf nasypiecie takiego grubego kwarcu, to wszystko będzie wyglądać na suche. Ja kiedyś oglądałem film, który ukazywał stanowisko Cephalotusa z bardzo wielu perspektyw. Podłoże było faktycznie piaszczyste, ale na pewno nie takie gruboziarniste jak to. Dużo bardziej zbite i z wierzchu wyglądało na wilgotne. Nie dam głowy czy gdzieś tam stała nawet woda... Populacja była bardzo liczna, a rozległość obszaru wskazywałaby, że jednak jest tam także podwyższona wilgotność powietrza.
  8. Nic dodać, nic ująć, piękny.
  9. Witam zainteresowanych. Mam nadzieję, że ta odrobina zdobytych i stosunkowo utwierdzonych informacji pomoże komuś w uprawie poniżej wymienionych gatunków. Podłoże zostało sprawdzone i zdało egzamin na poniższych gatunkach: P. vulgaris wszelkiej maści P. alpina P. grandiflora Co prawda podłoże jeszcze jest w stanie ciągłego eksperymentu i udoskonalania, to na chwilę obecną działa lepiej niż wszystkie poprzednie mieszanki. Trudno mi natomiast dać dokładny skład takiego podłoża. Gdyż raczej chodzi tutaj o jego całokształt. Podłoże co prawda składa się z kwaśnego torfu, jednak sumą sumarów wyjdzie ono bardzo mocno zasadowe. Także: kwaśny torf 1/3 piasek 1/3 wapno!* 1/3 * problem będzie właśnie z wapnem. Ja miałem szczęście posiadać taką skałę jak margiel. Jest to coś jak kreda. Po zwilżeniu, robi się z tego taka maź, która cudownie zlepia się z cząsteczkami torfu i piasku tworząc na prawdę unikatowe podłoże. Nie wiem czym można by to dokładnie zastąpić. Dolomit jest skałą twardą i nie stworzy podobnej konsystencji, ale jak nie ma alternatywy, to też jest dobry. W podłożu, w którym pierwotnie miał wylądować P. grandiflora został posadzony P. vulgaris ssp. bicolor, który z takiego podłoża wydaje się być szalenie uradowany. Trudność w zastosowaniu takiego podłoża może pojawić się, gdyż kłóci się ono z naszym wyobrażeniem ubogiego w składniki mineralne, jakie lubi znaczna większość roślin owadożernych. Nie wiem czy zamiast margla nie można by też dać kredy, jaką pisze się w szkole. Nie próbowałem, ale możliwe, że zdałaby egzamin. Co jest kwestią odrębną, ale wychodzi na to, że istotną, to towarzystwo na podłożu w postaci mchów. Dobrze byłoby skąd wziąć takowe i je zaszczepić. Doskonale sobie urosną dalej. Mi np. P. vulgaris ssp. vulgaris rośnie w gęstym kobiercu mchów, a jego turiony przez zimę są głęboko w nich schowane. Problem stanowią za wysokie mchy, także trzeba je dobierać z rozmysłem. Dla potwierdzenia swoich słów, proponuję rzucić okiem na zdjęcia z tej strony: http://www.ubcbotanicalgarden.org/potd/200...la_vulgaris.php Na chwilę obecną to tyle, a jak już będę miał ostateczne wyniki i same sukcesy w uprawie gatunków mrozoodpornych, wówczas skrobnę coś lepszego. Pozdrawiam, Krzysiek
  10. Cephalotus

    Tłustosze zimnolubne.

