
natalia.t
Forumowicz-
Liczba zawartości
556 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Gallery
Zawartość dodana przez natalia.t
-
Oczywiście, że nie można generalizować, dlatego też nie można twierdzić, że mając kota można z powodzeniem swobodnie trzymać rośliny. Zresztą z tego co czytam to większość z was ma terraria, akwaria, zagrodzenia, więc raczej się nie pomyliłam pisząc o pudle.
-
Ja myślałam o załatwieniu sobie kota, ale właśnie boję się o rośliny. Przez najbliższe trzy tygodnie będę miała kota siostry na przechowaniu i zobaczymy jak to będzie. Na razie wszystkie rośliny są u rodziców... Jutro przyniosę przekwitniętą bromelię i zobaczymy jak kotka się zachowa. Ale nawet jeśli kotka jej nie skrzywdzi to co z tego? Każdy kot jest inny, ale każdy kot uwielbia parapety :/ Po tej kotce widać, że kota da się wychować, żeby nie łaził po stole i po blacie kuchennym, ale oduczać kota chodzenia po parapetach chyba nie miałabym serca. Ogólnie nie wiem co ci poradzić, bo mając kota rzeczywiście trzeba dostosowywać mieszkanie do kota. A kot i jakiekolwiek rośliny to kiepskie połączenie. Kilka doniczek ustawionych poza ścieżkami kota to ok, ale cała hodowla roślin na parapetach? Wątpię. Jeśli w mieszkaniu są rośliny i kot, to któreś z nich powinno być zamknięte w jakimś pudle
-
Comandos... <3
-
Może mucha jest za chuda? Kapturnica z muchołówką mogą rosnąć razem, ich wymagania bardzo się pokrywają.
-
Ja raz chciałam oddać, ale nie wzięli, bo byłam po wyjeździe za granicę. Potem chciałam oddać, ale znaleźli powiększony węzeł, trzeba zbadać. Jeden powiedział "trzeba zbadać", inny powiedział "do obserwacji". I tak obserwuję, o oddawaniu krwi zapomniałam. Oczywiście ten węzeł nie jest jedynym powodem do nieoddawania krwi. Ze względu na niskie ciśnienie krwi często czuję się jak flak, ciekawe co by było, gdyby zabrali mi kilkaset mililitrów... Jakoś nie czuję się na siłach do takiego poświęcenia. A nie wiem nawet, jaką mam grupę.
-
Wątpię, żeby siatka zapobiegła przedostawaniu się turkuci. Ostatnio jak wykopałam jednego u siebie i wypuściłam przed domem, to skubaniec wlazł na kamienne schody i sobie nawet zawisł na ścianie chwilę odpocząć... Nie znam się za bardzo na możliwościach turkuci, ale wydaje mi się, że skuteczniejsza by była jakaś ścianka z gładkiego tworzywa. Siatka może być dla nich dobrą ścianką wspinaczkową, którą mogą przejść. Lepiej postawić coś gładkiego, o co nie będą mogły się zaczepić.
-
NAJWIĘKSZY Event 2014 - WARSZAWA Zoo
natalia.t odpowiedział Mekk → na temat → Wystawy i spotkania - relacje.
A po to, żeby dostać gatunki, które bym chciała, nawet jeśli zajadę tam 16 czy 17 sierpnia, kiedy pewnie już wszystko będzie bardzo przebrane. -
NAJWIĘKSZY Event 2014 - WARSZAWA Zoo
natalia.t odpowiedział Mekk → na temat → Wystawy i spotkania - relacje.
Czy ktoś z forumowiczów wybiera się tam w tygodniu 11-17 sierpnia? I czy wcześniej będzie można składać zamówienia na konkretne gatunki? -
Odkąd dostałam swoją pierwszą miniaturkę to jestem zakochana w tej grupie rosiczek. A Twoje zdjęcia to istne cuda. Już wiem, co będę przygarniać na parapet w najbliższej przyszłości...
-
No to inaczej - najnowszy DOROSŁY liść ma jakieś 5cm.
-
Jak ją dostałam wypuszczała liście 8cm, teraz najnowszy ma jakieś 5cm. Trochę mnie to niepokoi, bo niby ten dzbanecznik dość szybko osiąga duże rozmiary, u mnie maleje. Mam ją od czerwca poprzedniego roku.
