-
Liczba zawartości
160 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Gallery
Zawartość dodana przez Inżynier
-
Ależ te rosiczki rosną, chociaż nie wiem, czy mnie trochę większa zazdrość nie wzięła na te wielkie donice z cefalotusami. Przypominają mi bardzo te dywany cefalotusów, które widziałem u Crime Pays But Botany Doesn't: https://youtu.be/vBvntuxAL-Q W takim razie czekamy na efekty eksperymentu w przyszłym roku, to byłby naprawdę game changer w uprawie tych rosiczek. Piękne! A jeżeli to naturalna glina, to może wystarczyłoby uprawiać je w dotychczasowych warunkach, ale na przykład glinianej doniczce? Co o tym myślisz?
-
O, jaka ładna! Wielkości pewnie prawie jak regia. Są rzeczywiście słusznej urody obie te rosiczki, mają w gruncie rzeczy podobne liście. Trzymasz jej jakąś większą wilgotność? Ile mniej więcej czasu trzeba czekać na taką ładną formę? Swoje dostałem parę dni temu, jeszcze dochodzą do siebie, a mają może 4 cm średnicy. Piękna roślina, naprawdę Aż jestem ciekaw, czy tak liście wokół ofiary zwija jak regia.
-
Dzięki! Adelae i 'Andromeda' rosną w wielkim słoiku, który kiedyś był ogrodem w szkle. Na spodzie jest warstwa 1 - 1,5 cm keramzytu, pod nią trochę wody. Od góry przykryty folią spożywczą, więc wilgotność pewnie 90 - 100%. Zdjęcie robione od góry, więc słoik słabo widać, może lekko ścianki 'Andromedy' wydają się bardzo lubić te warunki, nic się z nimi przez 1,5 miesiąca nie stało złego. Odkrywam raz dziennie na kilkadziesiąt minut, czasem dłużej, jak sobie zapomnę, żeby wpuścić do środka trochę świeżego CO2. Poza tym - u mnie wszystkie rośliny stoją na parapetach.
-
I mała aktualizacja Drosera regia - posadzona 3 dni temu, więc dopiero dochodzi do siebie po transporcie. Czekam na pierwszy świeży liść. Próbowałem ją nakarmić jedzeniem dla rybek, ale chyba była zbyt wysuszona po drodze. Podłoże piasek:torf 2:1, z wierzchu dla estetyki przysypana piaskiem. Doniczka ma wysokość ok. 20 cm, na dole 4-5 cm warstwa keramzytu. Mam nadzieję, że zrobiłem wszystko zgodnie ze sztuką i będzie sięgać korzeniami w dół, to moje pierwsze podejście do tej rośliny. Za to drugie podejście do cefalotusa - kiedyś go ubiłem, bo chciałem bardzo, żeby zakwitł. Skutek był taki, że po dwóch latach musiałem kupić nowego. Drosera 'Andromeda' rośnie pięknie, jedna nawet kwitnie (dopiero się kwiat tworzy). Obok nowy nabytek - D. adelae, również dochodzi do siebie po transporcie. N. 'Hookeriana' N. macfarlanei wypuścił nowy dzbanek. A tak się prezentuje całość dzbanków zakupionych 1,5 miesiąca temu. D. madagascariensis zaczyna żyć. I kilka rosiczek uprawianych na zewnątrz. Udało mi się odtworzyć binaty, a przy kapturnicach zrobiło się bardzo gęsto od capensisów. Kiedyś sypnąłem nasionami, które był stare i chciałem je wyrzucić - na cóż mi setki capensisów. Po całym sezonie okazało się, że bardzo dużo w warunkach polskiej wiosny i lata wykiełkowało i komponuje się całkiem przyjemnie w resztą roślin, przy okazji łapiąc muchy i komary. Znalazło się też tam kilka "płaskich" rosiczek, które kwitną teraz na fioletowo, ale nie umiem ich zidentyfikować. Dla mnie wszystkie spatulaty, natalensisy i communis wyglądają tak samo...
-
Dzięki za wizualizację, wygląda to na solidnie zrobione 🙂 W takim razie zobaczę, ile zostanie mi funduszy po wrześniowej wypłacie i kupnie kompletu opon, może sobie (roślinom?) zrobię prezent na urodziny. Może wreszcie sprawię sobie jakąś heliamforę, miałaby wystarczająco dużo światła, a widzę, że u Ciebie jakaś rośnie na parapecie bez zwiększonej wilgotności.
