-
Liczba zawartości
160 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Informacje w profilu
- Mężczyzna
-
Miejscowość
Kraków
Previous Fields
-
Moja galeria zdjęć
https://www.rosliny-owadozerne.pl/forums/topic/20832-in%C5%BCynierskie-ro%C5%9Bliny/
-
Województwo
małopolskie
Ostatnie wizyty
644 wyświetleń profilu
Inżynier's Achievements
0
Reputacja
-
Ależ te rosiczki rosną, chociaż nie wiem, czy mnie trochę większa zazdrość nie wzięła na te wielkie donice z cefalotusami. Przypominają mi bardzo te dywany cefalotusów, które widziałem u Crime Pays But Botany Doesn't: https://youtu.be/vBvntuxAL-Q W takim razie czekamy na efekty eksperymentu w przyszłym roku, to byłby naprawdę game changer w uprawie tych rosiczek. Piękne! A jeżeli to naturalna glina, to może wystarczyłoby uprawiać je w dotychczasowych warunkach, ale na przykład glinianej doniczce? Co o tym myślisz?
-
O, jaka ładna! Wielkości pewnie prawie jak regia. Są rzeczywiście słusznej urody obie te rosiczki, mają w gruncie rzeczy podobne liście. Trzymasz jej jakąś większą wilgotność? Ile mniej więcej czasu trzeba czekać na taką ładną formę? Swoje dostałem parę dni temu, jeszcze dochodzą do siebie, a mają może 4 cm średnicy. Piękna roślina, naprawdę Aż jestem ciekaw, czy tak liście wokół ofiary zwija jak regia.
-
Dzięki! Adelae i 'Andromeda' rosną w wielkim słoiku, który kiedyś był ogrodem w szkle. Na spodzie jest warstwa 1 - 1,5 cm keramzytu, pod nią trochę wody. Od góry przykryty folią spożywczą, więc wilgotność pewnie 90 - 100%. Zdjęcie robione od góry, więc słoik słabo widać, może lekko ścianki 'Andromedy' wydają się bardzo lubić te warunki, nic się z nimi przez 1,5 miesiąca nie stało złego. Odkrywam raz dziennie na kilkadziesiąt minut, czasem dłużej, jak sobie zapomnę, żeby wpuścić do środka trochę świeżego CO2. Poza tym - u mnie wszystkie rośliny stoją na parapetach.
-
I mała aktualizacja Drosera regia - posadzona 3 dni temu, więc dopiero dochodzi do siebie po transporcie. Czekam na pierwszy świeży liść. Próbowałem ją nakarmić jedzeniem dla rybek, ale chyba była zbyt wysuszona po drodze. Podłoże piasek:torf 2:1, z wierzchu dla estetyki przysypana piaskiem. Doniczka ma wysokość ok. 20 cm, na dole 4-5 cm warstwa keramzytu. Mam nadzieję, że zrobiłem wszystko zgodnie ze sztuką i będzie sięgać korzeniami w dół, to moje pierwsze podejście do tej rośliny. Za to drugie podejście do cefalotusa - kiedyś go ubiłem, bo chciałem bardzo, żeby zakwitł. Skutek był taki, że po dwóch latach musiałem kupić nowego. Drosera 'Andromeda' rośnie pięknie, jedna nawet kwitnie (dopiero się kwiat tworzy). Obok nowy nabytek - D. adelae, również dochodzi do siebie po transporcie. N. 'Hookeriana' N. macfarlanei wypuścił nowy dzbanek. A tak się prezentuje całość dzbanków zakupionych 1,5 miesiąca temu. D. madagascariensis zaczyna żyć. I kilka rosiczek uprawianych na zewnątrz. Udało mi się odtworzyć binaty, a przy kapturnicach zrobiło się bardzo gęsto od capensisów. Kiedyś sypnąłem nasionami, które był stare i chciałem je wyrzucić - na cóż mi setki capensisów. Po całym sezonie okazało się, że bardzo dużo w warunkach polskiej wiosny i lata wykiełkowało i komponuje się całkiem przyjemnie w resztą roślin, przy okazji łapiąc muchy i komary. Znalazło się też tam kilka "płaskich" rosiczek, które kwitną teraz na fioletowo, ale nie umiem ich zidentyfikować. Dla mnie wszystkie spatulaty, natalensisy i communis wyglądają tak samo...
