Skocz do zawartości

adivip125

Forumowicz
  • Liczba zawartości

    107
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez adivip125

  1. D. ordensis x broomensis Nikon Coolpix S3500
  2. Prawie identyczne widmo ma świetlówka Narva Lumoflor - ktoś ma z nią jakieś doświadczenia?
  3. adivip125

    Statecznik? Oprawa?

    Powiem Ci, że warto zastanowić się nad statecznikami elektronicznymi. Już pomijam fakt łatwiejszego montażu - są one po prostu bezpieczniejsze. Dwukrotnie zwykły statecznik wypalił mi dziurę w pokrywie (fabrycznie składanej), wystarczy zresztą zobaczyć jak mocno pokrywa nagrzewa się podczas pracy takiego urządzenia. Elektroniczny jest chłodny. Świetlówki wybrałbym 18W - łatwiej dostać w sklepie w rozsądnej cenie i to jeszcze dedykowane dla roślin, te 15W to chyba tylko w zoologicznych i to koszt rzędu 40zł/sztuka. Oprawki raczej powinny być bryzgoszczelne (dość ciężko je dostać w zwykłym sklepie, lepiej kupić przez internet). Nie ma co się bać zestawu "zrób to sam", bo w kwestii świetlówek ze starterem elektronicznym sprawa jest naprawdę bardzo prosta. W razie kłopotów w internecie można łatwo odszukać schemat podłączenia.
  4. Niektóre źródła wskazują, że muchołówka w stanie Floryda (konkretnie - w obszarze o nazwie Panhandle) jest naturalizowana. Ale faktycznie są to pojedyncze miejsca. Dzięki za uwagę, jest to oczywiście S. purpurea. Pomyłka wynikła z pośpiechu, emocji i trochę z niewiedzy... W każdym bądź razie już poprawione. Akurat dzień, w jakim byliśmy w Wilmington, był wyjątkowo ciepły - wspomniane 19 stopni, co pozwoliło zarówno na krótki rękawek, jak i na pomoczenie nóg w Atlantyku... ale podobno tydzień wcześniej przyprószył śnieżek. Jeden z panów, których tam poznaliśmy twierdzi, że od momentu przeprowadzenia się do Wilmington (~50 lat temu) widział tam śnieg "może z 6 razy". Podobno rzadko kiedy temperatura spada poniżej zera, a jeśli już to zazwyczaj tylko na noc. Porównując do Polski - coś w stylu naszej jesieni, tyle, że dość sucho. To samo tyczy się Carolina Beach State Park. W Internecie można znaleźć niesamowite zdjęcia muchołówek z tego miejsca, lecz nikt nie chce dzielić się wiedzą na temat dokładnej lokalizacji (i bardzo dobrze, bo inaczej te muchołówki pewnie długo by tam nie porosły... patrz Stanley Rehder CP Garden -> w maju tego roku w jedną noc ukradli im 1000 muchołówek.....) Chodząc po parku (CBSP) mijaliśmy starszego tutejszego pana z psem. Pan spytany o muchołówki powiedział, że nigdy ich nie widział, ale skoro w 'Park Visitor's Center' nakazują aby ich nie zrywać, to musi gdzieś tu być przynajniej jedna...
  5. Hej ludki! Całkiem niespodziewanie wywiało mnie w tym roku do 'Mekki' każdego chyba owadożeromaniaka - do Wilmington. Dla wyjaśnienia - Wilmington i obszar w promieniu około 75 kilometrów od tego miasteczka to jedyne naturalne siedlisko Muchołówki Amerykańskiej na naszej Planecie. Czas miałem bardzo mocno ograniczony, ale udało mi się odwiedzić dwa ciekawe miejsca. Poniżej relacja i kilka zdjęć ze stolicy muchołówek! Wilmington wita! Wilmington to niewielkie miasteczko w USA w stanie Karolina Północna. Miejsce to odwiedziłem 3 grudnia, a mimo to temperatura powietrza na zewnątrz wynosiła 19*C. Pierwszym potencjalnym siedliskiem muchołówki, jakie odwiedziłem, był park stanowy Carolina Beach State Park. Przy wjeździe do parku stoi chatka, w której zorganizowano małą wystawkę dot. owadożerów plus niewielkie terrarium z