    Hej. Jak na razie to P. vulgaris wszelkiej maści, P. alpina i P. grandiflora. Z tym zastrzeżeniem, że tą zimę z -20 przetrwały tylko małe P. grandiflora, wszystkie duże rośliny szlag trafił. Wysiane zostały też nasiona P. leptoceras, ale nie wiem jeszcze czy wzeszły i długo się nie dowiem. Natomiast opracowuję lepszą metodę uprawy P. alpina. Gatunek trzeba powiedzieć sobie szczerze, jest na prawdę bardzo trudny. W tym roku jeden potężny osobnik przetrwał bez najmniejszego uszczerbku, co się okazało przy zmianie podłoża. Po dokładniejszych oględzinach wyciągnąłem pewne wnioski. Jego turion był całkowicie schowany pod ziemią. Wszystkie inne doznały pewnych uszkodzeń, nawet mi coś tam padło, ale największy został nietknięty. Wychodzi na to, że gatunek ten koniecznie musi mieć coś do osłony. Dlatego od jakiegoś czasu uprawiam także niskie mchy. Okazuje się, że wszystkie dziesiątki siewek pomiędzy mchami mają się po prostu rewelacyjnie z racji towarzystwa mchów. Może chodzi o ich ciepło metaboliczne. Mogę wszystkich zapewnić, że "mokro", jest ostatnim czego ten gatunek potrzebuje. Tylko i wyłącznie lekko wilgotne podłoże, żadne mokre. Żadne kwaśne podłoże. Dużo wapna! Nawet dość zasobne podłoże, ale z określeniem tego na pewno mam problem, bo nie chcę przegiąć w drugą stronę. Myślę, że po tegorocznych eksperymentach za rok będę miał kilka ciekawych wniosków. W tym roku zmieniłem ekspozycję stanowiska na skalniaku. Teraz rosną na stoku, który jest mocno nachylony w kierunku północnym i słońca północnego to podłoże nie zobaczy. Ważnym czynnikiem jest właśnie to, aby się nigdy nie nagrzewało. Gatunek tego wybitnie nie lubi. Na razie to tyle. Jak ktoś ma tą roślinę, to może coś z tych informacji skorzysta.
  11. Cephalotus

    Torf

    Ten Athene jest dobry, potwierdzam, bo sam używam, jest tylko małe ALE z dużych liter. Mi się raz taki koszmarny worek trafił, że co bym nie robił, wszelkie świństwo mi zaraz wyrastało na tym torfie. Jakieś glony, mchy i cuda nie wida. Także to też zależy akurat od partii. Jak się na taki pechowy wór trafi, to nie ma co się zniechęcać do producenta. Bo to nie pochodzi z magicznego pudełka, tylko kopane jest to tu to tam i zależy od złoża.
  12. Cephalotus

    Nowy nabytek.

    Masiol, masz u mnie wielki +!
  13. Ja używam denaturatu. W końcu to też alkohol, tylko skażony, żeby akcyzy na niego nie było. W Polsce do skażenia używa się ogromną dawkę kwasu acetylosalicylowego (aspirynki).
  14. Powiedzmy sobie wprost i szczerze! Szkoda by mi było tego pędu kwiatowego. No, chyba, że po kwitnieniu i wydaniu nasion, ale wtedy zapewne szanse na sukces znacznie maleją.
  15. Cephalotus

    glony

    HA. Też mam taki problem, że na podłożu rosną mi glony. Niestety myślę, ze to wina podłoża, bo tak dzieje mi się ze wszystkimi doniczkami z jednego worka. Jedynym wyjściem jest wymiana podłoża na inne, a teraz jest to trochę problematyczne.
  16. Cephalotus

    Mała szklarnia

    Chciałbym zwrócić wszystkich uwagę, że to nie ma NIC wspólnego z czymś co się nazywa szklarnią. Bo to jest z materiału, więc zapewnia swobodny przepływ powietrza i jeżeli tam się jakaś wilgotność wytworzy, to będzie śmiechu warta. Bo to jest z materiału (dwa), czyli ograniczać będzie bardzo światło słoneczne, co jest niekorzystne. Plastik, folia, najlepiej przeźroczysta, no i szkło, to tak. Bo jest jeszcze z zielonego materiału, co już w ogóle zwane jest cieniówką, a chyba poza dzbanecznikami, to cienia nie wskazałbym 95% pozostałym owadożerom. Przepraszam, że to powiem, pomysł z tym czymś, jest delikatnie ujmując: kiepski!
  17. Cephalotus

    Wykiełkują, czy nie?

