Skocz do zawartości

Stefan65

Forumowicz
  • Liczba zawartości

    7
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Previous Fields

  • Województwo
    śląskie

Stefan65's Achievements

0

Reputacja

  1. Cóż, z przykrością oznajmiam, że roślina już nie wstała. Z tego co zaobserwowałem, bulwa rozpadła się, a później dostała spleśniałych naleciałości. Mówi się trudno i żyje się dalej - dało mi to wielkie doświadczenie w uprawie muchołówek. Wasze wszystkie sugestie wziąłem do siebie, mając zamiar wykorzystać je podczas drugiej próby hodowli. Początkowo miałem zamiar zaopatrzyć się w nowy okaz w specjalistycznym sklepie, jednak akurat sieć marketów Aldi ma w swojej ofercie właśnie muchołówki i kapturnice. Wyglądają całkiem okazale, masa wykształconych i wybarwionych łapek. Problemem widzę jednak jest to, że doniczki włożone są w ciasne osłonki, niemające dziurek pod spodem (jedynie właściwa doniczka je posiada). W środku połowa doniczki pusta, wypełniona wodą. Kwiaty na domiar tego wszystkie podlewane z góry... Już ją wydostałem z tej ciasnoty i stoi sobie na szklanej podstawce. Drugi raz do gigantycznej osłonki już w życiu nie włożę muchołówki. Tak czy siak, dziękuję jeszcze raz!
  2. Hmm, naprawdę nie sądziłem, że ściąganie jej do domu tylko na noc potrafi wyrządzić takie szkody. Tym bardziej, że to podobno rośliny odporne na błędy w hodowli :/ Wyciągnąłem ją już z tej osłonki, teraz jest sama doniczka na podstawce z wodą. Cały czas sobie stoi na zewnętrznym parapecie. Zobaczymy, będę na bieżąco informował.
  3. Niestety, zero oznak jakiegokolwiek wzrostu. Jeżeli umarła, to chciałbym chociaż wiedzieć co poszło źle, aby nie popełnić tego błędu znowu :/
  4. Eh, nie wiem czy to nie za wcześnie na obawy, ale napiszę jak sytuacja wygląda w tym momencie. Odciąłem te cztery czarne pułapki, zostały same liście. Niestety, one też robią się coraz ciemniejsze. Najmniejsza pułapka, która na zdjęciu nie jest wykształcona, od tego czasu nie urosła ani trochę, do tego też zrobiła się czarna. Ostatnia zdrowa gęba też żółknie (również brak jakiegokolwiek wzrostu). Roślina siedzi całymi dniami na zewnątrz. Nie wiem, może ma za dużo wody? Przyznam, że staram się utrzymywać ten 1cm-1.5cm w podstawce, nie więcej.
  5. Czyli jeżeli teraz jest dosyć mocno słonecznie, to po prostu nalać jej więcej wody niż zwykle i wystawić po prostu na "opalanko"?
  6. Dziękuję za odpowiedzi i jakby nie patrząc, nową nadzieję. Rozumiem więc, że nowym pułapką mocne słońce straszne nie będzie? Ogólnie z tym przestawianiem jej nie jest chyba aż źle - stoi w tym samym pokoju, przy tym samym oknie i po prostu wnoszę ją na noc. Czy to może jej aż tak szkodzić? No i wnioskuję, iż z przesadzaniem póki co się wstrzymać, prawda?
  7. Dzień dobry. Jakieś półtora miesiąca temu zakupiłem sobie muchołówkę w Auchan. To prawdopodobnie "klasyczny" kultywar - zielone liście i możliwość wybarwienia środka pułapek. Z resztą, kilka z nich zostało wybarwionych gdzieś tam w hodowli na mocny, czerwony kolor. Nie przedłużając już, oto jak prezentowała się jeszcze półtora tygodnia temu: Przyszła w malutkiej doniczce i obiecałem sobie od razu, że dam jej jakiś miesiąc na zaaklimatyzowanie się w nowym otoczeniu, a z początkiem lipca przesadzę do większej ze świeżym torfem. Naprawdę widać było, że roślina żyje - nowe pułapki wychodziły w ekspresowym tępie. W między czasie, zacząłem wystawiać ją na słońce, na zewnętrzny parapet. Pierwotnie, przykrywałem jedną warstwą chusteczki na górze osłonki i wystawiałem na krótkie 2-3 godzinne porcje. W sumie, nie szkodziło jej to poza faktem, że woda szybko wysychała z podstawki (słońce naprawdę ostre), wszak to parapet zachodni :/ Później, już bez chusteczki, ale też na krótkie odstępy czasu. Niestety, wyszły poparzenia liści, ale nie było to jednak najgorsze co mogło się stać. Pewnego dnia zapomniałem ściągnąć owadożera z parapetu, w rezultacie czego smażył się dobre 6 godzin. Skutkiem takiej lekkomyślności był fatalny stan liści: powykrzywiane pułapki (jakby wyparowała z nich woda), przypalone zęby. Nie wiem teraz co czynić, pułapki zaczęły czernieć, wzrost strasznie został zahamowany. Te najgorsze poobcinałem. Oto stan na dzień dzisiejszy, tydzień od katastrofy: Podlewana oczywiście od samego początku wodą destylowaną, woda właściwie jest zawsze dostępna. Co poradzić?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.