Skocz do zawartości

Kosa1984

Opiekun działu muchołówka
  • Liczba zawartości

    1294
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Kosa1984

  1. Hubu wrzuci lepsze jak znajdzie chwilę.
  2. Korzystając z ostatnich dni lata, wybraliśmy się z Hubu i jego dziewczyną w Bory Tucholskie. Są tam piękne, bogate lasy, a w nich liczne śródleśne jeziorka otoczone torfowiskami. Trudno do nich dotrzeć i pewnie dlatego zachowały się w stanie, jaki możecie oglądać poniżej, a zdaje się, że jest co podziwiać bo nie jestem pewien czy jedno z tych torfowisk nie jest jedynym w kraju na którym można znaleźć wszystkie cztery gatunki polskich rosiczek. Idąc przez las, natknęliśmy się na dinozaury. Jeden z gadów postanowił zaatakować Huberta. Nie obyło się bez walki. Na pierwszym z jeziorek dryfują pływające wysypy – fragmenty pła, na których wyrastają sosny. Mieliśmy niestety pecha – wyspa przybiła do brzegu. Pło jest cienkie, więc drzewo ma korzenie w wodzie. Nie uda mu się oczywiście osiągnąć pełnych rozmiarów. Ciekawostka – dozwolone jest usuwanie siewek sosny z torfowiska, mimo, że to rezerwat (tzn. nie wiem czy każdy może, ale nadleśnictwo to robi). Powód? Sosny zarastają torfowiec, zabierają niskiej roślinności bagiennej światło, a niepilnowane z czasem zmieniają torfowiska w lasy. Ważki na torfowisku czują się chyba w miarę bezpiecznie. W lesie zdarza się, że padają ofiarami pająków. Dobrze znana Drosera rotundifolia. Całkowicie wybarwiona Drosera intermedia. Moim zdaniem najpiękniejsza – Drosera longifolia. Drosera x obovata. Rosiczka ta wytwarza wprawdzie kwiaty, ale są one pozbawione nasion – niepłodne. Mamy już koniec sierpnia i pozostałe trzy gatunki nie prezentują się tak ładnie jak w połowie lipca, ponieważ dużo energii musiały wpakować w produkcję nasion, przez co spowolniły wzrost. X obovata jednak wygląda świetnie. Wydaje mi się, że jest tak dlatego, iż w odróżnieniu od swoich krewniaczek nie musi męczyć się nasionami.
  3. Ładne tłustosze, dobrze zabezpieczone przed destrukcyjnym działaniem Poczty Polskiej. Polecam. :)

  4. Sarracenia purpurea Nikon Coolpix L19
  5. Kosa1984

    D.M. 'Akai Ryu' ?

    Akai Ryu znaczy po japońsku to samo, co po angielsku znaczy Red Dragon, więc akurat w tym wypadku bałaganu nie ma. Mi też wygląda na 'Akai Ryu'.
  6. Wiem, że to zdecydowanie mniej spektakularne, ale właśnie zauważyłem, że z kwiatów Drosera aliciae wyrosły u mnie... pędy kwiatowe.
  7. Dionaea muscipula Nikon Coolpix L19
  8. Sprawny kontakt, rośliny bardzo dobrze zabezpieczone. Zapłaciłem za jedną Drosera adelae, a ta przyjechała z córką. ;) Dzięki!

  9. Siema! Zastanawiam się nad tym czy aby na pewno wszystkie kultywary muchołówki należy hodować w identycznych warunkach. Większość muchołówek trzymam na południowym balkonie, zapewniając im dużą ilość wody i większość roślin ma się dobrze. Niestety nie dotyczy to wszystkich. 'Cupped Trap' na przykład nie rośnie mi najlepiej, przypala się. Wody w podstawce ma tyle samo, co inne (kilkanaście roślin), wilgotność powietrza taka sama również. Inne rośliny się nie przypalają, choć czasu na przyzwyczajenie się do mocnego słońca miały dokładnie tyle samo co 'Cup Trap'. Możliwe, że jest to wynik słabej jakości tego konkretnego egzemplarza i nie ma większego związku z czynnikami środowiskowymi, a inny egzemplarz tej odmiany rósłby dobrze. 'Justina Davies' od trzech lat nie trzymam już na balkonie. Również się przypalały bez względu na ilość wody. Dlatego dziś te muchołówki rosną na wewnętrznym parapecie i mają się dobrze. Ma to - jak sądzę - związek ze znikomą ilością antocyjanów wydzielanych przez odmianę. Roślina nie ma czym "bronić się" przed nadmiernym promieniowaniem. Jak sądzicie; przenieść 'Cupped Trapa' do środka czy dać mu jeszcze trochę czasu licząc na to, że w końcu się przyzwyczai? Macie podobne obserwacje ze swoich hodowli?
  10. Kosa1984