-
@Cephalotus dzięki za odpowiedź. Czyli mówisz, że raczej dla potrzeb jednego parapetu szukać czegoś w okolicy 30W? Masz może jakieś zdjęcia swojej instalacji, żeby się zainspirować?
-
Rzeczywiście trochę kosztuje, ale może lepiej zapłacić raz, a porządnie. Z jakiej wersji korzystasz? 4.8, 10, 14 i 17W - takie opcje widzę na ich stronie internetowej. Rozumiem, że można to połączyć ze sobą szeregowo i wpiąć np. do programatora czasowego?
-
To ja też może w międzyczasie dopytam trochę w temacie. Większość roślin (poza kapturnicami i muchołówkami) uprawiam na parapetach rozsianych po całym domu. Na jednym chciałbym doświetlić kilka roślin, które swego czasu padły mi przez brak światła - droserę regię, cefalotusa i może z boków jakieś dzbanki, jeśli się zmieszczą. Czy moglibyście polecić mi jakiś gotowy zestaw LED, który mógłbym tam zastosować? Mam obecnie wkręcaną w lampkę biurkową żarówkę jeszcze z czasów zakupów na Aliexpress, ale zupełnie się nie sprawdza (mała powierzchnia, niewygodne ustawienie). Nie chcę też robić instalacji ze sklejki i metalowych rusztowań, bo to parapet w pokoju dziennym i wypada, żeby jako-tako to wyglądało i dało się szybko zdemontować w razie odwiedzin gości. Jak ktoś ma podobne rozwiązanie u siebie, to chętnie podpatrzę. Na osobne terrarium może przyjdzie kiedyś czas...
-
Mała aktualizacja - nowe roślinki dotarły i już się aklimatyzują od dwóch dni. Przede wszystkim to trzy nowe dzbaneczniki, mam nadzieję, że dadzą radę w warunkach parapetowych. Od lewej: N. macfarlanei, N. (rafflesiana x mirabilis) x Viking oraz N. ventricosa x lowii. I każdy z osobna: N. macfarlanei N. (rafflesiana x mirabilis) x Viking (daszku się wygięło temu dzbaneczniku) N. ventricosa x lowii Pinguicula moctezumae x gigantea Drosera 'Andromeda', step-sister z Queensland, to moje pierwsze podejście do rosiczek z tego rejonu, jeżeli powiedzie się, to skompletuję pozostałe (te właściwe) trzy. Na dole gruba warstwa z keramzytu z wodą, wilgotność zapewne 100%. Światło południowe, ale nie bezpośrednie - balkon zasłania. Drosera madagascariensis, a po bokach capensis i coś, co mi się wysiało - za wcześnie na identyfikację.
-
Myślałem o tym, żeby zrobić to w jednej, jeszcze większej - i tak jak mówisz - ze zbiornikiem na wodę. Podobają mi się np. wanny zagospodarowane przez hodowców z Sarracenia Northwest (kanał na YT) - ile tam roślin można upchnąć, to głowa mała. Wanny w ogródku oczywiście nie postawię, bo sąsiedzi pomyślą, żem do reszty zwariował, ale wielka, prostokątna donica brzmi jak dobry plan na przyszłe lata. Muszę tylko dokupić parę roślin, bo wciąż brakuje mi S. oreophila, alata, minor i rubra, a chciałbym je kiedyś u siebie mieć.