-
Dzięki za wizualizację, wygląda to na solidnie zrobione 🙂 W takim razie zobaczę, ile zostanie mi funduszy po wrześniowej wypłacie i kupnie kompletu opon, może sobie (roślinom?) zrobię prezent na urodziny. Może wreszcie sprawię sobie jakąś heliamforę, miałaby wystarczająco dużo światła, a widzę, że u Ciebie jakaś rośnie na parapecie bez zwiększonej wilgotności.
-
@Cephalotus dzięki za odpowiedź. Czyli mówisz, że raczej dla potrzeb jednego parapetu szukać czegoś w okolicy 30W? Masz może jakieś zdjęcia swojej instalacji, żeby się zainspirować?
-
Rzeczywiście trochę kosztuje, ale może lepiej zapłacić raz, a porządnie. Z jakiej wersji korzystasz? 4.8, 10, 14 i 17W - takie opcje widzę na ich stronie internetowej. Rozumiem, że można to połączyć ze sobą szeregowo i wpiąć np. do programatora czasowego?
-
To ja też może w międzyczasie dopytam trochę w temacie. Większość roślin (poza kapturnicami i muchołówkami) uprawiam na parapetach rozsianych po całym domu. Na jednym chciałbym doświetlić kilka roślin, które swego czasu padły mi przez brak światła - droserę regię, cefalotusa i może z boków jakieś dzbanki, jeśli się zmieszczą. Czy moglibyście polecić mi jakiś gotowy zestaw LED, który mógłbym tam zastosować? Mam obecnie wkręcaną w lampkę biurkową żarówkę jeszcze z czasów zakupów na Aliexpress, ale zupełnie się nie sprawdza (mała powierzchnia, niewygodne ustawienie). Nie chcę też robić instalacji ze sklejki i metalowych rusztowań, bo to parapet w pokoju dziennym i wypada, żeby jako-tako to wyglądało i dało się szybko zdemontować w razie odwiedzin gości. Jak ktoś ma podobne rozwiązanie u siebie, to chętnie podpatrzę. Na osobne terrarium może przyjdzie kiedyś czas...
-
Mała aktualizacja - nowe roślinki dotarły i już się aklimatyzują od dwóch dni. Przede wszystkim to trzy nowe dzbaneczniki, mam nadzieję, że dadzą radę w warunkach parapetowych. Od lewej: N. macfarlanei, N. (rafflesiana x mirabilis) x Viking oraz N. ventricosa x lowii. I każdy z osobna: N. macfarlanei N. (rafflesiana x mirabilis) x Viking (daszku się wygięło temu dzbaneczniku) N. ventricosa x lowii Pinguicula moctezumae x gigantea Drosera 'Andromeda', step-sister z Queensland, to moje pierwsze podejście do rosiczek z tego rejonu, jeżeli powiedzie się, to skompletuję pozostałe (te właściwe) trzy. Na dole gruba warstwa z keramzytu z wodą, wilgotność zapewne 100%. Światło południowe, ale nie bezpośrednie - balkon zasłania. Drosera madagascariensis, a po bokach capensis i coś, co mi się wysiało - za wcześnie na identyfikację.