muchołówkami, kapturnicą (S. purpurea) i rosiczkami (D. capillaris): Cały park składa się z kilku ścieżek, z których najdłuższa ma 3 mile. (nie muszę oczywiście dodawać, że amerykanie wybetonowali dojazd i parking do każdej z nich). Przy wejściu na ścieżkę stoi tablica informacyjna z mapką i opisem tutejszej fauny i flory: Co jakiś czas napotkać można takie ogłoszenie: Dotyczy ono nie kogo innego jak złodziei, którzy bez skrupułów wyrywają muchołówki z parku. Lokalesi pracują nad podwyższeniem kar za kradzież roślin, a za wskazanie takich ludzi przewidziana jest nagroda. Chodząc po parku i przeszukując wzrokiem okolice ścieżki, natknęliśmy się na drewnianą kładkę, z której pokładu podziwiać można chyba jedyną kapturnicę w parku (wyglądała jak S. flava): Bidna, zimująca, podsychająca - ale w końcu pierwsza spotkana roślina owadożerna! Kładka ogranicza na szczęście możliwość sięgnięcia i urwania listka na 'pamiątkę'. Żeby zrobić jej fotkę z bliska też trzeba się nieźle nagimnastykować: Obok kapturnicy w trawie schował się też mały tłustosz: Po kilku krokach dochodzimy do fragmentu ścieżki o nazwie 'Flytrap Trail' - szlak muchołówek: Czytając internetowe opisy tego miejsca muchołówek raczej się nie spodziewałem - bardziej zależało mi na przyjrzeniu się ich środowisku naturalnemu. Co nie zmienia faktu, że nadzieja była do końca... Muchołówka dzieli się miejscem z bardzo charakterystycznymi roślinami - dominują krzewy oraz tzw. sosna długoigielna, która ma 30-centymetrowe igły i ogromne szyszki Gdzieniegdzie zdarzają się też palmy, a nawet kaktusy (regularna opuncja!!!). Mała sosenka: Miejsce bytowania muchołówek jest dość charakterystyczne - są to porozrzucane naprzemiennie mocno podmokłe tereny oraz piaszczyste mini sawanny. Piasek jest roznoszony przez wiatr i w ten sposób muchołówka rośnie w mieszance torfu i piasku. Mieszanka ta nie jest jednak jednolita - na wierzchu znajduje się ok. 3-5mm warstewka mokrego piasku, a im dalej w głąb podłoża tym większy udział torfu. Kawałek sawanny: I kawałek bagienka: Ciekawe wrażenie robi palma stojąca jak gdyby nigdy nic w środku lasu: I tak dobiegło końca pospieszne zwiedzanie parku. Nie udało się znaleźć żadnej muchołówki, ale spacer był pouczający i zaskakujący. Jako że ciężko byłoby opuszczać Wilmington bez zobaczenia 'podwórkowej' muchołówki, za pośrednictwem arcypotężnego Internetu umówiłem się przed wyjazdem na spotkanie z Danielem Sheret'em - przemiłym człowiekiem, który opiekuje się tamtejszym 'dzikim ogrodem' z owadożerami. A więc następny cel podróży to Stanley Rehder Carnivorous Plant Garden w Wilmington: Zostaliśmy bardzo ciepło przywitani - był wspomniany Dan, do tego pani ze stanowego ośrodka ochrony przyrody, pan Phillip Garwood - tamtejszy naukowiec zajmujący się geologią, znany jako Dr Rocks. Do tego dostaliśmy także pozdrowienia od samego burmistrza Wilmington Daniel na wstępie zaznaczył, że przyjeżdżamy do Parku w najgorszym możliwym okresie roku, kiedy wszystko zimuje i jest brązowe. Niestety nie ode mnie zależała data tego wyjazdu, ale sama możliwość zobaczenia zimujących owadożerów w ich środowisku była dla mnie bezcenna. Poniżej autor z Danielem Sheret'em, który był naszym głównym przewodnikiem po Ogrodzie: Ogród/Park jest niewielkim poletkiem na skraju lasu. Obszar ten został uratowany przed zniszczeniem pod budynki mieszkalne, a świętej pamięci Stanley Rehder zajął się ochroną i doglądaniem tego miejsca. Niestety Park nie jest ogrodzony (zamykany na noc), przez co praktycznie co roku wiele roślin jest bezkarnie wykopywanych. Miasto i opiekunowie zadbali już na szczęście o monitoring. Przy wejściu do Parku postawiony został 'taras widokowy', z którego bezpiecznie i bez deptania można pooglądać tamtejsze rośliny: Od początku w oczy rzucają się piękne kępki S. leucophylla: (jak mawia jeden z obecnych tam polskich kolegów po moim wykładzie z owadożerów - dzbanecznica ) Wiele kapturów mimo zimowania wygląda pięknie: Jedna z nielicznych kępek purpurowej: A tutaj Dr Rocks demonstruje żarłoczność kapturnicy: Poniżej Sarracenia rehderi - krzyżówka nazwana tak po Stanley'u Rehder'ze - założycielu Ogrodu: W Parku można znaleźć też sporo rosiczek - wszystkie tam obecne to D. capillaris: Dzięki wyłożonej ścieżce można przejść przez Ogród, nie raniąc przy tym roślin: No i w końcu to, na co chyba wszyscy czekali - muchołówki! Widok - fantastyczny, pomimo wielu pousychanych pułapek i zimowania. W Parku jest ich całkiem sporo, ale żeby je wypatrzyć, konieczne jest zatrzymanie się i przykucnięcie - cwaniaki świetnie się kamuflują: Fantastyczne czerwone ubarwienie - Daniel zauważył, że w miesiącach zimowych barwa ta jest najbardziej intensywna: W Parku rośnie tylko i wyłącznie 'Regular Form', nie są wprowadzanie żadne 'nienaturalne' kultywary. Przykład kamuflarzu: Podobno w niektórych miejscach występowania muchołówek przeprowadza się kontrolowane wypalenia traw, aby zlikwidować muchołówce konkurencję do światła. PODOBNO muchołówki szybko się po takich wypaleniach odradzają! Kolejna pięknie wybarwiona pułapka: I tak minęła nam przeszło godzinna wizyta w Parku. Wychodząc można zobaczyć zdjęcia Stanley'a Rehder'a opiekującego się muchołówkami: Żal było opuszczać Wilmington, lecz czas tam spędzony był najbardziej udanym wydarzeniem w mojej 'karierze' hodowcy owadożerów. Jeśli będziecie mieli kiedyś okazję być gdzieś w pobliżu, zachęcam do odwiedzenia tych niezwykłych miejsc. Podobno najlepszy okres na zobaczenie życia Ogrodu to maj-czerwiec, kiedy wszystko kwitnie i strzela w niebo. Pozdrawiam i na deser jeszcze jedno zdjęcie muchołówki autorstwa kolegi z lepszym sprzętem (mam na myśli oczywiście aparat ):
  6. UPDATE na zimę 2013/2014 Dzięki zaprezentowanemu ustrojstwu, podczas zimy 2012/2013 po raz pierwszy udało mi się przeprowadzić zimowanie z niemal 100% 'przeżywalnością' - w związku z tym w tym roku stosuję podobne rozwiązanie, lecz lekko ulepszone. Wprowadzone zmiany: - zbudowałem regulator od nowa - tym razem nie ma żadnych wiszących kabli, wszystko jest odizolowane, a elektronika siedzi w obudowie - ze względu na problemy z parującą wodą rok temu, tym razem rynna jest osłonięta folią spożywczą (aluminiowa ostatnio nie zdała egzaminu) Poniżej zdjęcie, a na nim: regulator (małe czarne pudełko), czujnik temperatury (biały przedmiot z kablem, w drugiej doniczce od lewej) i kilka kapturnic. Urządzonko wyposażyłem w kilka podstawowych funkcji: - LCD + przyciski do obsługi - regulacja temperatury (algorytm PID) - możliwość zmiany temperatury zadanej - zapamiętywanie temperatury minimalnej i maksymalnej Planowałem trochę więcej funkcji ale niestety na mikrokontrolerze zabrakło mi miejsca na kod... Zostały tylko te najbardziej potrzebne. System chodzi już miesiąc, jak na razie śmiga pięknie, czekam jeszcze na niższe temperatury żeby zobaczyć, jak wtedy sobie poradzi. Pozdrawiam i zachęcam do majsterkowania!
  7. Bezproblemowa wymiana, polecam!

