
natalia.t
Forumowicz-
Liczba zawartości
556 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Gallery
Zawartość dodana przez natalia.t
-
Wzięłam go w durszlak i wywaliłam przez balkon. Nie chciał się odczepić to wyrzuciłam z durszlakiem. Pająka nie ma już w domu, po durszlak pójdę rano
-
Ale jest straszny... i na dodatek kilkanaście minut temu był w kuchni, teraz jest w salonie. Ciekawe, kiedy dojdzie do sypialni... Tak krążę wokół niego, robiąc kółko o promieniu 2 metrów i nie wiem... Do tej pory mieszkałam sama, i chyba wolałabym, żeby to się nie zmieniało w taki sposób... Straciłam go z oczu
-
-
Zależy ile i jakich tych korzeni wystaje. 1cm czy 10cm, cienkie czy grube. Ja co roku zimuję muchołówki z kilkoma, 1-2cm korzeniami poza doniczką i jeszcze nigdy im to nie zaszkodziło. Do jakiej doniczki bym nie posadziła ich wiosną, to i tak zawsze jesienią coś będzie wystawać, już nawet tego nie sprawdzam. W okresie jesienno-zimowym nie trzymam roślin w wodzie, więc raczej nie gniją, a nawet jeśli jakiś korzeń zgnije to muchołówka ma to głęboko w bulwie i po prostu wiosną wypuszcza nowy.
-
Na pewno nie ma pośpiechu z płukaniem. Jak wcześniej zauważyłeś, dopiero po 3-4 latach widać efekty "zastania" podłoża. Większość z nas trzyma rośliny w doniczkach, ja też, i jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło, żeby po roku czy dwóch trzeba było wymieniać podłoże czy w jakiś sposób je "odnawiać" (oczywiście w przypadku podłoża dobrej jakości), więc spokojnie można dać bajorku się uklepać przez sezon czy dwa i wtedy działać. Aby podłoże nie straciło swoich właściwości (m. in. kwasowości), można spróbować po każdym takim płukaniu podlać kompozycję wodą, w której wcześniej był moczony torf. Czytałam kiedyś taką poradę i wydaje się być sensowna...?
-
Pomysł ze zlewaniem wody z bajorka jest dobry, na pewno przedłuży żywotność dzieła, ale prędzej czy później nastąpi wspomniane "trrrrach". Podłoże zmieni pH, rozwiną się glony, itp. Bardzo mi się podoba to bajorko. Woda jest nadzwyczaj przejrzysta.
-
D. M. 'cudo'?
-
Tutaj nie ma się co rozwodzić, nikt nie jest geniuszem w każdej dziedzinie, a mity i różne "urban legend" krążyły, krążą i będą krążyć. Grunt to nie rozprowadzać takiej wiedzy na lewo i prawo jako pewnik i kiedyś pozwolić komuś bardziej obeznanemu w danej dziedzinie wyprowadzić się z błędu. Ja pół życia spędziłam na wsi wśród roślin i robali i uśmiecham się, kiedy ktoś mówi coś o komarnicy jako samcu komara czy ucieka przed szerszeniem, który jest osą, ale kilka lat temu ktoś popłakał się ze śmiechu kiedy błysnęłam tekstem "Twój samochód nie ma rury wydechowej?" (myślałam, że hak to rura wydechowa ). Takie pomyłki powinny być traktowane z uśmiechem, a nie ze śmiechem, i przez gadającego takie głupoty, i przez słyszącego taką głupotę.
-
Statystyk nie mam, ale z własnych obserwacji wynika, że najczęściej wpadają w nie jakieś długonogie owady bądź pajączki (kosarze?), poza tym muchy różnego rodzaju, czasami zdarzy się jakiś żuczek, osa, czasem niestety pszczoła. Ogólnie wszystko, co leci na nektar, tylko właśnie te długonogie mnei zastanawiają - co to i dlaczego tak chętnie dają się łapać muchołówkom? A jeśli chodzi o niedoinformowanie ludzi w kwestii owadów, to zawsze bardzo mnie śmieszy panika jaka wybucha, gdy przyleci jakaś większa osa. "Aaaaaa! Szerszeń!". I nie dają się przekonać, że to tylko osa, dopóki nie pokażę im prawdziwego szerszenia ("Ooooooo to takie duże?!"). A pszczoły to przecież według niektóych w ogóle bezwzględne morderczynie i trzeba je zabijać zanim one zrobią to pierwsze. Ostatnio obserwowałam przez parę minut moje kapturnice i też uznałam, że co jak co, ale to dopiero wynalazek! I ja rolę daszka widzę zupełnie inaczej, jest to wręcz główny element pułapki. Przez jakieś 10 minut przy skromnych 7 kielichach moich 'Farnhamii' wpadły tam 4 owady i każdy w niemal ten sam sposób, a mianowicie wszystko zaczyna się od krążenia owada po wargach kapturnicy i zlizywaniu nektaru. W końcu nadchodzi moment, że owad wchodzi na spód daszka i... wpada! Nie spada z warg, a właśnie z daszka.
