witam, jestem tu nowa, więc nie wiem czy piszę w odpowiednim miejscu....
moj problem jest następujący:
półtora miesiąca temu, będąc w Niemczech kupiłam 4 "muchopożeraczki": sarracenia i trzy bez metki więc nie wiem co to konkretnie, ale dwie z nich mają te słynne "paszcze", które zamykają jak coś upolują, a ostatnia ma podłużne wąskie liście i cała jest oblepiona czułkami. Zobaczcie na zdjęciach. Tą ostatnią kupiłam w doniczce i rośnie bardzo ładnie, trzymam ją w szklance z przegotowaną wodą, w oknie od strony wschodniej. tu nie mam zastrzeżeń. Natomiast 3 pozostałe kupiłam w słoiku z gumką, we wieczku jest dziura w kształcie lejka skierowanego do środka słoika. i tu jest dramat, i te 2 nieznanej nazwy i sarracenia zaczęły (chyba) umierać. Najpierw brązowe, potem robiły się czarne i z liści nie było co zbierać. Dzisiaj wyciągnęłam je ze słoika żeby zobaczyć co się dzieje. Sarracenia trzyma się w miarę dzielnie ale robi się brązowa, na środku były włókna pleśni. Druga odmiana to obecnie 3milimetrowy kikucik na tyci korzonku, a ostatnią wyrzuciłam bo nawet korzenia już nie było.... słoiki są wypełnione mchem, sarracenia w środku nawet nie ma doniczki, a pozostałe miały trochę ziemi. Zrobiłam tak - Sarraceni dosypałam ziemi i zostawiłam mech dookoła, tej drugiej cały mech wywaliłam, nasypałam świeżej ziemi i wsadziłam lekko żeby nie połamać tego co zostało. Spryskałam lekko odstałą przegotowaną wodą i zamknęłam słoiki. od początku stoją ok 60cm od okna od strony południowej. Czy waszym zdaniem to coś da, czy lepiej wsadzić do zwykłej doniczki i szklanki z przegotowaną wodą? W słoikach wygląda to ładnie, ale szkoda mi je wyrzucać więc wole odratować i olać efekt lasu w słoiku. załączam zdjęcia, znający się pewnie wiedzą jaki to może być gatunek "z paszczą" Wybaczcie sposób, w jaki je traktuję, ale jestem nowicjuszką....Pozdrawiam serdecznie