-
Takie donice początkowo traktowałem jak jajko - chowałem do piwnicy zimą. Po pewnym czasie stwierdziłem, że zajmują za dużo miejsca, na dodatek w temperaturach piwnicznych liście bardzo szybko gniły już jesienią (przez nagromadzenie owadów, a ścinam je do zera dopiero późną zimą). Od dwóch lat przeprowadzam eksperyment z trzymaniem wszystkich kapturnic na zewnątrz przez całą zimę - z powodzeniem. Umarło mi kilka sztuk, które kupiłem późnym latem z pewnego sklepu internetowego, który pompuje je do nieosiągalnych w normalnych warunkach kolorów i rozmiarów w szklarniach (już tego nie praktykuję, mam złe doświadczenia). Te, które padły, rosły w osobnych doniczkach. Jak widać na zdjęciach poniżej - parę sztuk dopiero wraca do dobrej kondycji, bo były przeze mnie przesadzone do dużych donic dopiero w tym roku, myślę, że za rok będzie wszystko dobrze wyglądać. Flava i krzyżówka leucophylli rośnie od ponad roku i jak widać na wcześniejszych zdjęciach, ma się znakomicie. Więc w skrócie: zimą stoją na zewnątrz, jak pada śnieg, to je przykrywa, jedynie przy bardzo dużych mrozach chowam pod balkon, żeby mroźny wiatr ich nie owiewał. Niczym nie przykrywam, nie podlewam, nie interesuję się, zarobiony jestem Sprawdzam jedynie kondycję muchołówek, bo one również tam rosną. Uprawa wszystkich roślin w osobnych doniczkach ma swój urok, ale na razie nie mam aż tylu okazów, a w szczególności czystych gatunkowo, żeby mieć się komu tym pochwalić, rosną u mnie w większości krzyżówki. Jak się towarzystwo rozrośnie, to będę porządkował albo zakładał kolejną donicę, bo przy obecnym ułożeniu miejsca zaczyna powoli brakować. Tak się prezentują pozostałe dwie donice. Powoli zaczyna się sezon na nowe kaptury! Flava kończy swój najlepszy okres. W czwartej ładnie rozrastają się S. flava v. flava i S. flava v. ornata x flava v. maxima. Muszę im powtykać ładne etykiety. Pomiędzy nimi typicale muchołówek - maleństwa oddzielone i wsadzone do ziemi po zimie - został praktycznie stożek, zapomniałem nawet, że je tam umieściłem. A tu proszę - pół roku i złapały swojego pierwszego pająka. I kwitnący capensis. Przynajmniej jednemu w roku daję zakwitnąć, żeby rosiczkowe chwasty miały się z czego wysiać.
-
Zgadza się, choć są pewnie różnice, ale myślałem, że mówisz o zawiesinie powstałej chwilowo przez wytrząśnięcie obu faz, wodnej i olejku. 🙂 Nie ma otworów na spodzie - od dłuższego czasu większość dzbaneczników uprawiam w doniczkach z dość sporą warstwą drenażową, oddzieloną od medium dwoma kawałkami siatki plastikowej - wszystkie rośliny rosną dobrze, podlewam je oszczędnie. Ta doniczka niestety została zalana, ale dziwi mnie tak mocna reakcja rośliny (w wodzie stała ok. tygodnia). Ale jeśli nie rozpoznajecie żadnej choroby, to się w duchu uśmiecham, że wszystko będzie w porządku.
-
W zasadzie poparzenie słoneczne bym wykluczył - od okresu kwiecień/maj, kiedy słońce w południe znajduje się wyżej niż zimą, przez okna od południowej strony nie wpadają bezpośrednio promienie słoneczne - zasłania dach - więc dzbaneczniki dostają dużo światła, ale wyłącznie rozproszonego. Pozostałe (uprawiam trzy w jednej doniczce) nie wykazują takich objawów. Stąd też zastanawiam się, czy mogłaby to być jakaś choroba, która przeniosłaby się na inne rośliny w tej doniczce... Teraz dopiero zauważyłem też Twój wcześniejszy post - nie, to zdecydowanie nie wygląda jak u Ciebie. Natomiast co do neem oil, który stosujesz - kolega też go stosował, ale zrobiłem mu emulsję, nie zawiesinę, pomagało. Żeby nie pryskać solą po roślinie, nie robiłbym tej emulsji na bazie płynu do mycia naczyń czy mydła w płynie, ale niejonowym surfaktantem (glukozyd decylowy powinien się nadać, są małe butelki do dostania za śmieszne pieniądze na Aledrogo). Natomiast co do specjalistycznej chemii grzybobójczej do roślin, to już ktoś ze starszych wyjadaczy dzbanecznikowych musiałby się wypowiedzieć. 🙂
-
Pacjent: Nepenthes 'Bloody Mary' Zostawiłem go pod opieką na 2 tygodnie, prawdopodobnie został przelany. Czy rdzawe przebarwienia na liściach są wyłącznie objawem przelania, czy rozpoznajecie tutaj jakąś chorobę grzybową? Aplikować coś, czy pozostawić na razie i obserwować? Wypuszcza nowe liście - jak widać - bez większych problemów, choć i na nowym widać małą, żółtą plamkę (pierwszy liść na "godzinie 11").
