-
Liczba zawartości
75 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez ojeja
-
nati, ja zawsze powtarzam że nadgorliwośc jest gorsza od faszyzmu. Sąsiadka znajomej, ma do jej domu przyjść jedynie wówczas jak przyjdzie inkasent spisac liczniki (ja mieszkam kilka klatek dalej) i na tym teoretycznie jej wizyta powinna się zaczynać i kończyć. Ale ponieważ jest to starsza osoba, więc nie wytłumaczy się pewnych rzeczy, bo takie osoby wiedza lepiej, a i bywają w pewnym wieku równiez i uparte (ale nie powinnam obgadywać bo to nieładnie). Jak wyżej pisałam - kupione w czerwcu, przesadzone ok. tydzień po zakupie. Te dzbanuszki które były, pousychały, a "zawiązki" które się pojawiły "stanęły" w miejscu. Zdają się być tak jak by suche. A wydaj mi się, że po tak długim okresie (od czerwca) już jakiś choc jeden powinien urosnąć. Dziś wzięłam je do siebie i zobaczę co będzie. Czy się choć trochę poprawią, i może choć jeden kwiat wypuści dzbanuszki. Pozdrawiam
-
-
-
Radku to nie są moje dzbaneczniki, tylko znajomej. Ja sie nimi opiekuję (na zmianę z sąsadką znajomej). Dziś przyniosłam je do siebie, i może jak będę je mieć pod swoją opieką (u siebie w domu) to może coś z nich bedzie. Znajoma kupiła je chyba w czerwcu, maiły dzbanuszki, ale jak widac zwiędły, i od tamtej pory ... nic. Niby wyrastają nowe, ale to są tylko jak widac, zawiązki (?). Z tego co mi wiadomo, to były przesadzone jakiś tydzień po zakupie. Stały na wschodnim oknie (ponoć mogą). Ja chodziłam do znajomej i podlewałam je mniej więcej co dwa/trzy dni (nie wiem czy nie za mało), ale i sąsiadka również chodzi podewac jej kwiaty, i być moze że one równiez je podlewała (nie wiem, bo nie moge tej kobiety spotkać, a wieczorem to już ona nie otwiera nikomu). U siebie równiez postawiłam je na wschodnim oknie. Ale czy dobrze zrobiłam, to nie wiem. To są zdjęcia na razie jednego kwiatuszka, a za chwilę będę się starac wstawić zdjęcia drugiego "dzbanuszka"
-
Nie wiem, opiekuje sie nimi (sa dwa za chwile wstawie zdjecia drugiego). Dzis przynioslam je do siebie
-
Witam. Nadal jestem laikiem jeśli chodzi o "owadożerki". Oprócz nieszczęsnej muchołóweczki i kapturnicy, mam jeszcze taką roślinkę. Kupioną ok. półtora miesiąca temu, ale nie mogłam znaleźć "co to jest". Być może że źle szukałam. Może ktoś z forumowiczów mnie "oświeci", podpowie co to za cudeńko ? Pozdrawiam
-
Ponieważ one stoją obok siebie, i widocznie to co poleciało na muchołówkę opryskało też kapturniczkę
-
Ojej nie strasz mnie, nie powiem że mi bankructwo nie grozi, bo zaczynam się powoli rozglądać za innymi owadożerkami . Hi hi hi, ja już gadam Pozdrawiam
-
Narcyz słońca to ona ma dużo mimo iż stoi na zachodnim oknie. To zdjęcie było zrobione wcześnie rano kiedy jeszcze słońce się na oknie nie pojawiło (7,00 rano). No owszem ma trochę mało podłoża, ale to przez to że jak pisałam wsadziłam pod wodę żeby spłukac ten środek, i na razie tak zostawiłam, Sąsiadka usłyszała małą wiązkę niecenzuralnych słów i mam nadzieję że weźmie to sobie do serca. A nie mogłam jej też "dosadnie" ofuknąć, bo mogła by się obrazić i odmówić wyprowadzania moich psów. Fan dzbaneczników, zgadzam się z tobą, że ona nie wygląda ciekawie. Ale jak widac zaczyna się podnosić. Nawet jeśli nie udało by się jej "przeżyć", to i tak nie zrezygnuję, bo zbyt bardzo muchołówki mi się podobają , zresztą nie tylko one Pozdrawiam
-
Te zbrązowiałe końcówki niektórych kielichów (?), to jest skutek uboczny spryskania mojej muchołówki środkiem na kleszcze, ale jak widać kapturniczce to nie przeszkadza, choć nie wygląda to zbyt ładnie. Narcyz, owady tylko ją odwiedzają, siądą na niej pochodzą i ... odlatują. Nie interesują się zbyt bardzo tym, co posiada na obrzeżu i w środku kielicha
-
Witam, ona się "podnosi", i mam nadzieję ze da radę. A historia jest bardzo nieciekawa. Mianowicie moja maleńka była bardzo piękna, pięknie rosła, wypuszczała właściwie bez przerwy nowe listki. Ale oblazły ją mszyce, i tu zaczął się horror. Moja sąsiadka przyszła do mnie wyprowadzić mi psy i jak zobaczyła że siedzą na niej mszyce, to postanowiła jej "pomóc" i spryskała ją środkiem na .... kleszcze. Mnie akurat nie było wtedy cały dzień w domu, więc zorientowałam się dopiero pod wieczór jak wróciłam, i zobaczyłam że na roślince porobiły się brązowe i czarne plamy. Mimo iż od razu wsadziłam ją pod wodę, nie wiele to widocznie dało, bo roślinka zaczęła mi marnieć, tracić listki. Ale jak widac wypuściła dwa, i mam nadzieję że urosną i będą zdrowe. Wypuszcza też jeszcze jednego malucha, i trzymam kciuki żeby ów maluch też dał radę. A wytłumaczenie mojej sąsiadki było takie, że ona swoje kwiaty też spryskuje tym środkiem i nic im się nie dzieje, więc myślała że i moje też pozbędą się mszyc i nic im się nie stanie. Podłożem jest torf, może nie wyglada ciekawie, ale nie chciałam na razie jej ruszać i przesadzic do nowego torfu, zeby choć troszkę doszła do siebie.