  8. Mój brat planuje kupić gekona orzęsionego, terrarium jest już gotowe i wstawiłem mu tam małego N. x 'hookeriana'. Wygląda ciekawie i raczej wątpię w podjadanie karmówki - może czasem podwędzi świerszcza, ale mącznik to nawet do niego nie dolezie ale taka uwaga - z tego co mi wiadomo, 'hookeriana' nie pnie się tak w górę jak chociażby N. x 'ventrata', a więc dla zbiornika o wysokości 80 cm może lepsza byłaby x 'ventrata'?
  9. Dionaea muscipula 'Regular form' Casio Exilim EX-FC100
  10. Bardzo sprawna wymiana, jak najbardziej POLECAM!

  11. Świetne zdjęcia mógłbyś jeszcze podawać przy zdjęciach, przy jakim powiększeniu zostały wykonane. Oglądałeś może końcówki włosków u rosiczki? Ciekaw jestem, czy kryje się tam jakaś widoczna magia
  12. adivip125

    ziemiórki

    oj... ja przez 3 lata używałem demineralizowanej, teraz RO, a problem z ziemiórkami co jakiś czas się pojawia. Chemia, jaką stosowałem kiedyś tam - niewiele pomagała (Karate Zeon). Ostatnio - przez moje niedopatrzenie niestety - mocno przesuszyłem torf w pudełku z posadzonymi małymi tłustoszami - w zasadzie torf był suchy na wiór. Jak się okazało, ziemiórki uciekły z podłoża (na powierzchni było kilkadziesiąt 'wylinek' po larwach czy czegoś w tym stylu), wiele z nich powpadało na tłustosze. Małe roślinki nie dość, że przeżyły totalną suszę, to jeszcze się najadły i pięknie wystrzeliły z rozmiarem. Tak więc ze swojej strony polecam podsuszanie podłoża. O ile sprawdzi się to z tłustoszami, to sposób jest na tyle 'ekstremalny', że z rosiczkami (i ogólnie innymi owadożerami) jednak bym nie ryzykował...
  13. adivip125

    Zimowanie na zewnątrz

    Cephalotus, a z donic z rosiczkami też zlewałeś trochę wody żeby nie miały jej 'pod korek'? Jeśli tak to to dość cenna wskazówka, bo wcześniej nie myślałem o obniżeniu poziomu wody...
  14. adivip125

    Zimowanie na zewnątrz

    Doświadczenia własnego jeszcze nie mam, ale korzystając z cudzych doświadczeń postanowiłem w tym roku przezimować nową donicę na zewnątrz (na tarasie), bez dodatkowych zabiegów i okryć. Gatunki: - D. rotundifolia - D. anglica - D. x obovata Inspirowałem się kaskadą Cephalotusa, która - z tego co zrozumiałem - stoi cały rok na zewnątrz, a wygląda fenomenalnie jestem raczej dobrej myśli - mimo rzekomo nadchodzącej 'zimy stulecia' znowu...
  15. adivip125

    Helkarium #3

    Oj, chyba nie prościej. Ogniwo wystarczy przykleić i dołączyć radiator - włączasz do prądu i działa. Koszty eksploatacji mogą być jednak większe, chociaż to tylko gdybanie. Na pewno ogniwo nie musi ciągle chodzić "na fula" aby obniżyć temperaturę o kilka stopni.
  16. adivip125

    Helkarium #3

    Testowałeś już te ogniwa Peltiera? Jaką moc w sumie zamontowałeś? Te ogniwka są super - ale prądu to żrą tyle że ho ho....
  17. Ciekawie wygląda taka cienka pokrywa nie wiem czy zastosowałeś tutaj listewki, w które można wsunąć taśmę LED. Wtedy nie trzeba przyklejać taśmy i można ją później ewentualnie wymienić. Pokrywa wygląda na łatwiejszą w budowie od 'świetlówkowej'. Sprawdzałeś może jak z nagrzewaniem? To się w ogóle nagrzewa?
  18. Bardzo sprawna wymiana, polecam!

  19. Najlepiej na zimę zrobić hodowlę muszek owocówek. Nie trzeba jej kroić na 50 kawałków - wystarczy położyć jej na liściu muszkę w całości i zdjąć po 2-3 dniach żeby nie zapleśniało. Roślinka zdąży się najeść - u mnie działa
  20. Błyskawiczna transakcja, ładne rośliny, gratisy. Jak najbardziej polecam! :)

  21. Rosiczki fantastyczne, dzięki za zdjęcia tylko ten mech jakiś taki 'bidny'...
  22. Sarracenia purpurea 'Smurf' Casio Exilim EX-FC100
  23. adivip125

    Dziura w dzbanie

    Dzięki edytor, właśnie o tym artykule mówiłem wcześniej Zgoda i nie pisać że "na połowę pytań brak tu odpowiedzi"!!!
  24. adivip125

    Dziura w dzbanie

    Pamiętam jak ktoś gdzieś pokazywał podobną dziurę w dzbanku i sposób jej załatania - nie mogę tylko teraz znaleźć gdzie to było... W każdym bądź razie udało mu się odratować taki dzbanek. Jeśli masz chęci walczyć o niego to możesz poszukać tego opisu. Z tego co pamiętam to ten gość przykładał kawałek materiału w miejsce dziury i potem czymś to "szpachlował"
  25. Bardzo sprawna wymiana i świetny kontakt, jak najbardziej POLECAM!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.