    Zastanowiłbym się czy podłoże to jest kwaśny torf, ale nawet na jakiś ziemiach torfowych nasiona mogą skiełkować, tylko zawsze padną. Ogólnie 2-3 tyg. to nie tragedia. Nasiona mogą zacząć wschodzić po miesiącu, jeżeli nie są świeże, a nawet dwóch. Także jeszcze bym się nie stresował.
  18. Wrócę jeszcze do początku tematu. Jeżeli wiesz skąd mógłbyś wziąć trochę petów, to taki wywar z tytoniu działa na mszyce rewelacyjnie, a dla roślin nie jest szkodliwy. Taki naturalny i skuteczny preparat, nie trzeba się wykosztowywać.
  19. No to tylko gratulować. Okaz śliczny!
  20. Nie wiem jak wyglądała Twoja roślina kiedy ją kupiłeś, ale teraz wygląda nieciekawie. I, że tak się spytam, co to za odpowiedź, że nie wiesz, jaka jest temperatura w miejscu zimowania rośliny? Termometr to nie jest jakieś wymyślne urządzenie dla wybrańców losu. Polecam sobie jeden nabyć. W czasie zimowania warto muchołówkę doświetlać... Proponuję zapoznać się z opisem, który kiedyś napisałem dla takich początkujących jak Ty, aby nie marnowali swoich roślin. Jest łatwy do znalezienia.
  21. Cephalotus

    Dziwne pytanie....

    Był stworzony przeze mnie temat odnośnie konieczności dokarmiania niektórych gatunków owadożerów, ale głównie za młodu. Na pewno Drosera sessilifolia jest jednym z gatunków, który bardzo korzysta z dokarmiania. Z doświadczenia mogę dodać, że u mnie D. felix bez dokarmiania jest mikroskopijna przez miesiące. Na pewno "dokarmianie" ma korzystny wpływ na rośliny owadożerne, w końcu SĄ po to OWADOŻERNE. Gdyby nie miało to im przynosić żadnych korzyści, to po co ewoluować w tym kierunku. Takie proste i oczywiste. Ale chyba jak ze wszystkim, przekarmienie na pewno nie jest niczym dobrym, a do tego psuje znacząco wygląd rośliny.
  22. Cephalotus

    Kilka pytań.......

    Myślę, że powinieneś zacząć czytanie od tematu z poniższego linku. Znajdziesz tam odpowiedzi na wszystkie swoje pytania. Przynajmniej zerkając tak z grubsza znalazłem i sprawy związane z przesadzaniem, podlewaniem, dokarmianiem... Ewentualnie chętnie Ci potem użytkownicy pomogą, jakbyś miał dalsze pytania, nie opisane w tym mini kompedium. http://www.rosliny-owadozerne.pl/Dionaea-M...anie-t8786.html
  23. Cześć, tak bardzo swoich roślin nie lubisz, że chcesz się ich pozbyć? Ja mogę Ci zagwarantować, że jak przyjdzie jakiś przymrozek, którego nie przewidzisz, to Ci bardzo zmarnieją. Nie raz wystawiłem muchołówki na dwór, miało być +3-4*C a było -2 i kaplica. Sporo liści na brzegach zostało przymrożonych i rośliny to musiały odcierpieć. Jak już tyle je przetrzymałeś gdzieś, to potrzymaj jeszcze trochę. Nie ma sensu kombinować. A nawet jak wiosną będziesz je wystawiał, to i tak proponowałbym na temperatury ok. 4 stopni uważać, bo może przy ziemi być przymrozek.
  24. Mam nadzieję, że po przesadzeniu moje w tym roku też zakwitną. Już lepiej zrobić im nie mogłem. Trzeba przyznać, że gatunek ciężko zmusić do kwitnienia.
  25. Cześć, ja miałem taki problem, tylko bardziej intensywny w zeszłym roku. Nie ważne czym pryskałem i jakimi stężeniami, grzyb i tak się utrzymywał. Podejrzewam, że wniknął pomiędzy strukturę liścia. Jednak pryskanie definitywnie ograniczyło jego rozwój i nie przenosił się już tak intensywnie na nowe liście. Nie zniknął także na wiosnę. Nawet słońce nie miało wpływu na jego obecność, dopiero latem te liście uschły, a grzyb razem z nimi. Podejrzewam, że jest to efekt osłabionej rośliny. Bez urazy Kosa. Po przesadzeniu roślin do jednej dużej donicy zaczęły zupełnie inaczej rosnąć. Mimo, że teraz mają dużą wilgotność powietrza i podłoża, to grzyb ani myśli je zaatakować. Myślę, że jak będziesz swojego pryskał raz na tydzień stężeniem dla roślin ozdobnych, to nie powinieneś mieć większych problemów, ale nie spodziewaj się, że z tego liścia grzyb zupełnie zniknie, bo on tam będzie wciąż siedział.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.