Jak jest przywilalnia to i ja się przywitam.
Hej jestem Michał z trójmiasta. co do hobby to motocykle i żeglarstwo sportowe, co o rośliny nie zahacza ale jestem tu przez dwa skubańce o silnej woli życia.
Jako że jedyne co u mnie rośnie to grudnik, a wszystkie inne roślinki padają nigdy nie starałem się zasiedlać swojego parapetu (nie mam zapędów sadystycznych). owadożery były ciekawym wybrykiem natury który fajnie było pooglądać ale nie myślałem o przygarnianiu - bo po co brać coś, co i tak zaraz padnie. no ale jak zobaczyłem w hipermarkecie szczątki czegoś co było muchołówką i dogorywające szczątki rosiczki, uznałem że biorę. w końcu jak ma paść, to niech padnie u mnie, przynajmniej ja postaram się żeby miało jakieś tam warunki do tej walki o życie. i tak oto w najgorszym etapie muchołówce został jeden liść bez pułapki (odciąłem ją bo coś ją zaatakowało i szło w kierunku reszty rośliny) a rosiczkę moja dziewczyna określiła jako "sucha kulka którą podlewam żeby po uschnięciu dodatkowo zgniła".
Oba skubańce jednak chciały żyć. Pozytywnie mnie zaskoczyły do tego stopnia, że mam nadzieję że z waszą pomocą jednak uda mi się o nie jakoś zadbać. (yep, mamy tu przykład roślin pod opieką totalnie nieprzygotowanego laika) .
Muchołówka ma w tej chwili jedynaście liści (dwunasty się rozwija) i 15 cm pęd który wygląda jakby miał zakwitnąć. (foto poniżej).
Rosiczka natomiast zaczęła tworzyć struktury piętrowe i tworzy kopółkę o średnicy 10 cm. co jakiś czas pojedyncze liście jej schną, ale w sumie wciąż się rozrasta do tego stopnia, że trafiłem tu szukając info czy czasem nie potrzeba jej więcej miejsca w doniczce (foto poniżej)