Jak dla mnie, to w Warszawie jest trochę inaczej. Mam kilku znajomych w glanach i z niebieskimi włosami a na ulicach widać ich mnóstwo. Widzę i znam jeszcze otaku, ale ich niełatwo rozpoznać jeśli nie mają toreb z naszywkami. Tacy jednak też chodzą po Warszawie. Właściwie przez naukę japońskiego, poznałem ich bardzo wielu. Niezbyt rozróżniam subkultury "ciemych istot" chodzących na ulicach, ale mam wrażenie, że są tam wszyscy i to w nie aż tak ograniczonej liczbie.