-
Myślałem o tym, żeby zrobić to w jednej, jeszcze większej - i tak jak mówisz - ze zbiornikiem na wodę. Podobają mi się np. wanny zagospodarowane przez hodowców z Sarracenia Northwest (kanał na YT) - ile tam roślin można upchnąć, to głowa mała. Wanny w ogródku oczywiście nie postawię, bo sąsiedzi pomyślą, żem do reszty zwariował, ale wielka, prostokątna donica brzmi jak dobry plan na przyszłe lata. Muszę tylko dokupić parę roślin, bo wciąż brakuje mi S. oreophila, alata, minor i rubra, a chciałbym je kiedyś u siebie mieć.
-
Takie donice początkowo traktowałem jak jajko - chowałem do piwnicy zimą. Po pewnym czasie stwierdziłem, że zajmują za dużo miejsca, na dodatek w temperaturach piwnicznych liście bardzo szybko gniły już jesienią (przez nagromadzenie owadów, a ścinam je do zera dopiero późną zimą). Od dwóch lat przeprowadzam eksperyment z trzymaniem wszystkich kapturnic na zewnątrz przez całą zimę - z powodzeniem. Umarło mi kilka sztuk, które kupiłem późnym latem z pewnego sklepu internetowego, który pompuje je do nieosiągalnych w normalnych warunkach kolorów i rozmiarów w szklarniach (już tego nie praktykuję, mam złe doświadczenia). Te, które padły, rosły w osobnych doniczkach. Jak widać na zdjęciach poniżej - parę sztuk dopiero wraca do dobrej kondycji, bo były przeze mnie przesadzone do dużych donic dopiero w tym roku, myślę, że za rok będzie wszystko dobrze wyglądać. Flava i krzyżówka leucophylli rośnie od ponad roku i jak widać na wcześniejszych zdjęciach, ma się znakomicie. Więc w skrócie: zimą stoją na zewnątrz, jak pada śnieg, to je przykrywa, jedynie przy bardzo dużych mrozach chowam pod balkon, żeby mroźny wiatr ich nie owiewał. Niczym nie przykrywam, nie podlewam, nie interesuję się, zarobiony jestem Sprawdzam jedynie kondycję muchołówek, bo one również tam rosną. Uprawa wszystkich roślin w osobnych doniczkach ma swój urok, ale na razie nie mam aż tylu okazów, a w szczególności czystych gatunkowo, żeby mieć się komu tym pochwalić, rosną u mnie w większości krzyżówki. Jak się towarzystwo rozrośnie, to będę porządkował albo zakładał kolejną donicę, bo przy obecnym ułożeniu miejsca zaczyna powoli brakować. Tak się prezentują pozostałe dwie donice. Powoli zaczyna się sezon na nowe kaptury! Flava kończy swój najlepszy okres. W czwartej ładnie rozrastają się S. flava v. flava i S. flava v. ornata x flava v. maxima. Muszę im powtykać ładne etykiety. Pomiędzy nimi typicale muchołówek - maleństwa oddzielone i wsadzone do ziemi po zimie - został praktycznie stożek, zapomniałem nawet, że je tam umieściłem. A tu proszę - pół roku i złapały swojego pierwszego pająka. I kwitnący capensis. Przynajmniej jednemu w roku daję zakwitnąć, żeby rosiczkowe chwasty miały się z czego wysiać.
-
Zgadza się, choć są pewnie różnice, ale myślałem, że mówisz o zawiesinie powstałej chwilowo przez wytrząśnięcie obu faz, wodnej i olejku. 🙂 Nie ma otworów na spodzie - od dłuższego czasu większość dzbaneczników uprawiam w doniczkach z dość sporą warstwą drenażową, oddzieloną od medium dwoma kawałkami siatki plastikowej - wszystkie rośliny rosną dobrze, podlewam je oszczędnie. Ta doniczka niestety została zalana, ale dziwi mnie tak mocna reakcja rośliny (w wodzie stała ok. tygodnia). Ale jeśli nie rozpoznajecie żadnej choroby, to się w duchu uśmiecham, że wszystko będzie w porządku.