    zostawic czy usunac

    Nie powinnaś obciąć samego pąka, a cały pęd.
  11. Kosa1984

    Spis Hodowców

    Kosa1984 / Bydgoszcz / Kujawsko-pomorskie
  12. Drosera rotundifolia Nikon Coolpix L19
  13. Sarracenia purpurea venosa Nikon Coolpix L19
  14. Pinguicula agnata x Pinguicula zecheri HP Photosmart R507
  15. Ostatnia wygląda jak Fine Tooth x Red (wnosząc po sercowatym kształcie łodyżek), a przedostatnia to chyba Royal Red. Te wcześniejsze zbyt małe na identyfikację, ale jestem laikiem zaledwie więc mogę się mylić.
  16. Marrom, sądzę, że gdyby istniały przesłanki by brać te doniesienia poważnie to z pewnością nie zabrakłoby chętnych kryptobotaników, aby zbadać sprawę. Telewizje o charakterze popularno-naukowym chętnie sponsorowałyby taką wycieczkę. Byłaby to przecież sensacja na miarę znalezienia żywego dinozaura. Znana jest dokładna lokalizacja (wkoło jakiejś tam, sprecyzowanej w każdym razie wsi), więc problemu z dotarciem by nie było. Drzewo rozmiarów znaczących, co uniemożliwiłoby mu ukrycie się przed wzrokiem ludzi. A jednak nikt się tym poważnie nie zajmuje. Myślę, że lepszym wyjaśnieniem jest to, że wielkie rośliny, potrafiące zjeść człowieka grają na naszych fobiach, są niesamowite i inne od wszystkiego co znamy, a przez to są wodą na młyn dla mediów (oczywiście tylko niektórych...) i zapładniają fantazję. Z drugiej strony inspiracja niebieskimi grzybami również jest do przyjęcia...
  17. Pili marę spokojnie można wrzucić między bajki, choćby z tego względu, że gdyby była to prawda to od razu wybrałaby się tam jakaś ekspedycja kryptobotaników, a nic takiego się nie stało. Znana jest przecież dokładna lokalizacja rzekomego występowania krowojada. Poza tym wpiszcie sobie "pili mara" w Googla. Wiedzą o tym dwa podmioty na świecie: Express Bydgoski (który już kiedyś pisał o tej roślinie) i Nowości Toruńskie.
  18. W dzisiejszym wydaniu Expressu Bydgoskiego pojawił się jeżący łzy na karku artykuł na temat roślin owadożernych. Z właściwą sobie dozą powagi i naukowego profesjonalizmu, moja ulubiona gazeta oznajmia tłumom bydgoskich czytelników straszliwą prawdę: rośliny jedzą krowy. Zapraszam do lektury artykułu, którego skan zamieszczam niżej. No i nie śpijcie w pokoju w którym trzymacie dzbaneczniki.
  19. Nie spryskuję go, bo nie ma potrzeby. Od szesnastu dni grzyb się nie pokazuje. Jedyne, co stało się z liśćmi (zabieg dotyczył też dwóch sąsiednich) to punktowe sczerwienienie. Nie wygląda to zbyt ładnie (niewielkie plamy koloru między czerwonym, a brązowym), ale tragedii też nie ma i sądzę, że jest to wynikiem czegoś w rodzaju poparzenia. W razie, gdyby grzyb wrócił nie omieszkam potraktować go fungicydem. Bardzo możliwe, że cefalek istotnie załapał to przez osłabienie bo go zimowałem.
  20. Dionaea muscipula 'Cupped Trap' Nikon Coolpix L19
  21. Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Dla potomności: od zabiegu wykonanego przy pomocy czosnku i patyczków do uszu minęły ponad dwie doby i jak na razie nie widać nawet nieśmiałego kontrataku mączniaka. Może zbyt wcześnie na optymistyczne podsumowania, ale być może czosnek (o którym stwierdzono naukowo, że odstrasza wampiry) nie jest gorszym grzybobójcą niż chlorotalonil zawarty w BRAVO 500 SC. Choć nie bez znaczenia na pewno był sam fakt manualnego usuwania grzyba.
  22. Właśnie na bazarze kupiłem BRAVO. Jutro pewnie pojadę do Obi, ale przyszedł mi do głowy jeszcze taki niekonwencjonalny pomysł, żeby usunąć grzyb przy pomocy patyczków do uszu nasączonych czosnkiem. Czosnek ma działanie grzybobójcze. Co o tym sądzicie?
  23. W domu nie mam innego, ale jeśli wiesz gdzie na Bartodziejach można kupić coś o substancji czynnej innej, niż ta w Bravo to będę wdzięczny za info.
  24. Dzięki wszystkim za odpowiedzi. Na ulotce Bravo 500 SC jest napisane, że środka można używać raz na dwa tygodnie. Ma to chyba związek z możliwością uodporninenia się grzyba na substancję czynną w fungicydzie. Co wobec tego robić? Czekać te (niemal) dwa tygodnie i ryzykować, że grzyb się rozwinie czy atakować już dziś?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.