-
-
[quote name='Narcyz' date='czw, 04 sie 2016 - 20:11' post='1029371' Widzę że kolejna osoba zapadła na tą nieuleczalną chorobę. . Tak, powoli zapadam na tą chorobę , to jest fajna i bardzo pozytywnie nieuleczalna choroba
-
Chyba sie udalo. To moja kapturnica O i przy okazji wyswietla się to zdjęcie które poprzednio nie chciało się załadowac .
-
-
mam androida, dziękuję będę próbować nie wiem co robię źle. Zrobiłam tak jak mi napisałaś/łeś. Zdjęcia zmniejszyłam do wielkości pliku. Kliknęłam "wyślij" i ....nic. Kliknęłam na "podgląd posta" żeby zobaczyć jakośc zdjęcia i pojawił mi się komunikat na telefonie - plik nie został wysłany. Kliknij UPLOAD aby go wysłać, albo OK aby kontynuować bez wysyłania pliku" I jestem w d.....
-
Witam, chciałam zapytać czy można bezpośrednio na forum wstawić zdjęcia zrobione tel. kom. Przyznaję że nie potrafię przerzucić zdjęc na laptopa, dlatego dobrze by było gdyby istniała taka mozliwość. Bardzo bym prosiła o jakąs pomoc, lub podpowiedź. Pozdrawiam
-
tak, wygląda mnie więcej własnie tak. Te kwiaty w mojej są dużo grubsze, i jest ich sporo. Ja wiem że najlepiej zamiast opisywać, wstawić zdjęcia. Tylko problem polega na tym że ja nie mam aparatu, a zdjęc zrobionych komórką nie potrafię przerzucić na laptopa .
-
Witam, jak pisałam w innym poście, dostałam kapturnicę od znajomej. Nie znam się na sposobie polowania tego pięknego kwiatu. I chciałam sie zapytać czy to jest normalne że robaczek może sobie wyjśc z kapturka? Patrzyłam sobie jak robaczek (skorek) chodził po niej, w pewnym momencie "wpadł" do środka. Ja oczywiście zaczęłam obserwować co się będzie działo, ów skorek powiercił się w tym kwiatku po czym najnormalniej wyszedł sobie na zewnątrz (fakt trochę to trwało, ale wyszedł). Chciałam się zapytać, czy ów skorek mu nie smakował, czy też są owady których owadożerne nie lubią. Nie wiem co to za gatunek kapturnicy, ale ma takie grube kielichy, a ten kapturek (?) jest pokryty czerwonymi żyłkami. Ona w środku (w tych kielichach) nie ma żadnego płynu, i zauwazyłam też, że, na jednym kielichu pajączek postanowił zrobić sobie domek. Owady które przylatują (najczęściej jakieś muszki) posiedzą troszkę na nich, niektóre (te odważniejsze) wchodzą do środka i .... wychodzą. Co może być "nie tak" z tą roślinką. Czy może ona jest wegetarianką ?
-
Witam, dziękuję za miłe przyjęcie. Wczoraj tak "na szybko" się przywitałam, więc dziś przedstawię moje roślinki. Posiadam kapturnicę, która dostałam od znajomej, a która miała pomóc w walce z owadami. Oraz już nabytą przez mnie muchołówkę, moje "oczko". Obecnie mam pod swoją opieką dwa dzbaneczniki znajomej, która z racji swojego wyjazdu powierzyła mi je pod opiekę. I tu zaczynają się moje problemy. Ale z tymi wszystkimi problemami przeniosę się do poszczególnych działów. Pozdrawiam
-
Witam, od niedawna jestem pasjonatką owadożernych, chciałam się doszkolić i uzyskac różne rady/porady odnosnie tych wspaniałych i ciekawych roślinek. Jako kompletny laik wkraczam dopiero w pasjonujący świat tych roślin (zmuszona inwazją owadów) powiem nieskromnie że zawładneły mną całkowicie. A ponieważ niechcę popełnić więcej błędów, więc mam nadzieję, że tu, na forum znajdę i przyjaciół również zakręconych na punkcie tych roślinek, jak i konkretne wyjaśnienia moich problemów. Pozdrawiam