-
Liczba zawartości
166 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Gallery
Zawartość dodana przez Ioreth
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 5 z 7
-
Roślinka przez święta uczyniła postępy: wypuściła kolejny liść, dający pewne nadzieje na owadożerność (poprzedni miał szczątkowy dzbanuszek z 2 mm otworkiem), wygląda również na to, że utworzyła nowy stożek wzrostu na odsłoniętym fragmencie kłącza (różowy "pryszcz" w kółeczku).'
-
Bombardowanie fotonami na balkonie zaplanowane jest na maksymalnie 2 tygodnie od teraz
-
Wiem, że nie może, generalnie uważam, że również gnieżdżenie się człowieka na zapuszczonych 22 metrach jest słabe W takiej niestety sytuacji osobistej podówczas się znalazłam, że dobrostan roślin miał dość odległe miejsce na liście priorytetów. Oddać kwiatka też za bardzo nie miałam komu, przez pół roku łudziłam się, że jednak będzie dobrze... Z osłonki wyjęłam, fakt, nie pomyślałam o tym. Podlewana jest regularnie wodą destylowaną, pilnuję, by nikt w biurze jej nie przesuwał ze słońca. Budujące dosyć jest to, że właściwie od razu po zmianie otoczenia zaczęła coś tam wypuszczać. Będę aktualizować.
-
Z powodu bardzo trudnych warunków lokalowych (okno na północny wschód, naprzeciwko druga kamienica, mrok) zabiedziłam kapturnicę. Przez cały zeszły rok nie wypuściła ona ani jednego liścia - wszystkie poobgryzane phyllodia mają po półtora roku. Miesiąc temu przeniosłam ją do biura, gdzie okna wychodzą na południe - w tym czasie wypuściła dwa kolejne phyllodia (te jasnozielone, nieobgryzione) i chyba przymierza się do trzeciego. Moje pytanie: co jeszcze mogę dla niej zrobić? Z powodu wiecznej ciemności część porośniętego mchem torfu z wierzchu spleśniała i wyrzuciłam ja razem z obumarłymi częściami rośliny (w czasach świetności miała ok. 10 stożków wzrostu ), w związku z tym kłącze jest na wierzchu. Czy powinnam je przysypać świeżym torfem? A może w ogóle wymienić całe podłoże (jest w dokładnie tym samym, w którym ją kupiłam dwa lata temu). Poza tym, że roślina wygląda jak siedem nieszczęść, zdaje się być zupełnie zdrowa.
-
Ja witam się po rocznej przerwie - niestety z powodu przeprowadzki w bardzo niekorzystne zarówno dla mnie, jak i roślin warunki straciłam znaczącą większość swojej i tak skromniutkiej kolekcji. W ciągu miesiąca planuję zmienić mieszkanie na zdecydowanie ciekawsze pod względem warunków oświetleniowych - marzy mi się balkon, a jak nie on, to przynajmniej porządne, południowe okno. Aktualnie jestem na etapie ratowania tego, co mi zostało: tajemniczego tłustosza, N. 'Rebecca Soper' i zabiedzonej kapturnicy Farnhamii, pogrążonej w hibernacji od półtora roku.
-
Znudziło mi się chyba moje ustatkowane życie i zaczął mi coraz intensywniej chodzić po głowie genialny pomysł - pójść na studia. Wstępny wybór padł na ogrodnictwo (ewentualnie architekturę krajobrazu) i teraz moje pytanie: czy są tu absolwenci, bądź studenci tego kierunku? Chętnie poznam opinie o kierunku, czy rozwija, czy daje nadzieję na zatrudnienie etc. Żeby nie było, maturę zdawałam w 2004, po drodze o mały włos nie skończyłam zootechniki, ogólnie stara ze mnie baba, więc z młodzieńczego idealizmu niewiele we mnie zostało . Szukam kierunku, który pozwoli mi ugruntować wiedzę i być może da podstawy do jakiejś własnej działalności na przyszłość.
-
Znajoma podpowiedziała mi genialny w swojej prostocie pomysł - wstawię doniczki do klatki po myszy. Bez osłonek powinny się zmieścić, będzie i światło, i przewiew, a kot straci dostęp do tego, co zostało z zieleniny, a zarazem zostanie kawałek, by mógł sobie posiedzieć i popatrzeć na ptaszyny.
-
To jest jakaś idea (z roślinami w pojemniku), choć pewnie nie uchroni ich to przed podskubywaniem (wyjątkowo upodobał sobie flavę), to może przestanie je zrzucać. To, czego boję się w tym przypadku, to wzrostu temperatury (i tak mają teraz ciut za ciepło, mimo, że od nieszczelnego okna ciągnie jak cholera - choć przypuszczam, że termometr przekłamuje w górę) i ograniczenia cyrkulacji powietrza, a co za tym idzie wzmożonego ataku pleśni, która i tak właśnie zamordowała największą z moich muchołówek. Z drugiej strony wiem, że jak nie ma mnie w domu, to sen i gapienie się przez okno są jedynymi rozrywkami tego rudego zbója, nie chcę go dodatkowo traumatyzować - i tak słabo zniósł przeprowadzkę.