-
Wilgotność i wzrost temperatury a wzrost młodych kapturnic
natalia.t odpowiedział comandos21 → na temat → Kapturnica
Też nie widzę sensu tego czegoś. Może po prostu mają mały zastój i potrzebują więcej czasu, żeby ruszyć. Nie chorowały ostatnio? Jeśli tak to wszystko jasne. Zostaw je w spokoju, zabierz tę folię, bo to niczemu nie służy. Czekaj cierpliwie. Cierpliwość to podstawa. I daj foto tych kapturnic, a nie namiotu... -
O właśnie, jeszcze może być jakiś grzyb na korzeniach... Wtedy roślinka bardzo szybko choruje i usycha. Ja swoją jakoś uratowałam przed tym wyciągając ją z podłoża i kąpiąc korzenie w topsinie, ale wciąż jest mizerna. Jesienią ją kąpałam, a dopiero teraz wypuściła dwa nowe liście.
-
Woda z dzbanka do filtrowania wody to wciąż nie jest woda demineralizowana, deszczówka czy woda z filtra odwróconej osmozy, a tylko taką wodą (pozbawioną zanieczyszczeń i soli mineralnych) podlewamy owadożery. Kapturnic nie trzeba zraszać. Nie wiem skąd ten pomysł? Najlepiej zastosuj chemię na przędziorki. Te małe wredoty szybko wracają, trudno się ich pozbyć na stałe. Do tej pory nie słyszałam o kąpieli roślin w celu pozbycia się przędziorków. Przynajmniej mi nigdy nie udało się ich pozbyć domowymi sposobami.
-
Kiedyś chciałam zacząć zabawę w bonsai i wiem, że w internecie jest mnóstwo stron i forów poświęconych tej tematyce. Tak jak jest nasze forum o roślinach owadożernych, tak są fora o bonsai, na których na pewno znajdziesz o wiele więcej doświadczonych hodowców i gotowych porad.
-
NAJWIĘKSZY Event 2014 - WARSZAWA Zoo
natalia.t odpowiedział Mekk → na temat → Wystawy i spotkania - relacje.
11-17 wybieram się do Warszawy. Może tym razem wreszcie się uda -
Ja jesienią zawsze mam inwazję pleśni na martwych częściach. Zimą już tak nie gnije i nie brudzi, ale jednak takiej popleśniałej przez jesień rośliny nie wyniosłabym do zimowania. Zawsze przed wędrówką na balkon wszystko co martwe jest usuwane. Wtedy i ja, i muchołówki śpimy spokojnie całą zimę.
-
Gęste kupki muchołówek są fajne, ale trzeba pamiętać o tym, żeby przed zimowaniem dokładnie oczyścić wszystko z martwych liści. W takim gąszczu obumierające liście szybko gniją i pleśnieją. Ja wolę na wiosnę, zaraz po zimowaniu, posadzić 3-6 roślin do jednej doniczki. One i tak się podzielą i rozrosną, tworząc sympatyczną muchołówkową kupkę, a zdecydowanie łatwiej utrzymać taki niezbyt gęsty gąszcz w czystości i zdrowiu. Jednak o tej porze roku już zostawiłabym tę kupkę w spokoju, dopiero na wiosnę bym pokombinowała z rozsadzaniem. Jeśli chodzi o przesuszanie przed przesadzaniem to jest to kwestia własnej wygody, dla roślin nie ma to żadnego znaczenia. Oczywiście przesuszanie w tym wypadku nie znaczy wysuszenie torfu na wiór, a po prostu niepodlanie przed rozsadzaniem. Ja osobiście nie lubię taplać się w błotku, więc przed przesadzaniem w podstawkach nie ma wody, powierzchnia torfu nie jest ani mokra, ani sucha, a po prostu wilgotna. Potem i tak się okazuje, że do połowy doniczki torf ciągle jest bardzo, bardzo mokry, więc roślinom taki jednorazowy zabieg i tak nie zaszkodzi, a dla mnie to znaczy trochę mniej błota i sprzątania. Co do wyjmowania ich z doniczki ja mam taki patent - jak nie kijem to młotkiem To znaczy wszystko byle je wyjąć. Można przechylić i wytrząchnąć całą bryłę, jeśli tak się nie da bo coś się zaczepiło korzeniem to podważyć jakąś łyżką i widelcem i wyciągnąć, jak mocno trzyma to obluzować albo uciąć nieszczęsny korzeń... Można robić wszystko, jednak nie polecam: chwytania od góry za liście i wyrywanie, wtykanie odpalonego dynamitu i zrzucania z 10 piętra. Co prawda tylko pierwszego próbowałam, ale intuicja mi podpowiada, że dwa ostatnie to też nie najlepszy pomysł. Innymi słowy - wszystko żeby wyciągnąć z doniczki, ale nie skrzywdzić. Jeśli rośliny dają się łatwo wyciągnąć z doniczki to fajnie, jeśli coś wrosło i przyrosło to choćby nie wiadomo co się robiło to i tak po przesadzeniu będą wyglądać jak milion nieszczęść, ale to nic, jeśli bulwa zostanie nienaruszona to zazwyczaj po około miesiącu odzyskują swój blask
-
Też widziałam takie ogłoszenia, ale czy warto dla kilku turkuciów? Widziałam, że niektórzy w ogródkach wykopują po kilkadziesiąt sztuk na jednym polowaniu i oni rzeczywiście sprzedają je jako przynęta na sumy czy do hodowli. Ja nie zamierzam wyhodować tyle osobników w swoim torfowisku na sprzedaż Oglądałam wczoraj nasze ogródki warzywne i kwiatowe i nie widziałam śladów turkucia. Chyba wolą wilgotne torfowisko niż suche i piaszczyste ogródki. Jeśli uda mi się złapać kilkanaście sztuk tego owada za jednym razem to się zastanowię, ale dla pojedynczych i niewielkich okazów (do 2cm) trochę szkoda zachodu.