-
Muchołówka ma jeszcze bulwę, jej korzenie odchodzą od dołu bulwy w głąb, więc jest duża szansa, że korzenie rosiczki tylko łaskoczą bulwę, a nie sięgają lub ledwo co sięgają korzeni muchołówki.
-
Jeśli stoją całe lato na dworze, to nic im nie powinno być. Jeśli nie stoją całe lato na dworze... to też nic im nie powinno być Moje stoją na zewnątrz do pierwszych regularnych przymrozków, czyli zazwyczaj do połowy października/początku listopada i jest dobrze, nawet zauważyłam, że jesienią się ładniej wybarwiają.
-
Może być admirabilis lub aliciae, są do siebie baaaardzo podobne, jednak natalensis mi tu zupełnie nie pasuje. A jak wydłubać? Normalnie Na pewno nic nie uszkodzisz muchołówce, korzenie muchołówki są głęboko, a korzenie takiego rosiczkowego maleństwa tak głęboko nie powinny sięgnąć.
-
W którym realu sprzedają tłustosze?
-
Bardzo ładnie to wygląda, czekam niecierpliwie, aż wszystko się ładnie rozrośnie i zarosnie. Ja nie mam szczęścia do tłustoszy, więc o takim kamyczku mogę tylko pomarzyć...
-
Jeśli tak często pada to co jakiś czas wylewaj wodę z podstawek i tyle. Na pewno to nie deszcz jest sprawcą pogorszenia stanu rośliny.
-
NAJWIĘKSZY Event 2014 - WARSZAWA Zoo
natalia.t odpowiedział Mekk → na temat → Wystawy i spotkania - relacje.
Wydaje mi się, że ta dyskusja już schodzi na niewłaściwe tory. Kto chciał ten wyraził swoje zdanie, kto chce może jeszcze to robić, a to, czy Mekk i inni związani z firmą roraima wyciągną z tego wnioski, to tylko ich sprawa. W końcu to oni prowadzą ten biznes, wzięcie sobie niektórych opinii do serca tylko im może przynieść korzyści lub szkody. Teraz widzę już tylko obrzucanie się błotem, przepychanki słowne kto ma rację, a kto czego nie wie. Tworzą się podziały na zwolenników i przeciwników, a chyba nie o to chodzi na tym forum. Jedyne co mnie straszliwie razi to odpowiedzi Mekk na wyrażane opinie. "Aha, czyli nie masz merytorycznych argumentów, możesz wymyślać cokolwiek chcesz na mój temat, a ja będę grzecznie słuchał. OK". Wiadomo, że najłatwiej jest słuchać pochwał, ale opinie na "nie" też warto przeanalizować. Często tak jest, że niektóre opinie są naciągnięte, mogą obrażać nawet jeśli są napisane bez bluzgów, ale każdy inteligentny człowiek potrafi przełknąć nawet najgorszą krytykę bez atakowania nawet najgłupszego krytyka. Szczególnie, jeśli zależy mu na sympatii odbiorców/klientów, dzięki którym zresztą może działać w danej branży. Sztuką jest wybrać te najbardziej konstruktywne opinie i wyciągnąć z nich wnioski, a resztę zignorować. Takie zaprzeczenie "Aaaaa wcale tak nie było, bo było super! Aaaaa bo wy się nie znacie!" nie wygląda dobrze. -
NAJWIĘKSZY Event 2014 - WARSZAWA Zoo
natalia.t odpowiedział Mekk → na temat → Wystawy i spotkania - relacje.
Myślę, że mogliście w trakcie trwania wystawy powrzucać więcej zdjęć. Na forum są raczej sami pasjonaci, którym rośliny na zdjęciach nie wystarczyłyby. Gdyby na wystawie rzeczywiście było coś warte zobaczenia, to na pewno wielu by się skusiło na obejrzenie na żywo tego, co było na zdjęciach. To trochę jak z wycieczkami. Możesz czytać jaki to piękny hotel, czego tam nie ma, ale dopiero jak zobaczysz piękne zdjęcie jakiegoś miejsca czy hotelu to myślisz "muszę tam być!". Nie znam się na reklamie, ale tak z życia codziennego wydaje mi się, że jak chce się gdzieś ściągnąć ludzi albo sprzedać produkt, to pokazuje się najlepsze zdjęcia największych rarytasów jak najwcześniej, a nie czeka nie wiadomo na co, wcześniej wstawiając zdjęcia pospolitszych obiektów, a na pytanie "co jeszcze?" odpowiadać "aaaa to trzeba przyjechać i zobaczyć". Ale przyjechać i zobaczyć co? Czy warto poświęcać czas, pieniądze i energię, żeby przejechać kilkaset kilometrów nie wiadomo po co? Dla mnie było oczywiste, że nie. Miałam tam być przy okazji, gdyby było tam coś naprawdę super, to bym się wybrała mimo braku noclegu i konieczności jechania 3 godziny w jedną stronę autobusem, ale takie puste gadanie bez konkretów nie zachęciło mnie do tego. Trzymaliście wszystko w tajemnicy, chcieliście wzbudzić ciekawość, a wyszło tak, jakbyście chcieli tam ściągnąć jak najwięcej ludzi nie mając nic ciekawego do zaoferowania. Robiliście łaskę, że wstawiliście kilka zdjęć, które przecież byłyby najlepszą reklamą waszej wystawy. Nie wiem jak sama wystawa, ale reklama według mnie średnia. -
Ujęcie sierpnia 2014 - zgłaszanie prac
natalia.t odpowiedział Cephalotus → na temat → Konkursy miesięczne
-
A kto mówi o rozmnażaniu okrągłolistnej? Kiedyś niechcący zrobiłam jej sadzonki, bo w przesyłce dostałam jakiś niepodpisany pęd, chciałam sprawdzić co wyjdzie. Teraz rozmnażam tylko fili x inter, okrągłolistnej pędy ucinam, nasionka zbieram do jednej kupki. Ale koniec tematu, bo za duży OT robimy...