-
Sprawa prosta jak budowa cepa: co zrobić, żeby kot nie wskakiwał na parapet, na którym zimują moje rośliny? Dziś kolejna doniczka wylądowała na ziemi (o 7 rano). Zaczynam wątpić, czy po przemrożeniu (muchołówki), ataku pleśni (muchołówka znowu), obgryzieniu (flava) i zderzeniu z glebą (binata, flava) którakolwiek z moich roślin przetrwa zimowanie Sok z cytryny, ściąganie kota ani wrzaski (desperacja) nie działają. Przed chwilą okleiłam parapet taśmą dwustronną - kot wskoczył, połaził, ignorując taśmę i wyciągnął nieszczęsną flavę z doniczki zębami. Propozycje? (poza "oddaj kota/przerób go na rękawiczki")
-
U mnie z pierwszego piętra daje po oczach tak, że trzeba powieki przymykać
-
Drodzy forumowicze, na skutek różnych zawirowań życiowych zmuszona jestem szukać sobie samodzielnego pokoju lub mieszkania w stolicy. Wymagania - niewielkie: potrzebuję >20m2 dla siebie, kota i roślin w I strefie biletowej. Nie palę, pracuję 5 dni w tygodniu, ogólnie niekłopotliwa ze mnie istota. Nie potrzebuję jaccuzi, miejsca parkingowego, marketu pod blokiem i szkół w okolicy. Zależy mi na czymś, co nie będzie 16-metrową klitką, ziemianką bez okien, czy zaadaptowanym schowkiem na miotły z łazienką wspólną wraz z innymi lokatorami (tak, trafiałam na takie oferty...). Jeżeli ktoś z Was ma - lub słyszał, że ktoś z jego znajomych ma mieszkanie "po babci" na wynajem tylko dla sprawdzonej, normalnej osoby, niech da znać! Koszty, które jestem gotowa ponieść, to ok. 1000 zł po wliczeniu w to wszystkich opłat licznikowych. Jeżeli pokój - to wiadomo, odpowiednio mniej... Z góry dziękuję za rozważenie!
-
Ok, dzięki Też nie sądzę, by w jakikolwiek sposób zagrażało mojej kapturnicy, która ma iksdziesiąt stożków wzrostu i po zimowaniu czeka mnie rozsadzanie
-
To ja się podczepię - co to jest? Rośnie mi w kapturnicy i podobne z liści zupełnie do niczego. Największe listki mają ok. 4-5 mm szerokości. Kapturnicy toto chyba nie robi, ale mnie zastanawia, bo jest tego bardzo dużo i nie wiem skąd się wzięło - siewki brzozy przywiane z dworu wyskubałam, a to mimo skubania rośnie sobie dalej.
-
-
Torf opisany jako kwaśny. Nie może zawierać niczego, poza samym torfem, żadnych dodatków, nawozów - nic. Odpadają wszelkie podłoża określone jako "dla roślin kwaśnolubnych", np. borówek, azalii i różaneczników, bo one też zawierają nawozy. Torf w małych opakowaniach możesz kupić np. przez Carnisanę http://carnisana.pl/?p=productsList&iCategory=26 - masz tam specjalne podłoże dla dzbanków. Mi udało się dostać ten po lewej, jestem zadowolona - jak do tej pory brak oznak pleśnienia, rośliny ładnie się przyjęły i rosną. Nie wierzę, że w całym mieście masz jeden sklep - poszukaj w tych małych, w wielkich też nie miałam czego szukać. A jeżeli faktycznie nie ma, to zamów
-
http://sklep.primaflora.pl/podloze_do_bons...l,167,3377.html - "Podłoże wzbogacone jest doskonałej jakości nawozem wieloskładnikowym, dzięki czemu zawiera makroelementy N, K, P, Mg, Ca oraz mikroelementy B, Zn, Cu, Mn, Mo, Fe." Jeżeli to to, to absolutnie nie nadaje się dla dzbanecznika, ani żadnej innej rośliny owadożernej... Co do polecania, to cóż - na kupionym w Obi dzbaneczniku widniała informacja, by nawozić go raz w miesiącu, zaś półka z kapturnicami w LM była opisana tabliczką "Carnivores" jako nazwą gatunku. Kompletnie nie miałabym zaufania do porad osób pracujących w takich miejscach...