-
W zasadzie poparzenie słoneczne bym wykluczył - od okresu kwiecień/maj, kiedy słońce w południe znajduje się wyżej niż zimą, przez okna od południowej strony nie wpadają bezpośrednio promienie słoneczne - zasłania dach - więc dzbaneczniki dostają dużo światła, ale wyłącznie rozproszonego. Pozostałe (uprawiam trzy w jednej doniczce) nie wykazują takich objawów. Stąd też zastanawiam się, czy mogłaby to być jakaś choroba, która przeniosłaby się na inne rośliny w tej doniczce... Teraz dopiero zauważyłem też Twój wcześniejszy post - nie, to zdecydowanie nie wygląda jak u Ciebie. Natomiast co do neem oil, który stosujesz - kolega też go stosował, ale zrobiłem mu emulsję, nie zawiesinę, pomagało. Żeby nie pryskać solą po roślinie, nie robiłbym tej emulsji na bazie płynu do mycia naczyń czy mydła w płynie, ale niejonowym surfaktantem (glukozyd decylowy powinien się nadać, są małe butelki do dostania za śmieszne pieniądze na Aledrogo). Natomiast co do specjalistycznej chemii grzybobójczej do roślin, to już ktoś ze starszych wyjadaczy dzbanecznikowych musiałby się wypowiedzieć. 🙂
-
Pacjent: Nepenthes 'Bloody Mary' Zostawiłem go pod opieką na 2 tygodnie, prawdopodobnie został przelany. Czy rdzawe przebarwienia na liściach są wyłącznie objawem przelania, czy rozpoznajecie tutaj jakąś chorobę grzybową? Aplikować coś, czy pozostawić na razie i obserwować? Wypuszcza nowe liście - jak widać - bez większych problemów, choć i na nowym widać małą, żółtą plamkę (pierwszy liść na "godzinie 11").
-
Cześć! Dawno mnie tutaj nie było. Po zeszłorocznym upadku większości kapturnic (jeśli nie na amen, to solidnie), spowodowanym używaniem złej jakości wody, rok trwał ich powrót do zdrowia. Na szczęście filtry RO sprawują się dobrze, a rośliny dostają wyłącznie demineralizowaną wodę. Obecnie trochę pada, więc nawet ich nie muszę podlewać. Kapturnice nigdy nie stały u mnie "po kolana" w wodzie i dawały radę. Sarracenia flava var. cuprea, zdecydowanie moja ulubiona. Rośnie z krzyżówką S. leucophylla, którą sam otrzymałem 2 lata temu przez skrzyżowanie dwóch innych krzyżówek. Nie dodało jej to niestety żadnych cech szczególnych. Pozostałe donice na razie nie nadają się do fotografowania - jeszcze nie pora na ładne kaptury, czekam na sierpień. Była ulubiona kapturnica, teraz ulubiony dzbanecznik - N. maxima x ventricosa, wypuszcza gigantyczne i piękne dzbanki na wiosnę. W czerwcu wyhamował wzrost nowych liści, nie było to dla mnie jasne, dlaczego, ale sprawa chyba się wyjaśniła - wypuścił u podstawy dzbankujące pędy: I mała sadzonka. Skoro już przy dzbanecznikach jesteśmy - nudna do bólu ventrata - ale zdrowa i wytrwa na parapecie... ... a nawet na polu (czy jak to się mówi w niektórych rejonach Polski - na dworze). Eksperyment ze starym pędem, którego nie miałem gdzie upchnąć (więc został wsadzony razem z capensisem do jednej doniczki), powiódł się - od maja rośnie i dzbankuje na zewnątrz. Czekam na otwarcie dzbanka, jestem ciekawy, ile w "naturalnych warunkach" wyłapie owadów. Skoro już rosiczki wspomniałem, to ratując wszystkie kolekcje, odnawiam również binatę. Przesadzona przedwczoraj, jak zacznie wypuszczać nowe liście, trafi na pełne słońce na zewnątrz. Na koniec Tina, która porządnie rozrosła się w doniczce, nawet ma trochę za ciasno.