-
Cześć! Dawno mnie tutaj nie było. Po zeszłorocznym upadku większości kapturnic (jeśli nie na amen, to solidnie), spowodowanym używaniem złej jakości wody, rok trwał ich powrót do zdrowia. Na szczęście filtry RO sprawują się dobrze, a rośliny dostają wyłącznie demineralizowaną wodę. Obecnie trochę pada, więc nawet ich nie muszę podlewać. Kapturnice nigdy nie stały u mnie "po kolana" w wodzie i dawały radę. Sarracenia flava var. cuprea, zdecydowanie moja ulubiona. Rośnie z krzyżówką S. leucophylla, którą sam otrzymałem 2 lata temu przez skrzyżowanie dwóch innych krzyżówek. Nie dodało jej to niestety żadnych cech szczególnych. Pozostałe donice na razie nie nadają się do fotografowania - jeszcze nie pora na ładne kaptury, czekam na sierpień. Była ulubiona kapturnica, teraz ulubiony dzbanecznik - N. maxima x ventricosa, wypuszcza gigantyczne i piękne dzbanki na wiosnę. W czerwcu wyhamował wzrost nowych liści, nie było to dla mnie jasne, dlaczego, ale sprawa chyba się wyjaśniła - wypuścił u podstawy dzbankujące pędy: I mała sadzonka. Skoro już przy dzbanecznikach jesteśmy - nudna do bólu ventrata - ale zdrowa i wytrwa na parapecie... ... a nawet na polu (czy jak to się mówi w niektórych rejonach Polski - na dworze). Eksperyment ze starym pędem, którego nie miałem gdzie upchnąć (więc został wsadzony razem z capensisem do jednej doniczki), powiódł się - od maja rośnie i dzbankuje na zewnątrz. Czekam na otwarcie dzbanka, jestem ciekawy, ile w "naturalnych warunkach" wyłapie owadów. Skoro już rosiczki wspomniałem, to ratując wszystkie kolekcje, odnawiam również binatę. Przesadzona przedwczoraj, jak zacznie wypuszczać nowe liście, trafi na pełne słońce na zewnątrz. Na koniec Tina, która porządnie rozrosła się w doniczce, nawet ma trochę za ciasno.
-
Tłustosze się uprawia cały rok głównie dla tych kwiatów...
-
A jak się to robi w przypadku np. kapturnic? Nie jestem biologiem/botanikiem, nie mam wiedzy na temat klasyfikacji roślin. Powiedzmy, że dla kapturnicy mamy 8 gatunków - na jakiej podstawie określa się, który jest już osobnym gatunkiem? Patrząc na S. rubrę, flavę czy alatę można powiedzieć, że wyglądają prawie tak samo, podczas gdy psittacina czy purpurea znacznie się odrózniają od siebie i od wcześniej wspomnianych. Prowadzi się badania kodu genetycznego roślin i na tej podstawie (% udziałów danych sekwencji) określa, czy mamy do czynienia z nowym gatunkiem? Wydaje mi się to mało sensowne, w końcu DNA to dopiero XX wiek, a botanika sięga wieki wstecz. Czy jest jakiś zestaw kryteriów, którymi się kierują badacze? A może zbiera się grupa smutnych botaników, którzy robią to arbitralnie? Jestem bardzo ciekaw, jak to działa
-
Mam ten sam problem, z tym że mam jedynie spathulatę i capillaris. Jedna z nich właśnie dzisiaj zakwitła, więc pozbieram potem zdjęcia i możemy porównać, może nam ktoś jeszcze w tym pomoże.
