Skocz do zawartości

Damian1990

Forumowicz
  • Liczba zawartości

    19
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Previous Fields

  • Województwo
    mazowieckie

Damian1990's Achievements

0

Reputacja

  1. Rozwialiście moje wątpliwości. Dzięki za odpowiedzi.
  2. Cześć wszystkim. Mam pytanie odnośnie hodowania muchołówki na zewnątrz. Z Internetu dowiedziałem się, że w okresie letnim w nocy temperatura nie powinna spadać poniżej 20 stopni. W związku z tym mam teraz taki dylemat czy oby na pewno dobrze robię, że zostawiam ją na noc na balkonie. Nigdy nie wiem co powinienem zrobić. Czy schować ją do środka gdzie jest około 22 stopni a rano wystawić z powrotem na zewnątrz czy zostawić ją mimo że średnia temperatura w nocy nawet teraz w lipcu to 15 stopni a czasami spada nawet do 10 stopni. Z drugiej strony czasami w chłodniejszy dzień temperatura też nie sięga 20 stopni i zastanawiam się czy aby takie przenoszenie z cieplejszego pomieszczenia na zewnątrz gdzie jest odczuwalny spadek temperatury jej nie zaszkodzi. Co powinienem według was zrobić? Trzymać ją całą dobę na zewnątrz nie patrząc na temperaturę? W chłodniejsze dni trzymać ją cały czas w domu? Czy w dzień gdzie jest trochę cieplej wystawiać ją na zewnątrz a w nocy chować?
  3. Ok. Myślałem, że będzie to jakiś bardziej "popularny" problem, ale widzę, że mój przypadek jest odosobniony. Jakiś czas jeszcze go poobserwuje, a później zobaczę co dalej.
  4. To gdzie by były skoro żadnego nie zauważyłem. Ponadto o myszach nie ma tu mowy bo one stoją u mnie w pokoju, a nawet jeśli to rozsiane byłyby na całym parapecie a nie wokół jednej rośliny.
  5. Witam. Ponad rok temu kupiłem dwa dzbaneczniki. Zarówno w lato jak i zimę nie było z żadnym problemu. Dzbanki dobrze się rozwijały a i rosły w całkiem szybkim tempie. Ale niedawno zauważyłem, że liście jednego dzbanecznika są po prostu pogryzione. Na początku myślałem, że to gąsienica ale nie udało mi się jej namierzyć. Kilka dni później sytuacja się pogorszyła bo każdy nowo wypuszczony liść zanim jeszcze rozwinął się w całości już był na brzegach ogryziony. Ponadto koniec pędu z którego miał się rozwinąć dzban również został zjedzony. Oprócz tego na parapecie wokół rośliny porozrzucane są jakieś czarne paprochy i prawdopodobnie ma to związek z tym szkodnikiem. Zaznaczam, że na tym samym parapecie stoi drugi dzbanecznik, który jest zdrowy w 100% tzn. liście ma całe a wokół doniczki nie ma żadnych czarnych paprochów. Próbowałem poszukać czegoś w Internecie ale bez większych rezultatów. Czy miał ktoś podobny przypadek i wie co to jest? A najważniejsze to jak się tego pozbyć? Czy druga roślina może się zarazić od tej pierwszej? Poniżej zdjęcia przedstawiające sytuację.
  6. Czyli ogólnie większość osób twierdzi, ze woda ze studni nie nadaje się do podlewania i koniec. Aczkolwiek żadna z tych osób tego nie robiła i nie wie czy faktycznie zaszkodzi ona roślinom czy to tylko teoria. Na razie dni są dość chłodne i nie idzie mi tak dużo tej wody. Mam jeszcze zapas deszczówki i kilka litrów wody destylowanej. Deszczówkę nałapałem bezpośredni z nieba a nie z rynny. Stoi w bańce już ponad 2 tygodnie i nie widać w niej rosnących glonów. Natomiast kiedyś gdy nałapałem wody spod rynny to już po 3 dniach w wodzie zaczęły rozwijać się glony. Czy to ma jakieś znaczenie skąd woda będzie nałapana? Spod rynny wiadomo, że nałapie jej więcej niż bezpośredni z nieba, ale czy to nie jest tak, że spod rynny wszystkie brudy z dachu spłyną mi do bańki? Jednym razem przy takiej porządnej ulewie poczekałem z 15 minut niech się dach oczyści i dopiero po tym czasie podstawiłem wiadro. Nic to nie dało. Glony i tak się rozwinęły.
  7. A jak w takim razie rośliny radzą sobie w środowisku naturalnym. Skoro rosną na obrzeżach bagien, mokradeł i jezior to woda którą czerpią również jest gruntowa.
  8. Cześć wszystkim. W ubiegłym roku przypadkiem w sklepie natrafiłem na różne rodzaje roślin owadożernych będących na sprzedaż. Były kapturnice (3 rodzaje) i muchołówki. Postanowiłem kupić wszystkie Uznałem, że woda ze studni będzie dobrą wodą do podlewania. I takową też zacząłem ich podlewać. Od dnia kupienia do tego momentu z roślinami nie dzieje się nic złego, ale któregoś dnia natrafiłem na to forum i wyczytałem, ze woda ze studni też nie jest dobrą wodą do podlewania. I teraz tak zacząłem się zastanawiać czy moje rośliny nie zaczną z czasem marnieć przez tą wodę studzienną. Nie znalazłem dokładnej odpowiedzi ale najbardziej chodzi chyba o twardość wody. Kupiłem kropelkowy tester twardości wody. Dodam, ze nie kupiłem najtańszego. Chciałem poznać dokładną twardość wody. Wpuszczało się krople do wody aż zmieni kolor z różowego na niebieski. Ilość kropli świadczyła o