-
Kolejne dwa turkucie ukatrupione! I wygląda na to, że to nie koniec. Skąd one się biorą? Tym razem próbowałam ze zwykłą chłodną wodą i ostudzonym naparem mięty. W obu przypadkach skuteczność taka sama, czyli żadna... Tym razem najskuteczniejsze okazały się łopatka do wykopywania i... kury do pozbycia się ofiar. Koty albo się bały, bo tym razem turkucie był żywe, albo uznały, że nie warto się męczyć, bo robale były znacznie mniejsze niż poprzedni potwór. Z kolei kury najwyraźniej wyznają zasadę "jak coś się rusza to chwytaj w dziób i uciekaj jak najdalej od pozostałych nielotnych towarzyszek, żeby nie zabrały". Kury syte, i ja szczęśliwa, że miałam tylko pośredni udział w morderstwie. To, że turkucie nie lubią olchy to też raczej bajka, bo jedna z kryjówek turkuciów była tuż obok zielonego pędu wetkniętego w torf. Poza tym na pewno jest jeszcze kilka małych osobników, na które będę zastawiać pułapki. Póki co drążą pod korą, która zasłania folię i rzadko wychodzą na torfowisko (chyba żywią się robaczkami pod korą), ale będę próbować uprzedzić ich apetyt na muchołówki i kapturnice.
-
Ostrzegam, to naprawdę choroba! "W tym roku nic nie będę już kupować, będę obserwować i pilnować tego co mam, trochę pooddaję i posprzedaję, a dopiero za rok zrobię duże zakupy". Następnego dnia "Hmmmm jakoś tak pusto". Klik klik i kolejne rośliny na parapecie
-
Jeśli moje małe bajorko przez najbliższe kilka lat będzie zdawało egzamin i rośliny się namnożą, to w przyszłości na pewno sobie coś takiego sprawię. Cudo, po prostu cudo!
-
Dzbanecznik 'Miranda' kaprysi. Całą zimę wypuszczała nowe liście i dzbankowała, na wiosnę przestała wytwarzać dzbanki. Teraz wypuszcza nowe liście, aktualnie ma dwa zawiązki dzbanków, ale liście są coraz mniejsze. W ogóle nie rośnie w rozmiar. Rośnie w doniczce, w torfie ze styropianem, podlewana odpowiednią wodą, tuż obok Ventraty, której takie same warunki odpowiadają (chociaż też jeszcze nie dzbankuje). Nie chcę mieć małej Mirandy, ja chcę potwora! Podobny problem ze wzrostem mam u tłustosza 'Tina', który chyba też nie chce być duży (wcześniej zakładałam osobny temat). Obie rośliny (tłuszcza i dzbanka) mam od tej samej osoby. Co to może być? Czyżby to były rośliny owadożerne, którym szkodzi nadmiar słońca? Czy dzbanecznika powinnam tak jak tłustosza schować przed słońcem? Zaznaczam, że usunięcie tłustosza w cień dużych roślin nie pomogło, stał się jedynie bardziej zielony, ale dalej jest mały.
-
Roślina lipca 2014 - zgłaszanie prac
natalia.t odpowiedział Cephalotus → na temat → Konkursy miesięczne
-
Legalnych to nie znam. Ten wymóg wszystko komplikuje. A poważnie z moich okolic to tylko Rybaki nad Siemianówką. Nie byłam tam ze dwa lata, nie wiem jak tam teraz jest, ale raczej niewiele się zmieniło. Pewnie woda tak samo mętna, lasek tak samo uroczy, brak jakichś budyneczków, bud itp. Nie wiem jak dużo ludzi się tam rozbija, ale raczej cała cywilizacja spłynęła do Starego Dworu. Jak niedługo będę w okolicach to wpadnę zobaczyć jak to teraz wygląda