-
Pierwszy rok mam rosiczki zimnolubne, jeszcze nie wiem jak prawidłowo wygląda ich rozwój przez cały rok. Nie wiedziałam, że te cztery dwucentymetrowe liście pod koniec czerwca to "dużo i duże liście".
-
Tylko właśnie poprzednio okrągłolistne nie weszły w spoczynek, tylko z pierwszym mrozem zmarzły. A tu będzie podobnie - zanim mi coś wyrośnie to będzie wrzesień albo i październik... Spróbuję zimować, ale coś późno mi ten pęd wychodzi...
-
Jak dla mnie to skiełkowanie nasion, jeśli nastąpi, to później niż naturalnie Ja nasiona po stratyfikacji (D. anglica i rotundifolia) posiałam pod koniec stycznia, jak wykiełkowały był początek marca, teraz siewki mają 1-2cm... Moje zamierzenie było takie, żeby nasiona wykiełkowały, kiedy dni zaczną się już wydłużać, ale żeby nastąpiło to wcześniej niż ten kwiecień czy maj. Ale uważam, że sianie teraz, kiedy niebawem rośliny naturalnie zaczną wchodzić w stan spoczynku, jest trochę ryzykowne. Można się starać, żeby rośliny nie weszły w zimowanie przez trzymanie w domu i doświetlanie, ale ciekawe, jaki wpływ będzie miał brak zimowania. Można zimować, ale nie wiem, czy takie maluchy zniosą nawet lekkie przezimowanie. W ogóle takie siewki mają zdolność wchodzenia w spoczynek typowy dla rosiczek zimnolubnych? Mam na myśli "pączki", w które te gatunki się zwijają na zimę. A jeśli się nie zwiną, to będzie to odebrane jako spoczynek? Sama czekam na już rozwijający się pęd D. intermedia x filiformis, żeby zrobić sadzonki i sama się zastanawiam, co zrobić z tymi sadzonkami na zimę? Zimować, nie zimować? Sadzonki okrągłolistnej robione w sierpniu poprzedniego roku nie przetrwały ostatniej zimy...
-
Może to taki sezon, że wszystkim kapturnice maleją? Moje wszystkie kapturnice baaaardzo późno się powyburzały, zaczęły rosnąć tak naprawdę w lipcu, niezależnie od tego, czy zimowały w domu (chora 'Scarlet Belle') na balkonie ('Farnhamii') czy na torfowisku (S. purpurea). Scarlet zaczęła chorować na jakiegoś grzybka na korzeniach zaraz po przyniesieniu ze sklepu, w ciągu kilku dni straciła wszystkie liście, więc pomijam to, że ona w tym roku urosła dwa razy mniejsza niż była, cud że odratowałam. Purpurea bardzo się podzieliła, ogólnie w tym roku nie kwitła, wielkość kielichów jest taka jak była, ale urosła w szerokość, jest kilka stożków. Farnhamii była kupiona jako kupka roślin różnych rozmiarów, od 10cm do 50cm. Wszystkie wypuściły po kilka kielichów, z czego ta największa, po przesadzeniu do torfowiska, zmalała. Ale może turkucie ją podjadły? Niby ta chorowała, ta się podzieliła, tamtą coś je i kwitła, powodów można nawymyślać, ale chyba i tak się nie dojdzie o co chodzi. W sumie nie tylko kapturnice mi zmalały. Mój tłustosz i dzbanek też są mniejsze i mniejsze i też się zastanawiam dlaczego.
-
Moja kapturnica też w tym roku urosła dużo mniejsza niż była gdy ją kupiłam. Przesadzenie do torfowiska? Podział? Nie mam pojęcia. Jak ją kupiłam to uschnięte kielichy miały jakieś 50cm. W tym roku największy ma jakieś 30cm. Nie wiem dlaczego...
-
Nie wiem po co to piszesz. Tylko sama potwierdzasz, że kota albo rośliny trzeba wsadzić do pudła (czyt. terraria, akwaria i inne aria) Nie przed każdym kotem trzeba zabezpieczać rośliny, ale jednak koty mają w naturze podgryzanie zielonego i grzebanie w ziemi i przynajmniej na początku, kiedy bierze się kota do domu pełnego doniczek, będą jakieś ofiary w roślinach.