jej twardości Tester zawierał następującą skalę: 0-7 woda bardzo miękka 8-14 woda miękka 15-21 woda średnio twarda 22-32 woda twarda ponad 32 woda bardzo twarda Do mojej wody studziennej wpuściłem 20 kropel, tak, że jest ona średnio twarda. Czyli jest tak po środku skali. I teraz się tak zastanawiam czy kontynuować podlewanie tą samą wodą czy przerzucić się na destylowaną. Podlewam już ich tą wodą kilka dobrych miesięcy i nie zauważyłem u nich jakiś niepokojących objawów. Dodam, że rosną bardzo dobrze. Boję się że ta woda z czasem zaszkodzi roślinom. Ale jeżeli miałaby zaszkodzić to czy nie zaszkodziłaby od razu? Pomyślałem też sobie, że może powinienem zmiękczyć wodę ze studni mieszając ją w stosunku 1:1 z wodą destylowaną. Wtedy według powyższej skali była by to woda miękka. Ale może to chodzi o jakieś szkodliwe składniki zawarte w wodzie studziennej. Nie wiem co o tym myśleć. Może wie ktoś coś szerzej na ten temat lub miał już z tym do czynienia.
  9. Ok. To nawet dobry pomysł. Domyślam się, że jak woda będzie twarda to nie powinienem nią podlewać roślin. Co natomiast jeżeli woda będzie miękka. Wtedy będzie odpowiednia do podlewania ?
  10. Jeśli chodzi o światło to mogę powiedzieć, że stoi na parapecie przy oknie i ma tylko dostęp do światła dziennego. Nie doświetlam jej. Mam też drugie rozwiązanie wstawić ją do piwnicy o niższej temp. bo 5 stopni ale wtedy musiałbym ją doświetlać bo nie ma tam żadnego nawet małego okienka. Które rozwiązanie polecasz ? A co do podłoża to sam go nie robiłem ale też nie wybrałem byle czego (przynajmniej tak mi się wydaje) bo udało mi się kupić kilka 2 kg. woreczków ziemi przeznaczonej tylko do roślin owadożernych która jest produkowana w USA przez specjalistyczną firmę.
  11. Podłoże z wierzchu raczej zawsze tak wygląda, ponieważ podlewam ją tylko do podstawki. Jak odgarnie się wierzchnią warstwę to pod spodem jest mokro. Ta pułapka na godz. 11 wyglądała normalnie do czasu tego przymrożenia. Ogólnie wszystkie pułapki wyglądały normalnie, nawet te nierozwinięte. Od momenty przymrożenia (czyli ponad 2 tygodnie temu) nic się nie zmieniło. Piszesz, że muszę mieć dla niej idealne warunki. Teraz stoi w pomieszczeniu o temp. 8 stopni, ze stałym dostępem do światła dziennego. Więc nie wiem co mogę jeszcze dla niej zrobić.
  12. Zapewniam, że wyglądała lepiej dlatego się trochę obawiałem. A podłoże nie jest przesuszone (podlewałem wczoraj do podstawki). Zresztą widać na 3 zdjęciu, że nie ma sucho W zimie wolę jej raczej nie przelewać, bo raz jak wlałem trochę za dużo wody do ziemi to nie chciała wyparować przez półtora tygodnia. Bałem się, że korzenie zgniją.
  13. Przesyłam zdjęcia. I co sądzicie ??? Przypominam, że wszystkie te zczarniałe końcówki były zielone a dorosłe pułapki naturalnie pootwierane.
  14. Ok. Dzięki za odpowiedź. Czyli podsumowując. Wodę studzienną muszę zastąpić wodą destylowaną (dziś kupiłem 10 l.). W doniczce nie widzę żadnych wykwitów solnych więc nie ma potrzeby przesadzania roślin. W lato zorientuję się ile wody idzie mi do podlewania. Jeśli będzie jej bardzo dużo to pomyślę nad filtrem. Jestem raczej początkującym hodowcą roślin owadożernych i wiedza którą teraz zdobyłem na pewno będzie pomocna w przyszłości. Dobrze że w porę się zorientowałem odnośnie tej wody ze studni. Mogło by to mieć opłakane skutki
  15. Witam. Od jakiegoś czasu jestem posiadaczem jednej muchołówki i kilku kapturnic. Do niedawna zimowałem ich na dworze pod grubą warstwą styropianu. Codziennie kontrolowałem temperaturę jaka panuje u nich w środku. Gdy na dworze było dosyć mroźno temp. pod styropianem schodziła nawet do 2 stopni. Nawet przy takiej temp. muchołówka wyglądała normalnie. Była zielona a pułapki były szeroko pootwierane. Po prostu zahamowała swój wzrost a liście jej nie usychały. Aż któregoś rana zaglądam do niej a tu widzę, że niektóre pułapki się pozamykały a pozostałe które się nie pozamykały to wręcz przewinęły się na drugą stronę. Powierzchnia liścia która była gładka i zielona zrobiła się pomarszczona i trochę pod matowiała. A kilka małych pułapek które nie zdążyły się rozwinąć w lecie po prostu zczarniało. A co najgorsze ziemia w doniczce zamarzła Ale tylko w muchołówce. Kapturnice miały się dobrze. Podejrzewam, że muchołówka miała najwięcej wody w ziemi. Od razu przeniosłem ją w cieplejsze miejsce (7stopni). Było to już około 2 tygodni temu i jak na razie nic się nie zmieniło. Może mieliście taki przypadek. Chciałbym wiedzieć czy jest szansa, że na wiosnę wypuści nowe liście, a to przemarznięcie jej nie zaszkodziło czy raczej nic nie da się już zrobić. Chciałbym aby była już wiosna to bym wiedział a tak to cały czas chodzi mi to po głowie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.