Póki co jestem zadowolony z zimowania roślin w kastrach.
Zapowiadało się nieciekawie - duża dobowa różnica temperatur, brak śniegu przy temperaturach -10 stopni, duża ilość deszczowych dni.
Myślę, że kluczem do sukcesu jeśli chodzi o zimowanie owadożerów - jak najmniejsza ilość wody w kastrze, żeby rośliny nie zgniły.
Najbardziej ucierpiały muchołówki, przyczyną dla której większość padała jest dla mnie oczywista - za późno sadziłem je do kastr i nie miały czasu się porządnie ukorzenić.
Kolejnym rodzajem roślin jakie ucierpiały są rosiczki - D. rotundifolia i D. Binata ucierpiały przez jakieś stworzonko, które postanowiło rozgrzebać torf tym samym wyrzucając rosiczki poza kastrę
Póki co WSZYSTKIE kapturnice mają zdrowe stożki wzrostu, jest to pewnie zasługa monitorowania poziomu wody w kastrach.
Zwróćcie uwagę na fakt, że dopiero wczoraj poodcinałem stare kaptury w kapturnicach, zostawienie ich na okres zimy miał znaczący wpływ.
Kaptury, które nie uschły magazynowały nadmiar wody, który gromadził się w kastrach, dzięki temu kłącza roślin nie były narażone na zgnicie.
Poniżej kilka zdjęć.