-
Znalazłam coś, co może poważnie pomóc w jednej chwili sprawdzić, czy interesujące nas źródło światła nadaje się dla roślin, czy też nie - zwłaszcza, gdy na opakowaniu producent nie przewidział wykresu widma. Na poniższej stronie zaprezentowany jest sposób, jak wykonać w domowym zaciszu i bardzo niewielkim nakładem finansowym... spektrograf Dzięki niemu możemy bardzo precyzyjnie określić, czy nasze źródło światła emituje spektrum, z którego mogą skorzystać nasze rośliny. http://sci-toys.com/scitoys/scitoys/light/...ectrograph.html Na powyższej stronie znajduje się program, który automatycznie powinien podstawić nasze wykadrowane widmo do skali (niestety nie mam tego jak sprawdzić ) Jedynym elementem, który trzeba zdobyć do tego zestawu jest odpowiednia siatka dyfrakcyjna, można je jednak znaleźć np. na allegro. A tu metoda totalnie chałupnicza: http://www.as.up.krakow.pl/edu/warsztaty/m...spektroskop.pdf Dla mnie - MUST TRY. UPDATE: TO DZIAŁA Tak, proszę państwa, wygląda widmo kompaktowej świetlówki Lexman 25W white:
-
Cephalotus follicularis - pionowa uprawa
Ioreth odpowiedział Cephalotus → na temat → Inne rośliny owadożerne
Tak, ale - lektura wątku potwierdziła moje nieśmiałe podejrzenie - autor jako bazę podłoża wykorzystał ADA aqua soil, czyli specjalistyczne podłoże akwarystyczne zawierające substancje odżywcze dla roślin. -
Cephalotus follicularis - pionowa uprawa
Ioreth odpowiedział Cephalotus → na temat → Inne rośliny owadożerne
Jestem kompletnym laikiem jeżeli chodzi o cefale, ale to, co rzuca mi się w oczy na przeważającej większości zdjęć z natury, to to, że one FAKTYCZNIE rosną na stromych, piaszczystych skarpach, gdzie ich dzbanuszki mogą swobodnie "zwisać" zgodnie z siłą ciążenia, a nie pokładają się, jak w przypadku hodowli w doniczce. Przykłady: Może właśnie w tym "szaleństwie" jest metoda -
Cephalotus follicularis - pionowa uprawa
Ioreth odpowiedział Cephalotus → na temat → Inne rośliny owadożerne
Znalazłam inny, również fantastyczny projekt tego samego autora: Zielona roślinka podtrzymywana łyżką to jakaś paproć, zaś roślina na dole to Anubias nana. Finalny efekt: Czas - rok i 5 miesięcy. Rośliny: Cryptocoryne parva X 5 Microgramma vaccinifolia Cephalotus follicularis 'Vigorous' X 3 Anubias nana 'Petite' Pleurothallis microphylla X 2 Cryptocoryne lingua Utricularia pubescens Źródło i więcej zdjęć: http://www.terraforums.com/forums/showthre...ivarium-Project Nie wiem jak Wy, ale ja jestem pod ogromnym wrażeniem! -
Zaatakowałam dziś OBI i za 6 zł na przecenie kupiłam takiego oto dzbanecznika: Czy to 'Rebecca Soper'?
-
To jest takie pół-zewnątrz Mam zabudowany, nieocieplony balkon, tworzący małe, zimne pomieszczenie. Temperatura panuje tam aktualnie taka, jak na zewnątrz, przypuszczam jednak, że ze względu na otoczenie z 2 stron ścianami budynku, nie spadnie poniżej zera. Mają tam mnóstwo światła, a jednocześnie są chronione przed wszelkimi gwałtownymi zmianami, jak niespodziewane opady śniegu i inne. Myślę, ze to idealne miejsce, jak na warunki blokowe.
-
Pułapkę trąciłam właśnie ze dwa tygodnie temu, kiedy wylądowała na balkonie. Objawy "rozleniwienia" i spowolniony wzrost obserwuję już dobry miesiąc To pierwsza zima moich roślin, więc nie wiem dokładnie, ile czasu zajmuje muchołówce wejście w stan spoczynku. Nie wykluczam, że już głęboko śpią
-
Moje muchołówki zdecydowanie już przysypiają. Pułapki zrobiły się "leniwe", jedna niechcący przymknięta przy przestawianiu otwierała się kilka dni. Nowe liście rozwijają się wielokrotnie wolniej, niż do tej pory. Przyspieszyło natomiast obumieranie starych liści. Warunki na ten moment mają idealnie jesienne - jasny, zabudowany balkon, stabilna temperatura (aktualnie ok. 14 stopni), bezpieczne od gwałtownych spadków temperatury i w miejscu wykluczającym dostęp kota Z racji zapowiadanych przymrozków, do środka wstawiłam również kapturnice, które powoli wypuszczają liście zimowe.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 5 z 7