Roślinka od paru dni stoi na parapecie na zewnątrz (słońce dostaje bez szyby). Była zimowana (ale nie wiem czy dobrze, bo to było moje pierwsze zimowanie), tzn stała między oknami (okna podwójne) z termometrem w temperaturze w granicach 0°C - 10°C na pewno nie przemarzła (no może tylko liście dotykające zewnętrznej szyby, ale na pewno nie cała). Długość zimowania to kilka tygodni (jestem pewien, że minimum 4). Zimowanie przerwałem, bo po pewnym czasie roślinka trochę jakby zmarniała (liście stały się wiotkie a pułapki zaczęły się wywijać na zewnątrz), ale potem wróciła do formy. Nigdy nie dałem jej wypuścić pędu (zawsze ucinałem po kilki centymetrowym wzroście, jak tylko zauważyłem).
Co do szkodników to też jestem prawie pewien, że nie ma (doglądam uważnie codziennie i na pewno coś bym zauważył).
Mam właśnie dylemat czy to słońce, czy to przelanie (niestety nie potrafię stwierdzić czy jest przelana).
Jak już pisałem wyżej podlewam ją wodą destylowaną w ten sposób, że nalewam do spodeczka ok 1 - 2 cm wody (nie więcej) i czekam, aż spodeczek będzie suchy (kiedy spodeczek jest suchy to torf na wierzchu jest zawsze wilgotny lub mokry, ale nie pływający), wtedy dolewam wody.
Teraz latem wypicie wody zajmuje kwiatkowi mniej niż 1 dzień (zimą trwało to dłużej, toteż dolewałem rzadziej).
Najbardziej mnie zastanawia fakt, że liście nie są całe brązowe, ale brązowieją tylko części odsłonięte, tzn nie przykryte innymi liśćmi.
Jutro postaram się wrzucić fotę jak wygląda torf (w sensie jakiej jest zawsze wilgotności).
Dzięki za te i czekam na dalsze sugestie.