-
Jest dobrze. Polecam:
-
Mała aktualizacja do tematu. 🌱 Poszerzyłem kolekcję o 3 nowe dzbaneczniki: Nepenthes 'Gaya' - Nepenthes khasiana x (ventricosa x maxima). Nepenthes x hookeriana Nepenthes 'Bloody Mary' Postanowiłem posadzić je w jednej doniczce - lubię takie kolaże roślinne, dodatkowo ułatwia mi to podlewanie. Oczywiście minusem jest (odpukać!) złapanie jakiegoś choróbska przed jedną z roślin, kiedy może się łatwiej przenieść, ale do tej pory mi się to w żadnej z doniczek nie zdarzyło. Aby nie przelać roślin, ułożyłem warstwę keramzytu na dno, przełożyłem dwoma warstwami siatki, ułożyłem drugą warstwę keramzytu, a dopiero na nią wysypałem mieszankę torfu z perlitem (1:1, może nawet więcej perlitu - robiłem znów na oko). Mam nadzieję, że rośliny będą szczęśliwe. Gdyby zdarzyło mi się przelać, to aby w wodzie nie stały - rurką odessę nadmiar wody (jest zamontowana pod siatką i keramzytem). Relacja z organizacji wspomnianej doniczki. Od lewej - Gaya, Hookeriana i Bloody Mary. Hookeriana jest roczna, pozostałe dwa okazy mają dwa lata. Na koniec wysiałem 10 nasion darlingtonii. To moje pierwsze podejście do niej, może coś z tego będzie. Wysiana prosto do doniczki na torf, włożona do odkażonego alkoholem (mam nadmiary po pandemii) woreczka i chłodzi się w lodówce. Wyjmę za jakieś 1.5 miesiąca i spróbuję kiełkować.
-
Będziesz układać rośliny warstwowo na półkach, czy planujesz zagospodarować sobie jakieś wyszukane tło i ładnie porozkładać rośliny? 180 centymetrów to dość wysoka konstrukcja. Ciekaw jestem końcowego efektu. Czyli będzie to terrarium ściśle dla gatunków górskich? Też planuję za rok-dwa (po remoncie piwnicy, więc trudno określić) zorganizować sobie jakieś terrarium na dzbaneczniki inne niż parapetowe. A pasja na rośliny chyba rzeczywiście przychodzi z wiekiem!
-
W sumie ciekawy patent. Ważne, że działa! W pierwszym poście masz zdjęcia roślin, które stoją na regale okrytym jakąś folią, byłem ciekawy, jak to z dalszej perspektywy wygląda.
-
Bardzo ładne rośliny, zazdroszczę kolekcji. Jak obniżasz temperaturę lodem? Wrzucasz woreczek z lodem do środka i czekasz, aż temperatura spadnie, czy obniżasz z zewnątrz przez okłady? Planujesz zasadzić dzbaneczniki z doniczek do podłoża w terrarium? Ciekawi mnie też ta komora na rosiczki i muchołówki, jak to z zewnątrz wygląda? Forma namiotu, czy sztywne ścianki?
-
I druga część roślin - kapturnice, które podupadły na zdrowiu. W przyszłym sezonie będą znacznie ładniejsze, na razie wstawiam aktualne zdjęcia, porównamy w przyszłości, co się zmieniło. 3 x S. flava - zgodnie z opisami na zdjęciu. Rosną ładnie i bezproblemowo. Mają zdecydowanie za małe doniczki już od zeszłego sezonu, obiecuję, że zmienię im na znacznie, znacznie większe - zimą. Przetrwały mrozy do -25*C, świadczy to poniekąd o ich odporności. Jedyna siewka, która się uchowała - resztę przesuszyłem na balkonie. Moja krzyżówka dwóch innych krzyżówek - nazwijmy ją Sarracenia leucophylla x engineerica polonica Tu prawdopodobnie też jedna z krzyżówek krzyżówek, którą kiedyś zrobiłem - również jedyna roślina z serii. Zmieszana sarracenia catesbaei z jakąś leucophyllą. Binata kwitnie jak szalona - będzie dużo nasion w tym roku. W bagiennej doniczce rosiczki radzą sobie nadzwyczaj dobrze (może poza capensisami). Spatulaty (a może capillaris?) obrosły ją w całości, rozsiały się samodzielnie. Po lewej poletko binat. Dwie donice z kapturnicami. Poza flavą, która rosła cudnie, reszta dopiero odbija się po bardzo złym roku. Walczę co tydzień z koniczyną, której za żadne skarby nie jestem w stanie się pozbyć. Chociaż może powinienem pozwolić jej na stworzenie bioróżnorodności? Oddzielone małe fragmenty muchołówki (typical) dość sprawnie przedzierają się przez torf.